zzizzie

Zuzka z tymi krążącymi tłumami bez celu to nie tak.Niektórzy z nich czekaja , bo ktoś ma ich zabrać.
Mężczyżni wracają na Ukrainę. Takich co na nich nikt nie czeka to jest 10% z tych tłumów i sa rozlokowywani do przygotowanych miejsc.
Oczywiście ,że z oganizacją na początku bywa różnie, ale już się to dociera.

 

Nie chcę rozpętać niepotrzebnej dyskusji, ale zdębiałam, jak to przeczytałam. Na prawdę martwicie się teraz o pandemię, gdy nad światem wisi widmo wojny? Myślicie, że ci uciekający ludzie pomyśleli o wzięciu maseczek albo certyfikatów? Że na naszej granicy najważniejsze jest sprawdzanie ich, gdy oni są głodni, zmęczeni i nie wiedzą co ich czeka? Jak można w ogóle w ten sposób pomyśleć?

Zuza, nie wiem z jakich źródeł pochodzą te przekazy, ale tłumy nie krążą, wszystko jest zorganizowane, jedzenie, spanie, transport, Polacy wyjeżdżają po nich i zabierają do swoich domów. Nie zarzucam Ci nie lubienie Polski, ale nie pisz takich rzeczy, bo nie ma Cię tutaj i nie odgrywamy bohaterów/to mnie zabolało/ - po prostu pomagamy.
Od razu przepraszam Ekipę za ten post, ale nie mogłam przejść obok tego obojętnie.

 

Martwimy się o jedno i drugie , bo jedno i drugie zabija lub rani i niszczy życie.
To nie uciekający mają o tym myśleć lecz nasze władze.
Szkoda że z całej dyskusji wyjęłaś te posty by się przyczepić, a nie odniosłaś się do całości.

 

No to fajnie - ja widzę te nieszczęsne dziewczyny z malutkimi dziećmi, które nawet nie mają gdzie przysiąść.
Agencyjne wideo - ale może stronniczo dobrane (choć nikt tam Polski nie krytykuje oczywiście).

Ależ nikt nie pisze o testowaniu uchodźców - po prostu warto mieć świadomość, czym grozi taka sytuacja.
Żeby nie było - grozi obu stronom, a nawet uchodźcom bardziej, bo to oni są skrajnie osłabieni.
Widmo wojny nad światem to w dużym stopniu propaganda, wiesz czyja...?

Źle zrozumiałaś to o "bohaterstwie" - nie chodziło mi o to, że ktokolwiek odgrywa bohaterów, tylko o to, że takie wielkie zrywy (np pomocowe) są polską specjalnością... a o organizację nikt nie zadba.
I powtarzam - ja widzę transmisje agencyjne, może ty obserwujesz sytuację na żywo. A to, co ja widzę, wygląda dość przerażająco, bo chaotycznie.
Ale ok, może już jest lepiej niż parę godzin temu.

 

Bo tak jest pomoc głównie przychodzi od osób przypadkowych chcących pomóc lub czują nieść pomoc, rodzin, znajomych i sąsiadów.
Lepiej wygląda jak się ogląda słuszną tv.
Pandemia w odwrocie a ja parę dni się z nią zmagam z soboty na niedzielę myślałam że już po mnie, gdy zadzwoniłam na numer alarmowy powiedzieli że przesadzam jestem po 3 dawkach szczepionki i pomocy nie przysłali na szczęście kostucha nie przyszła.

 

To, że prywatni ludzie chcą pomóc, jest piękne.
Że ta pomoc zastępuje nieistniejącą (bo zapomniano o jej organizacji) pomoc rządową - to już może trochę mniej pięknie wygląda.
Czytałam gdzieś o chłopaku, który spory kawał kraju przejechał, żeby uchodźcom szykować gorącą herbatę - naprawdę super gest, ale... dlaczego żadna stosowna instytucja czy agencja rządowa o tym nie pomyślała...?
Nie przepadam za sytuacją, kiedy tzw obywatele muszą zastępować władze.

Nie żartuj, omikron cię dopadł?!

