zzizzie

Temat na forum 'Archiwum - pozostałe działy' rozpoczęty przez użytkownika zzizzie, 21 sierpnia 2016.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.
  1. TrissMerigold.

    TrissMerigold. Fanatyk forum

    I pewnie nawet umiesz ciasteczka wyczyścić bez patrzenia na instrukcje :p:p
     
  2. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Dodatkowo umie jeszcze prasować przez szmatkę 8)

    Uczelnie powszechnie wybierane przez licznych synków (i córki) licznych sąsiadek nazywają się zwykle "Wyższa Szkoła Marketingu, Zarządzania i Prasowania Przez Szmatkę" 8)
     
  3. kropelka04

    kropelka04 Generał forum

    witam, czytam ten watek z krzaczorow, wiele razy mialam sie odezwac, ale jakos smialosci nie mialam czy cus;)xD
    ale teraz wylazlam, bo chcialam odniesc sie konkretnie do tego fragmentu wypowiedzi triss.

    moja mama byla lekarzem. takim lekarzem z powolania, przejmowala sie losem pacjentow, zyla ich zyciem i jak tylko mogla pomagala (nie tylko przepisujac przerozne specyfiki i mikstury) i tak leczyla "swoich" pacjentow przez dlugie lata. az sama zachorowala i w wieku 53 lat, na skutek zbiegu wielu czynnikow, konieczna byla amputacja nogi powyzej kolana (pisze o tym, bo byly problemy z oprotezowaniem; specjalisci nie dawali szans na samodzielne poruszanie, bez wozka).
    i co... niektorzy ludzie sie uzalali, kiwali glowami, nawet co niektorzy odsuneli sie.
    a moja mama... okolo 9 miesiecy po amputacji (przechodzac oprotezowanie i katorznicza wprost rehabiliacje) jak gdyby nigdy nic wrocila do pracy - do "swoich" pacjentow, ktorych (wedlug niej) nie mogla zawiesc i zostawic.
    wszystko zalezy od nastawienia samego niepelnosprawnego. fakt srodowisko, w ktorym zyje moze albo pomoc, albo rzucac klody pod nogi. ale sila woli potrzebna takiej osobie do osiagnieciu celu moze zdzialac cuda.

    ps. przepraszam, ze pisze bez polskich znakow, ale mam problemy z rekami i jest mi latwiej tak pisac.


     
  4. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Kropelko :)
    Jak miło że się odzywasz... i koniecznie rób to jak najczęściej :)
    Piękną historię opowiedziałaś - o człowieku z pasją, któremu taki drobiazg, jak utrata nogi, nie mógł przecież uniemożliwić dalszej realizacji tej pasji.
    Tak sobie myślę, że twoja Mama po prostu sama uważała się za osobę sprawną na tyle, żeby dalej pracować... i chyba nie byłaby zachwycona, gdyby ktoś traktował ją jako "kalekę" (słowo słusznie przeniesione na listę niepoprawnych politycznie).
    Swoją drogą czy mi się wydaje, czy tych lekarzy z powołania jest jakby coraz mniej...?

    Ale z drugiej strony osobie niepełnosprawnej, która nie ma w życiu takiej pasji (a tak mi się wydaje, że prawdziwa pasja to jednak rzadkość), te rozmaite przeszkody mogą się wydawać nie do pokonania. Na przykład taki samotny starszy pan na wózku, mieszkający na czwartym piętrze bez windy - czy komuś takiemu wystarczy tej siły woli, determinacji, motywacji, żeby wrócić do życia sprzed wózka, jeśli to życie było takie zwyczajne, powszednie, zero emocji, zero aspiracji...?
     
  5. TrissMerigold.

    TrissMerigold. Fanatyk forum

    Historia godna podziwu ;)
    Ja tylko jeszcze dodam, żeby ktoś nie zrozumiał opacznie, że w tym poście tam wcześniej nie zamierzałam umniejszać ogromowi pracy jaką niepełnosprawni wkładają w życie "mimo wszystko", chodziło mi tylko o to, że wkurza mnie patrzenie na niepełnosprawnych tylko, lub głównie przez pryzmat ich niepełnosprawności :)
    Ten przykład z konkursem miss, to właśnie historia wydarta z bloga prześlicznej dziewczyny jeżdżącej na wózku, która sama opisywała, że dostawała często propozycje wzięcia udziału w takim konkursie, ale zawsze odmawiała, bo jak twierdziła - jest świadoma tego, że jest obiektywnie ładna (a na prawdę moim zdaniem jest). Ładna w odniesieniu do ogółu kobiet, nie niepełnosprawnych kobiet. I delikatnie przebąkiwała, że takie konkursy nawet trochę urażają kobiety jakie jak ona... bo one nie uważają, że ich piękno jest "niepełnosprawne".
     
