blazers

Temat na forum 'Kto jest kim - gracze' rozpoczęty przez użytkownika blazers, 13 marca 2016.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
?

Czy domek blazersa to dobry wybór ?

  1. oczywiście

    55,5%
  2. jasne

    14,0%
  3. to chłop na schwał

    18,2%
  4. balansuję się

    15,6%
  5. połykam budyń i szczerzę kły

    21,8%
  6. dopiero teraz ?

    28,9%
Możesz zaznaczyć kilka odpowiedzi.
  1. ankagdw

    ankagdw Chodząca legenda forum

    przymierzam sie do breaking bad :pmoze byc niezły;)aczkolwiek to z innej beczki calkowicie niz SPN i TWD
     
  2. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    Opis ciekawy :p Też zerknę :D
    Jeszcze czytałam o "Z Nation" że też coś jak TWD wirus, apokalipsa zombie itd i jeden człowiek (więzień) zaszczepiony szczepionką.
    I Shadowhunters (dziewczyna jej kilku przyjaciół polują na demony) oblukam parę odcinków i zobaczę czy warto... ;)
    A jeszcze mam zaległy cały sezon Dawno, dawno temu :p
     
  3. ankagdw

    ankagdw Chodząca legenda forum

    za shadowhunters sie nie zabieram nawet.to dla małolatek serialik...aktorzy 17+ wiec wiesz...:pNatalka moja ogladała -mowi ,ze takie sobie...niby fajne ale twierdzi ,ze za duzo romansidła..wiec dla mnie to chyba odpada;)xD:cry:
     
  4. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    Romansidlo zwykle wszystko psuje xD:cry: Im mniej tym lepiej, to pewnie też odpuszczę :p Pamiętam jak "Pamiętniki wampirów" zaczęlam kiedyś oglądać, dawno temu i własnie za dużo romansidła było, i tak że dotrwałam do 3 sezonu xD Z nastolatkami tylko Teen Wolf mi się podobał bo tam nie było za dużo tego no i potem się robilo psychologicznie i bardziej strasznie ;)
     
  5. -mala159-

    -mala159- Chodząca legenda forum

    witam

    a ja cosik przynisłam,moze cosik takiego bede miała ;):)

    [​IMG]
     
  6. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    :D Ale fajny. To mały dog? Czy coś innego :p Słodziak :D
    Jutro wraca tata młodego i maltańczyk będzie na tapecie :pxD
     
  7. Agata00755

    Agata00755 Chodząca legenda forum

    mi to wygląda na młodego pudla

    Bry:)
     
  8. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    Chyba masz rację ;) To pewnie mały pudelek :)
     
  9. -mala159-

    -mala159- Chodząca legenda forum

    tak tak,to szczeniak 7tygodni pudel toy :):)
     
  10. Sekme

    Sekme Generał forum

    Dzień dobry :)

    Na okoliczność niedzieli wyrwałam się trochę porowerkować ;)
    Jakie szczęście, że ten event wędkarski jest taki bezwysiłkowy... Innego w tym tygodniu nie dałabym rady obskoczyć...
    Widzę, że na kozetce także panuje cisza, spokój i ogólnie sezon ogórkowy ;)


    toDzasta, najserdeczniejsze gratulacje! xD Świetna wiadomość! xD

    Norbi, Tobie także z całego serca gratuluję! xD Nie tylko awansu jako takiego, ale też przejścia na spokojniejszy tryb pracy :) Rozumiem, że krawatka uprasowana, spodnie w kancik, buty na glanc i ogólnie gotów jesteś :pxD

    Aniu, przykro, że tak to się potoczyło :(
    Ale może nic straconego? Jeśli dobrze pamiętam, to za rok może jeszcze spróbować w tej drugiej szkole? Może to tylko taka "odgórna" próba, czy aby na pewno jest zdecydowana, a może też "odgórna" szansa - ta druga szkoła chyba miała być lepsza, no i na wiolonczelę "nowoczesną", a nie tę starodawną, czyli wszystko tak, jak Natalka chciała naprawdę :)

    Nie będę linkować, bo jeszcze mnie ścigną (choć w sumie tam nie ma za co), ale na YT jest taki 1-minutowy filmik "Pan Bóg przychodzi z pomocą 15 minut za późno i zawsze zdąży", być może to jest też o Natalce? :)
    Może zamiast maluszka dostanie opelka :)


    Ano też poleciałam :)xD
    Kurka, pierwszego lajka mam od Rafała za muzyczkę w telefonie xD:cry: (nota bene mam ją do dziś ;))
    Drugi już merytorycznie w Nieoficjalnym, potem Targ... Potem mnóstwo plusikow w wątku muzycznym... Ten wątek to był prawdziwą studnią bez dna - człowiek wpada i potem leci, leci... aż się budzi po X godzinach różnych reakcji łańcuchowych... Strasznie wciągający, więc z oszczędności czasu przestałam tam zaglądać ;)
    Jak tak się kliknie w różne wątki, to widać jak bardzo się zmieniło forum...


