zzizzie

W gabinetach lekarskich raczej nie ma monitoringu i nikt z przełożonych tego lekarza (tym bardziej NFZ) nie będzie miał możliwości zapoznania się z jego oryginalnymi poglądami jeśli osoby, wobec których je zaprezentował, nie zgłoszą tego gdzie należy.
Mam nadzieję, że zachęciłaś swojego znajomego, aby jednak to zrobił, a nie poprzestał na snuciu sensacyjnych opowieści w necie.

 

Lepiej ich sie nie doszukiwać, bo takie doszukiwanie może zbyt bujne wyobraźnie pobudzić

 

Jeśli ktokolwiek snuje opowieści, to raczej ja, nie on.
Dowiedziałam się o sprawie od wspólnej znajomej i złapałam go w pracy, czyli w lesie, gdzie pracował z klientem (czyli jakimś psem z problemami).
Niestety ten chłopak nie zamierza nigdzie zgłosić tej sprawy, ponieważ jest podpadnięty władzom jako element wywrotowy.
Nieważne.
Zresztą - z braku tego monitoringu, o którym wspominasz - ewentualne zgłoszenia i tak byłyby (jak znam życie) traktowane uznaniowo, czyli celnym rzutem trafiałyby do kosza. Środowisko jest bardziej solidarne nawet od prawników.

A ja napisałam o tym też nie dla sensacji.
Po prostu mnie to zdumiało.
Cóż, kolejne złudzenia poszły się czesać, za mojego życia takie złudzenia utworzyły już pod zakładem fryzjerskim kilometrową kolejkę, więc nic nowego.

 

Ech ciąg dalszy sytuacji gdzie to lekarz zniechęca do szczepienia
Poniższy teks nie jest mój tylko z wiadomości WP
Wiele osób wciąż jednak ma wątpliwości, czy zaszczepić się przeciw COVID-19, głównie z obawy o skutki przyjęcia preparatu. Rady szukają więc u lekarzy. Niestety zdarza się na przykład, że zamiast powoływać się na wyniki badań, wygłaszają prywatne poglądy zniechęcające do szczepień lub swoimi wypowiedziami wzbudzają w pacjencie niepokój, a nawet lęk. Przykłady takich sytuacji podał serwis prawo.pl. Pytając o kwestię szczepień przeciwko COVID-19, jeden z czytelników miał usłyszeć od swojego lekarza pierwszego kontaktu: "Niech się pan szczepi. Lżej będzie umierać".

 

Ech.
No proszę, czyli to nie tylko mój znajomy psi behawiorysta z żoną snuje te sensacyjne opowieści (że tak sobie zacytuję Władzę).
Polskie doktory jakiś czas temu, przy zupełnie innej okazji, przypisały sobie znacznie większą władzę, niż by to wynikało z rozmaitych kodeksów i z tej zapomnianej Przysięgi Hipokratesa... a teraz, skoro już się obwołały tymi panami życia i śmierci, najeżdżają inną sferę życia.
Gratulacje dla pacjentów.
Nazwiska lekarzy, którzy pozwalają sobie wygłaszać takie (naprawdę bezpodstawne) opinie, powinny natychmiast trafiać do mediów, a oni sami powinni spotykać się z powszechnym ostracyzmem ze strony zarówno kolegów, jak i pacjentów.
Tak byłoby tu, gdzie teraz jestem... a w razie ewentualnych sporów sądowych tłum świetnych adwokatów oferowałby swoje usługi pro bono (czyli nieodpłatnie) każdemu ciąganemu po sądach za takie ujawnienie nazwiska doktora rodem z Ciemnogrodu.

Tu na forum pewnie nikt się nie odważy odezwać w obronie takich poglądów... ale ciekawa bym była tych lekarskich "argumentów" przeciwko szczepionkom.
Jakieś statystyki, jakieś opisy przypadków publikowane w czasopismach specjalistycznych, jakieś solidnie udokumentowane badania naukowe...?
Jeśli ktoś z was zetknie się z tym lekarskim Ciemnogrodem, zróbcie przejętą i przerażoną minę i drżącym głosem spytajcie "Ojejku, a dlaczego?". Następnie zapamiętajcie te "argumenty" i podrzućcie je tutaj, a sami poszukajcie innego doktora.

