zzizzie

Daleki jestem od nazywania jakiejś grupy zawodowej nadludźmi. Pomijając już sprawy fizjologiczne, o których pisała Sookie, to wśród chirurgów z pewnością znajdzie się niejeden wybitny specjalista, ale na każdego z nich przypada iluś przeciętniaków i iluś poniżej tej przeciętnej.

 

Cesarki to ja przesypiam
Miałam na myśli to, co wyprawiał pewien nieprzyzwoicie przystojny chirurg z podrobami mojego chłopiny.
Patrzyłam sobie na to, na żywo, choć w telewizorze.

 

Super, że to napisałeś. Wolałam o tym nie wspominać bo ostatnio my jako ochrona zdrowia nie mamy delikatnie mówiac "dobrej prasy" więc wolałam tylko o fizjologii

????? Ale wiedzieli,że ich podglądasz?

 

Pewnie, że super Zgredzio napisał.
Ale z drugiej strony (bo zawsze jest ta druga strona)...
... gdybym miała teraz wziąć kozik w garść i komuś naciąć jakiś fragment anatomii, niechybnie skończyłabym jak ta trzecia ofiara pana Listona, ta ze skróconym frakiem.
Więc z mojego punktu widzenia jest za co podziwiać

Wiedzieli
To była taka wyjątkowa (i wyjątkowo wredna) sytuacja, ja z rosnącym brzuchem, a Marco z tzw metastazą.
Przyjechał chirurg z daleka, bo lokalnie stwierdzili, że nie dadzą rady.
Chirurg był naprawdę chorobliwie przystojny (choć blondyn, więc nie dla mnie)... a poza tym był mistrzem w swoim fachu.
No i dłubał w tych podrobach chyba z pięć godzin, a ja się uparłam, że muszę patrzeć.
Ordynator widocznie był zdania, że babie z brzuchem nie powinno się odmawiać, więc mi udostępnił swój gabinet z telewizorem.
Operacja była filmowana, bo przystojniak sobie zbierał dokumentację sukcesów, żeby wabić następnych pacjentów

 

Ale wszystko w porządku jest ?
Blondyn nie blondyn zawsze można zgasić światło

 

Nie mam żadnego zawodu medycznego. Jestem zwykłym inżynierem. Aczkolwiek pracowałem przez krótki czas w szpitalu i poznałem trochę ludzi i specyfikę takiego miejsca. Wiele tam z pewnością osób z powołaniem, które pełnią prawdziwą służbę, ale wiele też takich, które poszły na medycynę skuszone zarobkami, a są też tacy, którzy po prostu chcą przeżyć od 1-go do 1-go.

 

Oczywiście,że tak jest. W każdym zawodzie są najróżniejsi ludzie. Jest to irytujące, wkurzające ale niestety nieuniknione.
Ale historie o ludziach porządnych,dobrze wykonujących swoją pracę nie sprzedają się dobrze. Lepiej zmontować filmiki tak,żeby wyglądało odpowiednio, wyszukać 1 czy 2% tych,którzy źle wykonują swoje obowiązki i ich pokazać.Dotyczy to każdego zawodu.

 

Wiesz jak to bywa z metastazami.
Ale to już ponad trzy lata i jest w porządku - wygląda na to, że się Marco zmieścił w tych paru procentach tzw przeżyć.
Mam nadzieję, że on o tym nie myśli tak często, jak ja - w każdym razie tak w głębi duszy czuję się, jakbym siedziała na bombie zegarowej.
Ale ja już wcześniej przywykłam niestety.

Co do blondyna, to moja pierwsza prawdziwa miłość (facet oczywiście, ech te polskie rodzaje męskie i żeńskie) była (był?) blondynem. Uznałam, że taki blondyn to się trafia raz, więc teraz mam bruneta.
No, szpakowatego

Cóż, to w każdym zawodzie tak jest przecież.
Ale w sumie jeśli tacy ludzie (o chirurgach mówimy) są dobrzy w tym, co robią, to ich początkowe motywacje są chyba mniej ważne.

 

A to też dotyczy każdego zawodu
Dla mnie chirurg jest takim samym człowiekiem jak każdy inny. Nawet pomijając fizjologię, motywację i umiejętności zawodowe. Wielu ma rodziny, hobby, może któryś pracuje w przychodni i między jednym a drugim pacjentem zbiera zielsko do eventów...

 

Dobra. Idę z psem na spacer.

 

Ucałuj ode mnie psa
Miłego spaceru wam życzę

 

No dobra, TOP zakończony, czas pomyśleć o prezentach świątecznych i innych przygotowaniach do Świąt.
To jest coś co mnie jakoś ratuje przed grudniowym dołem, w tym roku jeszcze mamy "dodatkowe" atrakcje.
W związku z tym idę na minimalizm, mała choinka, mniej potraw, mniej gości przy wigilijnym stole
Macie jakieś pomysły na prezenty?

 

Maseczki.
Z napisem.
Stosownym napisem rzecz jasna.
I z dodatkiem w postaci trzech gwiazdek do naszycia, żeby w razie czego przykryć jedną literkę tego napisu
Wypatrzyłam to gdzieś i już dotarły do ludzi w PL, do mnie pamiątkowy egzemplarz będzie szedł dłużej

***

Mam fajny materiał ilustracyjny, nie za ponury.
Po kolei będę to wklejać, bo tak od razu wszystkiego to mi się nie chce.