    Wiem, że to wczoraj, ale na tę okoliczność...

    Pytanie: Co robi latarnia na dachu?
    Odpowiedź: Doświetla duszę.

    Wyjaśnienie:
    Ogólnie gorąco polecam kanał Radosława Gajdy :)

    A tu małe coś na jutrzejszy poranek, gdyby ktoś potrzebował ;)


    Miłego popołudnia! :)

    P.S. Dalej już będzie do Marka, więc jak ktoś nie jest zainteresowany, można przewinąć ;)



    ********************************************

    A widzisz… W Twoim świecie…. czyli czytaj „w świecie człowieka o imieniu Marek”, bo już w świecie Twojej żony, sąsiada czy kumpla może być zupełnie inaczej.
    A więc… W Twoim świecie to nie jest ani zasada, ani życiowa, czyli, jak rozumiem, wg Twojej wiedzy, doświadczeń itd. ta formuła nie działa i można mieć zawodowe sukcesy ot tak sobie bez wkładania własnej pracy, wystarczy dowolny ulotny czynnik niezależny od samego człowieka. Cóż t
    aki świat też istnieje. Jak miliardy innych. Ale to nie jest mój świat.

    Ja piszę wyłącznie o moim świecie, czyli o tym, co się dzieje wokół mnie. W moim świecie bez odpowiedniej pracowitości nie da się zbudować trwałego sukcesu zawodowego i odpowiedniego poziomu mistrzowskiego, który pozwala gwizdać na wszelkie ulotne wpływy i okoliczności, na które sam człowiek nie ma wpływu. To daje ogromne poczucie bezpieczeństwa.
    Naprawdę można mieć w nosie, czy szef wstanie lewą nogą, bo szybciej z roboty wyleci szef, niż specjalista wysokiej klasy, którego z pocałowaniem ręki i pokłonami przyjmie każdy konkurent. To jest świat, w którym potrzebne 99% ciężkiej pracy. To jest bardzo trudny świat, ale ogromnie satysfakcjonujący. Nie dość, że się robi, co się lubi i świetnie za to płacą, to jeszcze można samemu wybierać projekty i przez to też zdobywać nowe umiejętności, czyli dalej podwyższać swój poziom i umacniać pozycję. W którymś momencie to się staje takim mechanizmem samonapędzającym – jesteś na tyle dobry, w tym, co robisz, że wybierasz sobie co raz ciekawsze i trudniejsze zadania, wkładasz w to multum pracy, robisz i stajesz się jeszcze lepszy. Przy czym oczywiście z każdym kolejnym projektem rośnie wiedza i doświadczenie, więc wszystko dzieje się o wiele szybciej i lżej.

    Dodatkowym i mega genialnym bonusem (takim swoistym „odcinaniem kuponów”) tych 99% ciężkiej pracy i rosnącego poziomu staje się dostęp do co raz ciekawszych ludzi i ich wiedzy. I to nie jest dziełem przypadku czy szczęścia, a wyłącznie tego, że oni też od Ciebie mogą się czegoś nauczyć, więc im też jest ciekawie być częścią Twojego świata i czerpią z tego radochę.

    Na dodatek, jeśli mamy w swoim otoczeniu ludzi z różnych dziedzin, automatycznie i bez naszego wysiłku poszerzamy horyzonty. Przy byle rozmowie „Co u Ciebie?” możemy się dowiedzieć, czegoś nowego, z czym normalnie byśmy się nie zetknęli.

    Każdy człowiek ma w sobie coś fantastycznego, tylko przeważnie podchodzimy do takich swoich własnych perełek trochę lekceważąco „a to nic takiego” i w ogóle nie opowiadamy o tym, co potrafimy, co nas interesuje itp. Nie raz z ludzi trzeba po słowie wyciągać tego typu rzeczy i potem się okazuje, że taki ktoś „a nic takiego” w rzeczywistości jest „wow” człowiekiem. Czasem próbuję dociec, a czasem nie mam na to siły i chęci – „nie to nie”, pogadam z kimś, kto będzie chciał.

