Kuchenne tajemnice

Dziękuję

 

Kusisz... a ja zrobiłam sobie post od słodyczy

 

To sobie zrób taki szaszłyczek, prawie zero kalorii: kawałki cielęciny przekładane plasterkami cytryny i listkami laurowymi.
Brzmi smętnie, a jest pyszne

 

Na pewno wypróbuję a tymczasem moje plany spełzy na niczym... w sobotę robię tiramisu

 

Nigella nosi gorset tak na marginesie

Ja czasami wolę przepisy z netu od tych babciowo-ciociowych
każdy przepis muszę zweryfikować ,ma być to co mi smakuje a to że czyjaś babcia od początku świata coś robiła tak samo nie znaczy że nie ma smaczniejszych wersji tej potrawy

 

Nosi gorset, żeby podkreślić te biodra...?
Hmm, jednak brytyjskie kanony kobiecej urody pozostaną dla mnie tajemnicą po wsze czasy

A te stare przepisy od babci to fajne są, owszem - ale bazowanie tylko na takich potrawach przez całe życie to wielkie ograniczenie. Banał, wiem - ale świat jest pełen zaskakujących smaków i aromatów... których człowiek nigdy nie pozna, jeśli będzie przyrządzać tylko golonkę, schaboszczaka i placek z rabarbarem (czy inne takie babcine klasyki). Czasem przyjdzie moda na lokalną interpretację którejś kuchni narodowej i wtedy prasa kobieca wciska czytelniczkom rozmaite dziwne przepisy. Ale ja osobiście wolę jednak węszyć u źródła - i z takich poszukiwań często wracam z jakąś autentyczną pychotą, zupełnie nieznaną polskim ciociom, babciom, koleżankom i redaktorkom działu kulinarnego (podejrzewam, że tych ostatnich to już od dawna nie ma - wybiera się odpowiednio efektowną focię z zakupionego dostępu do zasobów netowych, a później dopasowuje się do tej foci jakieś tam żarcie według znajomości języków obcych).
No, ale Polacy mają taką dziwną skłonność do przejawiania bezbrzeżnego patriotyzmu w zupełnie pokręcony sposób - więc szukanie zagranicznych przepisów, i to - o zgrozo - na stronach obcojęzycznych bywa uważane za brak patriotyzmu.
Dziwne

 

ZiZi - nie sledziłam może zbyt na bieżąco ale serio ktoś Ci zarzucił, że zamieszczane przez Ciebie przepisy są zbyt mało rodzime?? Jeśli tak to nie mam więcej pytań

Oprócz jednego...te szaszłyczki to z piekarnika czy tak na żywca wcinać?

 

dzięki gorsetowi uzyskuje wygląd klepsydry czyli ma wcięcie podkreślające biodra i to na górze


różnicę widać

a swoją drogą ...lubię oglądać jej gotowanie ona zawsze tak smakowicie oblizuje palce

 

Może i dziwna jestem, ale jak już, to bez gorsetu według mnie lepiej wygląda.

 

Nie tutaj, tylko w tym wątku dla oczekujących ktoś tam pisał z pogardą o przepisach z netu... ponieważ mam wielkie grono fanów (którzy z tej miłości najchętniej by mnie rozszarpali na strzępy), no i chyba jako jedna z bardzo nielicznych przyznaję się, że przepis z netu, to tak sobie myślę, że to miało być do mnie

Szaszłyczki z piekarnika oczywiście
Mogą też być z patelni, albo z takiego prawdziwego rożna jeśli ktoś to ma (ja nigdy nie miałam).
W sumie technologia obróbki cieplnej obojętna, byle się ta cielęcinka jednak upiekła
Oczywiście mięsko trzeba potraktować jakąś solą i pieprzem, można też oliwą posmarować, bo cielęcina raczej nie za tłusta
Ale to połączenie smaków - cytryna i listek laurowy - daje naprawdę bardzo sympatyczny efekt i taki nietypowy, polecam

Aha, klepsydra... ale ta górna focia to chyba lekko photoshopowana, pamiętam coś z czasów tej awantury z mężem - tych bioder było znacznie więcej, tak po 50 cm plus minus z każdej strony
Ja w sumie zawsze wolę czytać przepisy, niż oglądać gotowanie... co mnie obchodzi jakaś obca baba w obcej kuchni

 

