zzizzie

Chciałam zacytować zzizzie a że nie wiem czy mogę wycinać zmieniać post to bez cytowania będzie

Oj tam
przecież ja żartem

Racja
nawet się zdarzy że że nowemu się niepotrzebnie krytyka dostanie a farmer całkiem w porządku
albo też ten stary nie ma co szukać ''zwykłego '' bo przecież już powinien mieć

farmery chcą pomagać i pomagają
i chyba trzeba podejść do tego na zasadzie
daję bo chcę
a komu czy to nowy czy powracający czy bogaty to już nie ważne

chyba taka opcja będzie najlepszym kompromisem

zresztą byle czym nowi się nie zadowolą a fantów z górnej póki to sama nie zawsze mam

najważniejsze że są
i to w jednym miejscu
kopalnia wiedzy \ tylko chcieć korzystać


otrzymuje racja ,ale to jest ułamek tego co mógłby się dowiedzieć przyswoić nauczyć gdyby poradnik poczytał

A w nieoficjalnym poradniku farmeramy jest to czego nie znajdzie się w ogólnych
a wszystko to co farmerzy przetestowali by łatwiej wydajniej się grało

O może i być dzień sąsiada

mnie chodziło o nagrodę niespodziankę jako niewiadomą

 

RIP Tina... Simply The Best

Ban od Zgredzia
To chyba wyjątkowa rzadkość, czuję się zaszczycona

A tak przy okazji zaciekawił mnie stopień tzw uznaniowości wymiaru kary.
Spodziewałam się raczej jakiegoś archanioła (archanielicy) z mieczem ognistym i miesiącem kazamatów w zanadrzu, bo wszak za politykę leci się (no, w każdym razie ja lecę) na długo.
Rozumiem, że uratowała mnie propozycja poradnika… Zgredziu, ładnie to tak prywatę uprawiać przy okazji wymierzania kary takiemu zbrodniarzowi jak ja…?
Ale nie wszystko stracone, jak już podrzucę poradnik, będę wypatrywać wspomnianego miecza ognistego i rewizji wyroku w trybie doraźnym (na niekorzyść oskarżonej rzecz jasna).

Ależ można.
Można wysłać coś losowego w ukochanym przez wszystkich trybie koła fortuny.
Podaję przepis:

• sierotka (nie wiem, dlaczego akurat sierotka, ale w ujęciu historycznym była wymagana)
• chustka lub szalik (do przesłonięcia oczu sierotce, nie za duży, żeby się nie udusiła)
• kapelusz (raczej nie tzw toczek, bo za płytki, oraz na pewno nie taki dla konia z otworami na uszy)
• kartka papieru formatu A4
• nożyczki
• przyrząd do pisania (jeśli ołówek/kredka, to przyda się dodatkowo temperówka)
• opcja: komputer z drukarką, wtedy przyrząd do pisania nie będzie potrzebny
• mistrz ceremonii
• reflektory oraz kamery
• widownia, czyli krzesełka i widzowie
• cukierek

A tak się to robi:

• kartkę papieru pociąć na mniejsze karteczki (tyle, ile ma być fantów do losowania)
• na karteczkach napisać nazwy poszczególnych fantów
• opcja: przygotować plik (format obsługiwany przez drukarkę) z nazwami fantów rozmieszczonymi w takich odstępach, żeby się to dało pociąć na wspomniane mniejsze karteczki, wydrukować i pociąć
• karteczki zwinąć i zgiąć, żeby się nie porozwijały
• przygotowane karteczki umieścić w kapeluszu
• posadzić widzów na krzesełkach
• włączyć reflektory i kamery
• sprowadzić sierotkę i przewiązać jej oczy chustką lub szalikiem
• zlecić sierotce wybranie jednej karteczki z kapelusza
• rozwinąć wybraną karteczkę i ogłosić wynik
• pompony, balony, fajerwerki, brawa i inne takie wyrazy zachwytu (pieśni ludowe tym razem niewskazane)
• uwaga: pamiętać o zdjęciu chustki/szalika z oczu sierotki
• dać sierotce cukierka
• ponowne rzęsiste brawa

I gotowe. Banalnie proste, czyż nie…?
W razie niedostępności sierotki można skorzystać z usług dowolnego wolontariusza z zaświadczeniem od proboszcza o nieskazitelnej prawości i uczciwości oraz od dzielnicowego, wiadomo o czym. Ewentualne wątpliwości pomoże rozwiać sprawdzenie delikwenta w rejestrze skazanych.