    W tym miejscu włącza się kolejna zasada – otoczenie ma ogromny wpływ na to, jak wygląda nasz świat, nasze wyniki i osiągnięcia (w czymkolwiek), a nawet nasze zainteresowania, a także, ile mamy chęci i sił, by w ogóle „chcieć”. Właściwe wsparcie ma ogromną moc.
    Na tym między innymi polega fantastyczny projekt ks. Jacka Stryczka i stowarzyszenia Wiosna – Akademia Przyszłości, w którym tutorzy pracują z dziećmi, mającymi w życiu trudniej, i pokazują im, czym jest akceptacja, wiara w siebie i tak dalej. Pracują też oczywiście nad poszczególnymi przedmiotami i pomagają w nauce, ale głównym zadaniem jest właśnie budowanie poczucia własnej wartości, odwagi itp. rzeczy, bez których bardzo trudno jest w życiu. Bardzo im kibicuję od samego początku.



    Marku,
    piszę, że "każdy z nas", ponieważ dosłownie każdy z nas patrzy na świat … a przepraszam, bo zaraz napiszesz, że są ludzie niewidomi… ;) Niech będzie każdy z nas odbiera świat. Bez wyjątku :)



    Coś mi się wydaje, że się czepiasz słów… ;)
    Gdyby iść Twoim tropem, to musiałabym napisać, że:

    "Każdy z nas odbiera świat przez pryzmat swoich doświadczeń, wiedzy, charakteru, poczucia humoru, stanu posiadania, poziomu hormonów (u mężczyzn także), niedoborów witamin i minerałów, tego, którą nogą wstał z łóżka, i mnóstwa innych rzeczy, o chorobach nie wspominając, bo te dopiero potrafią wpłynąć na odbiór świata…"

    Nie podejrzewałam nawet, że muszę wymieniać wszystkie czynniki, żeby dać do zrozumienia, że chodzi mi o całość wszystkiego, co wpływa na nasz sposób patrzenia na świat… ;)
    Czynniki, które wpływają na nasz odbiór świata, można wymieniać w nieskończoność i nad każdym z nich można się rozwodzić. Tylko to nie zmienia faktu, że suma tych czynników jest właśnie tym pryzmatem, przez który każdy z nas patrzy na świat :)

    Marku,
    w kilku zdaniach próbowałeś mi wytłumaczyć, że mój świat nie jest „możliwy” (?), bo to tak nie działa, ponieważ… i tam (oraz tu, co pozwoliłam sobie wyciąć) była cała lista różnych czynników, które jakoby mają powodować, że to tak nie działa.
    Z tego właśnie wnioskuję, że Twój świat zawodowy w ogóle nie wygląda, jak mój, że w Twoim świecie te wszystkie czynniki mają duuuużo większą wagę, niż w moim, a co za tym idzie, nie da się ich ignorować lub rozwiązywać jak rzecz codzienną, nad którą się nie rozwodzimy, a zwyczajnie idziemy i robimy – jak kupno chleba. Czyli to jest świat, w którym jest dużo mniej bezpieczeństwa.
    Na tej właśnie podstawie napisałam, że szkoda, iż Twój świat tak wygląda. Tylko tyle.
    Każdemu życzę, by czuł się w pracy bezpiecznie, czerpał z tego radość i zacierał rączki myśląc o nowym zadaniu/projekcie/itp. :)



    Wzajemnie :)


    Widzę, że chyba musimy ustalić definicję „układów i układzików” ;)
    Gdy po raz pierwszy przeczytałam ten zwrot u Ciebie, odebrałam to jako synonim „znajomości” i otrzymywania/załatwiania/itp. czegoś po znajomości. Niekoniecznie w negatywnym tego słowa znaczeniu, choć strefie zawodowej przeważnie tego się używa negatywnie – ktoś dostał robotę po znajomości, jakaś firma wygrała przetarg po znajomości itd., mimo, że żaden z tych podmiotów w uczciwym konkursie nie miał szans na wygraną.