Ja mam fajny przepis na szybkie i proste danie, które chyba wszystkim smakuje (a przynajmniej nie spotkałam jeszcze nikogo, komu by nie smakowało ). Nadaje się też na imprezę. Mówię na to "koziołki"

- opakowanie parówek
- opakowanie pieczarek
- 1-2 cebule
- 2-3 ząbki czosnku (ewentualnie)
- przecier pomidorowy lub pomidory z puszki (np. siekane)
- olej
- sól, pieprz, papryka słodka i ostra, ew. zioła

Parówki pokroić na mniejsze kawałki i z obu stron końce ponacinać na krzyż. Pieczarki oczyścić i pokroić w plasterki. Cebulę obrać i pokroić w piórka. Czosnek posiekać lub rozgnieść. Na rozgrzanym oleju podsmażać kolejno cebulę i czosnek, pieczarki i parówki. Przełożyć do garnka. Dodać pomidory i przyprawić do smaku. Chwilę pogotować razem.

Ja najbardziej lubię jeść to z chlebem, ale można łączyć z ryżem, makaronem bądź ziemniakami

 

O, mniam
A wiesz co ja bym tam dorzuciła...?
Tak ze trzy ziarenka jałowca, takie rozgniecione.
Natychmiast się robi potrawa myśliwska
Chyba sobie wypróbuję w najbliższym czasie

 

Mnie nie podchodzi z definicji
nienawidzę parówek, to pozostałość ze stołówki w akademiku i choć minęło ładnych parę lat nie tykam parówek i gołąbków, brrrr
ale zapodam coś na ząb z parówkami
parówki, jakie kto lubi naciąć wzdłuż, w nacięcie wsunąć paski żółtego sera, który się dobrze rozpuszcza na to ketchup i przykryć albo owinąć plastrami boczku lub szynki szwarcwaldzkiej, zapiec w piekarniku

 

A ja lubię naleśniki z parówkami zawinąć je z żółtym serem i zapiec pycha

Przyprawić można wedle gustu i za każdym razem smakuje inaczej można dodać bazylię i oregano i już masz włoskie danie

 

W nacięcie sypało się jeszcze majeranek
To było popisowe danie jednej takiej kawiarni niedaleko miejsca pracy mojej mamy (stare dzieje), nazywało się "parówki po kanadyjsku" i ja to kochałam.
Nadal zresztą kocham

EDIT: No i jednak zdycha ten wątek
Może by tak ktoś o niego zadbał, hę...?

 

Może ktoś ma jakiś przepis na gęstą fasolkę po bretońsku z bułką albo/i marchewkę z groszkiem, gdzie marchewka jest w postaci takiej paciai ?? I na pączki na Tłusty Czwartek

 

Właśnie dostałam przepis na pączki bananowe. Jeszcze nie wypróbowałam, ale coś czuję, że wkrótce to nadrobię podobno są pyszne

3 banany rozgnieść
- 1 jajko
- Ok 1/4 szklanki mleka
Wymieszać..
- 1,5 szk mąki
- łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/2 lyżeczki sody
- szczypta soli
- trochę soku z cytryny (lub skórka z limonki )
- 2 łyżki wódki (opcjonalnie)
Wymieszać.
Nakładać łyżką małe porcje na rozgrzany olej i smażyć na złoto z obu stron

 

Brzmi bardzo mniam
Ta gorzała (ewentualnie spirytus) to moim zdaniem obowiązkowa - bez tego ciasto za bardzo chłonie tłuszcz.

A wiecie co...? Kupiłam sobie (dość dawno temu już, ale nie miałam okazji wypróbować) silikonowy worek do wyrabiania drożdżowego ciasta. Słuchajcie normalnie rewelacja

 

Przepis dostałam od koleżanki w zaawansowanej ciąży, która alkohol pominęła i pączki wyszły super (a laska jest typu "fit" )

Jak wygląda taki worek? Masz jakieś zdjęcie?

 

Może to ciasto na proszku i sodzie nie chłonie tłuszczu...?
A może to w ogóle dotyczy tylko faworków, czort wi

Zdjęcie woreczka (skądś tam z netu, kupowałam w pewnym serwisie aukcyjnym jeszcze w PL):

​

Ugniatanie tego worka to rewelacyjna zabawa
No i nie trzeba mąki z rąk zeskrobywać