zzizzie

Faktycznie, coś w tej dziedzinie się zmieniło na lepsze i teraz rzeczywiście terminy są krótkie.

Idąc jednak za linkiem w jednym artykule z grudnia 2018 r., dotarłem do tabelki na oficjalnej stronie Ministerstwa Zdrowia:

z której jasno wynika, że w 2018 r. (a więc zaledwie 3 lata temu) temu na operację zaćmy trzeba było czekać ponad rok.

 

A tutaj to ja się zgadzam ze Zgredziem:

Ludzie szukają pomocy, w panice (czemu trudno się dziwić) i najczęściej trochę tak na oślep.
"Znalazł terapię", hmm.
Za jedyne ćwierć melona pe-el-enów gwarancja długiego i szczęśliwego życia bez śladu guza...?
Ejże.
Albo ten nieszczęśnik znalazł hochsztaplera... albo gazeta bierze ludzi pod włos.
"Mógłby żyć"... a mógłby też umrzeć, o te 250 tysi lżejszy.

Na takich poszukiwaniach, cennikach i gwarancjach to ja się akurat nieźle znam.
Niestety wszystko jest na los szczęścia i tu ja się NFZetowi nie dziwię, że nie chce zainwestować w niepewny interes.
Gdyby istniała taka cud-terapia, cały świat by o niej trąbił.
Nie trąbi... więc najpewniej to znalezisko spanikowanego pacjenta i jego rodziny jednak nie jest jeszcze tym wyczekiwanym rozwiązaniem.
Chorego rozumiem... ale NFZ w tym przypadku też rozumiem.

 

Znowu cisza jest o czym napisać lecz regulamin zakazuję, lub strach jak władza go będzie interpretować.
Wiadomości dochodzą niewesołe, żle się dzieję a może być jeszcze gorzej.

 

Trzeba mieć nadzieję,że po to się szczepiliśmy,żeby tak się nie bać,jak wcześniej...

 

Tak na spokojnie (bo jak wiadomo tylko spokój może nas uratować):

Mądrzy ludzie twierdzą, że po prostu musimy jeszcze trochę się przemęczyć.
Przykre to, bo się człowiekowi wydawało, że szczepionka rozwiąże problem.
Cóż - pewnie by rozwiązała, gdyby dostali ją wszyscy mieszkańcy świata, najlepiej jednocześnie.
No ale nie dało rady, z wielu różnych powodów.

Nie czytałam ostatnio info na polskich stronach (jakoś coraz gorzej znoszę kontakt z tą konkretną rzeczywistością, gdzie naprawdę nie tylko wirus może człowieka wdeptać w grunt), więc tylko w skrócie parę info z wiarygodnych źródeł z wolnego świata.

O szczepionkach, Pfizerze i Modernie przede wszystkim - bo Astra i Johnson to jednak w obecnej sytuacji za słaba ochrona.
Szczepionki naprawdę dobrze i skutecznie chronią przed ciężką postacią Delty (wymagającą hospitalizacji i respiratora).
W pewnym stopniu chronią przed postacią lekką / bezobjawową. Ale tylko w pewnym stopniu, warto o tym pamiętać.
Natomiast - i to jest coś, o czym nie wolno zapominać - tylko ledwo ledwo chronią innych przed wirusem, który człowiek zaszczepiony po zęby może przenosić.

Delta jak wiadomo jest zaraźliwa jak brzydkie słowo - w tej chwili już policzono, że przenosi się szybciej, niż sprawcy MERS i SARS oraz niesławna Ebola.
Gorzej: ładunek wirusa w górnych drogach oddechowych osoby zakażonej jest naprawdę ogromny: 1260 razy większy, niż w przypadku pierwszego wirusa, tego z Wuhan.
Dodajmy do tego tę łatwość przenoszenia Delty... no i mamy to, co mamy.
Jeszcze gorzej: człowiek zaszczepiony i zdrowy może mieć podobne ilości wirusa w górnych drogach oddechowych - a to znaczy, że sam nie chorując, świetnie rozprzestrzenia to paskudztwo.
To tyle, jeśli chodzi o serdeczne powitania babcia-wnuczek.
I mniej więcej tyle, jeśli chodzi o wspaniałe wakacje gdzieś tam.
No ale teraz to już naprawdę każdy sam odpowiada za siebie... żeby tylko nie chuchał na innych.