    Dla mnie słowa „układy i układziki” nie oznaczają „umowy”, do której strony dochodzą w drodze normalnych negocjacji. Jeśli wynegocjuję w banku lepsze warunki, to jest to efekt negocjacji oraz tego, że byłam lepiej przygotowana i lepiej negocjowałam, niż przedstawiciel banku ;) To zwykła umowa, a nie układ w powyższym znaczeniu.

    Dlatego, jeśli będziemy mówić o układach i układzikach typu znajomości, to one oczywiście istnieją wszędzie, ale można tak wypracować sobie pozycję zawodową, by one nie miały wpływu na nasze życie. Właśnie to zapewniają te 99% ciężkiej pracy i poziom mistrzowski w swojej dziedzinie, wtedy praca szuka człowieka, a nie człowiek pracy, a wszystkie układy i układziki mogą sobie kisić się we własnym bagienku ;)

    Nie dalej jak wczoraj jeden ze znajomych opowiedział, jak to w tym tygodniu do niego po kolei przychodzili pracownicy (ma kilkunastoosobowy zespół) i z niepokojem pytali, czy czasem nie odchodzi. I każdy (nawet bez pytania, gdzie) zadeklarował, że chętnie odejdzie z nim „bo jesteś najlepszym szefem, jakiego spotkałem”. A należy dodać, że kolega jest bardzo surowy, nikomu nie matkuje, nikogo nie uczy robić babek z piasku, bo to nie przedszkole, żeby za rączkę i namawiać, ale chętnie każdego wesprze i pokieruje w rozwoju, no i jest mega uczciwy w ocenach i wynagradzaniu.
    Czy taka deklaracja zespołu to sukces? Moim zdaniem ogromny i podwójny. Człowiek nie tylko jest świetnym specjalistą w swojej dziedzinie, ale też jest świetnym liderem.
    Czy na takiego człowieka mają wpływ jakieś tam fiu-bździu układziki czy inne okoliczności? Nie. Jego z radością przyjmie każda firma z branży, a headhunterzy śnią, by go zdobyć.
    Czy jego życie zawodowe wygląda tak, bo miał „farta”? Oczywiście, że nie. To jest człowiek rodem z kawału: „Szukamy sekretarki – wiek: 25 lat, doświadczenie: 15 lat.” ;)


    Marku,
    to, że wszystko jest względne i każdy ocenia swój świat i swoje życie wg swoich własnych kryteriów, to jest oczywiste i tu chyba po raz kolejny zataczamy koło i wracamy do początku naszej rozmowy ;)

    Dla mnie trwały sukces zawodowy, czyli taki, na który rożne ulotne czynniki mają minimalny wpływ lub nie mają żadnego, to jest właśnie „1% talentu+99% ciężkiej pracy”, tzn. talentu oczywiście może być więcej, ale pracowitość i tak jest decydująca ;)

    Nie musisz się z tym zgadzać. Nigdy nie twierdziłam, że ktoś inny musi podzielać moje opinie. Świat byłby mega nudny, gdyby wszyscy ze wszystkimi się zgadali ;)


    Miłej niedzieli i udanego tygodnia! :)


    P.S. Przepraszam za rozwalające się cytowanie. Było poprawnie, ale mechanizm forum widać ma swoje zdanie na ten temat -.-
     
    Ostatnie edytowanie: 2 lipca 2017
  11. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    :) To prawda, że stare kamienice miały duszę :D i to nie tylko tą ze schodów. Bardzo ciekawy filmik z przyjemnością posłuchałam. Chciałabym taka latarnię kiedyś w swoim domu :D Tak mi się jeszcze skojarzyło z oświetlaniem. Egipcjanie byli w tym dobrzy potrafili cuda z "lustrami" robić i oświetlać duże pomieszczenia i wnętrza piramid :D. Jak by w tych latarniach to wykorzystano to było by całkiem jasno :);)
     
  12. toDzasta

    toDzasta Komandor forum

    Aniu chętnie:inlove: Tylko daj mi z tydzień ogarnięcia i możemy się spotkać:)
    Ania Lucifera próbowałaś?
    Penny Dreadful mi się podoba, Salem, American Horror Story (prócz sezonu 4, 1 i 2 najlepszy), House of Cards, Breaking Bad, Sleepy Hollow, Mentalista czy Westworld. TO jest kilka propozycji z tych, które ja oglądam;)
    Z Nation fajny;) Oglądam:)
    Dziękuję:)

