zzizzie

Witam, ja tu tylko na moment, nawet nie poczytałam dokładnie o czym piszecie, ale:
Zuza, wiem dlaczego sowy nie dochodzą
Gosia w ostatniej sowie głęboka racja
Tylko nie mogę teraz parę dni pisać, real mnie zatrzymał i pierwszy raz nie jest aż taki zły
Przerywniczek

 

Popełniłam błąd i poczytałam forum.
I po co mi to było

Potrzebuję dłuższej przerwy, żeby mi te ręce przestały opadać.

W ubiegłym tygodniu władze Południowej Afryki poprosiły darczyńców z bogatych krajów o wstrzymanie dostaw darmowych szczepionek.
Zapasy już się zaczynają psuć.
Brak infrastruktury, ale to jeszcze małe piwo.
Największy problem - ludzie się nie chcą szczepić.
A poza tym wszystko normalnie, zwłaszcza w PL

 

Dobry wieczór
Bardzo się boje szczepionki

 

Hmm.
To przykre, współczuję.
Ale... czego w związku z tym oczekujesz ode mnie...?

 

Lekarze przekonują, że raczej wypadałoby sie bać nie szczepić. No chyba że masz takie przypadłości, które są obiektywnym przeciwwskazaniem.

 

Niczego nie oczekuje, tak po prostu czytam co tu piszecie i
Jestem zaszczepiony i dbam o siebie i innych ale się bałem i nadal boje.. tyle
No i dziękuje za to co tu piszesz.

 

Uff, teraz rozumiem
Po tym, co napisałeś najpierw, poczułam się, jakby ktoś cofnął czas prawie o rok.
Wiesz, początki szczepionek, mikrochipy od Billa G., bezpłodność u dziewięćdziesięciolatek i inne takie rewelacje.
Wtedy sporo ludzi się bało.
Teraz to już naprawdę jest tak, jak napisał Zgredzio - szczepionka to bułeczka z masełkiem w porównaniu z covidem...
... a właściwie jeszcze inaczej.

Bo tak: teraz osoba zaszczepiona może liczyć na tzw lekki przebieg, czyli będzie się mordować z czymś w rodzaju paskudnego, parotygodniowego przeziębienia, a później przez długie miesiące dochodzić do siebie.
Brzmi to średnio, ale lepsze to niż respirator.

Ale... jednocześnie ten niby to "łagodniejszy" wirus będzie tak sobie krążył, między zaszczepionymi i niezaszczepionymi, jednym zrobi mniejsze kuku, innym większe, przy okazji tu i tam powstanie kolejny wariant, kto wie - może bardziej wredny.

A wszystko to przez ludzi, którzy za późno się połapali, że nie ma to jak ser szwajcarski.
No i oczywiście przez tych, co to w covid nie wierzą, ale boją się mikrochipa - a reszta świata nic ich nie obchodzi.

Jest się czego bać - ale nie szczepionek, tylko tych ludzi, którzy nam zapewniają niekończący się ciąg dalszy.

***

EDIT:
Pomyślałam sobie, że jednak trzeba tu ponownie pokazać szwajcarski dziurawy ementalerek. Bo może ktoś nie zdążył obejrzeć i nie wie, gdzie to znaleźć (i to jeszcze z tłumaczeniem).

Przypomnę tylko, co pisałam o tym modelu sera szwajcarskiego:

I teraz tak: najpierw prosty rysunek z wiki, czyli oryginalny, ogólny ser szwajcarski bez odniesienia do covida. Przedstawia zarządzanie ryzykiem i operuje pojęciem straty: powstrzymanie danego zagrożenia pozwala zapobiec stracie, a zagrożenie, które przejdzie przez dziury we wszystkich kolejnych plasterkach sera (czyli barierach), powoduje stratę.
Wybaczcie, nie chce mi się w tym grzebać w Photoshopie, więc podpisy nad i pod grafiką.

Zagrożenia ​

​

Straty, którym zdołano zapobiec___Strata, której nie zdołano zapobiec
​

No dobra, to teraz ser szwajcarski w wersji covidowej.
Jak wyżej: napisy górne nad grafiką, dolne pod grafiką, a opisy plasterków sera osobno.

Obrona przed pandemią wirusa układu oddechowego – model sera szwajcarskiego
Żadna pojedyncza interwencja nie zapobiega w sposób idealny rozprzestrzenianiu się wirusa​

Obowiązki jednostki ___ Obowiązki zbiorowości

Każda interwencja (warstwa) ma swoje niedoskonałości (dziury).
Więcej warstw to lepsza ochrona.
​

… i opisy plasterków, od lewej:

- dystans fizyczny, pozostanie w domu w razie złego samopoczucia
- maski
- higiena rąk, zasłanianie ust podczas kaszlu
- unikanie dotykania twarzy
- jak najkrótsze przebywanie w miejscach pełnych ludzi

- szybkie i czułe testy oraz śledzenie kontaktów
- wentylacja, unikanie pomieszczeń zamkniętych, filtrowanie powietrza
- oficjalne informacje i wsparcie finansowe
- kwarantanna i izolacja
- szczepionki

Ostatnio dodano jeszcze jeden plasterek – doustne leki na covid (te nowe, prawdziwe, nie weterynaryjne).