Doraźne rozwiązanie jest jedno, przykro mi: maska.
No i jak już się pojawi - booster czyli dawka wzmacniająca.
Tutaj to już naprawdę nie ma co odstawiać chojraka...
... i ogólnie chojrakom to już dziękujemy, dość złego narobili.

Więc mądrzy ludzie (np z Uniwersytetu Yale) apelują głównie o jeszcze trochę cierpliwości.
Człowiek w końcu wygra z tym draństwem, ale szybciej by wygrał, gdyby wszyscy uruchomili maksymalne dostępne dla siebie zasoby myślenia.
A póki co jakoś średnio to idzie... choć rozmaici badacze sytuacji ze złośliwą satysfakcją stwierdzają, że w miejscach, gdzie rośnie liczba zakażeń, więcej ludzi zgłasza się na szczepienie.
Jak to szło...? Nie ma ateistów w okopach

***

Mam nadzieję, że powyższy tekst nie zostanie uznany za zbrodnię karaną szafotem.
Ale oczywiście mam ponurą świadomość, że Władza - choć zasadniczo życzliwa - zawsze zastosuje wykładnię Kodeksu niekorzystną dla oskarżonego.
Taka specyfika



EDIT: i jeszcze takie jedno usprawiedliwienie dla szczepionek. Szykowano je na pierwotną wersję wirusa, czyli na znacznie mniejszy ładunek. Jeśli sobie teraz gorzej radzą, to przez ten zmasowany atak.

 

Może i dobrze zrobiłaś nie czytając, anty przechodzą samych siebie.
Najgorsze jest to że można zobaczyć to co wyprawiają na własne oczy , a nie z materiałów informacyjnych.

 

Nie są oryginalni.
Małpują po prekursorach, tak to już niestety bywa.
Może (na szczęście) nie za bardzo w mojej okolicy, ale przerabialiśmy tych anty... i przerabiamy nadal w najbardziej nieprzemakalnych rejonach, które dziwnym trafem teraz mają największy dobowy wzrost zachorowań.
Różnica (jedna z różnic) jest taka, że tu u mnie ma się dostęp do prawdziwych danych, w tym statystyk, więc kto chce (i myśli samodzielnie), ten bez trudu pozna prawdę.
Ale niestety niewiele to zmienia o tyle, że nieprzemakalni i tak nie chcą i nie myślą.
Jedyna nadzieja w tym, że zauważalny wzrost zakażeń w najbliższym sąsiedztwie ich przekona... jeśli się o nim dowiedzą, co w PL na przykład jest mocno wątpliwe.
To skądinąd pokazuje (jeśli ktoś jeszcze tego nie zauważył), jak ogromne znaczenie ma dostęp do informacji.
Oraz dlaczego odcięcie ludzi od informacji jest tak skutecznym narzędziem rządzących.
W wielu krajach.

 

Dokładnie mówiąc kto ma media to ma władzę.
Na szczęście nie wszystkie można mieć w ręce i kto szuka i myśli dowie się prawdy.

 

No wiesz, jak komuś baaardzo zależy, to zawsze można jeszcze odgórnie cenzurować internet
Blokowanie rozmaitych stron uznanych za szkodliwe nawet relatywnie łatwo można zorganizować (jak pokazują przykłady takich różnych dziwnych krajów).
Nie twierdzę, że właśnie do tego zmierza umiłowany kraj nad Wisłą, ale -

***
Dobra, zaraz nas wyłączy tutejsza cenzura, więc cicho sza w temacie

 

O tak drastycznych posunięciach nie myślałam, raczej aż tak daleko to mało kto by się posunął.
Masz rację trzeba to przemilczeć, ważne że jest trochę osób myślących i szukających prawdziwych faktów.
Dziś byłam u kilku specjalistów ,są zadowoleni z mojego stanu zdrowia po rehabilitacji.
Będą kombinować jak wysłać mnie jak najszybciej na kolejną.
Jedyne wyjście to położenie mnie na tydzień w szpitalu i dłubanie w organiżmie.
Po tym mogłabym przez 2 lata korzystać co ileś miesięcy z rehabilitacji.