    Jestem! Jestem we Wrocławiu! Strasznie spać dziś nie mogłam, ale poranek zaczął się dobrze, nie spóźniłam się na mpk, bilet normalnie w autobusie mogłam kupić (nie tak jak w Poznaniu, że bilety ciężko kupić), znalazłam biuro, robie papiery, musiałam nawet wykazać się w pierwszej godzinie inwencją twórczą ;) Cóż, jestem zadowolona! :)
    Bry!:)
     
  13. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    Bry :)

    Cieszę się, że dojechałaś szczęśliwie i się aklimatyzujesz :) I nawet pierwszy dzień poszedł jak z płatka :D Oby tak dalej :);)

    W takim razie zabieram się za Z Nation ;) Lucka obejrzałam i czekam na kolejny sezon :)

    [​IMG]

    to dzisiaj na ostro xD
     
  14. ankagdw

    ankagdw Chodząca legenda forum

    z tymi biletami to porazka ale pomieszkasz to sama zobaczysz:pxD:cry:
    a jacy ludzie uprzejmi i serdeczni8):cry:xD:cry::p

    co do seriali to dzieki potestuje ;) oprocz Lucyfera-zupelnie nie moja bajka -ledwo pare odcinkow zmeczyłam:sleepy:
     
  15. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    Następnym razem tak skasujcie :pxD:cry:

    [​IMG]

    I jeszcze dzisiejszo-świątecznie
    - Dodałeś do tego chilli?
    -Tak. Myślałem, że lubisz ostre jedzenie.
    -Lubię, ale tralala nie sernik!

    A przed chwila takie cuś się wylosowało na kole:

    [​IMG] :p-.-xD
     
    Ostatnie edytowanie: 3 lipca 2017
  16. Sekme

    Sekme Generał forum

    Dzień dobry :)
    Wiem, że dzień UFO był wczoraj, ale wieczorem już nie miałam siły lecieć do komputera, więc poświętujmy jeszcze trochę dziś xD

    Jak by kto nie wiedział, jak się należy zachować podczas pierwszego kontaktu z UFO, to podpowiadam - zdębiać, zaliczyć opad szczęki, rąk i innych części ciała. Jakby kto nie zrozumiał z literek, to film instruktażowy znajdzie pod tym linkiem >>KLIK<< xD:cry:xD:cry:



    Beniu,
    Gratululu!!! No to masz dzień z głowy xDxD
    U mnie na szczęście limit szczęścia się wyczerpał. Może to i dobrze... Dopiero byłoby mi żal, że nie mogę wykorzystać xD

    Miłego poniedziałku! :)
     
  17. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    xD:cry::cry:xD:cry:Rany, kosmici są wśród nas :DxD:cry: Pewnie podobnie bym sie zachowala, ale dobrze mieć instrukcję :DxD

    Dzięki ;) Uwiązana jestem jak trza na 24 h xD:cry:

    xD Doktorze garniak wymiata xD
     
    Ostatnie edytowanie: 3 lipca 2017
  18. -MarekW-

    -MarekW- Cesarz forum

    Dzień dobry wszystkim :)
    Pewnie, że masz rację :) Piszę tylko i wyłacznie o swoich odczuciach i doświadczeniach - zarówno praktycznych, jak i tych wynikających z wiedzy, których jest zdecydowanie więcej. Absolutnie nie podejmuję się wyrażać opinii o odczuciach osób trzecich. Jestem bardzo przeciwny tego rodzaju praktyce i reaguję bardzo szybko, jeżeli czytam uogólnienia, których częścią staję się mimowolnie.
    Z tą żoną powim Tobie, to nie jest zła myśl, może nadeszła już pora, żeby się o takową postarać ... :D
    Tak jest :) Dokładnie tak.
    Uważam, że można mieć wspaniałe, spektakularne sukcesy, rzekłbym nawet, że w skali globalnej, będące wynikiem przypadku, o których zadecydował ulotny czynnik, będący wynikiem potrzeby. I nie są do tego potrzebne - mistrzostwo w zawodzie, lata pracy w korporacyjnym kieracie i 99% ciężkiej pracy. Coca colę znasz - jak większość ludzi na świecie - wyszła przypadkiem i opanowała wszystkie rynki stając się najlepiej sprzedawalnym produktem wszechczasów. Gdyby nie wprowadzenie prohibicji, aptekarz z Atlanty nie zastąpiłby wina wodą sodową i cola nie ujrzałaby światła dziennego. Facebook - stworzony na potrzeby komunikacji w obrębie studenckiego campusu, McDonalds - czyli hamburger, cheeseburger, mleko, kawa, frytki oraz ciasto - która z pań tego nie potrafi zrobić w kilkanaście minut ? Takie właśnie było pierwsze menu tego samoobsługowego (wtedy) lokalu - dopiero pomysł franczyzy zrobił z firmy markę globalną. Pomysł, nie ciężka robota mistrza profesjonalisty. Nie będę wymieniał wielu innych światowych marek, które powstały w wyniku przypadkowego zdarzenia, wielu oszałamiających sukcesów, będących wynikiem chwili, zbiegu okoliczności, bo przecież mamy tego świadomość.
    Chcę tylko przedstawić swój pogląd, że nowatorska koncepcja, pomysł, innowacja, odkrywcze spojrzenie na sprawę, może również być gwarancją sukcesu. A skoro może, to 99% ciężkiej pracy, nie jest metodą jedyną.