  6. kropelka04

    kropelka04 Generał forum

    zzizzie:) dziekuje za cieplo :) i to, ktorym mnie przyjelas, i to, ktorym odnioslas sie do mojej, niestety niezyjacej juz mamy, a przede wszystkim za to cieplo, ktore bije z twoich postow:). bardzo cieplo tu u ciebie, a poniewaz jestem osoba "cieplolubna" ;) tak chetnie tu przesiaduje.
    ty tez tak uwazasz? myslalam, ze to tylko moje zdanie:oops: nie chcialabym nikogo urazic, ale wydaje mi sie, ze coraz rzadziej spotyka sie w zawodach szumnie (ale wedlug mnie slusznie) nazywanych "sluzbami", ludzi z pasja, oddaniem i empatia dla potrzebujacych.

    zgadza sie, niestety. dlatego wiele osob rezygnuje z pasji, przyzwyczajen, ba nawet checi zycia. alienuja sie, staja sie zgorzkniali. dla sasiadow czy postronnych obserwatorow, delikatnie mowiac, trudni we wspolzyciu czy wspolistnieniu.
    dlatego ja nigdy nie oceniam ludzi, ktorzy roznia sie od ogolnie przyjetych standardow. bo nie wiem co za ta "innoscia" sie kryje, jakie przezycia, choroby czy doswiadczenia spowodowaly, ze pan/pani jest trudny do zniesienia dla otoczenia.
     
  7. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Trudna sprawa z tymi konkursami "miss wózka" - ja widzę je dokładnie tak jak ty no i jak ta blogerka, o której piszesz. Ale ktoś w końcu bierze udział w takich konkursach, jakimś dziewczynom coś one dają... i bądź tu człeku mądry.
    Takie luźne myśli - w konkursach piękności ocenia się... bo ja wiem... twarz, figurę, sposób poruszania się, zamożność sponsora (trudno, jestem jednak złośliwa małpa i tyle). A jeśli piękna dziewczyna siedzi na wózku i z tego wózka nie wstanie, to jak ją porównywać i ustawiać w rankingu z równie pięknymi kandydatkami, które zademonstrują dodatkowo tę nieskazitelną figurę? No nie da rady, niestety. Paraolimpiada urody to jednak nie to samo, co paraolimpiada sportowa. Nie ma dobrego wyjścia, więc te, które czują się urażone samą ideą takiego konkursu, muszą go po prostu wyniośle ignorować... żeby te inne miały swoje pięć minut.
    Skądinąd równie dobrze można twierdzić (feministki się kłaniają), że każdy konkurs piękności to obraza kobiet jako takich... coś w tym chyba jest jednak, nie uważasz...?

    Dzięki bardzo za miłe słowa :)
    Czasem bywam paskudna, lodowata i ocieram się o któreś tam paragrafy naszego kochanego Kodeksu karnego, jak ktoś sobie na to zasłuży. Ale na ogół to ja jednak lubię ludzi, na necie czy w prawdziwym życiu... i staram się jak najwięcej zrozumieć, bo jak się rozumie, to się bardziej lubi. A jak się bardziej lubi, to się człowiek uśmiecha i od razu robi się weselej.
    Taka moja prościutka filozofia na co dzień ;)

    A co do lekarzy z powołania, to cóż - dziś chyba w życiu liczy się coś innego... tak się zastanawiam, czy to jest tylko znak czasów, mianowicie czegoś, co tak chętnie określa się mianem ciężkich czasów, czy może jest w tym coś jeszcze. W każdym razie ciekawe rzeczy się dzieją na przykład z prestiżem tej profesji, prawda...?

