Unga-Bunga

Nie wiedziałam, że francuscy mnisi byli tacy wysportowani.
Ta tendencja to chyba jakoś zanikła, czy mi się wydaje...?

Cudo
"Głośno, namiętnie i onomatopeicznie"
I to jeszcze "wg białoruskiego schematu"

W sumie to było żenujące, nie...?
I do tego te miny - rozumiem, dlaczego nikt nie lubi Zheng.

Tak to wyglądało, jak pożegnanie z koszmarem.
A ten "koszmar" to był pierwszy medal dla Polski w tenisie... cóż, Rodacy i Tatuś liczyli na więcej

Też myślę, że Iga będzie faworytką z bardzo niewielką przewagą, Małolata robi piorunujące wrażenie.
Ale Iga w formie i ze świetnym mentalem powinna jednak pokazać Małolacie, że doświadczenie też się liczy, a arogancja nie zawsze pomaga.

Zupełnie nie ta sama - nie ma porównania.
I myślę, że w tym meczu to się nie zmieni.
Ale i tak nerwy będą straszne

 

w ostatnich trzech meczach Iga pokazała, że siła spokoju, opanowania i konsekwencji nie są jej obce
odprawiała bezpardonowo każdą kolejną - kategorycznie dając do zrozumienia niezręczność sytuacji w jakiej się znalazły w tej części drabinki....

 

Ech
Biedna Iga

 

no niestety....

Małolata zmobilizowała się na tie-break pierwszego seta.
w drugim secie Iga dogmatycznie rozniosła młodzież - nie było "ale....
kluczowa pierwsza gra w trzecim secie - Iga przełamana, a na 2:0 już podłamana - nie lubi grać pod presją!!

Małolata dobrze dzisiaj serwowała - ogólnie bardzo poprawiła serwis

statsy bardzo podobne
65%/61 pkt. zdobytych z pierwszego serwisu dla Mirry, ale już 67%/49 dla Igi z drugiego serwisu
w całym meczu Iga zdobyła 91 pkt, a Mirra 83!! - świadczy to, że Małolata dobrze zagrała w kluczowych momentach
a to wtedy Iga popełniała za dużo "niewymuszonych" - brak pewności siebie powoduje niepewność uderzenia

jak tie-break....kto wie jak by się dalej potoczyła gra, gdyby to Iga wygrała pierwszy set

tak właściwie to Mirra była do pokonania i niewiele zabrakło

Iga:

Na koniec Polka odniosła się do trzeciego seta i tego, co w ostatnim czasie nie funkcjonuje w jej grze. – Zawsze to jest miks różnych czynników, które wpływają na porażkę. Wydaje mi się, że zaczęła popełniać mniej błędów. W drugim secie trochę mi ułatwiała grę, co pozwalało mi docisnąć. W trzecim więcej piłek wracało na moją stronę. Tak naprawdę ciężko mi na świeżo ocenić, co zrobiłam gorzej. Żałuję tego ostatniego gema, bo gdybym poszła na drugą stronę i grała z wiatrem, miałabym szansę znów ją przełamać.

Od pewnego czasu coś nie działa w kluczowych momentach

– Jestem bardzo zadowolona z wcześniejszych meczów. Dzisiaj też nie grałam beznadziejnie, ale na pewno zabrakło mi odwagi i luzu w nadgarstku w decydujących momentach. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio miałam ten luz. Teraz to bardziej przypomina szarpanie. Muszę popracować nad tym aspektem, by móc w przyszłości odwracać takie mecze – zakończyła Świątek.

nic dodać, nic ująć....


Zmniejszyłem czcionkę do "4".
SMOD_Casino

 

Przed sezonem wielu kibicow ( w tym ja) myslalo ze rok 2025 bedzie wyjatkowy w tym pozytywnym sensie, a obecnie bardzo duzo wskazuje ze ten rok bedzie najgorszym od kiedy Iga weszla do tenisowego topu. I szczerze mowiac jakos nadziei na poprawe nie widze.