    Oczywiście, że istnieje Sekme :)
    Wsiadła babeczka do samolotu, usiadła na miejscu 12F, przy oknie, wystartowali ... było wysoko, bała się ... obok siedział facet, rozmawiali o robocie właśnie, żeby odwrócić uwagę od okna, od wysokości, od tych drżących skrzydeł, które w jej mniemaniu za chwilę odpadną. Ona o swojej śmietance, on o swojej kawie, której jeszcze na polskim rynku nie widział.
    Lot przebiegł spokojnie, potem było jeszcze kilka miłych spotkań, które zaowocowały pierwszą, próbną dostawą holenderskiej mikstury do Polski. Test w kilku dużych hurtowniach, kolejne dostawy i wreszcie pomysł, dlaczego nie w Polsce, dlaczego ma być import ?
    Mamy dzisiaj w Ustroniu i Żorach potężne fabryki Mokate Cappuccino, a panią Teresę Mokrysz wraz z mężem, od wielu lat znajdujemy na listach najbogatszych Polaków. 1200 produktów, 2000 pracowników, eksport do 60 krajów świata - jest sukces ? :)
    Jest :)
    ... a ta śmietanka, o której była rozmowa w czasie pamiętnego lotu w 1990 roku, też urodziła się w samolocie, tym razem do Londynu.
    To wtedy właśnie, sąsiadka z fotela obok, namówiła panią Teresę do sprowadzenia tira śmietanki do kawy ... bała się ... sprowadziła tylko 1/3, za pożyczone 10.000$. Udało się, przyjechały kolejne tiry, już całe i wyładowane po brzegi.
    Teraz pozostaje kontrola nad potęznym zespołem zarządzającym ... czy to cieżka praca na 99% ?
    Hmmm ... może i tak :)
    Ale co ty mi tu Marek wyjeżdżasz z takim kosmosem, jak ja mówię o normalnych ludziach ?
    Każdy ma swój kosmos Sekme, każdy ma swój wymiar, w każdym rządzą inne prawa i zasady, dlatego właśnie teza o życiowych zasadach jedynie słusznych, tak bardzo moim zdaniem odbiega od rzeczywistości.



    Ja też piszę o swoim świecie ... w którym nigdy nie było i nigdy nie będzie można gwizdać na otaczającą nas rzeczywistość. Zawsze trzeba się z nią liczyć. Nigdy również, nie uznałem żadnego sukcesu jako trwały, bo nic nie jest nam dane raz na zawsze. O ten sukces, jeżeli już jest - trzeba dbać, trzeba go pielęgnować i mieć pod kontrolą.
    Odpowiedni poziom mistrzowski ? :)
    I on pozwala gwizdać, mieć w nosie i daje poczucie bezpieczeństwa ?
    Jeżeli tak masz u siebie, to gratuluję i cieszę się, że funkcjonujesz sobie w takiej ugruntowanej poczuciem bezpieczeństwa beztrosce.

    Gdyby tak do tego mistrzowskiego poziomu Sekme, dołożyć jeszcze troszkę pokory, skromności i szacunku dla przełożonego, to wtedy mamy już całkiem realne szanse na owocną współpracę. Bo taki zapatrzony w siebie wysokiej klasy specjalista bufon, który uważa, że bez niego firma legnie w gruzach, a kolejka chętnych tylko czeka, aby wstapił w glorii i chwale w jej konkurencyjne szeregi ... w moim świecie jest z należnym sobie szacunkiem i uwielbieniem odprowadzany do drzwi wyjściowych. Zdecydowanie i bardzo prędko.

