zzizzie

O rany
Pokazał mi się napis zachęcający mnie do zostania "mecenatem" pana Mariusha.
Zakładamy ten "mecenat", żeby sobie koleś płytę wydał z krówką...?
Doznania muzyczne rzeczywiście rzucają na kolana

Grupa taneczna wymiata po prostu... a żaba kumka, że świnia chrumka to skąd...?

Aha, co do fabryki turystów konserwowych, to te transporty na pewno krówek...?

Jak fajnie jest siedzieć przy własnym, rodzonym biurku
Do końca tygodnia tak posiedzę jeszcze, hurra

Idę szkolić... bez sensu jest opowiadać różne bzdury ludziom, którzy świetnie to znają... ale ktoś sobie odhaczy szkolenie w wykonaniu (prawie) zagranicznego specjalisty

 

Zuzka ja na prawdę rzadko widzę,żeby ktoś się cieszył z powrotu do biurka.Nawet własnego

 

Coś w tym jest, przyznaję
Ale... ja lubię moją pracę, lubię warszawski zespół mojej firmy - no to się cieszę z tego (na razie chwilowego) powrotu na stare śmieci.
A biurko w moim przypadku jest niezbędne, bez biurka się nie da wyszukiwać potencjalnych konfliktów interesów (albo niezgodności z przepisami, do wyboru).
No to z biurka też się cieszę

 

Ja też (na szczęście) lubię swoją pracę. Ale -w mojej pracy konflikt interesów jest widoczny na pierwszy,drugi i trzeci rzut oka . Biurko może być aczkolwiek do jego wykrycia nie jest niezbędne. Ale- lubię swoje biurko

 

No widzisz, też lubisz biurko
W samej robocie wszelkie konflikty widać jak na dłoni i nie trzeba nawet za bardzo tym okiem rzucać
Ale ja tych konfliktów szukam po jakichś obcych firmach na podstawie ich papierzysk (niestety nic ciekawego, jak się tak zastanowić).
W sumie to ja jednak lubię takie dość dziwne rzeczy chyba

 

Możliwe ,że sama stwarzam konflikty. Ale tak bardzo nie lubię kiedy człowieka powierzonego naszej opiece traktuje się przedmiotowo zamiast podmiotowo.

 

Raczej nie Ale zapewne ciekawe A fajnie jest mieć ciekawą pracę, ale jeszcze fajniej z teoretycznie nieciekawej, na swój użytek, zrobić ciekawą.
To niełatwe, ale możliwe i polecam. Coś na zasadzie Ani z Zielonego Wzgórza. Do dziś jest moją inspiracją
A biurko to tylko, hm......narzędzie?
Pozdrawiam. Fajnie tu u was

 

Biurko.. Może służyć do wielu rzeczy.Moje np. jest wielofunkcyjne..Jest duże ,solidne..Mieszczą się na nim m.in laptop 2 dekodery,telefon,ksiązki,dokumenty i od czasu do czasu inne..

 

Lubię duże biurka z wieloma szufladami, szufladkami. Ale takie naprawdę duże
Bo wtedy jest przestrzeń na wiele Te inne też A każdy ma swoje inne
W pracy takich nie dają

 

Może to i dobrze . Bo człowiek by z pracy nie wychodził. Taki byłby zarobiony

 

Nie wpadłam na to! Muszę koniecznie podziękować swojemu szefowi. Ba! Zacznę sygnalizować, że biurko mam za duże
Cały sprzęt się na nim gubi. A ja łapkami kilometry dziennie robię Nie mówiąc o tym, że ta przestrzeń na biurku po prostu mnie przytłacza. Wolna przestrzeń
Dobranoc

 

Dzień dobry ;D

Ja biurko w pracy mam bardzo małe, za to zamówiłam sobie duuuużą ladę. Ale najważniejsza w całym wyposażeniu lokalu jest taka ścianka oddzielająca moje biurko od sklepu, dzięki której klienci nie zobaczą, że oglądam Supernatural i piszę na forum, zamiast robić zamówienia

 

Przejrzałam dzisiaj ofertę polskiego netflixa i nie ma tam supernatural..Znów zasysać?

 

Na żadnym netflixie nie ma SPN
Zasysać oczywiście

A co do biurka, to nigdy bym nie przypuszczała, że wywoła takie zainteresowanie
Dla mnie biurko jest obowiązkowe, zwłaszcza w pracy - gdzie bym miała siedzieć, pod ścianą trzymając lapka w objęciach...?


Poza tym, wracając jeszcze do tych nieszczęsnych konfliktów interesów... dla mnie osobiście znacznie poważniejsze i zasługujące na uwagę są takie problemy, o jakich piszesz.
Niestety spółki obsługiwane przez moją firmę raczej by się z tym nie zgodziły - bo każdy konflikt interesów niewykryty przez samą spółkę albo przez kogoś takiego jak ja, to solidna grzywna albo i odebranie jakiejś tam licencji.
Jak wiadomo każdy się najbardziej przejmuje własną kasą.
W sumie szkoda.

Żeby nie było za ponuro - znacie już małpi ambulans...?
Oto relacja z dramatycznej akcji ratowniczej:

​

 

Oj tam. Ważny efekt końcowy. A w efekcie-przeżył,prawda?

 

Witam wieczorowo, a może ktoś chce obejrzeć film 'Hachiko" albo "Red dog", proponuję wieczorkiem popatrzeć.

 

No fakt, przeżył
To zakłopotanie przy oddawaniu człowiekowi fragmentu noszy rzuciło mnie na kolana

Obydwa filmy znam, genialne.
Ale to nie są filmy do powtórnego oglądania... podobnie zresztą jak większość produkcji ze zwierzętami w roli głównej (no, z wyjątkiem tzw komedii familijnych, straszny gatunek swoją drogą).

Na facebookowym wydarzeniu (cóż za koszmarne określenie - trudno, nie ja to wymyśliłam) w sprawie niejakiego Miłka pojawiła się pewna interesująca adnotacja.
Ale to jeszcze nie jest pewne, kto wygra główną nagrodę w postaci prawa zabrania Miłka do domu... w sumie to się cieszę, że pojawiła się konkurencja, bo zwierzak tak schorowany, jak Miłek, nie powinien zaczynać nowego życia od dłuugiej podróży.
No nic, grunt, że jest światełko w tunelu

 

Od czasu " O psie ,który jeździł koleją","Łyska z pokładu Idy" unikam książek,filmów,w których bohaterami są zwierzęta. Tych tzw. familijnych również. A nawet przede wszystkim

 

Te tzw familijne mają jedną zaletę - na ogół kończą się dobrze.
Mają też niestety jedną podstawową wadę - nie dają się oglądać

Ale ogólnie to aż strach się brać do oglądania filmu ze zwierzakiem w roi głównej... bo autor scenariusza zawsze, koniecznie, absolutnie musi pokazać, że takie zwierzę to jednak nie żyje wiecznie. Zupełnie jakbyśmy tego nie wiedzieli, prawda...?

Przy okazji: ta nuda, którą wieje na farmie, to tylko moje złudzenie...?

 

Nuda na farmie nuda na OFF-ie. Coraz mniej wyzwań i coraz mniej interesujacych tematów na forum. Ostatnio obowiązuje poklepywanie po pleckach,picie wody (tylko nie żywiol zdrój) i ogólne głaskanie. Czyli zachowanie zgodne z polityką ..czegoś lub kogoś tam.I nie wiem czy nawet tzw. farmowe dożynki zmienią coś w temacie.
Za to przy liczeniu do pierdyliona dochodzą już do 50.000