panoramaogrodnicza

właściciel tych powyżej twierdzi że nigdy się nie podgryzały nawzajem o dziwo i że może to dlatego że od młodości zajmują ten sam teren mają nawet swoje miejsce intymne z którego na przemian a czasem i oboje korzystają - w tym przypadku jest to doniczka

więc kwestia stopy nadal sporna samiec je ma

 

No ale właśnie "mutacja", nie "wada".
Tzn ja jak wiadomo zero o tym wiem (tyle, co od ciebie), ale jak widzę "wada" to mi się kojarzy z czymś złym, czego nie powinno się powielać. W każdym razie u ludzi raczej tak jest.
Mutacja to co innego oczywiście.
Chyba że ja już w ogóle nic nie kumam (co jest skądinąd wielce prawdopodobne ).

 

To niesprawiedliwe , że on ma , a ona nie - te stopy .

 

Może nie potrzebuje
Może ten brunet u jej boku całą robotę w domu odwala, a ona ma tylko leżeć i powabnie falować skrzelami...?
Ech, rozmarzyłam się

 

Może być - cwaniara .

 

no nie?
po mojemu to ona się chowa za tą doniczką a on sie na nią czai jak nic

lepsze marzenia aniżeli moje skojarzenia o których tym razem nie napiszę bo by mnie wyrzucili bez podgryzania

oby

 

Aż takie masz skojarzenia ?
Szkoda w sumie , że nie można o nich pisać - weselej by było .

 

Jak dla mnie chłopak przystojniejszy

Pewnie ona na zgodę się poświęciła tzn tę stopę ... może to też, żeby ona mu nie uciekała ... hm
Czytam i czytam i chłonę Was jak gąbka . Ciekawy temat się zrobił
Fajnie że Zzizie wpadłaś do nas inaczej zagroda by stała jak bym ją trafiła a najpierw zresztą kupiła a nic bym o tych stworzonkach się nie dowiedziała .
I dla Eli i Anny za wyszukiwanie ciekawych artykułów o nich

 

ech kochane niema żeby przed nim za szybko nie uciekała lub go odpychała

 

Oj no wiesz, to takie zaloty są.
Udawanie niedostępnej podobno czyni cuda
Niby się chowa ta dziewucha, a później myk do doniczki... i będzie następnych 500 jaj

Twoje skojarzenia są już słynne
Fakt, może lepiej nie pisz

 

no a jakie fajne video znalazłam tam u hodowców uśmiałam się oczywiście związane z magicznym stworzeniem
ale tu też nie wolno
.................
a tak z innej beczki to u mnie za oknem jest już -16 i wieje choć mniej a jednak odczuwalna jest ponad -20
przy oknie czuję mróz przez szybę nawet bryy

 

Mutacja jest bardziej naukowa, nie ma ładunku emocjonalnego.
Mutacja powoduje, że osobnik potomny jest inny w stosunku do rodzica.
Stąd to powiedzenie wada, tak mi się przynajmniej wydaje. Zresztą popularnie głównie mówi się o wadach genetycznych człowieka.
Tu i teraz.
Mutacja nie jest na zamówienie. Jest mutacja i albo się przyda i osobnik będzie lepszy niż inny i wyprze tego przypadkiem gorszego, albo jest do niczego. I stara cecha jest lepsza.

E mnie to wygląda na przemoc w rodzinie. A co mu stopa przeszkadzała? Mogłaby leżeć i falować ze wszystkimi stopami.

Pisać można tylko trzeba odpowiednio.

 

Zimę mamy .

To już nie to samo .

 

no wiem i choć jej nie lubię to niech by była ale taka jak kiedyś z dużą ilością śniegu i utrzymującym się mrozem na stałe jakiś czas - to spoko
a nie że mamy 0 a za chwilę -10 śniegu jak na lekarstwo za to wiatry szaleją jakby nigdy nie dmuchały
taka to nie fajna

spadłoby więcej śniegu więcej dziur poutykało i niech by trzymał mróz a nie wiało

nasza psina pobawiłaby się w śniegu i wyrywa się na dwór ale po kilku minutach kuleje i wieje do domu
staruszka już opuszki na łapkach ma zbyt delikatne nawet jej więcej śniegu by pomogło odrobinę
ale więcej jest lodu niż śniegu na ten moment

 

Do mutacji się nie czepiam, tylko ta wada ma taki wydźwięk pejoratywny.
Ale w sumie na czym polega przewaga tej neotenii nad tradycyjnym rozmnażaniem osobników dorosłych...?
Bo jeśli to się utrzymało aż tak długo, to wychodzi, że aksolotlom jest lepiej bez tych hormonów tarczycy.
No dobra, idę z Gordonem i już będę siedzieć cicho, bo cię zamęczę

Przemoc w rodzinie...?
No co ty, jej te stopy po prostu zanikły (jako organ nieużywany), bo facet wszystko za nią robi: i zamiata, i w garach miesza, i nawet śliczne serwetki szydełkuje

 

Dobrze , że tylko stopy jej zanikły z tego dobrobytu .

