zzizzie

Na KalmAidzie jest ostrzeżenie, że nie nadaje się dla ludzi
Pewnie ten prekursor coś bruździ
Ale na budyniu ostrzeżeń nie ma, można podać wolontariuszom i obserwować agonię... tego, reakcję

 

Właściwie to dawno nie jadłem budyniu i jutro w pracy w porze lunchu mógłbym spróbować się poddać takiemu testowi. Tylko czy budyń można robić w mikrofalówce?

 

Taką Słodką Chwilę (czy inne budynie instant w jednej porcji) można nawet bez mikrofalówki, wystarczy czajnik elektryczny (tylko nie wsypuj tam zawartości torebki, w czajniku zagotuj wodę, przelej do kubka, wsyp budyń i energicznie mieszaj
Ale jak wlejesz za dużo tej wody, to ci wyjdzie KalmAid

A zwykły tradycyjny budyń... bo ja wiem, trochę to ryzykowne, bo mleko trzeba jednak zagotować, jak wykipi w tej mikrofali to się współpracownicy nie ucieszą raczej

 

Z tego, co widziałam, to wymieniłeś jakieś świństwa do zalania wrzątkiem.

Tylko ostrzegam - wyjątkowo paskudne.

 

Z tym mam doświadczenie. Robiłem kilka razy kawę zbożową i kakao.

Wymieniłem to, co ktoś inny sklasyfikował jako budyń waniliowy.

Masz jakiś sprawdzony "niepaskudny"? Nie musi być waniliowy. Ważne, żeby dało się go sprawnie przygotować w warunkach kuchni biurowej (mikrofala, lodówka, czajnik, ekspres do kawy, talerze, sztućce, kubki).

 

Waniliowej Słodkiej Chwili chyba nigdy nie próbowałam, w każdym razie nie pamiętam.
Ale muszę jednak wystąpić w obronie tych "świństw do zalania wrzątkiem" - w sytuacji biurowej są bardzo przydatne.
No i mała porcja, kiedy byłam jeszcze sama (z Gordonem) co najmniej dwie trzecie budyniu ugotowanego z pół litra mleka trafiłoby do zlewu.
Najbardziej to ja lubiłam taki jakiś ryż na mleku z jabłkami i cynamonem (no, śladowym cynamonem)... i kisielki
No bo kto robi kisiel w domu - a ja to lubię

 

Na to akurat jest bardzo prosty przepis. Robić z jednej szklanki (polskiej lub amerykańskiej w zależności od indywidualnych upodobań odnośnie gęstości) i połowy proszku

 

Zgadza się. Są przydatne. To, że są niesmaczne i skład ich jest jaki jest, to są praktyczne. Sama mam zawsze coś takiego szybkiego pod ręką na sytuacje nagłej potrzeby.
Ryż na mleku z jabłkami i cynamonem jest chyba najlepszy z tego wszystkiego.
Co do kisielków - pełna zgoda - kto by robił od podstaw. Na szczęście kisiel można też kupić taki w proszku do gotowania. I dobrze. Bo lubię kisiel. Nawet ten ze stołówki szkolnej mnie nie zraził.
Chociaż znam osoby, które takie rzeczy od podstaw robią. Ale to są dziewczyny mieszkające w odpowiednich okolicznościach przyrody.

 

Połowę proszku odważać na wadze, czy odmierzać łyżeczkami/ułamkami łyżeczek...?
Naprawdę proszek już odważony w fabryce to bardziej praktyczne rozwiązanie

 

Można liczyć po ziarenku. A mleko dawkować kroplomierzem.

 

Weź poprawkę na straty materiału.
Na ściankach kroplomierza za każdym razem będzie się osadzała coraz grubsza warstewka mleka

***

No i tak mnie zafrapowało omijanie przeszkód w obrabianiu pupci NFZ-owi oraz skład budyniów, że jak ostatnie niewychowane prosię nie skomentowałam nawet wcześniejszych postów.
Niniejszym to nadrabiam prosząc o wyrozumiałość.

Olga, świetny pomysł z tym pomaganiem innym. Ty na pewno dużo więcej rozumiesz i masz dość empatii, żeby autentycznie pomagać bez roztkliwiania się. Gratki, idź dalej w tym kierunku, to może być całkiem realna ścieżka kariery.

Małgosiu, i co to w końcu było – zapalenie płuc czy korzonki…? (Zaniepokoił mnie ten rozrzut diagnoz, jacyś wysokiej klasy specjaliści wam się trafili.)

I sos do paluchów:

• 425 g tomato sauce czyli takiego przecieru pomidorowego w połowie drogi między przecierem rzadkim a koncentratem
• 1 łyżeczka cukru
• 1 łyżeczka oregano
• po pół łyżeczki bazylii, majeranku i czosnku w proszku
• 0,25 łyżeczki soli

Wszystko razem zagotować, trzymać na małym ogniu 30 minut co jakis czas mieszając.