 

Myślę ze jak sie troche poszpera to więcej sie takich opowieści znajdzie, widziałam nawet kilka nazwisk padło

Grupa kilkudziesięciu lekarzy i naukowców w liście otwartym do prezydenta Dudy i rządu ostrzega przed szczepieniami na COVID-19. Jak twierdzą, zmiany genetyczne wywołane przez szczepionki przeciw koronawirusowi mogą wpłynąć na przyszłe pokolenia. - Ten apel to przejaw nieodpowiedzialności - ocenia treść tego apelu specjalista chorób zakaźnych prof. Robert Flisiak.

 

Melduję , że jestem zaszczepiona pierwszą dawką pfizera. Wreszcie się doczekałam

 

I teraz ciekawe, ile ludzi w to wierzy.
Kurcze no.
Cały świat ściga się z masowym zabójcą - i póki co przegrywa, bo zabójca mutuje szybciej, niż idą szczepienia.
(Do tych, co to uważają, że wirus mało kogo zabija: poczekajcie na długofalowe skutki uboczne i wtedy pogadamy.)
I w takiej sytuacji jakieś dyplomowane pajace w kraju, który najgorzej w Europie radzi sobie z pandemią, bezczelnie wygłaszają opinie, których nie powstydziłaby się wokalistka Edzia Górniak (też dyplomowana, jeśli dobrze pamiętam ukończyła szkołę podstawową).
Naprawdę ręce opadają.

Uff.
Gratki - i dobrze, że Pfizer

 

Super. A jak sie czujesz?

No niestety opadają troche za późno tam wyżej jeszcze coś dopisałam odnośnie listu który juz zupełnie rozkłada
------------------
Masz kolejne przykłady
Pani Maria miała wyznaczony termin szczepienia przeciwko COVID-19 na połowę kwietnia. Tuż przed weekendem majowym zjawiła się na zaplanowanej wizycie w szpitalu. - Zagadnąłem do niej, że pewnie już czuje się bardziej bezpieczna, bo byłem przekonany, że jako osoba ponad 70-letnia jest już na pewno zaszczepiona - opowiada lekarz ze szpitala w Krakowie. Ale pani Maria odparła, że na szczepienie przeciwko COVID-19 nie poszła. Dlaczego? - Odradził jej szczepienie lekarz rodzinny, tłumacząc, że "mogą różne rzeczy się po nim stać", że "szczepionki wcale nie są bezpieczne, bo nie są dobrze przebadane" - usłyszał wyjaśnienie.
Alicja na szczepienie poszła, choć od swojego lekarza w przychodni również usłyszała, że nie powinna tego robić. - Zasugerował, że jako matka powinnam się zastanowić, czy chcę przyjąć szczepionkę, która pochodzi od abortowanych płodów - opowiada kobieta.

Z negowaniem konieczności szczepień i w ogóle pandemii spotkać się można nie tylko w zaciszu gabinetów lekarskich, ale również w przestrzeni publicznej, zwłaszcza w internecie. Przykładem portal "Ordo Medicus. Lekarze i naukowcy na rzecz zdrowia, wolności i prawdy". Można tam przeczytać m.in. artykuł prof. Romana Zielińskiego z Olsztyna, w którym pisze: "szczepiąc się preparatami inżynierii genetycznej jesteś uczestnikiem eksperymentu medycznego. Zupełnie niepotrzebnego. Te preparaty nie dadzą tobie ochrony przed zakażeniem, a jeśli ono nastąpi po ich przyjęciu, to bardzo prawdopodobne, że wywołają one ciężki przebieg".
W zespole autorów Ordo Medicus jest też prof. Ryszard Rutkowski z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, który jest współautorem kilku listów i apeli do rządu. Czytamy w nich m.in., że testy PCR są nieskuteczne, noszenie maseczek nie ma uzasadnienia, a "w mediach wykreowana została >>koronapanika<< bez możliwości przeprowadzenia otwartej debaty". "Wątpliwości budzi także sposób produkcji szczepionki, brak przeprowadzenia standardowych, kilkuetapowych badań klinicznych, które zajmują zwykle kilka lat obserwacji skuteczności i bezpieczeństwa. Nie życzymy sobie traktowania naszych pacjentów jako królików doświadczalnych".