 

No to niech cię kładą jak najszybciej, tylko niech uważają, żeby za bardzo nie dłubać
Ale pewnie coś wymyślą jako specjaliści
Ja w każdym razie już zaczynam trzymać kciuki, żeby się ten spisek udał

 

Właśnie te dłubanie nie bardzo mi się podoba, a na pewno póki chodzę nie pozwolę by robili w kręgosłupie.
Nie do końca to spisek ,jest trochę powodów by dłubać(nie koniecznie pilnie).

 

A dłubanie w kręgosłupie, poza tym że niebezpieczne, mogłoby jakoś dramatycznie poprawić twoją sprawność...?
Bo jeśli nie, to chyba faktycznie lepiej nie ryzykować... no chyba że jakiś mistrz skalpela się trafi.

 

Poszłam spać ,dziś jestem w pracy.
Jeśli chodzi o kręgosłup to szanse są 50 na 50 ,będzie lepiej lub do końca życia łóżko.
Zbyt poważna ingerencja by się zgodzić skoro jakoś chodzę i daję radę z tym żyć.

 

Niewiele wiem o takich problemach pourazowych (szczęściara ze mnie), ale wypytałam wujaszka o postępy w dziedzinie neuroregeneracji i wychodzi na to, że jeszcze parę lat i coś wymyślą - skutecznego a niegroźnego.
Bo oni tam naprawdę nad tym pracują (w renomowanych ośrodkach).
Więc faktycznie lepiej nie ryzykować przy szansach pół na pół.

***

Mam coś z okazji piątku i na poprawę nastroju.
Tytuł tego zdjęcia brzmi:

Mamy w jadalni stół ze szklanym blatem. Oto co widzę przez cały posiłek:​

​

 

Dziś dostałam zwrot tego co zapłaciłam i mam jeszcze możliwość wykupienia zabiegów za 1 tys zł.
Zakład pracy stanął na wysokości zadania i z PFRON załatwił dofinasowanie.

 

Wow, no to gratuluję - nie tylko zwrotu kasy, ale też (może przede wszystkim) przyzwoitego pracodawcy.
Wśród tego ogólnego chaosu, który niestety sprzyja głównie machlojkom na niekorzyść pracowników jako słabszej strony kontraktu, aż serce rośnie, jak człowiek czyta o uczciwym pracodawcy.
Duży szacun dla twojego zakładu pracy, Olga

 

Szukając pracy patrzyłam też na warunki jakie oferuję zakład pracy niepełnosprawnym.
Jako że lubię wiedzieć co mi się należy ,zaczęłam szukać co i jak i dochodzić swoich praw.
Fakt że zakład też podchodzi uczciwie i o nas dba negocjując z PEFRON-em.
Dlatego będę powtarzała że należy szukać konkretnych info i myśleć ,wtedy życie robi się łatwiejsze.
Niestety ale i tu szukają oszczędności by mieć na obiecany + i trzeba działać szybko by to co się jeszcze należy odebrać.

 

olgs3, a PFRON to czasem nie jest jakaś forma "+" i to całkiem spora? I jakoś nie wydaje mi się, żeby w ostatnich latach te środki były uszczuplane, wprost przeciwnie. I nie są to tylko środki pomocowe dotyczące zakupu np. sprzętu dla inwalidów czy współfinasowania rehabilitacji. Przypadkiem Twój pracodawca nie pokrywa kosztów Twojego zatrudnienia ze środków PFRON?

 

Niestety są uszczuplane korzystam z nich od 2015r i jest gorzej z roku na rok.
Pracodawca korzysta z tych środków i tu akurat nie wiem jak jest naprawdę bo też narzeka na uszczuplenia lub brak podwyżek.
Tak szczerze nie chciałabym z nich korzystać lecz być zdrowa ,a nie ciągle wysłuchiwać jak to PFRON pomaga i daję tyle pieniędzy.
Gdyby nie zakład pracy nie wiem czy dała bym radę sama załatwiać dofinansowania, nie miałabym chyba sił gdy wyrzucili by drzwiami i włazić oknem.