    Tych zgorzkniałych i "trudnych" ludzi jest mi najbardziej żal. Już tu chyba o tym pisałam... coś poszło nie tak, coś się zawaliło, coś nie wyszło. Nieważne już teraz, w jakim stopniu z własnej winy - ważne, że teraz taki człowiek jest już totalnie sam, tak bardzo sam, jakby na świecie nie było żadnych innych przedstawicieli tego samego gatunku.
    Ech.
     
  8. agniecha$

    agniecha$ Chodząca legenda forum

    Trochę w innym temacie ale jednak na temat :)
    Osoby niepełnosprawne to też osoby nie tylko z widoczną ułomnością ale też z upośledzeniem umysłowym i mówię tu o umiarkowanym i lekkim. Piszę tu o dzieciach ,którym powinno się od małego uczyć radości i chęci pokonywania barier . Po prostu przystosowania do życia do samodzielnego życia , bo jednak kiedyś tych opiekunów zabraknie .
    Ile złego może wyrządzić takiej osobie przez ''inne traktowanie ''
    Problem w tym że dużo złego nie tylko nieświadomie a powiedziała bym świadomie wyrządzają właśnie najbliżsi .
    I biegają i karmią ,za takim 10 latkiem ,bo lepiej zje i torbę noszą do szkoły no bo takie mizerne , sznurować buty - daj ja to zrobię bo nie umiesz , samodzielny powrót nastolatka ze szkoły specjalnej do domu jest niemożliwy bo nie wie gdzie mieszka, jakim autobusem powinien jechać .Przykładów mogłabym przytoczyć sporo .
    Szkoła specjalna któraś tam klasa wiek dzieciaków ok 14 lat zabawa -trzeba kanapki zrobić - i wiele takich dzieci nie potrafiło ukroić kromki chleba , plasterka pomidora .
    Na pytanie wychowawcy a jak sobie radzisz w domu ? A no mama robi albo babcia .

    I oburzenie społeczeństwa, że pozwala się takiemu upośledzonemu dziecku na samodzielność
    ten wzrok że jaką to ja jestem wyrodną matką .
    Mnie ''doradzano '' umieszczenie córki w placówce bo tak wygodniej ,bo to i tak ona już ''inna jest ...
    I złośliwość na każdym pawie kroku i to nie tylko od zwykłych ludzi ale od osób którzy tym bardziej powinni wspierać i pomagać jak psycholog dziecięcy czy pedagog .
    Ile to ja się nasłuchałam, że okropnie ją traktuję :
    bo moje dziecko ubiera się samo , że dojeżdża do szkoły samo, że potrafi zrobić sobie kanapkę ,drobne zakupy zamówić wizytę lekarską przez telefon . I groźby że kiedyś się coś stanie że będę żałować . I jak ma wtedy dziecko w sobie odnaleźć chęć pokonywania barier ?
    Były chwile zawahania i zwątpienia i płacz i krzyki ''bo kolega nie musi tego robić sam ,bo z Olą mama przyjeżdża ,bo muszę ja coś zrobić bo ona zapomniała jak to się robi. Ona beczała na korytarzu a ja czekałam kiedy jej przejdzie i sama się ubierze i będzie gotowa do wyjścia.
    No wzrokiem mnie wszyscy ''zabili'' niejednemu się wyrwało ''co z niej za matka''

    Wiele trzeba było wysiłku i cierpliwości ale opłaciło się i jestem dumna że moja córka teraz dorosła , jest samodzielna , ma pracę i nawet mimo problemów z czytaniem i pisaniem radzi sobie w urzędach i wypełni wnioski no może z błędami ale przynajmniej wie co i w jakich rubrykach trzeba wpisać
    i mimo obaw wiem że sobie poradzi w życiu gdy mnie zabraknie .
    I szkoda takich dzieciaków z nadopiekuńczym rodzicami opiekunami ,bo nie dość że na starcie mają naprawdę pod górkę i wiele muszą nadrabiać ucząc się codziennych czynności i dużo więcej czasu im to zajmuje aby lepiej coś zrozumieć
    to przez ''współczucie '' przez wyręczanie ,nie poradzą sobie w dorosłym życiu .
    I złe jest nastawienie nie tylko sąsiadów, rodziny dalszej ale też rodziców . Jak zasiać dzieciakowi pasję i radość życia i chęć uczenia się nowych rzeczy jak inni mu w tym przeszkadzają albo nie pozwalają .
    Osobę niepełnosprawną powinno się traktować tak samo jak zdrową
    mamy jakieś marzenia względem zdrowego dziecka ,że może lekarzem będzie albo strażakiem albo piosenkarką
    czemu nie możemy mieć też podobnych marzeń względem chorego -niepełnosprawnego dziecka
    i wcale nie ważne że jest to przez niego nie osiągalne
    Dzieciak tego nie wie
    a uczenie go pasji jakie może mieć i pomagać realizować jego marzenia ma wielkie korzyści .
    Się rozpisałam :)
     
