Unga-Bunga

... a jednocześnie jest liderką rankingu i to od dość dawna.

Aha, więc o to ci chodziło.
Oczywiście, że jest "zrobiona", jak dla mnie wręcz przerobiona - zero związku z tenisem, po prostu egzotka w wersji "małoletni wamp" (może ktoś jeszcze pamięta to słowo), tyle w niej obietnic, których na tym forum lepiej nie nazywać po imieniu.
Stylizacja - owszem profesjonalna, sporo się trzeba było natrudzić z tym złotym pudrem i każdym włosem oblepionym z osobna żelem.

Tu się zgadzam tylko połowicznie - po prostu polskiej redakcji o co innego chodziło.
Do tego (choć pewnie to dlatego, że ja baba jestem, nie facet) zdecydowanie wolę patrzeć na prawie naturalną uśmiechniętą Igę, niż na tę wyszukaną stylizację, której aż tyle było trzeba, żeby z Raducanu zrobić coś smakowitego dla rozmaitych odbiorców.

Taa. To jest dość irytująca najnowsza moda, która na ludziach w moim wieku i starszych robi okropnie tandetne wrażenie. Cóż, wystarczy poczekać i minie, jak wszystkie mody... a później wróci, po raz kolejny, bo ta tandeta już była.

Hmm. Aż poszłam obejrzeć własne odnóża.
Cieszę się, że nie są ani trochę "prawdziwe"

***

Oglądam sobie właśnie Raducanu i Sakkari... nogi obie mają "prawdziwe" wg twojej definicji, niestety Sakkari od góry wygląda znacznie gorzej (ten stopień napakowania to więcej, niż moje poczucie estetyki jest w stanie przetrzymać).
No i obawiam się, że Sakkari jednak nie da rady, szkoda.
Za to wygrała i Navarro, i Paolini, co mnie cieszy, bo na ich przeciwniczki w dzisiejszych meczach patrzeć nie mogę

 

stylizacje znakomita, a jednocześnie prosta a Raducanu - czy zrobiła to sama, czy z inspiracji fotografa - potrafiła świetnie (wg. mnie) "sprzedać" ciuch - jest wiarygodna i wyluzowana - a nie jest przecież profesjonalną modelką!!!!

jeśli napisałaś tyle o zdjęciu, tzn. że operacja się udała a pacjent wzbudza właśnie takie emocje jakie uknuto w redakcji Elle

W redakcji Elle pl. nic nie uknuto, bo brak pomysłu zadecydował o tym, że okładka wygląda tak, a nie inaczej.
jest do bólu nudna, sztuczna i wieje sztampą.
uśmiech jak grymas
a jaka dynamika!!!!
ręka malowniczo na główce - długo myśleli nad tym ujęciem?

jeśli Raducanu nadal będzie tak agresywnie "wchodziła w kort" to daleko zajdzie
ta dziewczyna ma talent!!!!
w następnej rundzie Chinka - ale nie pytaj która....
Sun L. - chociaż nie wiem czym się® różni od drugiej Chinki.

 

Skończyłem z bogami. Robię sobie przerwę z fantastyką i biorę się za chirurgów. Początki są... Na forum brakuje emotki, żeby je choć w części przekazać

 

Łomatko, to teraz ty się zezłośliwiłeś...?!
Dobroduszna jestem od dziecka, więc niech ci już będzie, mi tam za równo

(A napisałam o zdjęciu/zdjęciach dokładnie tyle, ile napisałaby każda baba choć trochę ogarnięta w dziedzinie mody i takich słit foci. Ta "wyluzowana" koślawa pozycja to jest normalny sposób prezentacji odzieży, zwłaszcza tej niegustownej. Aha, a żeby nóżki wydawały się mniej "prawdziwe", spódniczkę trzeba podciągnąć sporo powyżej talii, to stwarza wrażenie, że nogi są dłuższe. No, chyba że się z tym przesadzi. Takie sobie życiowe prawdy wszystkich pań, nic szczególnego.)
No ale spoko, trwaj w zachwycie, miłej zabawy życzę

Których chirurgów obrabiasz i dlaczego dopiero teraz?!

 

Na pewno nie serialowych Chirurgów (Grey's Anatomy). Ani nie Ostry dyżur (ER) z Clooneyem.
Książka nazywa się Stulecie chirurgów (Das Jahrhundert der Chirurgen. Nach den Papieren meines Grossvaters, des Chirurgen H. St. Hartmann) i w oryginale ukazała w 1956 r. Akcja podobno dzieje się na przestrzeni 100 lat i zaczyna się mniej więcej w czasach Gray's Anatomy. Jestem na samym początku i, serio, na forum brakuje emotek, którymi by można zareagować

 

Tak podejrzewałam. Stulecie chirurgów jest świetne, a co do emotek to wiesz, forum niedostosowane do takich tematów, wszak nawet starej kury nikt tu nie... hmm... przeprowadza na ten lepszy świat

 

Aż tak? W żadnym wątku kulinarnym nie było przepisu na rosół?