Po tym 6:1 w drugim secie myslalem ze Iga ma juz kompletnie wszystko pod kontrola. A tu pojawilo sie od razu przelamanie i Iga zrobila sie wsciekla, klocila sie z sedzina, robila nerwowe miny. Nerwy nerwami, ale tym razem przesadzila w sytuacji gdzie uderzyla pilka w strone swojego sztabu a malo brakowalo i by ustrzelila chlopaka od podawania pilek. Takie cos grozilo dyskwalifikacja... nie zrobili tego pewnie dlatego ze to byla obronczyni tytulu.. dopiero bylby skandal.
Tam nic nie dziala, Iga chodzi wsciekla, krzyczy do zespolu w trakcie meczu.. kloci sie z Daria... Na chwile obecna wspolpraca z Wimem jest bardzo nieudana. Gra Igi jakos bardzo roznorodna sie nie stala, a mental posypal sie zupelnie. Wiktorowski jednak lepiej to ogarnial, potrafil krzyknac na nia, dac jakis impuls. Nie lubil sie z Daria i lepiej to dzialalo. Teraz Wim od razu zaprzyjaznil sie z Daria i niestety efekty sa jakie sa, siedza jak dwie "przyjaciolki" ktore nie ogarniaja rzeczywistej sytuacji w trakcie meczu, nie potrafia nic doradzic.

Kolejny ulubiony turniej w kalendarzu i kolejna wtopa na wlasne zyczenie bo glowa nie dojechala. Kibicowanie Idze staje sie meczace, bo wyglada to tak jakby caly swiat widzial jaki jest problem oprocz niej samej. Trzeci turniej z rzedu i scenariusz taki sam. Niewygodna przeciwniczka = nerwy i porazka. I tak sie kreci, zaraz Miami, zagra ze dwa dobre mecze, potem trafi sie trudniejsza przeciwniczka, Iga sie wscieknie i przegra. Smutne to
A jeszcze bardziej dobijajace jest to co stalo sie potem.. Iga przegrala sama ze soba bo Malolata byla do ogrania co pokazal set drugi.. a potem na kort wyszla usmiechnieta Saba i zmiotla Keys, prawie na rowerze ja odeslala. No i o co tu chodzi? Taka Sabalenka, co imprezuje przed turniejem na gali oskarów i innych eventach, bawi sie, chodzi po restauracjach, jakby w ogole nie przejmowala sie nadchodzacym turniejem, olewka totalnie i nagle wychodzi na polfinal i zgniata 6:0, 6:1 swiezo upieczona mistrzynie wielkoszlemowa.. bez stalego wsparcia psychologa!!!

Ja tu widze jedna zasadnicza roznice. Sabalenka przegra mecz to podchodzi tak - okej, zdarza sie, za tydzien kolejny turniej.
A jak Iga przegra, to cala jej pewnosc siebie budowana w poprzednich meczach sie rozsypuje. I od razu pojawia sie mysl 'kurde przegralam, czyli jednak nie jestem az taka dobra...".

Drogi Igi i Sabalenki zaczynaja sie mocno rozjezdzac i to dla nas nie jest dobra wiadomosc. Szkoda.

PS. Tez myslicie jak ja ze jutro Saba zmiecie z kortu Malolate?

 

Moje podsumowanie tak na szybko, bez wdawania się w szczegóły, które człowieka uwierają w skołataną duszyczkę:
Mental, mental, mental

A zauważył ktoś, czym głównie się zajmował psychopasożyt podczas meczu...? Znowu się uczyła obsługiwać smarkfona (literówka zamierzona).
Wniosek jest oczywisty - psychopasożyt na przemiał, i to jak najszybciej.
Z innymi rzeczami Iga sama sobie poradzi.

***

Znikam na czas jakiś, ale są szanse, że się odezwę.
Bawcie się


EDIT: korzystam z tzw wolnej chwili, żeby skomentować post:

Genialne podsumowanie meczu i równie genialna (choć ponura) analiza sytuacji.
Chylę czoła niziutko

(A co do Uryny, to może i wygra - ale ja tylko przypomnę, że Małolata to nie Keys )

***
Trzymajcie za mnie kciuki jutro

 

Trzymam, już od dziś

----
I mam problem, komu dziś "kibicować", obu nie lubię
... a z powyższą analizą sytuacji, choć raczej smutną, zgadzam się w całości

 

analiza ok, ale....

z meczu na mecz Igi oczekujemy zmartwychwstania i "po mnie choćby potop"
za bardzo przyzwyczailiśmy się, że każdorazowe wejście na kort Igi było tylko formalnością a "wymiecenie" przeciwniczki było tylko kwestią czasu....
tak było, ale to nie mogło trwać wiecznie....
to dla Igi sytuacja nowa - im szybciej zapanuje nad emocjami i ciężarem oczekiwań tym szybciej zacznie znowu wygrywać

rozgrywki toczą się dalej, a nie sądzę, żeby nagła zmiana w Ekipie Igi przyniosła natychmiastowy efekt i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Iga zacznie znowu rządzić....