  9. kropelka04

    kropelka04 Generał forum

    triss, ja zrozumialam, to co napisalas, zgodnie z twoimi intencjami :)

    moja filozofia jest podobna :)
    usmiechaj sie wiec jak najwiecej, do znajomych, znajomych z widzenia i tych calkiem nieznajomych, do ktorych (bywa i tak) nikt sie nie usmiecha. taki zyczliwy usmiech moze czynic cuda. wiem, bo znam to z autopsji. moj usmiech skierowany do nieznajomych bywa przyjety poczatkowo nieufnie i z niedowierzaniem, ale po chwili - radosc na twarzy - to bezcenne.

    czasy sie zmieniaja... i to nie zawsze na lepsze:oops:

    taaaak. ty pisalas, ja czytalam i zgadzam sie z toba w 100%. a najgorsza jest samotnosc (ta nie z wyboru) i brak zrozumienia


    agniecha - przeczytalam z zapartym tchem to co napisalas. zgadzam sie z toba w 1000%. zrobilas kawal dobrej pracy ze swoja corka. domyslam sie ile cie to kosztowalo, wysilku, cierpliwosci, konsekwencji, ale to bedzie procentowac. chyle czola.
    przygotowalas swoje dziecko do zycia. do tych latwiejszych, jasniejszych stron, ale i pokazalas jak pokonywacte trudniejsze.
     
    Ostatnie edytowanie: 9 kwietnia 2017
  10. MOD_Zgredek*

    MOD_Zgredek* Forum Moderator Team Farmerama PL

    ja bym powiedział, że taka, która chce dla swojego dziecka najlepiej. Żeby mogło funkcjonować w codziennym świecie. Żeby umiało się ubrać, zawiązać buty, żeby zimą pamiętało o czapce. Żeby wychodząc z domu zamknęło drzwi i przekręciło klucz w zamku. Żeby mogło iść do sklepu, kupić chleb, masło, kawałek sera i w domu przygotować sobie kanapkę.
     
  11. TrissMerigold.

    TrissMerigold. Fanatyk forum

    Bardzo dobrze, że się rozpisałaś, bo jak ktoś mądrze pisze, to aż miło poczytać :D Wspaniała z Ciebie matka :inlove:
    To zrozumiałe, że rodzic chciałby ochronić dziecko przed CAŁYM złem tego świata (w tym przed uciążliwymi obowiązkami, niepowodzeniami, rozczarowaniami, przykrymi reakcjami otoczenia itp, itd)... ale ukrywanie tego "zła" przed dzieckiem to jest chyba najgorsze co można w takiej sytuacji zrobić :( nie ma, po prostu nie ma takiej możliwości, żeby utrzymać ten klosz zawsze i do końca... a jak przyjdzie moment, kiedy rodzica i klosza przy takim dzieciaku zabraknie, choćby na chwile, na jakiś czas... to świat dzieciakowi może runąć. Nie mówiąc o tym co jeśli rodzica zabraknie już ostatecznie.
     
  12. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Twoja córka ma bardzo mądrą mamę. Mądra mama to wielkie szczęście. Chylę czoła... a córkę uściskaj ode mnie. Obie się nawalczyłyście, ale warto było.
    Jasne, że niepełnosprawnego powinno się traktować tak samo, jak zdrowego - chyba tylko w taki sposób można dać mu taką prawdziwą szansę pokazania, że jest tak samo ważny i cenny dla otoczenia, dla społeczności, dla świata, jak osoba całkowicie sprawna. Cóż, niestety nasz ukochany kraj pod tym względem plasuje się na zaszczytnym miejscu 100 lat za małpami... i takie dzieci, jak twoja córka - przecież naprawdę wartościowi ludzie - mogą liczyć tylko na mądrych rodziców, którzy po prostu pokażą im drogę.
    Miałam kiedyś przelotny kontakt z pewnym środowiskowym domem dla osób upośledzonych właśnie w stopniu nie więcej niż umiarkowanym. Dom i jego mieszkańcy stanowili ważny, ceniony i szanowany element lokalnej społeczności. Cóż, w Anglii to było niestety.
    I tak sobie myślę - na czym to polega, że u nas wciąż pokutują przekonania rodem z głębokiego średniowiecza, a gdzie indziej te małe społeczności lokalne potrafią serdecznie przyjąć, zaakceptować i docenić ludzi trochę może innych, ale przecież fajnych, sympatycznych i potrzebnych? Jak długo utrzyma się u nas ta specyficzna postawa wobec niepełnosprawnych? Czy w ogóle jest jakaś szansa na zmianę?
    Ech, przerasta mnie to wszystko. Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania.
     
