Zła_Kobieta

no dokladnie tak jak mowisz moze w nowej szkole sie zmieni bedzie chodzila do tej samej szkoly co ja nawet 2 nauczycielki tam zostaly i jeszcze ucza

 

Pozostaje mieć nadzieję, że mile Cię wspominają

 

no napewno

 

Hej Kobietko Czy mogłabyś mi wysłać tą listę na GT ??? Pomysły na wymiany mi się powoli kończą A żaden z moich itemów chyba nie daje PD Baha

 

Heja! U mnie balon fruwa intensywnie, ale na tym gt, nie był promocji - na ostatnim udało mi się trafić kilka xXl-ek za zwykłe drzewka)) Za to skończyłam obstawiać wyspę skarbów itemami dającymi PD na wyspę. Więc się bardzo cieszę

 

Hej Zetko.
Powracając do waszego tematu lekcji historii, to ja muszę przyznać Ci rację. Człowiek, który tego naucza powinien być pasjonatem, wiem to, bo mnie taki nauczyciel naucza. To jak on opowiada, sprawia, że większość słucha z zaciekawieniem, zawsze rzuci jakieś ciekawostki i powie rzeczy, których w podręczniku nie znajdziesz. Nigdy nie zanudza, stara się nam to wytłumaczyć i przedstawić w ciekawy sposób. A lekcja na żywo historii też jest świetnym pomysłem, moja klasa była parę razy na takiej i z niej każdy coś zapamiętał.
Zadowolona z wymian na G&T?

 

Więc opowiem Wam o nauczycielu, który mnie i mojego męża uczył historii w liceum. Mianowicie system Pani O. był następujący - całą godzinę dyktowała do kajecika lekcję - sznureczkiem wszyscy to pisali, a następna zaczynała się od tego, że z tej lekcji odpytywała wybrane osoby i uwaga - trzeba było odpowiadać kropka w kropkę, przecinek w przecinek, bo inaczej (cytuję dokładnie ,bo wszyscy znali te teksty na pamięć) padały słowa m.in. "dziecko ty się zmobilizuj", "tracę z Tobą kontakt", "wróć". Każdy uczył się tego na tyle tępo, że czasami dochodziło do zabawnych sytuacji, np. moja koleżanka powiedziała, że "Złota Orgia" zaatakowała jakieś tam wojska, a na lekcji u mojego męża padło, że Japończycy zaatakowali bazę morską USA w Himalajach.... Ludzie w ogóle nie myśleli na tych lekcjach. Ja lubiłam historię, zwłaszcza Francję za Filipa IV Pięknego - właściwie to chyba bardziej mnie wciągały historie związane z templariuszami i ich pogromem w tamtych czasach, a drugim moim konikiem była II WŚ, w każdym bądź razie pamiętam jak mnie owa Pani z II WŚ przepytywała, a chodziło dokładnie o pokój w Compiegne (zawieszenie broni z Francją i utworzenie państewka ze stolicą w Vichy) - powiedziałam jej to co w notatkach, a poza tym pamiętałam nawet ile żołnierzy mogła liczyć armia francuska, do jakiego kalibru mogli mieć działa, jak była powierzchnia Państwa, nawet ile lat miał w momencie podpisania pokoju Petain, a ta mi wciąż: "ale dziecko, ty nie mówisz najważniejszego", więc wymyślam dalej, a ona "no chyba się nie zrozumiemy dziecko, nadal nie mówisz najważniejszego..." ręce mi opadły i się poddałam, a ona "no przecież reszta kraju była pod okupacją" - a pod czym kurna chata miała być?!!!! I dostałam 4

 

Hahahaha Basiu, to ciekawą tę historię miałaś. Znam ten typ nauczyciela, ale jeszcze takiego nie miałam, może właśnie w liceum takiego spotkam. "Dziecko zmotywuj się" - moja pani od polskiego to zawsze powtarza, kiedy pyta o środki stylistyczne w wierszu.

 

Dziecino widzę, że przed Tobą jeszcze długa droga - ja w liceum miałam chyba 4 polonistki, 3 nauczycieli angielskiego i 2 niemieckiego, a tego historycznego dinozaura nikt nie mógł dobić - raz poślizgnęła się na schodku - mówiła, że coś tam ją boli, ale poprowadziła wszystkie lekcje do końca, a następnego dnia przyszła do szkoły z ręką w gipsie - okazało się, że złamała... Była nie do zdarcia.... A wszyscy tak na nią liczyli . Na studniówce jedna klasa przygotowała skecz pt. "lekcja historii" - zaczynało się od wykresu obrazując wzrost stresu w zależności od zbliżania się Pani O. do klasy, a następnie całkiem dobrze odegraną lekcję - z wszystkimi "utartymi" powiedzeniami Pani O. niestety nie wszyscy się śmiali (tzn. wszyscy z wyjątkiem Pani O.)... A szkoda, bo był dobry (było tam też kilka uczniowskich odpowiedzi - zebranych z podań m.in. o pewnej uczennicy, która odpowiadając o konfederacji barskiej myślała, że to faktycznie było w barze, czy właśnie osławiona baza morska w Himalajach, Złota Orgia z mojej klasy się nie załapała - chyba twórcy do niej nie dotarli, ale i tak było z czego wybierać), tyle, że pokazywał jak na dłoni wszystkie wady takiego systemu uczenia historii.