Widzicie brązową myszkę, która właśnie dorabia dziurę w serze…?
Śliczna myszka, ale niestety symbolizuje antivaxxerów, a oni wcale nie są tacy śliczni.

Mam nadzieję, że teraz już nawet najsurowszy cenzor się nie przyczepi – a grafiki może się komuś przydadzą z tym polskim tłumaczeniem, warto je zrozumieć i rozpowszechniać.
Teraz nawet bardziej, niż jeszcze tydzień temu.

***

A to jest Teddy.
Teddy uczy się na Sherlocka Holmesa.
(Też nie lubię psów w przebraniu. Ale Teddy jest słodki, czyż nie…?)

​

 

Cóż Teddy skradł moje serce,wyjądkowy gentelmen.

 

O tak, jamniki to urodzeni komedianci
Z jamniczych wyrazów twarzy i wymownych spojrzeń można by skompletować grubaśny album, który natychmiast trafiłby na światowe listy bestsellerów.

***

Smutna prasówka:

Liczba ofiar kolejnego szczeniaka, który przyniósł do szkoły tatusiową spluwę, wzrosła do czterech osób. Ech.

Pierwszy wykryty przypadek Omikrona w USA - w San Francisco.
Będzie więcej.

Inne okołocovidowe info to głównie tzw surowe dane (do dowolnej interpretacji) albo analizy wymagające dłuższego opisu, a mnie się średnio chce.
Więc może kiedy indziej.

 

Wiadomo antivaxxerzy głównie zajmują łóżka i respiratory, są też największą pożywką dla wirusa.
Co się dziwić jak połowa w sklepach i komunikacji nie ma maseczek i nikt ich nie upomina a co dopiero o karaniu mówić.

 

Tak trochę w obronie ludzi, nie wszystkich zresztą.
Na podstawie decyzji podejmowanych przez rozmaite władze różnych szczebli (lokalne, resortowe i tam wyżej) ludzie już jakiś czas temu uznali, że nie ma się czym przejmować.
No, chyba że się trafi przypadek w najbliższej okolicy.
Ale nawet w takiej sytuacji niektórzy nadal uważają, że druga dawka szczepionki z czerwca czy lipca zupełnie wystarczy i żadne ograniczenia ich nie dotyczą.
Pisałam już o tym - niefortunna dezinformacja (w skali światowej), która miała na celu skłonienie możliwie wszystkich mieszkańców świata, żeby się dali zaszczepić.
Cóż, ten projekt nie wyszedł... ale skutki tej dezinformacji pewnie długo jeszcze będą nas prześladować.

I nawet nie można powiedzieć, że trzeba było szukać info gdzie indziej - ludzie przywykli do swoich stałych źródeł informacji, takich jak tv, radio, ulubiona gazeta, ulubiona stronka informacyjna na necie.

W sumie to ja trochę dlatego tak teraz piłuję te covidowe nowinki.
Bo sytuacja na dziś jest jednak inna, niż sytuacja w lipcu czy sierpniu (najlepiej to widać w UK, ale PL wzoruje się na decyzjach pana Borisa J. (tego z fryzurą), więc i w PL jest już podobnie).
Mianowicie - przykra sprawa - działanie szczepionek jednak słabnie. I będzie dalej słabnąć. Na to nie ma proszka (poza boosterem czyli dawką przypominającą, ale to też na krótko). Więc naprawdę jedyny sposób to pamiętanie o naszym ulubionym serku-ementalerku.
Ba, z tym też jest problem - nie wystarczy, że my o nim pamiętamy, pamiętać powinni wszyscy.
Nierealne.

Dodatkowo ten wymiar globalny, który w ciągu ostatniego tygodnia wyszedł na pierwsze miejsce.
Żeby to zrozumieć, trzeba patrzeć ciut dalej, niż czubek własnego nosa... i wiedzieć, co się dzieje na świecie.
Teraz bardziej niż kiedykolwiek dotąd w ciągu tych ostatnich dwóch lat przyszłość zależy od nas wszystkich, ale to absolutnie wszystkich.
Taa, i co z tego.