  13. MOD_Yasmina

    MOD_Yasmina Guest

    Jesteś bardzo mądrą Matką, tym bardziej że osoby niepełnosprawne nie chcą być właśnie tak traktowane. Chcą żyć tak, jak inni i chcą być postrzegani, jak inni, które mają prawo spełniać swoje marzenia i cieszyć się życiem.
    Dwa lata temu podczas pobytu we Włoszech spotkałam małego Giorgio:). Kilkuletni chłopczyk z zespołem Dawna, który przyjechał ze swoją babcią na wakacje - była naszą sąsiadką w hotelu. Razem jedliśmy posiłki i spotykaliśmy się na plaży. Cudowne, uśmiechnięte dziecko, spragnione uczucia i dające jeszcze więcej miłości. Dostałam od niego potężnego buziaka przed odjazdem i te jego małe łapki trzymające moje ręce... Do dziś nie mogę tego zapomnieć.
    Każdy rodzic chce uchronić swoje dziecko, tak jak piszesz Triss. Pamiętam, jak mojego pierwszego syna woziłam jeszcze w wózeczku i zastanawiałam się, jak uchronić go przed niebezpieczeństwami tego świata typu alkohol, narkotyki. W trakcie wychowywania doszłam do wniosku, że wystarczy tylko odpowiednia kontrola, ale taka, żeby dziecko nie poczuło się osaczone. Z drugim synem było podobnie, już czerpałam z doświadczeń przy pierwszym. Podstawowa zasada to była prawdomówność, nie tolerowałam kłamstwa. I tak oświadczyłam im, że jeżeli nie chcą iść do szkoły niech mi o tym powiedzą, mieli dwa dni w każdym semestrze tzw. "planowanych wagarów" i pisałam usprawiedliwienie, wszystkie inne dni nie były usprawiedliwiane. Uczyłam ich odpowiedzialności, jeżeli poszedłeś na wagary, musisz ponieść konsekwencje. Mało tego, na wywiadówkach, kiedy inni rodzice usprawiedliwiali wszystko wiedząc, że to były wagary i profesorka też to wiedziała, ja wprost mówiłam - nic mi o tym nie wiadomo.
    Bycie rodzicem to ogromna odpowiedzialność, nie zawsze jesteśmy pewni czy dobrze robimy, ale myślę, że mamy jakiś instynkt, bo przecież zawsze chcemy jak najlepiej dla naszych dzieci. Ale w pewnym momencie trzeba sobie odpuścić i wypuścić dzieciaki na "szerokie wody", bo życia za nich nie przeżyjemy.

     
  14. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    A jak już jesteśmy przy rodzicach, to odwiedził mnie dziś mój przeszanowny tatuś.
    Spodziewałam się tej wizyty.
    Tatuś zawsze mnie destabilizuje psychicznie... podejrzewam, że równie bardzo, jak ja jego, i to jest jedyna moja pociecha.
    Mama była super - co ona widziała w tym gostku, to ja nigdy nie zrozumiem.
    Idę się pomartwić u boku Gordona... w takim stanie to ja się nie nadaję do rozmowy :(
     
    ankagdw, Karen139 oraz grakula16 lubią to.
  15. TrissMerigold.