 

Grupa lekarzy... no dobra, mają ten tytuł zawodowy, choć ten, kto im dyplom dał, powinien ustąpić ze stanowiska.
Ale do tego grupa "naukowców"... hmm, a po czym się poznaje "naukowca"...?
Po takich poglądach...?
Jakie "uczelnie" reprezentują owi "naukowcy"...?
Ech muszę poszperać po necie, pewnie znajdę ten dokument z podpisami.
Natomiast takich ludzi nie wolno nazywać "naukowcami", jeśli się o nich informuje w mediach.
Bo termin "naukowiec" sugeruje jakąś wiedzę, jakiś autorytet.
Albo dobra, niech będą "naukowcy" - ale w takim razie mam pytanko: czy można by Edzię postawić na czele jakiegoś "naukowego" gremium...?

 

Ech no widzisz jak to jest w sumie jak sie to wszystko czyta to można ich do tego samego wora włażyć

Sygnatariuszami cytowanego listu jest kilkudziesięciu lekarzy. Wśród nich jest też dr Zbigniew Martyka, kierownik Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego Szpitala ZOZ w Dąbrowie Tarnowskiej, który neguje sens noszenia maseczek. Twierdzi też, że z medycznego punktu widzenia nie ma pandemii, a w rozmowie z portalem Do rzeczy mówił: "wielu członków Rady Medycznej przy premierze jest sponsorowanych przez koncerny farmaceutyczne, a jeden z nich, najbardziej znany z obrażania Polaków nie zgadzających się z oficjalną narracją, brał pieniądze od Pfizera".

 

Przerażające te przykłady tam wyżej.
Ja za to poczytałam o pewnym panu, który reprezentuje sygnatariuszy i wprawdzie związków z medycyną żadnych nie ma, ale za to, cytuję, "posiadł odpowiednią wiedzę od naukowców amerykańskich czy niemieckich".
No wziął i posiadł.
Że już nie wspomnę o tej parze "uczonych" (od których ich własna uczelnia się odcięła, brawo), którzy badali tzw cud w Sokółce i osiągnęli rewelacyjne wyniki.

Ech, chyba czas udać się na emigrację wewnętrzną, zamknąć kompa i patrzeć jak mi dzieci rosną.
Te wieści budzą wściekłość i rozpacz.
Biedna Polska.

 

No i sama widzisz, niestety jak takie wieści sie słyszy i to od osoby do której no choć minimalne zaufanie masz bo jest np Twoim lekarzem to jak później sie dziwic ze człowiek sie nastawia anty?
Wiem lekarz to tez tylko człowiek i ma prawa do własnego zdania no ale....... no właśnie ale tym właśnie swoim zdaniem wywołuje więcej paniki niż przeciętny szary człowiek, bo wszyscy wiemy ze szczególnie dla osoby starszej lekarz to święty i jak on powie ze białe jest czarne to przecież tak musi być bo on wie co mówi

 

No i dlatego nie wolno tolerować takich rewelacji wygłaszanych przez lekarzy, którym mnóstwo ludzi jednak ufa.
Solidarność zawodowa solidarnością zawodową, ale w takiej sytuacji ja bym jednak oczekiwała jakichś zdecydowanych działań ze strony samorządu lekarskiego.

Wspomnę ponuro o takich małych niemieckich badaniach z sierpnia 2020.
U 78 % badanych - młodych i zupełnie zdrowych mężczyzn - po covidzie pojawiły się zmiany w mięśniu sercowym.
A serce to się średnio regeneruje.

Teraz takich alarmujących badań jest mnóstwo, wieloośrodkowe, na ogromnych kohortach (czyli grupach), z uczciwą kontrolą... i wszystkie potwierdzają to samo.

No ale specjaliści-sygnatariusze pewnie takich raportów z badań nie czytają, bo to przecież wszystko kłamstwo.
Cały świat kłamie, tylko oni prawdomówni.

Do tragedii pandemii dochodzi tragedia głupoty.

