W oczekiwaniu na kolejne GT

Nie wiem jak inne psy ale moje jak im się coś dolewało/dodawało do jedzenia lub wody to po prostu tego nie ruszały. Zawsze musi to być wariant typu rozgniecenie leku ,wymieszanie z wodą i podawanie strzykawką tak,żeby zwierzak nie mógł wypluć..

 

Do pracy wracam 4 stycznia, a na forum (jak wygaśnie temat fajerwerków, który mi szczególnie leży na sercu) - zapewne przy okazji G&T
Więc Rada Nadzorcza może spać spokojnie, nie będę zakłócać wartkiego toku tego wątku

KalmAid występuje w postaci takiego waniliowego syropu w butelce z dozownikiem (coś jak mydło w płynie). Bardzo to wygodne - wystarczy otworzyć psu pysk i wlać lek prosto w gardło.
No, czasem trzeba pokonać opór
Ale na mniejsze psy ten KalmAid naprawdę działa
Za to na pewno nie ma sensu mieszać go z czymkolwiek - podejrzewam, że nawet jakaś super kiełbasa pozostałaby nietknięta. Zwierzaki na ogół są znacznie mądrzejsze, niż się to ludziom wydaje

 

Akurat, jeżeli o mnie chodzi, to się miniemy. Zajrzę na forum jeszcze jutro i pojutrze, a potem znikam na kilka dni

 

Tak, masz rację, krzywdzimy zwierzęta. Nie tylko ja, ale również wszyscy zagorzali obrońcy czworonogów. Myślę, że karpiowi też nie podoba się, że zabijamy go dla tradycji i zajadamy się nim w Wigilię. Świnka też nie chciałaby być przerobiona na kiełbasę, szynkę lub schabowego. Jak mamy troszczyć się o zwierzęta, to dlaczego nie o wszystkie?

Karmy nie kupię, pieniędzy na schronisko też nie wpłacę. Sumienia uspakajać nie muszę. Wolę przekazać je na chore dzieci.

Zapewne nikt z Was nigdy nie podziwiał pokazu sztucznych ogni, a w Wigilię jecie tylko sałatę w śmietanie itp.
Takie moje przypuszczenia

 

Osobiście niezbyt przepadam za karpiem
Ale ogólnie rzecz ujmując jestem mięsożerny. I zjadam świnki, krówki, kurczaczki i inne zwierzątka. Nie przeszkadza mi to. To jest naturalne, że żeby żyć, trzeba jeść. Można co prawda wsuwać samą sałatę i marchewkę niczym jakiś królik, ale naukowcy dowodzą, że rośliny też czują, jak się je tnie.

Swoją drogą, to że wilk w lesie upoluje zająca też uważasz za zbrodnię?

 

Cóż, widzę, że uczysz się od Mistrza.
Taka drobna uwaga - po pierwsze, człowiek jest stworzeniem mięsożernym. Hoduje i zabija zwierzęta, żeby je zjadać.
Po drugie, człowiek jest stworzeniem ludycznym (homo ludens czyli człowiek bawiący się, pojęcie stworzone przez pana, którego nazwisko wzbudziłoby słuszne oburzenie Władzy, więc je tutaj pominę, żeby mnie nikt nie oskarżył o prowokację). Jako homo ludens człowiek kocha hałaśliwą zabawę z całkowitym lekceważeniem innych stworzeń, wśród których żyje. Ta hałaśliwość i pogarda dla "niższych gatunków" - jakież to ludzkie.
Osobiście widzę różnicę między zabijaniem zwierząt hodowlanych a znęcaniem się nad własnymi towarzyszami niedoli ot tak, dla zabawy.

Co do chorych dzieci - bardzo szczytny cel, każdy daje na to kasę. Może najmniej skarb państwa, a powinien.
Co do chorych i bezdomnych zwierząt - na to dają kasę tylko niektórzy. Zwierzęta nawet na ten skarb państwa nie mogą liczyć.

Nie podziwiałam nigdy pokazu sztucznych ogni, ponieważ nie bardzo rozumiem, co jest w tym takiego do podziwiania. Nie lubię huku tak samo, jak nie lubię mocno podpitych uczestników takich imprez.
Co do sałaty w śmietanie - pośrednie wyjaśnienie znajduje się wyżej.

 

Jeśli o mnie chodzi nigdzie nigdy nie napisałam, że nie jem mięsa, ani że mam coś przeciwko zabijaniu zwierząt hodowlanych i ich spożywaniu. I widzę subtelną różnicę między celowym zabiciem świni, które trwa sekundę i zwierze nie zdąży nawet nic poczuć, a wielogodzinnym znęcaniu się dla własnej przyjemności nad stworzeniem, które nazywam przyjacielem. Nie jestem specjalnie empatyczna i nie zależy mi na uratowaniu całego świata. Zależy mi tylko na stworzeniach dla mnie ważnych, czy to ludzie, czy psy. A jedno z nich w sylwestra cierpi.