EDIT: Fajną dziś datę mamy

​

Można czytać od lewej do prawej, od prawej do lewej oraz do góry nogami... i zawsze wyjdzie to samo

 

No wyjątkowa ta dzisiejsza data,skończyłam kawe,zaglądam w fusy i zonk. A taką miałam nadzieje że coś lepszego zobacze a te fusy na płasko, jak krajobraz w Holandii

 

Bry.Po głębokim zastanowieniu chyba jestem w stanie przyznać,że miałam jakąś odmianę Covid-a.Nigdy w zyciu nie chorowałam przez miesiąc a tak to się u mnie wlecze...W tej chwili tylko mało słyszę na lewe ucho ale juz przynajmniej mówię..Co do 3 dawki,to u mnie daleka droga,zastanowię się,jak już normalnie słyszeć będę.No chyba,ze to jakieś starcze przypadłości i nie miną....

 

U mnie podobnie było. Z początku myślałam, że to zwykła grypa, ale objawy były nieco zbyt intensywne nawet jak na mnie.
Wizyta u lekarza była, ale gdy na pytanie o wykonanie szczepień odpowiedziałam twierdząco, dostałam tylko receptę na antybiotyki i wio wygrzewać się do łóżka w zaleceniach Smaku nie miałam przez prawie 3 tygodnie, ale nikt nawet nie pomyślał o tym, żeby wykonać test.
Pozostaje mi tylko czekać na dzień, aż będę mogła przyjąć 3 dawkę

 

Znajoma,o podobnych objawach,miała jeszcze lepszą diagnozę wyjścia z choroby-do 3 miesięcy objawy powinny minąc Zdrowia

 

Lajka to ja ci daję za to, że dałaś radę tu zajrzeć, nie za te nowiny, ech

Tak się przechwalasz tym niby to podeszłym wiekiem, więc się pewnie ucieszysz, że to właśnie przez ten wiek szybciej stałaś się podatna na nową (no, teraz już starą) Deltę. Wcześniej dostałaś szczepionkę... która siłą rzeczy wcześniej zaczęła tracić część właściwości.
I akurat wtedy skądś się pojawiła Delta.
To nie znaczy, że szczepionka była do niczego - była w sam raz na zwykłego, nie zmutowanego wirusa.
No ale człowiek nie nadąża za tym wirusem niestety.

Masz jakieś podejrzenia, gdzie mogłaś to złapać?
Może w domu był jakiś bezobjawowiec? Mąż, syn?
A może gości podejmowałaś albo łaziłaś gdzieś bez sensu bez maski...?

Częściowa utrata słuchu po covidzie jest możliwa, ale niezbyt powszechna - podobno sterydami się to leczy i należy się skonsultować z laryngologiem.
Ale chyba lepiej już nie odwiedzaj zbyt wielu wylęgarni

Co do trzeciej dawki, to droga daleka i wyboista...
... ale teraz to uważaj jak jasne brzydkie słowo.
Nasz najnowszy przyjaciel Omikron podobno bez większego trudu zakaża rekonwalescentów po Delcie

No właśnie, te niby to "zwykłe grypy".
Lekarze są wyraźnie niedouczeni, zresztą pewnie nie mają dostępu do bardziej wyszukanych metod diagnostycznych.
Ale test zdecydowanie powinni ci byli zrobić, niezależnie od szczepień (w końcu od początku było wiadomo, że szczepionki najlepiej chronią przed hospitalizacją, ale przed samym zachorowaniem to tak średnio).
Ech dochtory to fachury są, nie ma co

I to samo, co do Gosi - teraz musisz naprawdę baaardzo uważać.
Omikron ceni sobie ludzi po Delcie jako następnych żywicieli.

 

Coś mi DP musiał przywlec,niestety Ale-żadnych sterydów,teraz silniejsza jestem,apetyt wraca,więc Perła chmielowa wystarczyć musi... Z nią zaden Omikron szansy nie ma

 

Dobra dobra, nie chojrakuj
Tej twojej Perły to ja nie widzę na liście zatwierdzonych przez WHO środków na covid
Zresztą ona za słaba, spirytus by się zdał, i to podawany do nosa (miłych doznań życzę)

W każdym razie naprawdę uważaj, nowe paskudztwo, które już dotarło do Europy, lubi takich chojraków jak ty.
Aha, z krajów, które się do tego przyznają, Omikron jest już w Czechach, Słowacji oraz Niemczech.
W PL oczywiście standardowa wyspa (powszechnej szczęśliwości), ale to dlatego, że te wyciągi narciarskie trzeba na czas uruchomić.
Więc niezależnie od tego, co opowiadają rozmaite Czynniki oraz Osoby Odpowiedzialne wyedukowane na szkole, unikaj kontaktów z byle kim.
Hmm, no tak, ten twój mąż na eksponowanym covidowo stanowisku, ech

 

Wiesz Zuzka,na wiele czynników wpływu nie mamy,choćbyśmy nie wiem jak się starali...Trzeba wierzyć w powiedzenie,że"co nas nie zabije,to nas wzmocni"No a jak jednak zabije,cóż...

 

No i jak tu nie wierzyć w podsłuchowywanie i podglądowywanie