Poradnik, ech.
Tak szczerze mówiąc to on tutaj nie jest już potrzebny, wszak wszyscy wyjadają sobie z dziobków i tylko ja jedna taka kryminalna. A ja akurat wiem, jak postępować z trollami, hejterami i innymi napastnikami – oraz (wbrew pozorom) wiem, jak unikać bana.
No ale może się ten poradnik komuś przyda w innej rzeczywistości.

Więc tak:
Ktoś na nas naskakuje, umiejętnie balansując na krawędzi tego, co dozwolone.
Atak jest personalny, czyli wymierzony konkretnie przeciwko nam (albo przeciwko grupie, do której należymy).
Atak jest tak naprawdę prowokacją, której celem jest wyprowadzenie nas z równowagi, na tym forum mogące prowadzić do zbanowania (nas oczywiście, nie prowokatora – taka specyfika tego miejsca, sprowokowany znacznie częściej musi liczyć się z karą, niż prowokator).
Cóż, najlepszym sposobem jest (wyniosłe) zignorowanie ataku – ale czasem tak się człowiek wkurzy, że po prostu musi odpowiedzieć (choć jest to wysoce nierozsądne, wszak nie karmimy trolla).

Więc jeśli naprawdę musimy, bo się udusimy, odpowiadamy:

Tak, jasne. Też cię kocham ​

A jeśli przypadkiem jesteśmy w wyjątkowo dobrotliwym nastroju, możemy dodać:

Miłego dnia życzę ​

I tyle. Ani słowa więcej. Dotyczy to także naszych kibiców, czyli świadków takiej (hmm) wymiany zdań. Temat przestaje istnieć, podobnie jak prowokator, zbyt nieistotny, żeby się nim przejmować.

Na marginesie: Też cię kocham to jedna z najbardziej obraźliwych netowych ripost.
Kto by pomyślał, nie…?
Na szczęście nawet tutejszy Kodeks karny nie ma jak się do niej przyczepić.

(Zgredziu, w twoim konkursie nie biorę udziału – więc poradnik jest tutaj, żeby nikt się nie poczuł urażony, że się naśmiewam. Choć ja się wcale nie naśmiewam.)

No i to jest kluczowy fragment.
Gdyby przeczytał.
Sama wiesz, że nie przeczyta

***

Syberyjska małolata rąbie jak na konkursie (syberyjskich) drwali.
Aż strach się bać.

 

Tak mi smutno

 

Ona była niesamowita.
Choć czasem na granicy dobrego smaku, zwłaszcza w tych nowszych klipach...
... ale ten głos, ta gra na scenie -
Cóż, zostało nam sporo świetnej muzyki

 

Mnie też smutno.
W końcu odzyskałam głos
Tzn mam nową klawiaturę , bo stara odmówiła współpracy, w dodatku tak złośliwie, że w pierwszym momencie byłam przekonana, że coś osobiście zablokowałam, mogłam jedynie czytać.
Potem też się działo, więc nie miałam głowy do myślenia o klawiaturze
Mój osobisty lekarz rodzinny wylądował na drzewie, zaliczył lot helikopterem, operacje i takie inne drobne przyjemności, na szczęście już jest nieźle.

 

nie polubię postu-szczęście,że jest już ok
przesyłam"głos anioła" :

 

Ale ja mogę polubić Twój

 

chyba już z 20 x tego słuchałam-za każdym razem widzę anioła-mam nadzieję,że ci pomoże w trudnych chwilach
jak ci znowu klawa padnie-w systemie jest,trochę upierdliwa ale już rok na niej piszę..

