Jeśli czujesz to rymujesz

Na obawiaj się korniczku
bez Ciebie nie lecimy
A na strach rade znajdziemy
promem sobie popłyniemy
Marcina rozbawimy,pocieszymy
Cerowane przez danticka
skarpety chłopakowi zawieziemy
niech w dziurawych nie chodzi
i stóp sobie nie brudzi
Pakować to ja się nie spakuje
potrzebne rzeczy w kapsach za chomikuje
Chyba że z kraju ojców coś potrzebujesz
Zrób listę tylko nie za długą,to kupimy
i tak od niechcenia podrzucimy

 

jak to fajnie empatyczusia radzi
promem nas poprowadzi
w kapsach rzeczy chomikuje
bo na wycieczke duzo nie potrzebuje
wkładać chopy te skarpety
bo szykują sie mapetty

 

Dzięki Empatyczna, że myślisz o mnie-korniku.
Ja zaś zaczynam myśleć o Titanicu.
Ale prom na wyspy może nie jest taki duży
i nie warto się bać ani góry ani burzy.
Moglibyśmy jeszcze jechać samochodem jakimś
przez tunel, pod wodą, bez żadnego strachu.
Tylko jaki prezent dla Marcina kupić?
Może ugotować trochę zupy?

 

Titanic to było wieki temu
więc nie myśl już o tym
i pruj przed siebie do przodu
Mówisz że chcesz do tunelu
możemy i tak ale czemu
co będzię jak się strop zawali
tysiące ton wody się na nas zwali
Jak pojedziesz z nami
to my będziemy prezentami
Pewnie danticku promem płyniemy
z korniczkiem bo on latać się boi
Może z wodą szybciej się oswoi
A Ty kochana ceruj te skarpetki
wedle Twego pomysłu ,będą mapetki

 

Ja już zupę nastawiłam,
pilnuję żeby się nie przypaliła.
Dantic skarpetki ceruje,
A Waderówek? co ona szykuje?
Na razie się udziela w innych wątkach,
za karę zatrudnimy ją przy porządkach.

 

Nie ,nie, nie zgadzam się
nikogo karać nie będziemy
Wadereczka też się stawi
teraz w ciuciubabkę się bawi
Lepiej zając się przygotowaniami
waderka chce czy nie pojedzie z nami
A jak zacznie się opierać
siłą trzeba będzie ja zabierać
A jak mowa o porządkach
biedny Marcin sam sobie musi sprzątać
My wszak grzeczne będziemy
chyba wiele nie na brudzimy

 

poczekajcie chwileczke
ja też jade z wami na wycieczke
smole szycie ,cerowanie
ja wole być z wami moje panie
ja juz na prom wsiadam
i juz dzisiaj nic nie gadam

 

No i masz babo placek
Na prom już poleciała
skarpet nie zacerowała
Dantic proszę zaczekaj
zostawiłaś swój plecak
Nie zaniosę go do biura
rzeczy zgubionych
w plecaku jest dziura
A w plecaku korniczek siedzi
co na to powiedzą sąsiedzi

 

No i znowu coś pokpiłam.
Dobrze, że jest Empatyczna miła.
Wszystkich przytuli, pogłaszcze lub skarci
jeśli akurat są tego warci.
Ktoś musi czuwać i porządku pilnować.
Teraz za Dantikiem idę się pakować.
Zabiorę dziurawe skarpety
i za karę będę cerować, niestety.

 

​

Noc czarna na Kurzej Grzędzie nastała.
Niejednego odważnego nabrała.
Upiory z zaułków powychodziły,
wrony o miejsce się pokłóciły.
Sama się w tym pogubiłam,
gdy to wszystko zobaczyłam.

Empatyczna z jeżem na głowie
na palu siedzi, dosłownie!
Siekierą przy tym wymachuje
i czyjeś życie rujnuje.

Dantic pędzi, szaleństwem obłąkany,
marcin na niego jest skazany.
Sam też lepszy nie jest,
bo podatkowy trzyma rejestr.

Nie wiedzieć czemu oK-8
zębami gryzie jakieś kłosie.

Kornik koguta wypatroszył,
a z jego jelit naszyjnik nosił.
Aż nagle zapadł się pod ziemię,
a tam ciele ogniem zieje!



Nawet madzias okrutna się zrobiła,
dużo krwi komuś utoczyła.

Rybki w błocie się tarzają,
tę robotę dobrze znają.

Lisica w wilkołaka się przemieniła,
na krew chytra się zrobiła.

Feniks w popiele po kolana,
szybko zaklęcia jakieś składa.

Tuż obok barozd stos ułożył z kości
i obgryza je ze złości.

O zgrozo! Tuż nad nim nietoperze szponami wymachują,
szybko podkowy sobie kują!

Jakby tego było mało,
edapit zgarnął kasę całą.
Poleciał z nią na targowisko
i wykupił prawie wszystko.

Com zobaczyła przerażona
chciałam się biedna w mieście schować.
A tam.....