    Pojęcia - "świetnie płacą" - nie będziemy omawiać z oczywistego wględu, że to jest pojęcie bardzo względne :D
    Natomiast zdecydowanie masz rację, że lata praktyki w zawodzie, powinny prowadzić do samodoskonalenia, które po jakimś czasie bywa bardzo satysfakcjonujące. Miło jest, jeżeli nie jest to opinia własna, tylko ocena przełożonych, współpracowników, klientów czy zleceniodawców.


    Poznawanie innych, bardzo ciekawych ludzi, ich wiedzy, wymiana opinii, doświadczeń, nie jest w mojej ocenie związana na stałe z jazdą w pocie czoła na 99%, nie musi być również bonusem z powyższego. Równie dobrze, służy temu grunt zupełnie prywatny, towarzyski, rozrywkowy ... na zupełnym luzie, bez spinki i potu na czole.
    Oczywiście, że masz rację. Każdy kontakt z ciekawym człowiekiem, będzie dla nas wzbogaceniem o nową wiedzę, nowe doświadczenia, być może interesującą formę przekazu, nowe, dotychczas nam nieznane tematy i zagadnienia ... owszem, to bardzo cenne.
    Tu również grunt prywatny, pozbawia nas ograniczeń wynikających z charakteru pracy. Przecież kochamy tę pracę i pracujemy ciężko na 99%, bo nam za to "świetnie płacą", więc nie wypada chyba nam rozmawiać na tematy z nią nie związane.



    Nie znam projektu, ale ponieważ dotyczy dzieci, również kibicuję z całęgo serca.

    Sekme:)

    ... nie napiszę:D

    Tak jest. Zgadza się.


    Dawno nie czytałem tak trafnie użytego zwrotu - "Coś mi się wydaje" :)
    A nie prościej spersonalizować wypowiedź i pisać w swoim imieniu i o sobie ?
    Dlaczego pisać za wszystkich, za każdego z nas, bo my, bo nasze, bo nasz sposób ?
    Przecież wystarczy dodać skromne - uważam, że ... moim zdaniem, w mojej ocenie, z moich doświadczeń wynika, widziałam, patrzę, odbieram ten sposób ...
    ... i wtedy jest jasne, że to Twoje stanowisko. A jak czytam - żyjemy, patrzymy, nasz odbiór świata, nasze upodobania, nasze wyniki, to natychmiast staram się utożsamić z poglądem i nieraz zupełnie mi nie wychodzi :)

    Tak, Sekme ? :)

    Starałem się wytłumaczyć, że doświadczenie nie jest jedynym czynnikiem, który pozwala nam przejść przez życie, jest nim również wiedza. W wielu przypadkach, ta wiedza ma znaczenie dużo większe niż doświadczenie, bo gdybyśmy wspomnianego faktycznie doświadczyli, skutki mogły by być bardzo nieciekawe. I tu właśnie nastąpiły te przykłady.

    Tak Sekme :)
    Jest zupełnie inny.
    Ja nie żyję dla pracy, ja pracuję żeby żyć.
    Jazda na 99% to dla mnie zawały, wylewy, udary, nerwice i wyścig szczurów.
    W moim świecie nikt nie gwiżdże na szefa, że ma się wypchać, bo konkurencja czeka z otwartymi ramionami ... w moim świecie pijemy sobie razem kawusię, razem czekamy na klienta, razem się z niego cieszymy, razem ubolewamy że go nie ma, razem rozwiązujemy problemy i razem oblewamy sukcesy. W moim świecie nie ma pogoni za awansem, stanowiskiem, nie ma strachu, spinki i nerwów z zegarkiem w ręku. Nie ma również beztroski Sekme - jest ZUS, jest VAT, sa podatki, koncesje, zezwolenia, są trudne decyzje, są trudne wybory, ma na nas ogromny wpływ sytuacja w kraju ... ale wieloletnia współpraca w zespole, nauczyła nas radzić sobie z problemami i pokonywać przeciwności - jest fajnie i tyle. Lubię iść do pracy, a jak nie idę, to też mam pracę przy sobie, bo ją lubię. Cieszę się z tego i to jest mój mały kosmos zwany sukcesem :)


    ... i dlatego właśnie byłem niedawno na castingu, na któym wiele się nauczyłem. Obcowanie z tej klasy zawodnikami pozwoli mi zwiększyć stopień bezpieczeństwa i nabrać pewności siebie, której mi od zawsze brakowało KLIK ;)

    Tego zacierania rączek życzę szczególnie :)

    Dziękuję bardzo :)

    Czyli zaistniało małe nieporozumienie, bardzo przepraszam - faktycznie to określenie może się tak właśnie skojarzyć.
    Mam nadzieję, że wyjaśniłem co miałem na myśli.