jak na razie nr. 2 na świecie!!!! i na kolejny turniej zdjęcie presji z Igi będzie najważniejszym zadaniem
tylko czy jest to możliwe?

powinna zmniejszyć oczekiwania wobec samej siebie i "wyluzować nadgarstek"
jak dawniej - po straconej piłce mały podskok, obrót i powrót do linii końcowej
każdy pkt. to Historia i nie ma co się użalać ani denerwować - nie ma czasu!!

____________________

Małolata pogoniła Urynę!!
w 3 setach

i teraz pytanie....
czy na Białorusi zrobią z tego narodowy dramat?

 

I Malolata jednak gora! Szacuneczek naprawde.
Zagotowala nerwowo Ige w 3 secie i dzis zrobila to samo z Sabalenka... a wciaz jest niepelnoletnia!!
Coraz bardziej mam wrazenie ze ten pierwszy wygrany szlem to wcale nie jest melodia przyslosci za rok czy dwa, a to ze ona wygra juz w tym roku... w koncu rok temu juz byla w polfinale Garrosa...

Jeszcze sie jeden turniej nie skonczyl a tu juz pojawila sie drabinka kolejna... no i mocna powtorka, Garcia w drugiej rundzie, Muchova w czwartej, Penko w cwiercfinale. Znowu jak sie zle ulozy to beda emocje. A szczerze to nie mam ochoty na kolejny turniej, jeszcze nie ochlonalem po Indian Wells.

Mam nadzieje ze Malolata niedlugo z kims jednak przegra, bo jeszcze sobie wymysli zrobic Ige z 2022 roku

Wiadomo ze zmiany nie beda natychmiastowe, ale wydaje mi sie ze Iga potrzebuje zmian. Jeszcze chocby w tamtym roku takiego meczu jak z Mirra, po wygraniu drugiego seta 6:1 Iga by nie wypuscila, a tutaj nagle w trzecim secie sie wsciekla i posypalo sie.
Umiejetnosci tenisowe nadal ma jedne z najlepszych na swiecie, ale cos niedobrego dzieje sie z glowa i to przez nia przegrywa mecze. I od tego jest Daria, od radzenia sobie z presja rowniez. A tu mam wrazenie ze cos ewidentnie nie dziala...

 

....i ponoć jeszcze nie ma konta w banku a 5 melonów już czeka razem z dzisiejszym finałem

Mirra zagrała perfekcyjnie drugi set - nie wdawała się w łupaninę tylko konsekwentnie trzymała Sabę daleko przy własnym podaniu
żadnych oznak zniecierpliwienia ani nerwowości w grze - może raz

w trzecim secie podobny scenariusz - mocne pierwsze serwisy, Saba daleko, nie ma jak zaatakować i popełnia błędy
ile to razy rozkładała ręce w geście bezradności - takiej niesprawiedliwej

na twarzy Mirry ten sam brak emocji niezależnie czy to wygrany punkt, czy "niewymuszony" błąd
często zanim jeszcze piłka spadla na out Mirra już prosiła podawacza o kolejną!!!!....a nie robiła dramy

i mocno poprawiła serwis

statsy dość podobne - mała przewaga dla Mirry w pkt zdobytych z returnu (backhand magiczny!!) 40/31
za to w pkt na przełamanie przepaść:
4/13 Mirra, 3/6 Saba
13 razy Saba musiała bronić własnego podania!!!!

to prawda, że Iga źle zaczęła trzeci set z Mirrą, a świadomość, że to już ostatni set bardzo obciążająca....
musi opanować napady złości i frustracji, bo wtedy "sztywnieje" nadgarstek

Mirra - królowa trzeciego seta - Sabę rozniosła w trzecim
podobnie jak Igę
zadziwiająca odporność psychiczna - tak się dzieje, kiedy nie masz nic do stracenia i nie musisz nikomu niczego udowadniać
Mira na razie "na dorobku"

bez kompleksów - to reszta teraz jej się boi, bo wszystko "wchodzi"
po prostu jest w formie i załapała się na dobrą falę - kiedyś w końcu przegra

 

no i wlasnie wszystko zalezy teraz od tego jak zareaguje na swoje sukcesy albo dolaczy do czolowki na stale, albo szybko wejdzie na szczyt i rownie szybko z niego spadnie. Martina Hingis tez zaczela wygrywac w bardzo mlodym wieku i tez wszystko dosc szybko sie skonczylo.
Ale wrazenie ogromne robi to jak wszechstronna tenisistka jest Mirra i to w takim mlodym wieku, wydaje sie ze z zagran potrafi wszystko... zobaczymy, jeszcze bedzie sie dzialo!