 

Nie powiedziano mi jaki wynik pozytywny i izolacja domowa.
Omikron przecież ma łagodne objawy.

 

Ech no daję lajka z przyzwyczajenia ale takich info to ja nie lubię
Jasne, omikron łagodny i w ogóle do rany przyłóż... ale z taką (oficjalną) niefrasobliwością to ja bym się jednak wstrzymała jeszcze parę miesięcy.

Zresztą na ten temat też już chyba nie wolno, bo co tam pandemia, są ważniejsze sprawy...
... a ja uczciwie powiem, że nie potrafię w tej chwili tak na serio ocenić, co naprawdę jest ważne, ważniejsze, najważniejsze.

 

Ja z tym co jest najważniejsze nie mam problemu, od wypadku wiem że to życie i zdrowie.
Nikt mi dlatego nie wmówi że coś jest ważniejsze gdzie i tu i tam jest zagrożone życie i zdrowie.

 

No tak, ty na pewno dobrze to wiesz.
A ja chciałabym wiedzieć, co będzie jutro, pojutrze, za tydzień, miesiąc, rok.
Jak można wybrnąć z obu tych sytuacji, w jakich teraz tkwi świat (bo sytuacja ukraińska to nie jest sprawa lokalna).

A swoją drogą nie rozumiem, jak można podjąć - jedynie słuszną - decyzję o przyjmowaniu uchodźców i liczyć na prywatnych ludzi, że zajmą się zakwaterowaniem, wyżywieniem, czym tam jeszcze.
Serio...?

 

Szkoda tylko żeby się tego dowiedzieć trzeba otrzeć się o śmierć lub ciężkie kalectwo, a wystarczyło by posłuchać ludzi co doświadczyli.
Tego to chyba sam główny reżyser tej sytuacji nie wie, pocieszające jest to że świat się jednoczy i potępia mam na myśli zwykłych obywateli.
Pandemia no cóż albo złagodnieję, albo dalej będzie nas niszczyć.
Tutaj to jest decyzja podjęta pod publikę by się pokazać jak dbają o ludzi.

 

Olga, lepiej napisz jak się czujesz, a nie potępiaj wszystkiego w czambuł.

A co do w/w decyzji, to decyzja się podjęła sama, nie ma innej drogi ucieczki, władze stanęły na wysokości zadania, procedury zostały maksymalnie uproszczone, przez wszystkie przejścia można przejść pieszo, przedtem kilka było tylko dla samochodów.
Większość tych ludzi tu ma zapewniony odbiór przez znajomych czy rodzinę, no ale muszą się znaleźć, stąd ten widok na samym przejściu, dla tych co nie mają gdzie się podziać są miejsca recepcyjne obok przejść, można odpocząć, zjeść, są ośrodki dla uchodźców,
oprócz tego pomagają organizacje pozarządowe i zwykli ludzie z potrzeby serca, a bałagan przy tej ilości ludzi to chyba będzie jeszcze długo.

 

Nie potępiam patrzę realnie, stawiam siebie w ich sytuacji i wyciągam wnioski.
Wniosek nasuwa się jeden, ci co nie mają nikogo przeżywają dramat i tylko dzięki ludziom niosących pomoc nie jest tragicznie. Należy też pamiętać że większość nie zna naszego języka.
Czuję się fatalnie cała obolała i ciężko mi jest oddychać.

 

Pamiętam wskazówki BoardAdminki, więc tylko tak oględnie: ciekawa jestem, jak procentowo wygląda to potępienie. Tych, którzy potępiają, widać i słychać. Reszta pozostaje w cieniu, bez dostępu do mikrofonów, kamer i netu.

A co do tej decyzji, to -
Ech no wiadomo było od razu, że ludzie pomogą.
Ja tylko nie rozumiem, jak można liczyć tylko na tych ludzi.

Ależ ten cały "zapewniony odbiór" to powinien być dopiero następny etap - człowiek to nie paczka, którą się awizuje, żeby sobie adresat odebrał.
W tym łańcuchu brakuje mi etapu przejściowego, jakiegoś natychmiastowego schronienia... no ale brakuje dlatego, że czegoś takiego nie zorganizowano.
Poza tym - naprawdę przyjechali tylko ludzie z adresem odbiorcy w kieszeni...?
Z tym zapewnionym odbiorem...?
A reszta...?
No nie wierzę, że uchodźcy bez koneksji na tę konkretną granicę nie trafiają.