 

Oj to nie fajnie wieści

Dobrze o tyle że po rekonwalescenci Twój lekarz wróci
mój rzadko kiedy ma termin i czasem wychodzi że w trakcie jednej choroby telefonicznie leczy mnie 3 różnych
czyli muszę nowego sobie poszukać eh

a leczenie nie wychodzi na dobre a wyjaśnianie co było a jak jest masakra

 

Ech.
Czy drzewo, które podstawiło nogę Osobistemu Lekarzowi Rodzinnemu, zostało należycie napiętnowane i surowo upomniane?
Swoją drogą gdzie się ten twój Osobisty Rodzinny wybrał, że dojazd do szpitala zwykłą karetką trwałby za długo?!
No ale super że już lepiej, uściskaj go ode mnie omijając te co bardziej obolałe obszary

Uff no rzeczywiście nieprawdopodobny ten malec.
Gorzej, że to już niedługo tak będzie, dyszkant czyli chłopięcy sopran znika bezpowrotnie wraz z nadejściem mutacji (bo operacji mogących temu zapobiec nikt raczej nie planuje mam nadzieję).

Anioł, hmm.
Była ostatnio (a może nadal się utrzymuje) taka moda na wiarę w anioły.
Też się na chwilę dałam na to złapać, ale pewien serial przekonał mnie, że znacznie praktyczniej jest wierzyć w Lucka i jego kumpli – ta banda nigdy nie sprawi człowiekowi zawodu, zło na świecie zdecydowanie dominuje i już tak zostanie.
No więc wolę wierzyć w zło niż w dobro, które tak naprawdę zależy wyłącznie od poszczególnych ludzi i nie ma w nim niczego nadprzyrodzonego.

Zresztą te anioły to takie mało życzliwe stworzenia są, o mieczu ognistym już tu ostatnio wspominałam i w ogóle jest to narodek wojowniczy okrutnie (puchate skrzydełka i bialusie sukienczyny z falbanką można między bajki włożyć, podobnie jak zwyczaj przysiadania na ludzkim ramieniu i stróżowania). Anioły (inaczej: aniołowie, co mi się kojarzy z krawcem Antolka Słonimskiego, który niezgodnie z prawdą twierdził, że wszyscy niebiescy materiałowie dobrze się naszają) – więc anioły to z założenia miała być/była/jest armia, nie niańki.

Ale się nie czepiam, każdy widzi co chce – ja w tym klipie widzę ślicznego dzieciaka z przepięknym głosem i też jestem zachwycona.

***

Marco odtrąbił koniec pandemii w firmie, więc najpierw było spotkanie strategiczne, następnie lunch strategiczny, ciąg dalszy spotkania strategicznego, obiad strategiczny… a na koniec mój uroczy staruszek znowu zaprosił całe stado do nas na tzw chillout. Bez ostrzeżenia oczywiście, ale ja już tego staruszka nieźle znam i nie tak łatwo mnie zaskoczyć.
W sumie to nawet miło było, choć towarzycho siedziało do rana.

Za to dziś Memorial Day, więc edukacyjnie zaraz zabieramy tę bardziej świadomą część drobiazgu na coś w rodzaju symbolicznego cmentarza poległych, żeby drobiazg porozkładał gdzie się da dużo chorągiewek.

(Na marginesie: poległych się celebruje. No i fajnie. Tzw weteranów też się niby celebruje… ale weterani, czyli ci, którym udało się nie polec, nie dostają nawet renty, z poważnym inwalidztwem, na przykład bez kończyn, i z ostrym PTSD – syndromem stresu pourazowego – pomieszkują pod mostami i w kartonowych pudłach na ulicach miast. Takie jakieś tutejsze podwójne widzenie świata, które mi się okropnie nie podoba.)