Anka, no i jak tam? Widzisz, gdybym nie zwiała wcześniej, zostałabyś dokładnie wypytana o rozkład i metraż pomieszczeń oraz o twoje koncepcje meblarsko-stylistyczno-kolorystyczne. Cóż.
(Aha, i jeszcze: kocham cię za tę wzmiankę o czworonogach w rajskich warunkach aż po wygodną i spokojną starość.)

***

I najnowszy viral, to nie Photoshop:

​

Napis brzmi: Nie szczepcie się.
Podpisano: Dom pogrzebowy.
Niestety ten proszczepionkowy przekaz zapewne nie trafi do większości antivaxxers, którzy z uwagi na niziutki poziom edukacji mają poważne trudności ze zrozumieniem słowa pisanego nawet w postaci zupełnie jednoznacznych komunikatów.

***
I do następnego spotkania kiedyś tam

 

Pomysł świetny, wspaniale się czuję wiedząc że jestem potrzebna i to co robię pomaga.
Matka może spokojnie pracować wiedząc że syn jest pod opieką.
Na karierę to już za póżno, ale ćwiczeń się nauczyłam na sobie i podglądając innych i uczę się od rehabilitantów, to co nieco z nim ćwiczę.
Daleka droga jeszcze by wstał z łóżka, lecz ma dużą wolę by walczyć i robi wszystko by mięśnie zaczęły pracować.

 

No i mnie ominęło wiele-ale poczytałam i jestem na bieżąco Zrobiłam sobie własnego bana na farmę i forum ,coś mi się ulało i przestać nie chciało...Wchodzę do Franka tylko i czym prędzej spadam..
Ale tęsknie za wami,więc może mi ten niechciej nie długo przejdzie...

 

Taki sentencjonalny banał: na karierę nigdy nie jest za późno.
Ale ścieżka kariery niewiele ma wspólnego z karierą w polskim znaczeniu tego słowa – chodziło mi o to, że ja na twoim miejscu rozejrzałabym się za możliwością jakiegoś szkolenia zawodowego w kierunku nie tyle rehabilitanta, co raczej bardziej ogólnie - doradcy/terapeuty.
Choć uczciwie przyznaję, że nie mam zielonego pojęcia, czy coś takiego istnieje w PL.

Wracaj, wracaj.
Gdzie ci będzie lepiej niż tutaj (w sensie: w tym wątku, o reszcie forum oraz o farmie się nie wypowiadam ).

Albo przynajmniej melduj się częściej, czasy takie, że milczenie budzi niepokój.

 

No to zgodnie z poleceniem się melduję.
Jeszcze żyję, choć moje nerwy już całkiem na postronkach, nie mam nerwów do moich starszaków, ciągle coś.

Ostatnia historyjka : wymiana instalacji gazowej zakończona, jeszcze tylko drobny remoncik kuchni, malowanie itd.
Przy okazji się okazało, że kuchenka gazowa (ok 25 -letnia) nie jest najbezpieczniejsza i należy jej się wymiana.
No ok.
Najchętniej bym wymieniła na elektryczną, ale tego nie wytrzyma instalacja, a na wymianę instalacji elektrycznej w całym mieszkaniu to ja się nie piszę, przeżyłam taką zabawę 2 x w życiu i więcej nie chcę, natomiast zastanawiałam się nad elektrycznym piekarnikiem, nawet już umówiłam się z zaprzyjaźnionym elektrykiem, żeby sprawdził, czy to jest możliwe.
No i dziś się dowiaduję, że moja ciotunia musi mieć tę kuchenkę z gazowym piekarnikiem na wczoraj, jestem okropna , bo nie chcę zamówić - w sklepach są tylko z elektrycznymi piekarnikami, itd. Oblatała już wszystkie możliwe sklepy z AGD, a na codzień jest ciężko chora....
Z drugiej strony może dobrze, bo nie wiem, czy obsługa elektrycznego piekarnika nie przekracza możliwości starszaka.
No i co ja mam robić?
===
Agnieszka już teoretycznie zdrowa, choć jeszcze nie do końca doszła do siebie, to było zapalenie płuc, jeszcze chyrla

 

Kurcze już myślałam, że ci klawiatura padła albo co i tylko lajkować możesz ale pisać to już nie

Wymiana instalacji elektrycznej to faktycznie koszmar, raz to przeżyłam jako dziecię i więcej nie chcę (choć może teraz są łagodniejsze sposoby).
Ale gazu to ja się boję, również jako dziecię miałam kontakt z piecykiem gazowym (brr) i z piekarnikiem (trochę mniejsze brr, ale jednak) - lubiłam palniki gazowe, no ale to się łatwo zapala i wszystko widać.
Czy starszak (80+, tak?) używa piekarnika w trybie ciągłym...?
Jeśli tak, to tym bardziej piekarnik powinien być elektryczny
Jakoś mi się piekarnik gazowy w kombinacji ze starszakiem nie za bardzo kojarzy z bezpieczeństwem
Ale może starszak piekarnikowo młodszy od własnej metryki

Na allegro są firmy, które dostarczają towar następnego dnia, oglądałaś tam kuchenki? Chyba są i takie z gazowym piekarnikiem, choć to relikt jest.
Z drugiej strony - kuchenka w sensie tych płyt grzewczych czy jak to się wabi nie żre za dużo prądu - natomiast jeśli starszak ma stare korki (hmm, dziwnie to brzmi), to piekarnik włączony jednocześnie np z pralką będzie te korki wywalał, miewałam tak w ostatnim warszawskim mieszkaniu, dopóki mi nie wymienili tej skrzynki z korkami (wiem, wiem, bezpieczniki to są - ale dla mnie korki i tyle).
No od razu widać, że jestem taki fachura od prądu, że głowa mała, nie...?

