zzizzie

Nie wiem, czy jest, ale lepiej niech już nie wymyślają jakiejś nowej nazwy własnej wyjdzie tak jak z tym strachem w spódnicy

 

Za faceta w kiecce i farbowanych loczkach to już prawie dostałam po pupsku wczoraj w innym wątku, więc już zostawię w spokoju tę Conchitę

Jak wylecieć z forum, to przecież nie za niefortunnie (choć bardzo trafnie i nie powiem - świadomie i celowo) użyty i (jak to często bywa) opacznie zrozumiany przez Władzę obcojęzyczny termin niemający w dodatku polskiego odpowiednika.

Ale dziś mi się nie chce komponować samobójczego postu, bo w sumie specjalnych podstaw nie mam - sytuacja z Conchitą bardzo mnie rozbawiła, ale poza tym zero smutku, zero złości... no wiecie, tralalala po całości (stare dzieje).

Więc dziś tylko tak na dobranoc rysuneczek z moich ukochanych Psich Sucharków:

​

 

Jeeej! Psie sucharki obserwuje na fb i są w dechę! Jak pierwszy raz tam trafiłam, to leciałam po kolei galerią i co chwile gadałam do wilka coś w stylu: "patrz, to o tobie!"
Ogólnie mega fajnie, że między tymi śmiesznymi wrzucają równie urocze, ale też edukujące/uświadamiające obrazki Kawał dobrej roboty i wielkie uznanie ode mnie dla twórców

 

Podobno to jakaś dziewczyna rysuje. Genialna jest
A to pamiętasz?

​

 

Miałam rano odpisać, bo spać idę, ale po drodze jeszcze na fb zaglądnęłam i z grupiy dotyczącej utrudnień na "moim" odcinku autostrady A4 wyświetlił mi się na tablicy taki post:

http://screenshot.sh/n9KP7jBsVCTOx

nazwy wymienionej spółki zamazałam, żeby było regulaminowo, ale jc mam też oryginał do postu były dołączone zdjęcia z akcji. Puszczam w świat, tak jak dziewczyna prosiła, wypowiedzieć się na razie nie wypowiem, bo mi żyłka skacze po przeczytaniu

 

Bry niechetne grze. Robię urlop samowolny od grudnia w grze i dobrze mi.

Dorosły piesio cudowny, boski, przesliczny. Pieś mały, przepraszam tutaj za szczerość nie ładny taki.
Podobnie było z moją kotką, bedac kocim szkrabem byla tak przerazliwie brzydka, ze mnie odrzucalo. Odrzucało mnie w tym krotkim okresie czasu, gdy zakosilam trzy male kotki wiejskiej kotce i przywiozlam do domu celem zostawienia sobie jednego i znalezienia domu pozostalym. Kotka (moja duma, moj cud, moj skarb) na tle kociej urody wypadala najslabiej. Bialy kaczy puch i niebieskie slepia! Fuuuj! Odwaznie przyznaje, ze fuuuj. Opatrznosc (najwidoczniej wszystkie trzy maluchy byly mnie przeznaczone), uslyszala moje fuuuj i w ciagu kilku dni kicia zmienila swoje niebieskie slepia na bursztyny. Wpadlam! Natychmiast sie w niej zakochalam i kocham do dzis dnia. Wszystkie trzy paskudne (urwisy) i slodziaki.
Niekoniecznie male jest piekne! Duze i dorosle czasem piekniejsze, co widac na Twoim piesku!

 

Ech
A niech cię, Triss... teraz ta historia będzie mnie prześladować tak samo, jak prześladuje ciebie. I tak samo długo, a coś takiego zapada w pamięć znacznie bardziej, niż by człowiek chciał.
Ale doskonale rozumiem, że musiałaś się tym podzielić z innymi... i dobrze, że to zrobiłaś, bo o takich zdarzeniach trzeba mówić, bo taki skrótowy opis męki jednego stworzenia, rozpaczliwych poszukiwań pomocy i zderzenia z murem obojętności władz/instytucji/firm daje do myślenia, buduje empatię... no i co tam jeszcze.