I dzisiaj znowu cale media spolecznosciowe rozgrzane po oswiadczeniu Igi... w sumie to bardzo przykro sie to wszystko czytalo. Najgorsze ze ona naprawde czyta to cale szambo i hejt jaki wylewa sie w internecie po kazdej porazce... A ludzie bardzo czesto nie szczedza slow ..
Az przez chwile mialem wrazenie, ze zaczela czytac nawet ten watek
Pozostaje wierzyc, ze wszystko powoli jakos sie ulozy tak jak to sama Iga pisze...

 

Dzięki, przydało się

Uff, to teraz muszę stawić czoła dwóm fachowcom (ja laik, ech).
Spróbuję:

Wiadomo, oczekiwania uwierają mentalnie (i rosną w sytuacjach niewyraźnych)
Ale czy to naprawdę jest "nowa sytuacja"...?
No nie przesadzaj, już tak bywało przecież.

Nagła zmiana na pewno nie przyniesie natychmiastowego efektu (choć efekt ulgi mógłby zdziałać cuda) - ale im szybciej ta zmiana nastąpi, tym lepiej dla przyszłości Igi. Brak zmiany to równie dobrze może być koniec tej kariery, jaką podziwiamy od trzech lat.

Ano właśnie - a jakoś nie widzę nikogo dostatecznie fachowego, żeby tę presję dał radę zdjąć.
Zresztą nie jestem pewna, czy jest to w interesie osoby aktualnie odpowiedzialnej za mental.

Mam dokładnie tak samo. Chyba czas na dłuższą przerwę i blokadę informacyjną (co nie będzie proste).

Dokładnie. Niestety.

(Tak na marginesie: zauważyliście zmiany w boksie teamu...? Najpierw psychopasożyt siedział tuż przy Wimie, prawie przyklejony, i nieustannie mu coś nawijał. A później wszystko się zmieniło - psychopasożyt samotny, oddzielony od Wima i uczący się telefonu. Przypadek...?)

Dziwne że nie ma jeszcze konta. No ale nie znam rosyjskich przepisów.

Taka bajeczka: żyły sobie w Krasnojarsku dwie siostry, starsza i młodsza, które zostały wytypowane do szkolenia na tenisistki. Nieźle im szło, więc po jakimś czasie przetransportowano je do Moskwy, bo tam szkolenie niewątpliwie lepsze i... hmm... bardziej wszechstronne.
Po pewnym czasie okazało się, że młodsza siostra rokuje znacznie lepiej, więc starszą puszczono samopas i skupiono się na młodszej.
A następnie obie panienki przeniesiono na grunt neutralny, żeby było jasne, że to wszystko to jest wyłącznie ich zasługa.
Tak ja to widzę, ale oczywiście każdy może sobie myśleć co chce.

Trzysetowe mecze to nie jest jakaś wyjątkowa nowość nawet dla Igi.
Rozumiem, że teraz obciążenie jest znacznie większe, ale czy ktoś nad tym pracuje...?

Moim zdaniem nie zadziwiająca, tylko typowa i oczywista. Jeśli Małolata jeszcze trochę powygrywa, pewnie jej ta odporność osłabnie.

Zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że oświadczenie było niepotrzebne.
No ale ktoś podjął decyzję o publikacji, więc mamy oświadczenie... i nową falę hejtu.

O przepraszam, my tu o Idze tylko dobrze. Ale jeśli Iga odbiera krytykę psychopasożyta jako atak na siebie, to tym bardziej potrzebny jest jakiś prawdziwy fachowiec od mentalu.

***

I jeszcze wrócę do czegoś wcześniejszego.

Całość Uryny jest skrajnie nieautentyczna, nie czujesz tego?
Psychologa ta narcyzka nie ma, ale agencję PR niewątpliwie wynajmuje.