Na początek krótkie będzie i (prawie) filmowe.
Mianowicie wiem coraz więcej o pandemii i szczepionkach, bo nałogowo czytam coraz to bardziej profesjonalne teksty.
Ale tak sobie myślę, że niejaki Cypher z Matrixa (jedynki) miał sporo racji, ignorance is bliss czyli niewiedza to błogosławieństwo.
Więc zamiast pisać o wstrętnym wirusie, pozwolę sobie nawiązać do innego filmu, Asterix i Kleopatra.
Znawcy tematu niewątpliwie rozpoznają poniższe kadry... no a napisy to tak się przyplątały

​

Ciąg dalszy nastąpi, jeśli ktoś tu coś napisze

 

Ja po pięciu latach objazdowych wigilli bądź robionych u mnie z całą familią wracam do klimatu z Krakowa. Ja , chłopina,dzieciaki i futrzaki.(był jeden -doszły dwa) Jestem z tego układu przeszczęśliwa. Potrawy , które lubimy w ilościach nieprzesadzonych, prezenty drobne ale trafione po uprzedniej konsultacji i odpoczywamyyyyyyyyyy!!!
Mój Łukasz stwierdził , że dla niego to może być tylko kawałek ryby, kilka pierogów, sernik ,mandarynki i coca cola Pierogi robię w przyszłym tygodniu (i mrożę) bo dostałam od szefa tydzien wolnego pełnopłatnego gratis do tej korony tak dla pewności. Fajny ten mój szef

Widziałam Zuzka , że Ci się dożynki podobały Mi też

 

Ja też zdecydowanie wolę kameralnie i mimo wszystko się cieszę, że personel urlop dostał, ile można
Pierogi z czym mniej więcej...?
Aha, i jak to sernik?!
Sernik to u mnie na Wielkanoc zawsze był, Gwiazdka to drożdżowe, piernik, makowiec... te klimaty.
Szefa masz faktycznie rewelacyjnego, skarb po prostu

A jak tam twoi ozdrowieńcy i dziewuchy po kaszelku...?
Wracają do normy...?

 

U mnie sernik jest na Boże Narodzenie i na Wielkanoc i na co się da.Upiekę jeszcze keks bo lubię. Ale taki 2-3 dniowy najbardziej.
Pierogi z kapustą i grzybami i parę ruskich bo Kuba za kapustą kiszoną nie przepada więc nie będę mu wciskać.
Z ozdrowieńcami dużo lepiej. Łukasz słaby ale od poniedzialku już pojechał w delegację. Kuba ma się dobrze. Natalia też - jeszcze lekko pokasłuje. Wszyscy pokończyli kwarantannę oprócz mnie. Ja do 4 kibluję w domu bo covida nie stwierdzono i kwarantannę nałożyli tydzień dłużej niż młodej. (sama się o nią upomnieć musiałam tzn zgłosić młodą i siebie bo sanepid nie ogarnia absolutnie niczego).
Pieseły już są po kuracji antybiotykowej i mają się dobrze- nie kaszlą i mają wilczy apetyt. Przyznam , że Frida przechodziła choróbsko mega ciężko, płakać mi się chciało jak słyszałam jak kaszle okropnie. Ale już jest ok i możemy się szykować spokojnie do świąt w pełnym składzie

Gdzie podziewa się Tigre? Wie ktoś może?

 

U mnie sernik też może być zawsze, ale broń Boże nie na Gwiazdkę

Uff to fajnie że macie z głowy wirusa - ale nadal uważajcie, ta odporność nie jest wieczna.
A tobie robili badania krwi czy tylko wymaz...?
Jak dotąd nie złapałaś od rodziny to już nie złapiesz w tym rzucie, faktycznie chyba jednak jesteś niesporczakiem

No właśnie, gdzie tigre?!
Miałam o to spytać, mignęła przy okazji G&T, a teraz cisza głucha, ech
Naprawdę w takich czasach każdy powinien się meldować co parę dni.

 

A gdzie tam badanie krwi , coś ty Wymazik i dup kwarantanna

We wrocławskim zoo niedawno urodził się myszojeleń . Cudaczny. Widziałaś takiego gościa?

 

A moim zdaniem gdyby ci zrobili badanie krwi, to by się okazało, że masz już przeciwciała
No ale w sumie nieważne, przeciwciała czy niesporczak, dobrze że chociaż ciebie wirus (tym razem) oszczędził.

Myszojeleń
Nie wiedziałam, że coś takiego w ogóle istnieje, ale to cudo jest przecież

​

 

U mnie jeszcze obowiązkowo uszka do barszczu, ale też mrożę i uszka i pierogi.
Rybę, nawiasem mówiąc też, ale zastanawiam się czy robić w galarecie, czy tylko upiec, mam naprawdę lenia.
a na drugi dzień świąt upiekę kaczkę z jabłkami i koniec

Ania , dobrze, że już wszyscy jesteście zdrowi
Te maseczki to niegupi pomysł....