zzizzie

Widzę, że dyskusja o śmieciach i segregacji jeszcze trwa ja oprócz tego, że u mnie koszt wywozu jest wygórowany to ogólnie nie narzekam
A co powiecie na taką inteligencję?

 

Jak dobrze, że tu zajrzałam (i tak po fajerwerkach to ja szybko nie zasnę, niech się chłopina martwi

Co powiem na taką inteligencję...?
Wielki Brat patrzy
To jedyny komentarz, jaki mi się nasuwa.
Rany boskie.
Dążenie do pełnej kontroli w wersji totalnej (totalitarnej?).
Nie lubię.
Źle mi się kojarzy.

A tak przy okazji, bo ciągle zapominam spytać: plasterek szyneczki częściowo nieświeżej to gdzie pasuje...?
Należy pamiętać, że szyneczka zawiera sporo chemii.
Do plastików może...?

 

Ta częściowo nieświeża szyneczka to u Ciebie chyba w młyneczku przy zlewie ja nie kupuję na zapas, ewentualnie jak już się zdarzy (bo np. mieli być goście), że kupię więcej tych plasterków czy większą całość to dzielę i część zamrażam. Ale staram się nie mrozić bo mrożone to już nie ma tego smaku. Zresztą wędliny sklepowe rzadko które mają taki smak jaki powinny mieć, za dużo chemii. Jak tylko mam możliwość to kupuję takie swojskie wyroby od znajomych.
A jeśli już jakieś plasterki u mnie wyjątkowo nie nadają się do zjedzenia to lądują w kategorii zmieszane choć może powinny w plastikach, muszę to przemyśleć
A ta inteligencja może dla kogoś będzie idealna ale jak dla mnie poroniony pomysł, że o kosztach już nie wspomnę.

 

U mnie to szyneczka ewentualnie ląduje w psach
Ale też się to rzadko zdarza, wiem mniej więcej, ile tej szynki na raz pożre moje towarzycho
Mrożonych wędlin nie lubię, na szczęście lokalny mięsny pakuje takie porcje próżniowo i mogą sobie spokojnie poczekać.
Dostępu do swojskich (polskich) wyrobów nie mam, nad czym ubolewam (oj pyszne bywają).

Ta inteligencja to pomysł z horroru - albo właśnie od Orwella (ależ to był wizjoner, ten Orwell).
Możliwość dotarcia do źródła każdego odpadu (czyli konkretnego mieszkańca) - po to oczywiście, żeby go obciążyć karą administracyjną w razie wpadki (typu: szyneczka nie w plastikach) oraz mieć na oku na przyszłość. Straszne.
Koszt realizacji pomysłu... cóż, rozłoży się na lokale, mieszkańcy będą klęli, ale zapłacą
Zapłacą, żeby ten mandat karny dostać w razie czego.

Ciekawa jestem, czy jakieś osiedle coś takiego sobie kupi.

 

Już z tego co widzę kupili w Ciechanowie, Świebodzinie i Zamościu, może i gdzieś jeszcze współczuję mieszkańcom tych osiedli, mam nadzieję, że do mnie ta inteligencja nigdy nie dotrze. W sprawach śmieciowych wolę być jednak zacofana

 

Serio, kupili?!
Kurcze biedni mieszkańcy, na pewno nie mają gdzie się przeprowadzić, żeby uciec przed wzrokiem Wielkiego Brata.
Co za koszmarny pomysł... choć niektórym się niewątpliwie podoba taka możliwość pełnej kontroli.
Co tam mamy w kolejności do objęcia kontrolą...?
Już wiem, toaletę

A później podrepczemy sobie do sypialni...
... i resztki prywatności pójdą się czesać.

 

Tak, w toalecie kontrola koniecznie powinna być, bo może używasz za dużo papieru toaletowego?
A w sypialni? hmmmm cóż by tu można monitorować? może jakość i czas snu?

 

Możemy się tu podśmiewać, może nam się podobać lub nie, ale prawda jest taka, że ludzie sami sobie szkodzą.
O ile w osiedlach domków segregacja jako tako działa, o tyle na osiedlach jest to duży problem, komu by się chciało z 10-tego piętra latać z woreczkiem obierzyn, na dodatek jeszcze trzeba by te obierzyny wysypać do bio, a woreczek wrzucić do plastików. Na dokładkę do takich kontenerów może odpady wrzucić każdy, nie tylko mieszkaniec danego osiedla, a w razie stwierdzenia nieprawidłowej segregacji ceny za odbiór odpadów lecą w górę dla wszystkich, nie tylko tego, komu się nie chce ich segregować i wrzucają śmieci jak leci...
Problem robi się dla przetwórców odpadów wyselekcjonowanych, jak okazuje się, że w takim worku jest to, czego nie powinno tam być, dlatego mówi się o "podpisywaniu" takich worków kodami QR.
Drugą sprawą, podobną, jest to co ludzie wrzucają do muszli i nie chodzi mi tu o zatykanie się kanalizacji, ale o to co trafia do oczyszczalni ścieków i na poletka osadów, już nie mówiąc o np. szczurach, które mają się świetnie.