***
Agnieszce szybkiego powrotu do pełni zdrowia życzę
Swoją drogą (nie żebym krytykowała), co za dziwaczny pomysł, łapać zapalenie płuc w tych tam termach w środku pandemii

 

Też uważam, że to głupi pomysł z tymi termami, gdzieś ją musiało zawiać w ten upał
===
Wolałam nie pisać, bo to co mi się cisknęło pod palce nie było zbyt parlamentarne ogólnie rzecz biorąc.
Jeżeli chodzi o "łagodniejsze" sposoby wymiany instalacji, to można kable poprowadzić po ścianie, ale czy to będzie ładnie wyglądać, to śmiem wątpić, niestety trzeba kuć, a potem zatynkować, a po drodze jeszcze minąć spiżarkę i kafelki
Wiem, że elektryczny piec byłby bezpieczniejszy , ale te nowe kuchenki gazowe mają jakieś automatyczne zabezpieczenia
A przy 89+ trochę elektroniki już budzi postrach.
Ile razy było tak, że telefon w "środku" nocy
- Co ja mam robić? telewizor mi wysiadł!!!!
przyjeżdżam rano i okazuje się, że pilot ponaciskany, gdzie tylko się da i trzeba wszystko zresetować i od początku ustawiać
Mam wesolutko

 

No tak.
Wszyscy tacy ostrożni i tylko Olga i ja jedziemy po bandzie, po cienkim lodzie, piruecik... i łubudu do lochu (no, do lochu to jednak głównie ja jako wstrętna recydywa).
Nic dziwnego w sumie, że nikt tu nie pisze i wszyscy tylko czytają (ciekawe, jaki procent czytających robi to z tzw wrogich pozycji i cieszy się do łez, kiedy ja wreszcie znowu radykalnie dostanę ścierką po krzyżach... hmm, ale wtedy nie ma co czytać, każdy kijaszek ma dwa końce).

Ech myślałam że są już inne sposoby upchania kabelka pod tynk, tzn bez tego kucia.
Ja jednak optymistka jestem i entuzjastka nowych technologii (w tym tych, których jeszcze nie wymyślono)

Ale kable, takie grube, związane w pęczki, tu i ówdzie przyozdobione tzw puszką (czy już wspominałam, że jestem prawie elektryk...?), można puścić po ścianie zmieniając wystrój lokalu na jakże modny ostatnio "loft".
Choć podejrzewam, że starszak nie byłby przesadnie zachwycony taką zmianą

A to pilota można w ogóle rozstroić...? Myślałam, że to jest fabrycznie skonfigurowane na sztywno.
Człowiek się jednak uczy przez całe życie
Obejrzałaś kuchenki na allegro...?

***

No to skorzystam z okazji - nagród Darwina ciąg dalszy.
Państwo Dusty i Tristan Graham (Tristan wbrew pozorom jest płci żeńskiej), oboje po trzydziestce, z czerwonej (tego, chciałam napisać: słonecznej) Alabamy.

​

Na YouTube wrzucili sporo propagandowych filmików antyszczepionkowych (w stylu: to już półtora roku, a ja tego nie złapałem/złapałam, więc nie ma się czego bać).
Dusty (czyli ten pan po prawej) przeżył Tristan o trzy tygodnie.
Dwie córki pary będą wychowywane przez dziadków.

A wiecie, że w USA występuje czerwony COVID...?
Charakteryzuje się tym, że nie ma go w stanach ciemnoniebieskich

***
A właśnie, zapomniałam się pochwalić: i Marco, i ja jesteśmy już po boosterze

 

aisunel - Twój prowokujący do kłótni post usunęłam. Kolejny zaowocuje punktami karnymi.

 

Trzecia dawka Pfizera?
U nas tym będą wszyscy doszczepiani, ja dopiero w listopadzie się załapię.
Wymagane jest 6 miesięcy od ostatniego szczepienia.
Czwarta fala się rozkręca, nie wiem jak nazwać lubelskie , podkarpackie, na pewno nie czerwone, ale nie wyszczepione, tam jest najwięcej przypadków.

Co do loszku.... hmm.....
Chyba chętnie bym tam posiedziała z tydzień , dwa, pod warunkiem, że nie działa telefon ani internet, w dodatku nie ma kuchni i nie trzeba gotować.....
===
W tym konkretnym przypadku są dwa piloty, do telewizora i dekodera, tym drugim można trochę namieszać