***

A na deser: zwróciliście uwagę na to, jak Urynka machała do "swoich", kiedy Małolata odbębniała to przemówienie podczas ceremonii...?
Igę odsądzono by za coś takiego od czci i wiary - ale Urynce wolno, bo przecież jest taka wesoła, zabawna i rozchichotana... a w środku gotuje się z wściekłości ponury traktorzysta spod Mińska.
Nie bądźcie naiwni, fachowcy

 

sytuacja nowa, jeśli weźmiesz pod uwagę ostatnie turnieje i "aferę" dopingową....
wcześniej to było pasmo samych sukcesów, i długie tygodnie spędzone na szczycie
czasem trafił się jakiś pitbullPenko, trochę pogryzł, ale sam wiele dalej nie podskoczył

bajeczka tylko z pozoru....
podejrzanie realny scenariusz
tylko na 100% nie jedyny
o tym możemy rozmawiać, bo Mirra wygrywa
a ile takich Mirr (?) nie wygrywa?!!....

jak już się trafił 3 setowy mecz....

mecze rozegrane w 2/3 setach (wygrane w ujęciu procentowym)

2024 - 48/10 (89,7 proc.)	2023 - 63/16 (86,1 proc.)	2022 - 55/21 (88,2 proc.)

wyraźnie widać, że coraz mniej tych 3-setówek z roku na rok i coraz wyższy procent wygranych
i dlatego to, co się dzieje teraz jest sytuacją absolutnie nową i jak na razie nie opanowaną

coś mi się wydaje, że firma "Iga" za bardzo funkcjonuje jako "rodzina zastępcza"
Darusia to kumpelka, dużo widziała, zna dobrze Igę no i jak szefowej słabiej idzie
to trudno jest wrócić do relacji zawodowych i zastosować skuteczne rozwiązania

może Wim jednak da radę?
_________________________
___________

 

Dla mnie dzis powialo takim tenisowym optymizmem dlatego ze Iga po dwoch bolesnych porazkach z Mirra nie zalamala sie i pierwsze co zrobila to umowila sie z nia na trening w Miami. Czyli jest akcja-reakcja. Iga widzi ze ma z nia problem i trzeba jak najszybciej ten problem zdiagnozowac bo w przeciwnym razie to piekielnie zdolne dziewuszysko jej odjedzie.
Czemu nigdy z Penko nie trenuje?? Chyba ze to Penko kategorycznie odmawia.

A co do tego oswiadczenia Igi to mam wrazenie ze zrobilo wiecej zlego niz dobrego. Z tego co widze to ludzie i tak dalej ja hejtuja ze jest marudna, ze cale to oswiadczenie to atak na Sabalenke ze gdyby jej nie odebrala tego liderowania to teraz z jej psychika byloby w porzadku.. ze to oswiadczenie napisala Daria a Iga tylko udostepnila w Internecie...
Straszne, czego by nie zrobic i tak jest zle.

 

Jedna sprawa na szybko:

Niestety taki reverse engineering w psychologii klinicznej nie działa.
Psychologowi nie wolno się "zaprzyjaźniać" z klientem, za skumplowanie płaci licencją... a powrót do relacji zawodowych jest niemożliwy.
Wiedzą to prawdziwi specjaliści i organizacje profesjonalne, zwłaszcza tam, gdzie zawód psychologa klinicznego jest odpowiednio uregulowany.
Skutecznych rozwiązań psychopasożyt już nie zastosuje, bo w tym układzie takowe nie istnieją.

A Wim robi wrażenie zagubionego, chyba dopiero teraz do niego dociera, w co wdepnął.

Niestety to jest prawda, oświadczenie było niepotrzebne - podgrzało sprawę, którą należało wyciszyć.
A że autorką jest psychopasożyt, to dla mnie oczywiste, Iga ma chyba zakaz publikowania czegokolwiek "od siebie".
Przez chwilę wydawało się, że zaczyna myśleć i działać samodzielnie... ale Wim przegrał, pani (prawie) psycholog znowu wygrywa, choć Iga się na nią złości.

 

(cyt.)

" przyjaciel nie jest psychologiem. Czasami istnieją jednak granice, które są przekraczane; pewne bariery są nieszczelne, przez co dochodzi do nadużycia zaufania.
Z pewnością Twoi przyjaciele są między innymi od tego, by Cię słuchać i wspierać niezależnie od sytuacji. Otóż nie, nie jest tak. Chociaż Twoi najbliżsi mogą Cię kochać, ich funkcją nie jest prowadzenie Cię za rękę ani dostarczanie narzędzi do stawienia czoła temu, co Cię boli lub niepokoi, albo uniemożliwia Ci pójście naprzód. Jednak aby ustalić, gdzie leżą granice, potrzebny jest zdrowy rozsądek."