Garść wyjaśnień, tak dla porządku.
Teoretycznie autostrady powinny być chronione przed takim niekontrolowanym wtargnięciem zwierząt, a żaden pies (z wyjątkiem zwierzaka w stanie skrajnej paniki) nie wbiegnie na autostradę. Więc albo w twoich okolicach autostrady buduje ktoś z poważnym deficytem intelektu, albo nieszczęsny pies trafił na tę autostradę z czyjegoś samochodu. Słodki szczeniaczek, niewątpliwie prezent pod choinkę, zjadł czyjeś buty albo zabrudził dywan, więc trzeba było się go pozbyć w drodze do pracy. Nie trzeba do tego nawet zatrzymywać pojazdu - wystarczy otworzyć drzwi i mocno pchnąć. Jeszcze jedna osoba w tym łańcuchu i o tym też warto pamiętać.

I ten brak procedur przewożenia żywych zwierząt - kierowca furgonetki z zakładu utylizacji (czy jak to się nazywa) równie dobrze może nie znosić psów, bać się ich i tak dalej. A jednocześnie jest kimś w rodzaju salowej w kostnicy - wystarczy, że ma nerwy na tyle mocne, żeby zbierać mopem jakieś resztki anatomii. Nie ma w samochodzie ani odpowiedniej linki, ani siatki, ani nawet mocnych rękawic chroniących przed ugryzieniem, a przerażone ranne zwierzę potrafi być wyjątkowo agresywne. I tyle, jeśli chodzi o brak procedur.

Za to wspomnianym władzom i instytucjom należy się solidny kopniak tam, gdzie najbardziej zaboli.
Triss, ty to potrafisz - zajmiesz się robieniem koło pióra tym wszystkim instytucjonalnym winowajcom...?
Ale tak, żeby zapamiętali - może następny nietrafiony prezent gwiazdkowy zdoła dzięki temu przeżyć.

 

psie sucharki i kota Simona uwielbiam

brak słow..

 

Mam pomysł.
Właśnie mi się urodził, więc ogłaszam - całkiem poważnie - burzę mózgów.
Może coś nam z tego wyjdzie.

Nie chodzi o walkę z rozmaitymi władzami czy ustawodawcą - tym zajmuje się już mnóstwo ludzi/grup, a jeśli dołączy do nich Triss, to szanse na sukces wzrosną (wierzę w Triss).
Ja wymyśliłam działanie od tej drugiej strony, od początku tego łańcucha bezduszności i głupoty.
Trzeba zacząć od właścicieli tych nietrafionych prezentów czy zwierzaków niepasujących do planów wakacyjnych (bo po Bożym Narodzeniu i przed szkolnymi wakacjami najwięcej zwierząt traci dom i najczęściej szansę na dalsze życie).

Taka akcja "Nie wyrzucaj mnie".
Odpowiednio nagłośniona, na fejsie oczywiście, bo tam każdy trafi - przynajmniej w Polsce.
Zasada byłaby taka: obiecujemy takim właścicielom, którzy planują przywiązać "niewygodnego" psa do drzewa w jakimś lesie albo wyrzucić go z samochodu na szosie, że nie będziemy ich krytykować, utrzymamy ich dane w tajemnicy, nawet podziękujemy za kontakt z nami - jeśli zamiast pozbyć się zwierzaka jak opakowania po hamburgerze, pozwolą nam odebrać to nieszczęsne zwierzę w dogodnym dla nich terminie i we wskazanym przez nich miejscu.
Brzmi nierealnie...?
E tam.
Ludzi chętnych do pomocy jest dużo, trzeba tylko do nich trafić.
Ludzi, którzy znajdą chwilkę, żeby podjechać gdzieś własnym samochodem i zgarnąć zwierzaka, też będzie sporo.
Akcja powinna być ogólnopolska, czyli należałoby wyszukać i zwabić wolontariuszy możliwie z wszystkich zakątków kraju.
Jednocześnie można by oczywiście od razu poszukiwać nowych domów dla takich uratowanych zwierząt, ale z początku wystarczyłoby odstawiać tych nieszczęśników do dobrych schronisk, które zgodzą się na współpracę.
Koszt na starcie - cóż, paliwo, parę worków karmy dla współpracujących schronisk.
A później poszukiwanie sponsorów wśród producentów i dystrybutorów artykułów dla zwierząt - nie takie to znowu trudne, jeśli się wie, jak ich podejść (i zapewni im powierzchnię reklamową na stronie akcji).

