panoramaogrodnicza

Ja uwielbiam z siebie głupa robić na lekcjach (takie lekcje bardziej zapadają dzieciakom w pamięć), no ale wygłupiać to się mogę np. w czwartej klasie, bo te dojrzewające "dzieci" to inaczej pojmują świat i trzeba je krócej trzymać.

Jak tłumaczyłam ułamki (gdzie licznik a gdzie mianownik - no mylą to ciągle), to.. weszłam na biurko (oczywiście dzieci patrzą na mnie jak na idiotkę a ja mam ubaw ) i pytam się: czy teraz mogę was wszystkich policzyć? klasa: Taaaak.
Potem weszłam pod biurko i krzyczę stamtąd: a teraz mogę was policzyć? Niee.
Jak w końcu się wygramoliłam spod biurka, pytam: to gdzie jest licznik? klasa: Do góry!

Mam ubaw na samo wspomnienie Robiliśmy też graniastosłupy, sześciany i inne bryły (w zależności które klasa) z wykałaczek i miśków haribo A potem chodzili po całej szkole i mówili innym, że dziś zjedli na drugie śniadanie ostrosłup prostokątny

Wiedziałeś jakie ciastka przynieść a że nadgryzione to nie szkodzi

 

Iza, ja do z deszczu pod rynnę, ale widzę, że beze mnie też świetnie się bawicie.

Takiej imprezy to jeszcze nie mieliśmy.
Całe towarzystwo w lesie siedzi i próbuje destylatu.

Zgredzio ciastko pokoju przyniósł.
No to stosowny toast wznoszę, za to, żeby domek stał jak stoi,
a rozmownych gości było coraz więcej.

 

Chodzi bardziej o żarty i rozluźnianie atmosfery a nie wygłupy

 

Ach zupełnie bym zapomniała mam dla Ann akwarium.

 

Pod obrazkiem był opis "wytwórnia ziołóweczki"

 

A może Tobie też kupić akwarium, kochana ???

 

no przyznam że z tym licznikiem to niesamowita metoda , hmmm to ty matmy uczysz czy ogólnie nauczanie początkowe

 

Matmy ale jak mnie ludzie widzą, to mnie biorą za katechetkę albo psychologa

 

Jak zwał tak zwał, ważne, że w dużych ilościach jest i dla każdego starczy, bo wiesz u nas w krzakach to tłumy siedzą, widzę, że nie tylko bywalcy krzaków, ale i salony opustoszały.

Tomek, dziękuje, ale ja pazerna jestem, cały sklep wykupiłam, nawet ocet nie został, a Ann marzyła o akwarium, no to wzięłam i dla niej.

 

a ja nie mam już na co wydać, bo itemy kisiłyby się w pasku..

 

Zawsze możesz komuś prezent zrobić na GT.

 

dlatego się pytam, jaki item brać

 

zawsze uwielbiałem matmę, wcale się nie uczyłem, sama mi wchodziła, ale geometria to był koszmar, jak ja nienawidziłem rysować brył

 

no normalnie bratnia dusza Ale geometria.. nawet obliczenia w niej.. Br.. Nienawidzę..

 

A ja się zastanawiam, kto mi ciasteczka zabrał

 

co ciekawe mimo że mam umysł maxymalnie ścisły to fizyka i chemia niespecjalnie mi wchodziły heheheh dziwne nie

 

Tak siedzę nad tą ziołóweczka, siedzę i myślę i tak się zastanawiam jakich ziół, żeś tam nasypała.

 

Na temat lekcji matematyki się nie wypowiem, bo u mnie to bardzo specyficznie było.
A godziny wychowawcze w moich czasach sprowadzały się do cotygodniowego apelu w podstawówce. W liceum na godzinach wychowawczych mieliśmy dodatkowe lekcje rachunkowości, bo wychowawczyni się z materiałem nie wyrabiała.
W sumie jest to inspiracja. Bo może warto dzieciom uświadamiać pewne rzeczy. Na przykład, że trzeba płacić rachunki, że w domu i szkole nie ma prądu, wody i innych rzeczy za darmo, powiązanie potrzeby pracy z zaspokajaniem miecia?

 

Same wyszły

 

U mnie tak było w gimnazjum. Zamiast GW bardzo często mieliśmy lekcje polskiego albo angielskiego No chyba, że był przegląd teatralny (taki konkurs), to wtedy inaczej

Chemia mi dobrze wchodziła (miałem 4), ale fizyka - po prostu koszmar Ale jak chcę iść na matmę albo infę, to braki trzeba nadrobić darmowymi kursami