..........

"Nie da się ukryć, że przyjaźnie są niesamowitą pomocą w najgorszych momentach. Kiedy byłeś w trudnych sytuacjach, Twoi przyjaciele prawdopodobnie pomogli Ci oderwać myśli od problemów, sprawili, że poczułeś się lepiej i dali Ci wskazówki. Jednak ich zadaniem nie jest rozwiązanie tego, co Cię boli, ani zapewnienie wyjścia, gdy znajdziesz się na rozdrożu.
W gruncie rzeczy nie jest to też celem psychologa. Misją specjalisty jest dostarczenie Ci narzędzi i nauczenie, jak wzbogacić się o zasoby, abyś mógł samodzielnie stawić czoła wyzwaniom.
Nie możesz jednak oczekiwać, że Twoje przyjaźnie będą działać jak główne silniki i rozwiążą wszystkie Twoje udręki."

_______________________


Iga złości się na Darusię jak na kumpelkę - granica pomiędzy relacją "przyjacielską" a profesjonalną nie istnieje a na tym poziomie sportu nie da się dalej jechać "chałupniczo", na żywioł - trzeba zgarniać jak najwięcej atu - a od tego są właśnie profesjonaliści, którzy je dostarczają

jeszcze Janowicz....

"wolałbym nazywać ją raczej przyjaciółką niż panią psycholog. Większość dobrych psychologów, którzy pracują z najlepszymi sportowcami na świecie, zazwyczaj trzyma się w cieniu. Często nawet nie wiemy o ich istnieniu".


i tutaj jest wszystko o czym piszemy od pewnego czasu

https://sport.interia.pl/iga-swiate...-dariusz-no,nId,7933049#parametr=temat_wiecej

czuję "wind of change" (wiatr zmian)

„Kiedy wieją wiatry zmian, jedni budują mury, a inni wiatraki .” – chińskie przysłowie.

Wim nigdzie nie zagrzał miejsca - przeważnie 1 rok i zmieniał podopieczne praktycznie co sezon i co sezon jego nowy narybek osiągał wymierne sukcesy
ciekaw jestem dlaczego prawie każda współpraca kończyła się po roku!!??
to nie wróży dobrze na przyszłość Igi

 

Kurcze ja nie chcę narzekać bardziej niż absolutnie muszę, ale jak mnie ktoś obudzi w środku nocy, to później zasnąć nie mogę

Ano właśnie. Ja to nawet jakiś czas temu konsultowałam z autentyczną (tutejszą) psycholożką kliniczną, która mówi dokładnie to samo: psycholog ma dostarczać narzędzi, uczyć, jak klient może zdobyć to, czego trzeba, żeby mógł dalej sam sobie radzić.
Naprawdę ostatecznym celem terapii jest zakończenie tej terapii - kiedy klient już samodzielnie zrozumiał siebie i wie, jak zmienić to, co chciałby zmienić.
"Przyjaźń" z klientem = utrata licencji.
No ale tu jest Hameryka, a #45/47 póki co za to się jeszcze nie zabrał

Janowicz i tym bardziej pan Nowicki dobrze wiedzą, o czym mówią.
A pijawka liczy oczywiście na nieświadomość Igi (od wielu lat odpowiednio indoktrynowanej)... no i na brak regulacji, które utrzymywałyby samozwańczych "specjalistów" w jakichś ryzach.

Nie żebym była fanką Chińczyków - ale te przysłowia to oni mają absolutnie zarąbiste, trafiają idealnie w punkt.