 

Witam Gospodynię domku i oczywiście Zzizie
Zzizie, rozpoczęłaś fascynujący temat ale w tym poście jest tyle pomieszanych tematów i pytań, że nie wiem jak się zabrać za odpowiedź.
Temat ewolucji bardzo mnie interesował i interesuje, choć o akselotlach usłyszałam dopiero tu na farmie. Po szybkich korepetycjach u wujka googla spróbuję opowiedzieć co mi chodzi po głowie.
Bardzo dawno temu żyli przodkowie akselotlów, którzy normalnie dorastali i rozmnażali sie dopiero jako dorośli. Aby przeobrazić się z larwy w formę dorosłą potrzeby był hormon tyroksyna a do jej produkowania potrzebny był jod. Gdy (nie wiem z jakiej przyczyny, ale musiał to być proces stopniowy) zabrakło jodu w środowisku, osobniki nie mogły się przeobrazić. Wtedy stanęły przed wyborem. Albo czekamy na jod i giniemy bezpotomnie przed osiągnięciem dojrzałości płciowej albo chromolimy postać dorosłą, uruchamiamy narządy rozrodcze i przekazujemy geny dalej. Z tej oczywistej przyczyny mamy obecnie w naturze tylko te drugie formy. Wydaje mi się, że właśnie na naszych oczach zmienia się gatunek. Za ileś tam pokoleń obecna forma larwalna będzie uważana za postać dojrzałą (nic dziwnego, skoro się rozmnaża ). Nowe słowo "neotenia" , które wymyślono, jest fajne lecz zbędne. Jest próbą uratowania naszego utartego sposobu myślenia w obliczu absurdu (no bo jak to: jeszcze nie dorosły, a już się rozmnażają). A neotenia jako proces nie jest żadnym "obchodzeniem" żadnej "wady" - po prostu życie rozmnaża się jak umie.

I jeszcze jedno: nie ma czegoś takiego jak interes natury

 

Ech, biedny Gordon już chyba nie wyjdzie na popołudniowy spacer
I po co ja tu jeszcze zajrzałam

Pojęcia i tematy mi się mieszają, bo jestem autentyczny laik w takich sprawach, o genetyce wiem tyle co nic, coś mi tam czasem dzwoni, ale sama nie wiem, w którym właściwie kościele dzwoni.
I tak próbuję coś sklecić rozsądnego na podstawie szczątkowej wiedzy plus własnego rozumowania... zwłaszcza ten drugi człon szwankuje niestety

No i przeczytałam, co piszesz... i wyszło mi, że mamy tu spór w doktrynie, bo Panorama twierdzi, że to nigdy nie zostanie uznane za nowy gatunek, choćby się tak rozmnażało w tym przedszkolu po wsze czasy.

Co do tego "obejścia", to dla mnie ta cała neotenia jest takim obejściem - nie mamy tyroksyny, czyli albo wyginiemy, albo znajdziemy inny sposób. Plan B - czyli właśnie obejście przeszkody.

A jeśli chodzi o ten interes natury, to oczywiście coś takiego nie istnieje... ale tak się składa, że sama natura, bez udziału Pana Stworzenia, czyli tego homo (niekiedy i z trudem) sapiens* raczej nie wykańcza rozmaitych gatunków.
Oczywiście wiem, że robienie z natury czegoś w rodzaju boga czy jakiegoś prezesa to pomysł wyjątkowo infantylny... ale liczę na to, że zrozumiesz, o co mi chodzi.

Wybaczcie wszyscy (zwłaszcza fachowcy) te dywagacje laika... temat fascynujący, to i laika palce świerzbią, żeby coś napisać

"homo sapiens (łac.) - człowiek myślący, czyli każdy z nas

 

Zuza a tak po "naszemu" to jest ponadnaturalne stworzenie i kto wie może pojawi się w 13 sezonie albo i dalej

 

Nie znam się wcale na tej ewolucji ,ale może to chodzi o umiejętność przystosowania się do życia w danym środowisku .
Jak czegoś brakuje aby przeżyły to szukają zamiennika aby przeżyć -przetrwać czyli mają jakby zakodowany plan B
No tak mi jakoś się skojarzyło tak jak z bakteriami ... ale może plotę trzy po trzy