***

Opanierujcie sobie rozbity kurzy cycuś w jajeczku i pokruszonych krakersach (w PL oczywiście Lajkonik) z przyprawami, połóżcie na blaszce, na wierzch dajcie ciut (ale naprawdę tylko ciut) masełka, przykryjcie folią aluminiową i upieczcie w 165 celsjuszach – jakieś 20 minut plus 5-10 minut już bez tej folii.
Relatywnie lekkostrawne, a pyszne:

​

***

A jutro gra Iga.

 

To było dla Małgosi na pocieszenie-mnie anioły na bank mają w tylnej kieszeni,więc,jak znalazłam jednego,który tam się jeszcze nie dostał,to tu przyniosłam Nie ważna mutacja,teraz,jest teraz...

 

Gosia, cudne, teraz każdy anioł się przyda.

Drzewo nie przetrzymało, koleś na OIOM-ie, w śpiączce farmakologicznej, trochę po to, żeby nie cierpiał za mocno, ale to jeszcze nie koniec zabawy, przypałętało się zapalenie płuc, a ja robię się coraz bardziej nerwowa.
Do szpitala się nie mogę wybrać ze względu na starszaki, trochę daleko

***
Ten kurzy cycek robię identycznie z tą różnicą, że zamiast krakersów panieruję w pokruszonych płatkach kukurydzianych, też mniamm....

***
Iga jutro, ale żal mi Magdy

 

Mam szczerą nadzieję, że mnie też
Mimo wielkiej sympatii, jaką darzę Castiela (czyli Mishę Collinsa) z wiadomego serialu, zdecydowanie wolałabym nie mieć do czynienia z jego pobratymcami, wyjątkowo nieprzyjemne osobniki o morderczych skłonnościach.
Kto by pomyślał, nie...?
Co innego Lucek i spółka (z tegoż serialu, jak szkoda, że się tak paskudnie i bezsensownie skończył) - z góry wiadomo, że to cwane dranie, więc zero rozczarowań, a przy tym zdarzają się egzemplarze całkiem miłe.
No dobra, dość tych herezji

Oj to paskudnie
Szkoda, że Sookie tu nie zagląda, ona jest moim autorytetem w takich dziedzinach i na pewno by wyjaśniła, skąd się bierze zapalenie płuc u pacjenta w śpiączce farmakologicznej (skądinąd moim zdaniem bardzo rozsądne rozwiązanie ta śpiączka, choć brzmi nieciekawie).
Jak się rozwija sytuacja...? Bo ja kciuki dalej trzymam

A weź raz spróbuj w krakersach. Płatki to klasyka gatunku, ale mnie ten smak jakoś nie pasuje do kurzego cycka.

Fakt, Magdy żal - tak samo, jak wszystkim było żal Igi podczas tego niefortunnego meczu w ramach rzymskiej parodii turnieju

No w każdym razie Iga w miarę OK (choć ten pierwszy set, hmm...), kilka pań odpadło dość zaskakująco, niestety nasza faworytna Arynka (ta od sukienki) dała radę. (Przy okazji pozwolę sobie odnotować zmianę ubranka Arynki - czyżby ktoś ją wreszcie przekonał, że w poprzednim stroju wyglądała od tyłu zupełnie jak traktorzysta Iwan podczas porannego wyrzucania obornika na pole...?).
A jak już mowa o obu paniach - genialnie złośliwa reakcja Igi na słowotok Arynki
Arynka podczas wywiadu gaworzyła ostatnio o tym, jaka to ona jest dobra i najlepsza i zasługuje na miano pierwszej rakiety świata.
No po prostu samozachwyt w rozkwicie.
A później Igę spytano (też podczas wywiadu), co myśli o ryzyku utraty tytułu najlepszej (bo faktycznie Arynka niepokojąco depcze jej po piętach).
Iga: Naprawdę? Nawet o tym nie wiedziałam
Wiedziała i wie aż za dobrze, każdy sportowiec wie, które miejsce zajmuje w rankingu...
... ale sposób skwitowania tych przechwałek Arynki - najwyższa klasa