    TrissMerigold. Fanatyk forum

    Trzymaj się mocno... Gordona oczywiście :) a potem się prześpij, jutro będzie lepiej :)
    Rozmawiać nie ma o czym, bo sama wiesz, że ten stan jest irracjonalny, nie powinniśmy się takim wampirom energetycznym poddawać, ale ciężko to zablokować... trzeba to po prostu przeczekać, bo przetłumaczyć się sobie nie da, że to bez sensu :)

    Jako, że rozmawiamy przez monitory, to zamiast cmokasków zostawiam kolesia liżącego Cię po ekranie :p

    [​IMG]
     
  16. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Jakie cudne cmokaski :inlove::inlove::inlove:
    Takie cmokaski to ja poproszę codziennie, nie, częściej, co najmniej kilka razy dziennie xD

    Mój tatuś to nawet gorszy przypadek, niż wampir - skrajny egocentryk, a jak coś pójdzie nie po jego myśli, to się zaczynają mierzone ciosy.
    Zazwyczaj unikam tego boksowania się z własnym tatusiem (bo rozumiem, więc powinnam się uśmiechać przynajmniej pod nosem), ale czasem nawet ja wychodzę z siebie.
    Tym razem najpierw wyszedł tatuś, nie z siebie, tylko sobie poszedł, ponieważ poczuł się obrażony. To naprawdę nieistotne, że jeszcze parę minut wcześniej obrażana byłam wyłącznie ja.
    Jak już poszedł, to zaliczyłam rzadkość jak na mnie, czyli totalną dezintegrację.
    Ale ja się szybko regeneruję ;)

    Żeby nie było ponuro, mam kartę dań z pewnego baru mieszczącego się w centrum Mordoru (czyli takiej jednej dzielnicy biurowców w wawce). Śledzę korpo życie dość regularnie (bo ja wiem, po co) i czasem spotyka się tam cudne kwiatuszki.
    Oto jeden z nich (tłumaczenia dań podobno zostały podane w tej karcie - Władzę proszę o wyrozumiałość 8)):

    [​IMG]
     
  17. grakula16

    grakula16 Chodząca legenda forum

    Czasem potrzebna jest i dezintegracja, szczególnie po takich wizytach , lepiej odreagować i nabrać dystansu:p
    a tłumaczenie ... no... palce lizać, dawno czegoś takiego nie widziałam
    nie wiedziałam, że to się Mordor nazywa, kiedyś regularnie bywałam na Konstruktorskiej . ale to prehistoria, nawet Galerii jeszcze nie było wtedy
     
    TrissMerigold. i zzizzie lubią to.
  18. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Ja twardziel jestem, więc jak się rozpadnę raz na milion lat (świetlnych), to aż się sama dziwię.
    No ale tatuś potrafi 8)
    Ja swoją drogą też, jak się tak zastanowić 8)

    Mordor jest właściwie na Domaniewskiej, bo ta Konstruktorska sprzed czasów Galerii się rozrosła ponad miarę. Ale obejmuje wszystkie te dziwne ulice w sąsiedztwie, w tym także ulicę Postępu...
    ...powszechnie zwaną "Podstępu", ponieważ mieści się tam Urząd Skarbowy xD

    Co do tych dań, to ja się nie mogę zdecydować, co mi się bardziej podoba, ta noga with chicken, żeberko in own oil, film paneled, te tzacykami, rybka mrożona, kurczak zastępujący karczek czy może jednak ten dosadny "and fish" jako tłumaczenie "zrazu faszerowanego".
    Cudo, prawda...? xDxDxD

    EDIT: ech, a jeszcze jest schab with flies i schab background przecież xD
     
  19. hlnrys

    hlnrys Chodząca legenda forum

    Dzień dobry.
    Podziwiam takie tłumaczenia, chociaż mój angielski jest...
    właściwie go brak.
    Ale za ten schab, to ktoś powinien chyba beknąć. Stary musi być, bo o ile dobrze sobie tłumaczę, to "with flies", znaczy tyle co "z muchami".
    xD:cry:xD
     
    TrissMerigold. i zzizzie lubią to.
  20. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Wujaszka posadzić 8)xD
    Ktoś to przepuścił przez maszynkę, czyli przeleciał translatorem, może i wujaszkowym.
    Oczywiście ten ktoś nie znał ani słowa po angielsku, więc nic mu się dziwne nie wydało xD
    Ten schab to nawet gorzej jest, bo "in flies" - czyli nie "schab z muchami", tylko "schab w muchach". Muchy jako drugi podstawowy składnik obok nieszczęsnego schabu. Mniam, nie..?
     
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.