 

Fakt.
Miałam na myśli grę, pod którą jest podpięte to forum
A przepisu na rosół jakoś sobie nie przypominam, dawaj

 

Do garnka z zimną wodą wrzucam większy kawałek mięsa z kury, indyka i/lub krowy. Włączam kuchenkę i czekam aż się zacznie gotować. Dokładam korzenie pietruszki, marchewki i selera. Ustawiam palnik na najmniejszy, jaki się da. Dorzucam po kilka ziarenek pieprzu i ziela angielskiego oraz parę liści laurowych i pora. Do koloru dodaję przypaloną cebulę (słyszałem o wersji z cebulą w łupinie ale nie próbowałem), a dla zapachu kilka gałązek świeżej zielonej pietruszki (mogą być największe łodygi - i tak po po ugotowaniu pójdą w kosz) i, jeśli mam, lubczyku. Żeby ta cała zielenina nie rozwaliła się w garnku, przed wsadzeniem przewiązuję ją białą nitką bawełnianą. Zostawiam na minimalnym ogniu na 2-3 godziny. Pod koniec gotowania jeszcze solę do smaku.
Nie używam żadnej vegety, maggi, rosołków w kostce ani podobnych wynalazków.
Nie szumuję. Przy malutkim ogniu piany jest naprawdę minimalnie i sama opada na dno, a rosół i tak jest klarowny.
Na talerz nakładam świeżo ugotowany najcieńszy makaron-nitki, marchewkę z garnka (uwielbiam), trochę zielonej pietruszki (tym razem drobno posiekane liście) i przez gęste sitko nalewam jeszcze wrzący rosół.
Nie ma lepszej zupy na niedzielę

---
Edycja:
Poprawiłem, bo jak słusznie ktoś zauważył, zamieszczone słowo nie pochodziło z j. polskiego.
Zgredek

 

Przestałam oglądać

O, dzięki
A solisz tylko pod koniec...?
Wiecie że rosół w moich okolicach to jest tylko baza do zupy...? Nikt tego nie jada tak jak w PL w niedzielę, takie rzadkie z makaronem.
Hamerykańce to takie ciut głupie ludzie są, nie wiedzą co dobre

***
Idę siedzieć w kąciku i nie myśleć o tenisie

 

Tak, ja solę tylko pod koniec. Co prawda wtedy mięso jest "małosolne", ale mnie to nie przeszkadza, bo zwykle taką ugotowaną kurzynę po wyciągnięciu z gara opaćkam w przyprawach i oleju i wsadzam na kilka chwil do rondla, żeby jeszcze ją podsmażyć.
W wołowinie brak soli też nie jest przeszkodą. Na drugie danie gotowane ziemniaki, taka wołowina z rosołu z musztardą i do tego mizeria albo buraczki. Żeby te ziemniaki nie były suche, to omaszczam je cebulką przyrumienioną na oleju i mam obiad palce lizać

Bo trzeba wiedzieć, na co patrzeć

 

Ja soliłam zawsze na początku, jak się zaczęło gotować - nie przepadam za małosolnym mięskiem. Na koniec ewentualnie doprawiałam jeszcze, jeśli było niedosolone.
Aha, to mięso u ciebie jest bez kości...?
Drugie danie brzmi mniam (do wołowinki ja bym wybrała buraczki), tylko ten olej - niczego nie smażę na oleju, bo nie lubię tego posmaku.

Wiesz, ja oglądam mecze tenisowe, bo po pierwsze to jest moja ukochana (prawie jedyna) dyscyplina sportu do oglądania, a po drugie kibicuję rodaczce - liderce rankingu.
Więc takie śmieszne kawałki nie dla mnie, tenis to poważna sprawa jest

 

Kurak najczęściej z kością. Wołowina zwykle bez. A zamiast oleju można wziąć smalec, czy co tam innego używasz do smażenia.

No cóż. Ja nie jestem fanem tenisa. Zresztą, żadnego sportu nie oglądam namiętnie.
W pracy przy okazji trwających ME zrobiliśmy sobie własny turniej na najlepszego "typera" i obstawiamy wyniki meczów. Nagrodami są repliki pucharu (takie chińskie za kilkadziesiąt złotych) - jedna duża dla zwycięzcy i dwie mniejsze dla zdobywców II i III miejsca. Z racji, że nie za bardzo orientuję się w temacie, do pomocy w wymyślaniu wyników zaprzągłem sztuczną inteligencję. Póki co plasuje mnie gdzieś w 1/3 stawki

 

Ja jestem głównie fanką Igi - taka forma patriotyzmu bez flag i pieśni narodowych.
Dumna jestem z Polki - liderki rankingu.

