-_Amidamaru_-

I po co ja tu zaglądam... Jak tu takie smakołyki mają... Znowu przytyję...

Miłego dnia życzę

 

aa od prawie 15 pierw dwie szkoły a potem praca początkowo jeździłam pociągami ale czasami w zimie to była istna tragedia, potem jakoś przerzuciłam sie na autobusy, częściej jeżdżą i w razie co to mam łatwiej się przesiąść w jakąś inny transport. Ja jak byłam dzieciakiem to po pierwszych kilometrach już wymiotowałam a teraz żaden autobus nie jest mi straszny

wiesz teraz jest początek roku, więc to dobry okres, zapisać sie czy zapytać nic nie szkodzi a nóż widelec się uda

 

sporo osób mówi, że to była u nich dziecięca przypadłość, mi niestety nie minęła no i żadne przyzwyczajanie się też nie działa- przez rok swojego życia jeździłam codziennie wiele kilometrów pociągiem (pociąg znoszę jednak najlepiej), ale po nieco ponad pół roku, kiedy tylko pomyślałam o pociągu, to już trzeba było mi miskę podsuwać

 

Oj tam oj tam, podzielę się moją herbatką czerwoną

Spróbuję, ale aż mnie skręca jak mam iść do tych paniuś...
Byłam znowu w 2 miejscach pytać o staż i oczywiście odp była jedna, nie nie nie potrzebujemy.

Hahah
A ja nigdy niczego takiego nie miałam (chyba )
ja za to bałam się burzy panicznie

 

Jeżeli tylko działa to ją poproszę
Miłego dnia!

 

oj to współczuje ja miałam jeszcze małe obawy przed większymi trasami, w zeszłym roku jechaliśmy jakieś 300 km samochodem ale o dziwo przeżyłam i bez problemów

a jakies firmy w necie sie nie ogłaszają czy coś?

 

burze są straszne

a pojedynczo to wytrzymuję, ale nie w autobusie...pociąg, samochód, ale jak Mąż prowadzi..niestety większość kierowców nie potrafi mnie przewozić ale straciłam już nadzieję, że mi "przejdzie"


a co do stażu - to w urzędach wciskają, co mają, nie szukają w kierunku zainteresowań, a przynajmniej tak słyszałam zdecydowanie lepiej chyba więc mieć już znalezione miejsce, ale co robić, jak nigdzie nie chcą przyjmować na staż..

 

Cześć wszystkim.
A u mnie wczoraj zdarzyło się coś bardzo niefajnego.
samochód zabił mojego kota, tego czarnego
jestem załamana

 

oj bardzo Ci współczuję

 

ojej współczuje bardzo

 

dzięki.
nie wybaczę temu kto to zrobił, prawdopodobnie kot żył po uderzeniu, ale nie miał siły wstać i zamarzł.
te samochody tak bezsensownie jeżdżą po to żeby się rozpędzić z górki (bo ja mieszkam na górce)łepki chlają i nic nie patrzą.

a dzisiaj drugi kot do domu nie wrócił. ja nie wiem co jest grane.

 

Ojej szczerze współczuję.. Mam nadzieję że ten drugi kot wróci. Trzymaj się.

 

Podejrzewam że to stało się całkiem nie bez przyczyny...
To jest niemożliwe żeby w ciągu 2 dni, wykończyły się 2 kotki.
Tym bardziej, że u ludzi których podejrzewam kilka lat temu znaleźliśmy zwłoki 3 naszych kotów (też znikały tak co kilka dni)
Bo oni mają kocicę i moje koty tam chodziły...
Jakim trzeba być człowiekiem żeby zabić zwierze, praktycznie niewinne.
mojej ciotki kot, teź skończył podobnie bo do nich chodził.

Cały czas przed oczami mam mojego małego murzynka.
Nie był z nami długo bo dokładnie rok bez jednego dnia, ale takiego kota jak on już się nie znajdzie.

 

straszna historia
wrócił drugi kotek?

 

Wrócił.
ktoś go zamknął w szopie z węglem, bo był cały czarny
chociaż Lakuś się znalazł.

Przedstawiam Wam Pusię :



Mój chłopak nie mógł patrzeć jak wyję za czarnym murzynkiem, wziął swoją ''kupkę'' (pieniążki) i pojechał po kicie 200 km.

 

Bardzo się cieszę że drugi kotek -Lakuś- wrócił

Pusia jest piękna Podrap ją za uchem ode mnie

 

oby się dogadywały więc piękna jest Pusia

 

Dzięki dziewczyny.
Ale i tak murzynka nie zapomnę.
Pusia to jego przeciwieństwo, pieszczoch i łobuz niesamowity.
Bradzo lubi drapanie za uchem

 

Hej Agatko.
Przykro z powodu kociaka ... dobrze, że drugi kotek po tej przygodzie wrócił cało do domku.
Pusia jest słodziutka. Przytul ją ode mnie.

 

Niestety, stało się i się nie odstanie.

Kocha pieszczoty także nie ma problemu

co słychać ciekawego ?