 

Pięciu Jeźdźców Apokalipsy

Wojna, Głód, Zaraza, Śmierć, Dezinformacja

A teraz idę podbijać świat.

 

Mistrzowski post, Zgredziu
Obie strony sporu mogą spokojnie zalajkować
Szacun

 

Zuza, jakie koneksje? Kobiety z dziećmi uciekają, przyjeżdżają na naszą granicę i staramy się pomóc na tyle na ile jest to możliwe w danym momencie. Myślisz, że przy pojawieniu się kilkuset tysięcy uchodźców można cokolwiek na szybko zorganizować? Każdy kto może pomaga. Nie wiem, jaki jest u Ciebie przekaz, ale przyjeżdżają ludzie, którzy zabierają matki z dziećmi do siebie. Jeden człowiek jeździł do Ukrainy i z powrotem do Polski, żeby dowieźć na granicę ludzi. Tu nie ma co dociekać i doszukiwać się Bóg wie czego, oceniać jaki jest stan przygotowań...trzeba pomóc i my to robimy. Tym bardziej, że nawet ci ludzie nie zastanawiają się co będzie dalej, najważniejsze, że czują się bezpiecznie.

 

Dobra, więc pozostańmy przy tym "adresie odbiorcy", jeśli skrótowe "koneksje" cię rażą.

Nie "myślę", wiem.
Skala oczywiście mniejsza (do Polski do poniedziałku włącznie dotarło 281 tysięcy uchodźców, co stanowi rekord), ale na Węgrzech przy samym przejściu granicznym zorganizowano tymczasowy "ośrodek dla uchodźców" w takich pawilonach, jakie mają firmy eventowe, z dodatkiem miejsc do siedzenia/leżenia. Zwykłe wojskowe namioty też by się zdały.

I nie mam nic do ludzi, którzy starają się pomóc - ale nie widzę też powodu, żeby się zachwycać wkładem rządu w zarządzanie tym "kryzysem humanitarnym" (tak nazwano tę sytuację, moim zdaniem bardzo trafnie).

My też to robimy. Nie możemy oczywiście podjechać na granicę i zgarnąć grupy potrzebujących - ale każdy pomaga jak może.
Tyle że moją (naszą) pomocą nie mam zamiaru się przechwalać.
Nie o licytacje tu chodzi.

 

Istnieje ogromna różnica między słowem adres a koneksja.

Na ten moment dotarło 400tyś., na Węgry 121tyś. Namioty to nie jest wyjście, oni potrzebują pracy i domu. Ludzie sami zgłaszają swoją pomoc w tym zakresie. Poczytaj może trochę naszych polskich wiadomości.

Raczej nie zachwycałam się...

No właśnie, każdy pomaga jak może. Krótko - wy na odległość my na miejscu. I koniec.
A tak przy okazji - Washington Post to jedyna gazeta, którą czytasz?
Zuza, dyskusja z Tobą jest niezwykle fascynująca, czasami muszę wziąć głęboki oddech. Doceniam, jak najbardziej Twoją znajomość wielu tematów, no i te przepisy, ale czasami myślę, że trochę krótkowzrocznie podchodzisz do tematu/chociaż nie wiem czy to odpowiednie określenie/. I mam też takie wrażenie, że nie darzysz Polski specjalną sympatią...

 

Ja wiem o pandemii i wojnie. Ani jednej ani drugiej bym nie nazawł sporem. Tym bardziej z dwiema stronami. Chyba że masz na myśli tych, którzy przeżyją i tych, którzy nie przeżyją.

Dostałem maila z podziękowaniami od kolegi z USA. Pisał, że jest pod wielkim wrażeniem tego, co Polacy robią dla Ukraińców, że pamięta o naszej historii, o roku 1939 i jest dumny, że żyje w nas duch Jagiełły, który zwyciężył pod Grunwaldem "teutońskich" najeźdźców