 

Dobry wieczór

Ja nawet o takiej wersji nie słyszałem, Zgredku Cebula w łupinie to mi się głównie kojarzy z Wielkanocą i pisankami (mimo, że nie pamiętam czy kiedykolwiek używano u mnie w rodzinie takich naturalnych barwników)

Ja lubię olej. Tylko problem jest taki, że zazwyczaj dodaję go za dużo a naprawdę wystarczy odrobina

Sztuczna inteligencja... No tak... Trochę pomogła mi na studiach, ale była raczej wsparciem mojej wiedzy niż jej zastąpieniem Natomiast w grach losowych rzeczywiście może być przydatna, ponieważ co to za różnica czy to człowiek sobie wykombinuje "niejako losowe" liczby, czy też ona Piszę "niejako losowe", bo jakieś tam doświadczenia z poprzednich meczów może mieć, ale nie są one - rzecz jasna - gwarantem sukcesu. Stwierdziłbym "losowe", ale moim zdaniem wówczas liczby te musiałby ktoś wziąć... jak to się mówi? Aa, tak. Już pamiętam. Z powietrza, z kosmosu.

 

No właśnie. Kibicujesz zawodniczce, bo to Polka i jest najlepsza. A jakby to była Rosjanka albo Niemka to co? Co, gdyby były lepsze tenisistki i Iga była na dalszej pozycji, tak jak obecnie Kazaszka czy Białorusinka?
W ogóle w kibicowaniu nie pasuje mi to utożsamianie się z zawodnikiem lub drużyną i podział "nasi" i "wrogowie"

Dobrze kojarzysz. Łupiny cebuli dają jajkom czerwono-brązowy kolor. Rosół drobiowy jest bardzo jasny. Cebulę dodaje się, żeby był ciemniejszy. Sam nie próbowałem, ale mogę sobie wyobrazić, że jedna niewielka cebula zabarwi zawartość garnka na złoto.

Jakbym chciał całkiem losowe wyniki, to bym powpisywał coś "na pałę", albo napisał sobie jakąś funkcję, która by mi takie generowała. Uwierz mi. Potrafię. Z drugiej strony, jakbym chciał najbardziej prawdopodobne wyniki, to bym zajrzał na jakiś portal tematyczny i popatrzył na przykład jak typują dziennikarze sportowi. Sztuczna inteligencja to zaś nowa zabawka, która w obecnej formie właściwie wcale nie jest inteligentna. To jest tylko i wyłącznie model językowy - program, który na podstawie olbrzymiej liczby "przeczytanych" artykułów, książek, postów na forach itp. składa swoje wypowiedzi dobierając słowa, które najczęściej występują koło siebie. Pewnie, jego zdania będą ładne, składne, ale na pewno nie "przemyślane".
Ot, po prostu chciałem się pobawić i użyć jednej zabawki do innej zabawy

 

Z tymi funkcjami to też nie jest tak kolorowo, bo tak naprawdę generują pseudolosowe liczby No, ale nie dziwię się. W końcu ktoś musiał je jakoś zaprogramować Albo chociaż wymyślić sam algorytm czyli sposób ich działania. Jak zwał, tak zwał.

Oj, z tym to bym polemizował Bardzo często nie są nawet ani ładne, ani składne

 

A wiesz chociaż na czym polega ta pseudolosowość, czy coś usłyszałeś i teraz powtarzasz jak, nie przymierzając, sztuczna inteligencja?

Nie wiem, z jakim modelem miałeś do czynienia, ale w tych najlepszych za bardzo nie da się przyczepić do strony językowej. Gorzej z merytoryczną. Czasami pociska takie kocopoły, że się tego czytać nie da. Na dodatek potrafi się ze śmiertelną powagą upierać przy swoim, albo przyznać, że się pomylił i walnąć inną bzdurę sezonu.

 

Potrafi też upierać się przy swoim albo przyznać, że się pomylił, po czym napisać dokładnie to samo, kropka w kropkę (toćka w toćkę)

 

Akurat ta Kazaszka to jest taka Kazaszka, jak ja Peruwianka. Ale to tak na marginesie.
Kibicuję Idze, ponieważ jest Polką i gra świetnie, czego najlepiej dowodzi fakt, że jest pierwsza w rankingu. Nie "utożsamiam się" z nią, chyba mnie mylisz z jakimś kibolem. Tak się składa, że takiej zawodniczki z Polski jeszcze nie było (o prawicowej do bólu Isi Radwańskiej nie ma co nawet wspominać) - więc się zwyczajnie cieszę i jestem dumna z takiej rodaczki. Co w tym złego?!

***

O tej jakości AI - ja tak tylko cichutko wspomnę, że wszystko zależy od dwóch rzeczy: po pierwsze od tego, czy korzysta się z wersji darmowej, czy z płatnej...
... a po drugie oczywiście od tego, jak się zadaje pytania.
Na źle sformułowane albo niekonkretne pytania lepiej odpowie człowiek.

Natomiast AI jako takiej ja bym jednak tak radośnie nie bagatelizowała.
No nic, pogadamy za parę lat

EDIT: a po co to...?

Rosyjskiego pewnie się nie uczyłeś, więc skąd masz wiedzieć, że to powinna być "toczka", nie "toćka", choćby nawet ktoś z twojego otoczenia tak mówił. Więc po co ta toczka, kropka wystarczy.