Ja mu w sumie ciągle jeszcze ufam. To skakanie z kwiatka na kwiatek to mogła być wina każdej ze stron (albo i obydwu). Poza tym póki co sukcesów Igi jakoś nie widać (wiem, wiem, za wcześnie na to... ale z drugiej strony - może ten brak sukcesów to wina pijawki...? Trzeba przecież wykazać, że najlepszym trenerem może być tylko pseudopsycholog).
Wiele razy już to pisałam i napiszę jeszcze raz: biedna Iga

 

Garcia ponownie pokonana ,ale nie bylo tak latwo jak poprzednio. I dobrze, jak dla mnie lepiej wygrac seta 7:5 niz wszystkie mecze po 6:1 bo moze Iga za malo czasu na korcie spedza i potem jak jest trudniejsza przeciwniczka to wtedy sa problemy z pewnoscia siebie.
Jest wreszcie jakas zmiana w boxie, ciekawe na jak dlugo...
W centrum Wim z Mackiem a Daria odsunieta... i od razu byl efekt, pojawily sie problemy w drugim secie, krotkie wskazowki trenera, zmiana gry i wrocila kontrola, o to chodzi! Zamiast krzyczacej Darii, na pierwszym planie trener!
Wim do Igi "be brave because you can!"* , niby zwykle zdanie a na pewno Idze pomoglo.

* badz odwazna/dzielna bo potrafisz!

 

Pijawka tym razem uczyła się obsługiwać bodajże plecak... a może sznurowadła.
Za to Wim - super, nareszcie się zaczął odzywać bo te pokrzykiwania pijawki były naprawdę żenujące i zupełnie nie na miejscu.

Ale...
Dwie sprawy: po pierwsze, drobna pokazówka przed wyjściem na kort - Iga przybija piątkę z teamem, a na koniec mamy serdeczny uścisk z pijawką. Taka demonstracja do kamer, że nic się nie zmieniło, pozycja pijawki nadal jest mocna i wręcz coraz mocniejsza, więc niech sobie ludzie gadają co chcą, a pijawka rządzi i rządzić będzie. I po drugie - początek drugiego seta, nagle znika Iga w trybie terminator, a pojawia się złość, później zniechęcenie... deja vu. Przeraziło mnie to, bo właśnie tak się zaczęła przegrana z Małolatą. Na szczęście tym razem Iga zdołała powrócić do normalnej gry, od stanu 1:3 do 7:5 to ładny wynik... ale po co było to 1:3...?
Ech znowu ten mental, jak jest dobrze, to jest wręcz świetnie, ale kurcze - jedna nieudana wymiana i łubudu, mental się rozpada.

I co będzie dalej...?
Aż strach się bać, ja się właściwie już pogodziłam z kolejnymi przegranymi Igi, ale niech jej ktoś wreszcie pomoże i wymiksuje tego skwaszonego i cwanego psychopasożyta, bo szkoda takiej pięknej kariery.

***
A poza tym 19-letnia Filipinka Eala odesłała do domu pulpeta
Cieszę się podwójnie, bo ta dziewuszka - 134 w rankingu - jest najwyżej notowaną filipińską tenisistką w historii touru WTA: poprzednia Filipinka w tourze dotarła do miejsca bodajże 268 czy coś koło tego w 1999.

***

No i Aladdin na pewno zadowolony bardzo, jego ukochana Emma wygrała z tą drugą Emmą, której ostatnio nie lubię, bo się robi podobna do panny Collins.
A Kudermetova gra z Małolatą. Nie oglądam, bo mnie Małolata irytuje

 

tym razem wyłapane na czas, ale Historia zaczęła się powtarzać
Garcia jest prawie dwa razy starsza od Małolaty a to na pewno pomogło....
jakość i siła uderzeń Małolaty jednak bezdyskusyjne

Iga musi nauczyć się kortowego cwaniactwa, wyrobić sobie mental i zawziętość pitbulla
błagalne spojrzenia na box po nieudanym zagraniu do niczego nie doprowadzą!!
pokrzykiwania Darusi tym bardziej - ktoś musi zachować dystans i perspektywę
***

Eala uwierzyła w siebie!! - a już było 0:4 w pierwszym secie
Pitbull wykończył się sam, jakby niedowierzając, że ten ratlerek ma czelność jeszcze podskakiwać
forhandowe returny Eali z drugiego serwisu - zabójcze

i w sumie nie taki ten PetBull straszny i niestrawny
Eala połknęła go na surowo
i nawet jeśli Osta grała na kacu bo zabalangowała, to nadal nie rozumiem jak Iga mogła z nią przegrać tyle razy!
czyli wszystko w głowie!!

***

Radu wytrwale wyrwała 2x tie-break
BRAVO

Małolata elegancko idzie "za ciosem"
bajgiel w 1 secie

Kalinska też pięknie....

Magda dzisiaj z Fruhvirtową - może się uda

Jaśminka kontra Jabeur....
będzie ciekawie - pojedynek krasnali

____________________