 

Kompost potrzebny pod rośliny, a woda do podlewaniaŻaby sie zasiedliły i maja raj w tym zbiorniku.

Oddzieliłam odpowiedź i cytat,
SMOD_Atena

 

Marco mnie zamorduje, jak wykryje, że wcale nie śpię
Ale jak można spać, kiedy człowiekowi ciągle trzaskają we łbie te nieszczęsne fajerwerki, a do tego temat nam się fascynująco rozwija.

O, i tu już nam się rodzi pomysł na nowiusią ustawę.
Jest już taka o odpadach, to teraz mogłaby być... hmm... no, o tym, co trafia do sedesu
Ja to widzę tak: w każdym lokalu (na koszt lokatora rzecz jasna) montujemy rozmaite czujniki i inne takie.
Każdy korzystający z toalety powinien najpierw przykleić sobie (w stosownym miejscu) odpowiedni kod, co pozwoli zidentyfikować ewentualnego zbrodniarza.
Następnie ze specjalnego dozownika (również zainstalowanego na koszt lokatora) można pobrać wyłącznie taką ilość papieru, jaką ustawodawca przewidział zależnie od okoliczności.
Obcy papier powoduje uruchomienie systemu alarmowego i przybycie specjalnej brygady, która blokuje możliwość korzystania z toalety do chwili uiszczenia mandatu (z odsetkami za zwłokę liczonymi od minuty tejże zwłoki).
Dobrze to wymyśliłam, nie...?

A co do sypialni, to długość i jakość snu koniecznie trzeba monitorować, człowiek niewyspany jest nieproduktywny w robocie, a dodatkowo może powodować rozmaite wypadki i awarie. Zgroza.
Z tym, że ja bym dodatkowo monitorowała poziom promili w tzw wydychanym powietrzu, z powodów oczywistych

Ale to nie wszystko, w każdym razie w przypadku wyrka zasiedlanego przez więcej niż jedną osobę.
Kod naklejony na czole pozwoli wykryć to i owo, a w razie braku kodu - znowu przybywa brygada, ale o proponowanej karze nie mogę tu napisać, bo jeszcze jakieś treści by wyszły.
Aha, w sumie to przydałyby się zwyczajne kamerki, tzw CCTV, a co

Nie mam jeszcze pomysłu na oznakowanie domowych zwierząt niekiedy sypiających z człowiekiem...
... ale dajcie mi trochę czasu, coś się wykombinuje, żeby żaden obcy pies/kot z nieopłaconym podatkiem/szczepieniem się nie wylegiwał gdzie nie trzeba.

Małgosiu, szczury to mają się świetnie zawsze i wszędzie, żadna ustawa o odpadach im nie zaszkodzi.
To są bardzo inteligentne i sprytne zwierzęta, które sztukę przetrwania u boku człowieka opracowały do perfekcji.
Podobnie zresztą jak karaluchy.

A zresztą przypominam, że

... pochodzi także ze zlewu.
No i co robić, jeśli przytrafi nam się lekko skwaśniała zupka jarzynowa...?
Odlewamy rzadkie (szczury się cieszą), a te nieszczęsne jarzynki pieczołowicie pokrojone w kosteczkę wyrzucamy jako zmieszane...? To może już lepiej zrobić z całości przecierankę i myk do zlewu (jeśli nie do toalety)... no albo wysuszyć na proszek, a ten proszek to już można wszędzie rozsypać, bo nikt nie zauważy.

Gorzej.
Zgodnie z tzw duchem ustawy śmieciowej plastik ma być czyściutki.
Więc lecimy z tego 10. piętra z naszymi obierkami, wyrzucamy je przykładnie do bio, po czym suniemy znowu na górę, myjemy woreczek i powtarzamy całą operację, troskliwie niosąc świeżo wymyty plastik i czule umieszczając go w pojemniku na plastiki.
Fajnie...?

Żeby nie było: ja wbrew pozorom nie krytykuję idei segregowania odpadów (na poziomie tzw gospodarstwa domowego) - ja tylko wyszukuję absurdy zawarte w śmieciowych regulacjach.
Absurdy pochodzące stąd, że przeszanowny ustawodawca myślał (z trudem, ale jednak myślał, chwała mu za to) tylko o jednej stronie, czyli o odbiorcach tych odpadów.
Ani przez chwilę nie zastanowił się natomiast nad tym, jak to będzie wyglądało od strony zwyczajnych ludzi (oraz jak sobie zinterpretują te przepisy rozmaite gminy czy zarządy spółdzielni mieszkaniowych).
Już pisałam: ustawa, która nie działa (mimo licznych nowelizacji), nie ma racji bytu.