Niestety obawiam się, że teraz jest gorzej i z historią i geografią - my nie siedzieliśmy tyle przed kompem, nie gapiliśmy się tępo w telewizornię, a nawet jak się chciało, to leciał jakiś tam teleranek, z kamerą wśród zwierząt albo wiadomości - człowiek mimo woli uczył się z kim sąsiaduje Polska, jak wygląda świat poza granicami. Ostatnio moje siostra (nauczyciel) opowiadała mi, że jeden z jej uczniów (gimnazjalista) chwalił się na lekcji, że leci z rodzicami na Kubę, na co ona poprosiła, żeby coś opowiedział o tym kraju - dowiedziała się, że leży gdzieś w Afryce i są tam dzikie zwierzęta i czarni ludzie, a na pytanie jaki tam panuje ustrój ów człek odpowiedział, że "letni"

 

Co z tym tortem pistacjowym?
Ewentualni mogą być lody

 

Hahahahahahahahaha Oj takiej nauczycielki nie do zdarcia to moi rodzice nawet nie znają. Teraz to byle co się komuś stanie i nie idzie do szkoły. Skecz na pewno udany, pomysł świetny. Uwydatnił wszystkie wady systemu nauczania Pani O. tak jak wspomniałaś.
O luju, typowy gimbus. Szpan na IQ normalnie. Być w danym kraju i nie wiedzieć na jakim leży kontynencie, do tego nie wiedzieć co to jest ustrój... tragedia. Nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać.
No powiem, że ciekawe wspomnienia masz ze szkoły. Mój tata za to opowiadał mi jak to uciekał z niemieckiego przez okno, żeby pograć w pieniążka. Co lepsza ta sama pani mnie uczyła przez rok.

 

doobree
ostatnie zdanie powaliło na łopatki

Heeej Zla co tam u Ciebie? pewnie praca Cie pochlania

 

Hej

Praca rzeczywiście mnie pochłonęła. Na szczęście dzisiaj pracuję w domu i już bez szaleństwa.
Do szefowej zjechała znajoma z Australii i była masa roboty. Trzeba było smakołyków napichcić, ogródek wypięknić, i takie różne cuda wianki powyczyniać
Ja wczoraj wróciła, to nawet nie potrafiłam prostego zdania sklecić, tak byłam już zmęczona.
Dzisiaj gotowania ciąg dalszy, ale przynajmniej cały dzień w domu

Baśka, ja jestem z pokolenia, gdzie większość nauczycieli była nie do zdarcia. Rusycystka, to nawet w trumnie jeszcze by przyszła na lekcję.
Angielski miałam natomiast z inżynierem metalurgii, który pisał pracę na temat stopów metali używanych do wyrobu sztućców . Czasy były takie. Wymóg drugiego języka obcego w liceum istniał, ale jak to... uczyć wrogiego kapitalistycznego języka???
Wzięli kto był pod ręką i wio

Zgredzio, tortu pistacjowego nie będzie, bo pistacje uwielbiam i pożeram na bieżąco
Ale, żeby Ci smutni nie było, to przyniosłam Ci torcik z kiwi

 

mrrrr...czuje lubienie do tego papu a ze bylam tu pierwsza przed Zredkiem to uczknę kawałek a co!przeciez mnie za to ścierka nie pogonichyba...
Zla jestes nareszcie mozesz mnie oświecic za co mnie opluc chcialas u mnie w chalupie?hęę?

 

Już Cię tam oświeciłam

Jeszcze dzisiaj podejmę pielgrzymkę do Twojej pracowni, bo materiał śliczny znalazłam i moje postanowienie, że do końca czerwca żadnych nowych ciuchów poszło się paść

 

juz Ci kiedys mowilam,ze niemadre te Twoje postanowienia przychodz ile chcesz.i juz.

 

Nie da rady do końca czerwca bez nowej kiecki-czeka do odbioru Pozdrowienia dla wszystkich bywalców tego domostwa

 

Byłam, zobaczyłam, odebrałam
Jeszcze raz ślicznie dziękuję

I miej tu człowieku postanowienia...

 

Mmmm... pycha

Wybierz sobie ścierkę, którą chcesz dostać po łapach

 

Witaj Zetka
Podobno pistacje to orzechy szczęścia a że je tak uwielbiasz to przyniosłam trochę
Pozdrawiam i miłego dnia życzę