***

To jeszcze zerknijcie na focię.
Oto co słońce potrafi zrobić z architekturą.
Znak z niebios...?
Brrr

​

No to do kiedyś tam

 

Nie mam wykształcenia ani doświadczenia medycznego, ale na mój rozum wydaje mi się, że stąd, co u każdego innego człowieka. W płucach pojawiają się bakterie. W szpitalu o takie paskudztwa dość łatwo. Najczęściej do zakażenia dochodzi drogą kropelkową. Pacjent w śpiączce z reguły jest osłabiony (na taką śpiączkę trzeba sobie zasłużyć z deka podłym stanem zdrowia), więc o infekcję nietrudno. Organizm broni się wydzielając śluz, który w normalnych warunkach jest odkrztuszany. Pacjent leżący ma ten odruch dość utrudniony, więc te wszystkie bakcyle znajdują u niego całkiem zacną lokalizację na imprezkę.

 

Zakażenia szpitalne to jedno, ale zaświtało mi, że istnieje coś, co się wabi zastoinowe zapalenie płuc. Chyba właśnie u osób leżących się trafia, choć nie wiem (i szczerze mówiąc nie chce mi się sprawdzać), jaką rolę odgrywają tu bakcyle żądne imprezki. No i nie wiem też, czy i co można zrobić, żeby pacjentowi oszczędzić tej dodatkowej przyjemności.
Ale temat ponury, więc -

***

Poza tym mamy G&T, poszukać albo wysępić coś dla kogoś...?
Właśnie, wykrakał Zgredzio - czerwony kogut niewysyłalny
No to czeka u mnie w pasku o głodzie na lepsze czasy

 

Dziś mam dobre wiadomości, delikwent wybudzony, zapalenie opanowane, gada do rzeczy i lepiej się czuje, oby tak dalej....
Podobno przy dłuższej intubacji bardzo często wywiązuje się zapalenie płuc.

***
Zuzka, dziękuję za kwiatki

 

Najlepszy sposób to pół leżąca pozycja
i to pomaga
lepiej się oddycha a uporczywy kaszel w takiej pozycji nie sprawia takiego bólu
i łatwiej wykrztusić flegmę

często chorowałam na oskrzela
by nie szło w groźne zapalenie płuc
nie zalecano leżenia w łóżku w dzień jak przy innych chorobach

Miałam pisać byś się nie zrażała

różowy zzizzie różowy kogut musi swoje w kolejce odczekać
pewnie farba nie wyschła jeszcze

 

hejka

może w tym domku jest armatka nietoperza dzis zrobiłam cycusia w krakersach mniamuśny

 

Fakt, różowy
Aż poszłam sprawdzić w pasku
Ech po tym widać jak bardzo ja jestem zaangażowana w sianie sałaty/szarłatu
No trudno, bez względu na kolor niech nabiera mocy w tym moim pasku

U mnie w balonie dwie osoby szukają armaty, nikt nie oferuje.
Co jest z tą armatą, ona chyba tylko kolekcjonerska?
Sprawdziłam, podobno była do kupienia za 79 florków w 2019 czy coś takiego.
Ona czymś pluje jak inne armaty czy tylko stoi i średnio wygląda...?

Na pociechę mam na zbyciu muchołapkę i kwieciste z remanentów, podrzucić...?

***

A właśnie, chce ktoś jaśka?
Bo mi się przypałętał jeden

***

Poza tym mogę przebić poprzedni przepis na muffinki borówkowe - ten który mam teraz to jest najwyższa półeczka.
Dać czy nie....?
Bo tak w sumie to mi się nie chce

 

straszy
duchy wylatują buuu dla kolekcjonerów fajne cacko

Ja
chcę
bardzo bardzo

ale
tego jednego nie wydawaj !!!
pewnie ważny prezent od ważnej osoby

***
Aż strach napisać że się chce ten przepis