 

No niestety nie w PL tak jak pisze poniżej

Najsurowszą karą, jaka może spotkać lekarza z tej strony, to zawieszenie prawa wykonywania zawodu. Dr Wrona nie kryje, że takie sytuacje zdarzają się w skrajnych przypadkach. Prawo wykonywania zawodu na dwa lata stracił dr Hubert Czerniak, który porównywał szczepienia do ludobójstwa. Zaledwie kilka dni temu Sąd Najwyższy uznał za bezzasadny wniosek o kasację wyroku złożony przez obrońcę dr. Czerniaka.
W czasie pandemii na razie za negowanie działań związanych z COVID-19, szczepień i samej choroby żaden lekarz nie poniósł w Polsce kary. Tymczasem, jak podkreśla prof. Matyja, do takich sytuacji doszło m.in. w Portugalii. We Włoszech prowadzonych jest 13 postępowań przeciwko medykom. - Jako lekarze nie możemy sobie pozwolić na szerzenie absurdalnych tez i stwierdzeń, które przeczą naukowym faktom, bo nigdy nie poradzimy sobie z pandemią - zaznacza prof. Matyja.

NO raczej

I ta chyba przewyższa wszystkie inne

 

Taa.
A teraz w kręgach fanów i wiernych pacjentów pana doktora Huberta ten lekarzyna wyrósł na świętego męczennika.
Do tego - jak widać - nałożona na niego kara jakoś nie odstrasza innych odpowiedników Edzi Górniak pracujących w służbie zdrowia.

Od dawna wiem, że polska medycyna (do spółki z pewną przepotężną instytucją) rozrabia jak stado pijanych zajączków w pewnym nerwowym temacie, który jesienią ubiegłego roku został przeżuty (i wypluty) przez pewien trybunał od pierogów.
Ale to jest taki tradycyjny nerwowy temat.

Za to naprawdę nie przypuszczałam, że kwestia pandemii i szczepionek obudzi demona zidiocenia wśród kolejnych przedstawicieli tej jakże szlachetnej profesji, jaką jest zawód lekarza.

 

Pewnie nie odstrasza bo zbyt mało takich kar zostało nałożonych w sumie to wyjątkowy przypadek, może gdyby częściej to miało miejscy byłoby inaczej

Oj też o tym bym nawet nie pomyślała ale niestety jest jak jest a jak bedzie dalej to juz wszystko zależy od reszty społeczeństwa kiedy i jak sie obudzi

 

Cóż, i tak jedziemy po bandzie, więc jeszcze jedno napiszę:
Przebudzenie społeczeństwa nie będzie łatwe i - skoro dotąd nie nastąpiło - nie nastąpi szybko.
Niestety, z rozmaitych powodów, z których nieumyślna niekompetencja jest naprawdę tym najłagodniejszym, polskie społeczeństwo od prawie półtora roku żyje w oparach dezinformacji.
I nic dziwnego, że trudno uwierzyć nawet w te prawdziwe info.

 

Tylko ze później jest płacz jak i dlaczego skoro przecież nie było i nie ma żadnej pandemi Zobacz ile osób jednak otwiera oczy ale niestety przeważnie wtedy jak osobiście prawie je zamknęło albo ktoś z bliskiego otoczenia Wtedy jest przepraszam ale zle myślałam/myślałem ale ratujcie

 

Wiadomo.
Tyle że to w sumie niewiele daje, to przymusowe przebudzenie pod respiratorem.
Bo zanim taki człowiek trafi pod ten respirator, pozakaża po drodze kogo się da.
A później sam, jeśli wyjdzie z choroby, pewnie bardzo długo będzie jeszcze odczuwał jej skutki - czyli społeczeństwo chcąc nie chcąc będzie musiało płacić za jego leczenie, za rozmaite świadczenia typu renta...

Niewiara w wirusa jest nieopłacalna ekonomicznie - wiem, to brzmi dość okrutnie, ale gospodarka to naprawdę ważna sprawa.
I tak naprawdę w interesie państwa jest skuteczne przekonanie wszystkich, że pandemia owszem istnieje, że szczepionka owszem ratuje (a nie zabija) i tak dalej.
Ale tak mi się wydaje, że tylko ja to widzę (no i jeszcze parę osób) - owo państwo najwyraźniej nie bardzo rozumie, co będzie lepsze.
A to już jest skrajnie niepokojące.