No to teraz czekam na wasze pomysły.

* * *
​

Osobom znającym angielski polecam też rysunki z serii "Off The Leash" (czyli mniej więcej "Spuszczony ze smyczy"). Wujaszek znajdzie, są na fb zresztą

 

[linki usuwam]

SMOD_Atena


Miejmy nadzieję, że sunia się znajdzie.

 

Po kolei...

Co do wczorajszej ofiary autostradowej... szum się zrobił, pod oryginalnym wpisem jest już ponad 1200 komentarzy i przybywają cały czas, post został udostępniony ponad 4500 razy. Temat podchwycił lokalny krakowski serwis, pojawił się już "na gorąco" szybki artykuł, chcą sprawę śledzić dalej.
Pod oryginalnym postem trwa akcja oznaczania hashtagów #tematdlauwagi
Pojawił się też post na oficjalnym funpagu Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i szczerze... brzmi jeszcze bardziej ponuro, więc ostrzegam przed czytaniem http://screenshot.sh/ownfBG0mG8I7z
Są duże szanse, że tvn podchwyci temat
Pod postem są też komentarze policji, niestety tak mętne, że echh. Twierdzą, że pies został odwieziony do weterynarza, ale nie są w stanie odpowiedzieć na pytanie którego konkretnie, ani czy jest żywy
Do sprawy włączył się też uwielbiany przez nas (lokalną społeczność) były! (jak ktoś jest za dobry, to trzeba go odwołać ale to temat na inny artykuł) komendant policji autostradowej Kris Fox (też polecam jego funpage na fb). Fox opisuje jak to od kuchni wyglądało jeszcze za jego panowania i że często policjanci na własną rękę z jego polecenia takie pieski łapali i trzymali w radiowozach do przyjazdu ludzi z inspektoratu za co potem musiał się gęsto tłumaczyć, ale tak było po prostu lepiej, lub w ogóle przewozili żywe zwierzęta z miejsca gdzie je znaleźli nawet kilka węzłów dalej na teren krakowskiego inspektoratu, żeby tamci mogli się nimi zająć bo inaczej... Krisa już na stanowisku nie ma, więc nie ma kto takich kontrowersyjnych poleceń wydawać, wszystko dzieje się zgodnie z procedurami i te procedury to jest temat na materiał w uwadze

dokończę post później, bo muszę lecieć swoje sprawy załatwiać. Wybaczcie, że tak wam tu spamuje tymi sensacjami, ale tak jakoś naturalnie mam parcie na przekazywanie takich info wszędzie, gdzie mogą kogoś zainteresować

 

Zdążyłam pod linka, półlegalnie i w biegu, ale zdążyłam.
Najchętniej natychmiast dołączyłabym do poszukujących.
A swoją drogą chyba źle dobrano kierowcę do transportu tej suni.

Tak na marginesie: pod newsem były komenty.
Na tym konkretnym portalu grasuje grupa inteligentnych inaczej osób tak dalece (słusznie skądinąd) niedocenianych w tzw realu, że koniecznie potrzebują zaistnieć przynajmniej na necie - no i pracowicie hejtują wszystko, bo to ich zdaniem najlepszy sposób na to, by zostać zauważonym.
Między innymi dlatego przestałam zaglądać na ten portal.