    Hmm ... :)


    A gdzie Ty tu niby widzisz sukces Sekme ?
    Jaki sukces ?
    Jedna plota, a może i nie plota o odejściu i cały zespół deklaruje odejście ?
    A gdzie jest związek z firmą, gdzie jest satysfakcja z jej współtworzenia i osobistego wkładu w jej rozwój ?
    A skąd takie informacje o odejściu ? Jeżeli są prawdziwe, to dlaczego znajomy odchodzi, skoro jest sukces ?
    Żaden sukces Sekme, tylko dmuchawiec - wystarczy dmuchnąć i nie ma ani kierownictwa, ani zespołu.
    Taka deklaracja zespołu to kompletna porażka i katastrofa, wszyscy odchodzą, bo lider odchodzi :)
    Super załoga ... bardzo przepraszam, nie życzę nikomu takiego zespołu.


    Poznałem po prostu bardzo odmienne od mojego spojrzenie na pracę, na stosunki w pracy, spojrzenie na sukces i jego atrybuty. Z pewnością ciekawe doświadczenie i miło było wymienić opinie na ten temat :)
    Dziękuję :)
     
    Ostatnie edytowanie: 3 lipca 2017
  19. wolf031973

    wolf031973 Książę forum

    Marku, sorry, że się wtrącę, ale wyciągnąłeś mnie z krzaków tym tekstem. Bo prawdę mówiąc, już dawno nie widziałam tak źle dobranej metafory. To, co Sekme opisała to nie jest żaden dmuchawiec bo tu nic się nie rozpada. Zespół (tzn lider i podwładni) tworzą całość i ta całość po pierwsze: dobrze funkcjonuje zawodowo, a po drugie: podoba się sama sobie na tyle, by się trzymać razem. Pozostając w kręgu metafor roślinnych, lepiej niż dmuchawiec, pasowałby dorodny, ukorzeniony krzaczek truskawek. Tylko zasadzić a potem chuchać i dmuchać.
    A że czasem odchodzą... no cóż, nie wini się krzaczków za niepowodzenie rolnika.
    Dobry wieczór wszystkim
     
  20. -MarekW-

    -MarekW- Cesarz forum

    Wolf :) Bardzo fajnie, że włączasz się do dyskusji, przecież każde spojrzenie wnosi coś nowego i pozwala spojrzeć na sprawę z innej perspektywy, a przecież o to w dyskusji chodzi :)
    I teraz tak - masz firmę, zarządzasz zespołem ludzi - jest pracownia projektowa, jest marketing, jest dział realizacji i jest księgowość.
    Pracownię z działem realizacji rozliczasz po 25% z kosztorysu netto, ale realizację obciążasz ewentualnymi karami umownymi za nieterminowe wykonanie. Marketing pozyskał klienta, dobrego klienta, duża robota, ale terminowa. Pracownia wykonała projekt, jest akceptacja klienta ... i nagle klops, bo realizacja wraz ze swoim liderem idzie do konkurencji. Idzie bo tam mają 30%, a kary za niedotrzymanie terminu idą w koszty firmy. Masz zaakceptowany projekt, goni Ciebie termin, nie masz załogi do wykonania - poszli sobie.
    Nie dmuchawiec ?
    Informacja idzie w świat - tam nie rób, zrobią, albo nie zrobią.
    Twój dorodny krzaczek truskawek wyrasta na innej grządce, a co z Twoją firmą ?
    Dlaczego dmuchawiec ?
    Dlatego, że właściciel nie stworzył więzi, nie zabezpieczył się kontraktami z pracownikami, a przede wszystkim był zamknięty na dialog z zespołem, skoro zdecydowali się odejść bez podjęcia próby negocjacji.
    I to był wariant optymistyczny, bo nie zastałaś sama ...
    Co zostanie z firmy, jeżeli oprócz lidera i podwładnych (którzy właśnie odchodzą) jesteś jeszcze tylko Ty ?