 

Wiem,że mam rację. Jem mięso(karpia nie bo nie lubię) ale nie musi mnie zachwycać głupia rozrywka dla mas..Nie. Nigdy mnie nie zachwycały pokazy sztucznych ogni a porównanie jest nietrafione.Ja nie przekazuję pieniędzy na chore dzieci a na chore zwierzaki. Również na te,które trafiają do schronisk z powodu zabaw z fajerwerkami co mam nadzieję w końcu zostanie ograniczone.
Łatwiej byłoby napisać np." lubię sobie postrzelać i nic mnie nie obchodzi,że to źle wpływa na zwierzęta" niż iść w zaparte ale co tam. Lubię sobie podyskutować

 

hejka
niestety sama jestem posiadaczką psa "cykora", mimo swoich dosć sporych gabarytów, petard boi się bardzo. Co rok przerabiamy to samo, na metodzie prob i bledów tzw wyciszacze od weta.
Na swoje nieszczescie mieszkam koło targowiska gdzie od połowy grudnia sprzedający dają popisówe, plus sprzedaż gówniarzom petard co robią wiecej huku niż to warto.
Gdyby chodziło tylko faktycznie o Nowy rok - ok, i tak nie wiem jak u Was ale u mnie jest tendencja malejaca strzelania przed, ale to co przezyją zwierzaki to ich.
Sylwestra od 6 lat obchodzę z psem, mimo wyciszaczy jest to dla nas katorgą. Kazdy strzał to zianie i trzesienie się jak w febrze. Koszmarnie się na to patrzy.
Już od tygodnia ją wyciszam, a na kulminacje mamy oxazepam. Mam nadzieję że kolejny rok się uda jakoś przezyć strzelankę
Pozdrawiam wszystkich posiadaczy "cykorów"

 

Odnośnie fajerwerków- pamiętam dwóch pacjentów- jeden załozył się z kolegami,że zapali petardę w ustach i zdąży odrzucić(nie zdążył)i drugi,który był mocno już "zmęczony" różnymi i koledzy chcąc zrobić mu dowcip a może go obudzić odpalili petardę,którą mu umieścili między udami...To tyle jeśli chodzi o homo sapiens

 

Doberek wszystkim

i tu sie nie zgodze moj Latek wtrynia wszystko co slodkie a szczegolnie lubi czekolady i nic mu nie ma

 

Nie znoszę Sylwestra.... I tego całego pędu na siłę do zabawy...
W sumie to z czego tu się cieszyć, że jesteśmy o kolejny rok starsi?
Wkurzają mnie beztroscy petardziarze i bandy gówniarzerii detonujące gdzie popadnie kanonady petard. Ubiegłego roku prawie straciłam szyby w oknach... Młodzieńcy mieli świetny ubaw, a że odległość zbyt bliska od budynku, kogo to obchodzi, przecież to Sylwester, trzeba się bawić...
Widzieliście krajobraz "po"? Tony śmieci na osiedlach, pełno walających się patyków, tutek i opakowań po petardach. Do "zabawy " pierwsi, ale żeby posprzątać to już nie ma komu.
Co roku żal mi przerażonych zwierzaków i gołębi, które w panice w środku nocy zrywają się z przerażeniem do lotu...
Nie wiem czy kiedykolwiek się to zmieni, ale takie miałabym życzenie noworoczne...
A tak w ogóle to gdybym była smerfem to podpasowałabym świetnie pod Marudę

Do Sookie :
a miałaś już kiedyś przypadek delikwenta z włożoną żarówką w usta?
Ponoć jak się wsadzi taką tradycyjną tym szerokim do środka, to wyjąć może tylko chirurg...

 

Nie wiem jak pies metabolizuje słodkości.. wiem, jak mój kocur zażera się: kruszonką z ciasta drożdżowego, lodami, polewą czekoladową z ciasta etc..Ja nie daję mu tego specjalnie, wystarczy moment nieuwagi, ciut krępujące też jest, gdy gościowi próbuje coś z talerza podwędzić - tu mocno małego drania pilnuję Drugi kocurek papuguje po pierwszym, ale z mniejszym upodobaniem.. Weterynarz kręcił z dezaprobatą głową, ale oba kociszony są w doskonałej formie fizycznej - badania laboratoryjne nawet zrobiłam na wszelki wypadek. I podobno koty nie lubią smaku słodkiego..

 

Nie..nie było jeszcze... Ale to co zostało z twarzy tego młodego chłopca i z ud i innych części ciała tego drugiego..hmm .Możecie wierzyć lub nie ale człowiekowi łzy stawały w oczach. Na myśl o tym,że za głupotę własną lub jak w przypadku tego drugiego cudzą będą płacić całe życie..

Moja kotka wykrada a nawet potrafi buchnąć z rąk drożdżówkę ..i ciasto francuskie...

 

Aha, w sumie to szkoda, bo byłam ciekawa czy to prawda...
Ale testować na sobie nie będę...

No niestety na matolstwo nie ma mocnych...

Znam gościa, któremu petarda wybuchła w dłoni. Odpalał ją pod znacznym wpływem i refleks był nie ten... Stracił 2 palce w prawej dłoni.
A że pracował jako mechanik samochodowy to w obawie, że straci pracę jako nieprzydatny kaleka, to kazał sobie wyżłobić w kości taki rowek, w który wkładał na wcisk klucz francuski... Masakra...

Mój drań też podkrada słodkie.
Uwielbia też położyć się na ciepłym cieście, które przykryte ściereczką odpoczywa...
Klops jeśli jest na wierzchu beza. Taki numer wyciął mi minionych Świąt...
Z pysznego serniczka wyszedł plaskacz....
Kocur lubi też poczęstować się sam chipsem oraz popcornem... Nie do wiary po prostu...

 

moja kotka fanka ciasta ,paczkow ,tortow i chipsow
kocur fan kukurydzy konserwowej chipsow i mleka...tylko mleka nie moze bo potem rewolucje ma ale wystarczy chwila nieuwagi i juz ma leb w szklance albo lape jak glowa nie siega

 

-tak mi się skojarzyło odnośnie konieczności dosłownego tłumaczenia na tym forum słówek obcojęzycznych..

 

A czy Wasze koty boją się ogórków?
Ponoć takie zetknięcie z tym przerażającym i nie znanym mu warzywem bywa dla kota
mocno stresogenne ...

 

Też uwielbiam ten filmik

 

umarlam musze kupic i wyprobowac