A takie zagraniczne adopcje zdarzają się i u nas, sporo polskich psich sierot podróżuje do Niemiec na przykład.
Daruję sobie i wam opisy co bardziej interesujących (naszych rodzimych) przekrętów na tym tle.
Polak niestety potrafi.

Spamuj, Triss. Koniecznie i jak najwięcej. Nas tu ludzie czytają... i mam nadzieję, że są po tej samej stronie barykady.

 

Właśnie mi się włączył tryb paniki, bo zaglądnęłam do kuwety i kotek miał krew w qpce, ale poleciałam na forum o kotach i twierdzą, że to może być przez to, że była odrobaczana. Kurczak, nie umiem używać kotów, na psach się lepiej znam Tu muszę popracować nad tym kiedy panikować, a kiedy nie

Jakby to kogoś interesowało, to zaraz potem sobie przepaliłam podeszwę w klapku próbując rozpalić w piecu bo tata w delegacji i żadnego chłopa chwilowo w domu nie ma i węgielek wypadł z pieca i nawet nie wiem kiedy na nim stanełam... i jest okrągła dziura na środku klapka, a poczułam dopiero jak mi się za ciepło w stope zrobiło Oczywiście zadzwoniłam do swojego chłopa na telefon zaufania, zdałam płaczącą relację przeplatając kotka z piecem, chyba wyszło na to, że kota w piecu chciałam spalić, bo się rozłączył i przyjechał z pracy mi dom ogrzać z kotłowni wygonił i kazał pieca nie tykać, podobno ma być ciepło dopóki nie wróci

W ogóle do pracy dzisiaj nie dotarłam, bo też coś odwaliłam rano ale to już za bardzo prywata
i tak siedzę i miałam iść do sklepu po coś na obiad, ale nie wiem, czy bezpieczniej w moim przypadku dzisiaj nie będzie zamówić żarcia pod drzwi

 

przyznaję się do bycia panikarą w takich sprawach, ale może choć tel do weta czy na pewno czekać i obserwować, czy od razu przywozić?

boję się pieców, więc dzięki za dzisiejszy koszmarek jutro opowiem szczegóły ale nic Ci się nie stało? noga cała? skóra cała? dom stoi? (nie w płomieniach..)

pewnie bezpieczniej, ale lepiej i tak uważać

 

Pierwsze co, to za telefon złapałam, ale moja wet prywatnego nie odbiera na razie może i lepiej, bo taka spanikowana bym pewnie wszystko wyolbrzymiła. Kicia się normalnie zachowuje, nie wygląda, żeby coś było nie tak. Jutro się spróbuje skontaktować, bo w tej lecznicy jest dwóch wetów na zmianę, moja kochana Pani i Pan, który na większosć rzeczy macha ręką i każe nie panikować więc wolę poczekać na zmianę "mojej"

A noga cała, klapek się topił, nie palił, więc od ciepełka do wypalonej nogi kawałek jeszcze było tylko klapków szkoda, nowe były, z futerkiem

 

może rzeczywiście to nic takiego, nigdy się nie zdarzyło mi jeszcze podobnego znaleziska odkryć, więc nie wiem, ale zupełnie Cię rozumiem, pewnie też bym w panikę wpadła

no a klapka szkoda, szkoda..nawet starego, a po swojemu wydeptanego byłoby szkoda, a co dopiero nowego.. ale bardziej byłoby stopy szkoda, więc i tak nie jest najgorzej

 

Zamów pizzę, dziś Dzień Pizzy
dziś też poszłam na łatwiznę, od czasu do czasu można zaszaleć

 

Tak na czasie:

 

Triss, właśnie poleciał reportaż w faktach w południe o tym co opisywałaś wyżej, do zobaczenia na TVN24.pl /FAKTY

 

O proszę! Dzięki za info, oglądnę jak do domu wrócę