Miasto w ciemnościach zatopione,
jak znaleźć tu bezpieczną drogę?
Może w Banku znajdę schronienie,
lecz on nigdy nie był mi przyjacielem!
Tuż obok Poczta,
droga jest boczna.
telegram wyślę,
tak sobie myślę.
Tam Frankensteina w drzwiach zastałam,
lecz jego nawet się nie bałam.
Choć wielki jest, to głupia pała
do całowania ochoty nabrała.
Na Targowisku edapit rządzi,
już po omacku po nim błądzi.
W Kinie sowa wystraszona
na skrzydła położona.
W Warsztacie światło się paliło,
coś jakby cichutko kwiliło.
Matczyne serce me wzruszone
popchnęło mnie w tamtą teraz stronę.
A tam rzeź niewiniątek,
a to dopiero jest początek!
Mody sprzęt do tortur obsługują
i niewinnych farmerów katują.
Krew się leje strumieniem,
krzyki słychać aż w niebie.
W Spółdzielni handel niewolników
dla tych od Premium karnecików.
Diabeł Kołem Fortuny kręci,
kombinuje jak byka ognistego uwędzi!

Wiec pomyślałam wtedy sobie
może w Galerii Handlowej się schronię.
Po cichutku, na paluszkach zakradłam,
a tam w swoim świecie się znalazłam!
Stoiska zapełnione, kolorowe, piękne,
ekspedientki uśmiechnięte.
Muzyka miło gra.
Ktoś zaprasza do SPA.
Czekoladę pyszniutką podają,
niczego w zamian nie żądają
Taki ogarnął mnie zapał,
że wpadłam w zakupów SZAŁ.

Nie wiem jak długo ten zamęt na zewnątrz potrwa.
Czy ktoś wrzuci coś jeszcze do tego kotła?

 

Ja myślałam że waderówka
w ciucibabkę się z nami bawiła

a ona mikstury gotowała
wszystko to sama wypiła

i w wilkołaka się zmieniła
całą noc tu buszowała

wszystkie zwierzęta na farmie
się biedne pochowały
bardzo się wilkołaka bały

Nawet dantic wystraszona
w piwniczce się chowa

Korniczek za miotłę złapała
ze strachu na księżyc odleciała

empatia oczy wybałuszyła
w kościotrupa się zmieniła

Marcin udaje rugbistę
z dyni zrobił kapustę
waderka czar rzuciła

w ząbi biedaka zmieniła

reszta się po przebierała
i że straszydła łapią udawała

 

Ja sem NIETOPEREK!!!

zakrzyknął waderek.
Oczami zaświecił,
się diabłom polecił.
A kolega zombi już na niego trąbi.

 

Jak tu straszno, ja cię kręcę
niczym w gabinecie strachu
już nadrabiać rymy pędzę
żeby nie robić obciachu

jeżu drogi, co za upiór
spod dywanu na mnie łypie
nie pomylę się gdy dodam,
że widziano go na stypie

palce chude ma i blade
reumatyzmem wykrzywione
ktoś mu wbił pod serce szpadę
lico jego przerażone

wyszłam, drzwi za mną trzasnęły
nie odwracam się i biegnę
jakieś lustra mi mignęły
rety, sama mam wampirzą gębę!

 

oK_8 swoją gębą strachu mi tu narobiła,
aż się sosna przekrzywiła.
Włosy mi stanęły dęba,
nie mam już jednego zęba.
Chyba zaraz się sklonuję
i podwójnie coś zrymuję

 

Wpadlem i padlem
same strachy zobaczylem
az strach sie bac
taka tu upiorna brac
Oj duszki i duszyczki ciezko siedziec w pracy
kiedy tak dobrze sie bawia rodacy
Nic to jakos to przezyje
z nadzieja ze weekend szybko minie
Zostawiam pozdrowienia
i dobrej zabawy zyczenia.

 

marcin, jaka to zabawa,
gdy człowiek życie naraża.
Ciągle blady jak ściana
usilne czyni starania,
by żywym wyjść z tych opresji
i nie zostać w depresji

 

Jejku jesteśmy potworami.
Ja się boję, uciekam do mamy.
Wcześniej miksturę zrobiłam
trzy dziewczyny napoiłam,
ale nie miała działać tak.
Ubyło brzydoty, ale i lat.


Muszę przepis poprawić jeszcze
byśmy byli normalni wreszcie.

 

korniku mój słodki, korniku kochany
ja proszę, ja błagam, z dobroci tyś znany.
Tej miksturki do kubeczka odrobinkę,
straszną mam na niego ślinkę.
Niech mi tez ubędzie lat
a brzydotę rzucę w krzak

 

Jakie miłe dziewczynki
łagodne mają minki
dobrze, że opis przeczytałam
bo wystraszyć na śmierć je chciałam

nadal chyłkiem przemykam
czaję się i węszę
jak człowieka spotykam
u szyi mu wiszę

auuuuuuuuuuuu amć amć amć

korniku, czy masz już dobrą recepturę w koszyku?

 

Jestem krwista plama
z okrucieństwa znana.
Zaraz kapnę ci na spodnie,
to o praniu ci przypomnę.
Ze mną lepiej nie zadzieraj,
o pierwszeństwo się nie spieraj.