Czekaj, to jak: bierzesz konewkę, nabierasz wodę przeszkadzając biednym żabom w składaniu skrzeku, po czym suniesz podlewać...? I tak w kółko...?
A może masz tam podłączone coś do podlewania...?
Ta woda to deszczówka...?
Ach ile smakowitych metali ciężkich

Żartuję oczywiście - wybacz miastowemu głupkowi

 

Wodę bierze pompa i rozpwoeadza pod rosliny , albo do zraszaczy.
Deszczówka też tam jest , ale teraz niewiele , bo prawie nie pada.Woda ze studni głebinowej, a że zimna to w zbiorniku się ogrzewa.

 

Wow, jak profesjonalnie, chylę czoła
Jakie rośliny mają u ciebie tak dobrze...?
Uprawiasz coś konkretnego, czy upiększasz otoczenie...? A może i to, i to jednocześnie...?
Naprawdę jestem pod wrażeniem

 

Upiększam

 

Ech no w sumie to ci zazdroszczę
Zawsze zazdroszczę posiadaczkom pięknego roślinnego otoczenia...
... zwłaszcza takim, które samodzielnie tym wszystkim zawiadują...
... ale wiem, że w moim wykonaniu wyszłaby z tego tragedia antyczna...
... a poza tym nie znam sposobu przekonania drobiazgu oraz psów, że do użytku są tylko wybrane fragmenty ogrodu.
No więc mam jakieś tam drzewa i krzewy wzdłuż ogrodzenia, a reszta to trawka
I nawet tej trawki nie podlewam, wstyd

 

Sowa na płocie.
Masz super , bo nie musisz podlewać.
Jestem specjalista od wyrywania chwastów

 

O rany, i naprawdę wiesz, który to chwast, a który nie...?!
To tym bardziej podziwiam, ja zawsze wyrywałam na odwrót.
Od najmłodszych lat.
Kiedyś nad moim ukochanym jeziorkiem zlecono mi wypielenie (tak się to nazywa?) jakiejś ważnej grządki.
Ostały się tylko chwasty, bo były ładniejsze

Idę szukać sowy, bo u mnie na płocie na ogół nic nie siedzi.
A jak już siedzi, to gołąb
Pocztowy

 

Co do chwastów to większość znam Uczyli mnie.
Jak jakiegoś nie znam to szukam co to takiego.

 

No mnie niby też uczyli, tzn pokazali, co wyrywać, a co oszczędzić.
Ale chwasty były naprawdę ładniejsze, a ja miałam - bo ja wiem - jakieś 7 lat i nawet nie było gdzie szukać info o chwastach, netu nie było.
Stara jestem, ech
Później dwa razy miałam własny ogród - za pierwszym razem ze stadem życzliwych dusz, które to lubiły (ja zdecydowanie nie lubię), a za drugim razem już bez złudzeń, z ogrodnikiem.
Obecny ogród jest trzeci i ogrodnik stanowił jeden z warunków (oj było tych warunków sporo).
Trudno, wyżywam się w innych dziedzinach

***

Ja wiem, że pandemia jest nudna, a tu i ówdzie (zwłaszcza ówdzie) od dawna jej nie ma.
Ale u mnie, gdzie do wiadomości publicznej podaje się prawdziwe dane (bo chwilowo nikt sobie na przekłamaniach nie buduje kariery), właśnie trwa trzecia co do wielkości fala covida, 19 tysięcy nowych przypadków dziennie.
Owszem, odsetek zgonów (dzięki szczepieniom, boosterom czyli dawkom wspomagającym, jednak częściowej naturalnej odporności po zakażeniu oraz skutecznemu paxlovidowi) jest niewysoki, ale za to (statystycznie) u jednej osoby dorosłej na pięć rozwija się długi covid czyli trwające miesiącami objawy towarzyszące.
Jednak milej się żyje w okolicach, gdzie prawdziwych danych nikt nie udostępnia, czyż nie...?

 

Dzisiejszy raport z PL

"
W ciągu ostatniej doby przybyło 894 nowych zakażeń, a ponownych - 152. Wyzdrowiało osiem osób, nie ma przypadków śmiertelnych.
Wykonano 5385 testów.
W poszczególnych województwach liczba zakażeń wynosi: mazowieckie (220), śląskie (120), małopolskie (103), dolnośląskie (9, pomorskie (85), wielkopolskie (84), łódzkie (4, lubelskie (47), kujawsko-pomorskie (43), zachodniopomorskie (32), warmińsko-mazurskie (32), podkarpackie (32), świętokrzyskie (26), podlaskie (21), opolskie (20), lubuskie (15).
Koronawirus. Bilans tygodniowy

W ciągu ostatniego tygodnia wykryto w Polsce 4 163 zakażenia koronawirusem, w tym 556 ponownych - podaje Ministerstwo Zdrowia. Z powodu COVID-19 zmarło 16 osób. "

 

Dzięki za cenne info.

I wszystko jasne.
Napisałam przecież, że tu i ówdzie pandemii nie ma już od dawna.
Jest czego zazdrościć...
... ale ja jednak wolę moje tutejsze źródła i ścieżki dostępu do informacji.
Choćby nawet te informacje były znacznie mniej optymistyczne.