W Galerii Kultury

Temat na forum 'Kluby użytkowników' rozpoczęty przez użytkownika myszka212, 27 marca 2021.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
  1. myszka212

    myszka212 Komisarz forum

    Zuza, to są proste zasady, które były, mam nadzieję, że jeszcze są i powinny być. Kornel Makuszyński pisał o piątym pokoju, który powinien był być w każdej rodzinie, a który służył do nauczania dobrych manier dzieci. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie w każdej rodzinie zwraca się na to uwagę, a takie rzeczy przekazywane są z pokolenia na pokolenia. Inna rzecz, że czasami zdarza się, że zasady są zapisane po prostu w genach. Podam dwa przykłady dot. moich synów/niestety nie znam innych/. Dot. starszego syna, miał wtedy 18lat - koleżanka dzwoni do mnie i mówi, że jej córka zadzwoniła do niej, bo jest właśnie w knajpce i jest tam też mój syn ze swoja dziewczyną i nagle ona widzi, że ta dziewczyna wstaje od stolika - mój syn też, po chwili wróciła, syn odsunął jej krzesło, żeby usiadła. Bóg mi świadkiem, że nigdy mu o tym nie mówiłam. I drugi dot. młodszego - miał może 12-13 lat, wchodzimy do apteki, po drugiej stronie starsza pani, syn otwiera jej drzwi i przepuszcza...była mile zdumiona. To są właśnie zasady dobrego wychowania, szacunku do osób starszych, a przede wszystkim do rodziców. Wiem, że to niby takie prozaiczne, ale wpajanie tych zasad kształtuje młodego człowieka. I to w moim domu było najważniejsze, oprócz tego szacunek do Ojczyzny i do historii, pamięć o naszych przodkach/właśnie dokopałam się do 8 pradziadkaxD/, szacunek do kobiet, tradycji. Może jestem nie z tego świata, ale tak mnie też wychowano. I nie podoba mi się to co teraz widzę, ale wiem że to czas robi swoje, ale nigdy nie zrozumiem matek, które zamiast pójść z dzieckiem na spacer szwendają się po galeriach, które żeby mieć święty spokój wtykają maluchom telefony, żeby w coś tam grały, które nie mają czasu na rozmowę, bo właśnie leci jakiś głupi serialik. Nie potrafią wymagać od dzieci, nie potrafią egzekwować, karać, nie są konsekwentne. I nadal wracam do biegu czasu, może teraz tak to właśnie wygląda...media, które z byle nastolatki robią gwiazdę, która ma 13 lat, ale już dawno zapomniała, że jest dzieckiem, pęd do kariery za wszelką cenę, do pieniędzy...może to właśnie 21 wiek. I do kompletu obrazek do Galerii:)
    [​IMG]
     
    olgs3, krasnoludek10 oraz -norbijas- lubią to.
  2. krasnoludek10

    krasnoludek10 Chodząca legenda forum

    Jako przykład mogę podać swoje wychowanie. Nie pamiętam czy mama mi o tym za młodu mówiła, że tak się powinno robić, ale zawsze jak przychodziła po mnie do przedszkola, to nie mogła mnie wziąć dopóki nie dosunąłem po sobie krzesełka:p:D I nie to, że Panie przedszkolanki kazały albo rodzina - chyba po prostu mam to właśnie zapisane w genach po dziś dzień. Co do wtykania telefonów dzieciom... Z ojcem i jego rodziną nie utrzymuję kontaktu, ale siostra przyrodnia jak ostatnio u nich czy też u babci (ale z nimi) byłem, to miała dozwolone jedynie granie w gry edukacyjne na komórkę czy tablet. Bajek do oglądania też miała ograniczoną ilość, ale w tym samym okresie oglądała z babcią telenowele, co jest dla mnie ewenementem. Ostatnio są też zajęcia zdalne, ale jest tak nauczona chyba (nie dopytywałem się, ale przynajmniej mam taką nadzieję), że komputer jest narzędziem do nauki. Karana w jakiś sposób zapewne też jest jak coś napsoci. Ale jednego jej szczerze współczuję przez to, co teraz się dzieje w szkołach - nie jest tak zżyta z rówieśnikami w podstawówce jak my przez bite 6 czy 8 lat, bo nawet jeśli ich widzi na kamerkach, to niewiele to daje. Co do obrazka - dla mnie słowami, które mi się z nim kojarzą, są "wieś", "sielanka", "przyjaźń" zahaczająca o "miłość", "dzieciństwo", "radość" i "odwiedziny":)


    EDIT: Ania podebrała mi fioletowy, to upodobałem sobie niebieski:D
     
    myszka212 lubi to.
  3. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    No ambitny projekt, próba odpowiedzi na to:

    Na początek na chwilę wrócę do tej nostalgii, o której wspomina monia na poprzedniej stronie - no właśnie.
    Z tej serii mamy na przykład ten trzepak.
    Takie migawki z dawno minionego świata, z czasów szczęśliwych - bo dziś postrzeganych jako beztroskie.
    Fakt, niektóre z takich rzeczy już nie wrócą, ani w naszym pokoleniu, ani tym bardziej w następnych.
    Można je wspominać z uśmiechem... ale skąd założenie, że dzisiejsze dzieci na pewno nie będą miały podobnych wspomnień, choć bez trzepaka w roli głównej...?

    No więc o tych zasadach.
    Niezły miszmasz ci z tego wyszedł, spróbuję to jakoś posortować.

    Po pierwsze: te tak zwane dobre maniery.
    Piękne, staroświeckie dobre wychowanie, automatyczne gesty tak głęboko wpojone, że dziś powtarzane właściwie bez udziału świadomości. Prawdopodobnie często puste, dlatego właśnie, że tak zautomatyzowane, jak u psa Pawłowa.
    Ale... nie wyobrażam sobie, jak można kogoś "nauczyć" takich rzeczy, choćby i w pięćdziesiątym piątym pokoju.
    To można poznać i przyswoić chyba tylko przez obserwację własnych, prywatnych autorytetów - w sytuacji dziecka: rodziców. Bez takiego domowego "dobrego przykładu" pozostają tylko płatne kursy savoir vivre dla korposzczurów o buraczanym rodowodzie (które i tak nic nie dadzą, bo takimi dobrymi manierami skorupka musi nasiąknąć jak najwcześniej).

    Po drugie: wychowanie w szacunku do tych wielkich słów, Ojczyzna, historia, tradycja.
    Tu się wolę nie wypowiadać, zbyt wiele osób mogłabym zranić.
    Jedno tylko: dla mnie obowiązkiem jest może nie aż "szacunek" z automatu (cenię krytyczne i samodzielne umysły), ale na pewno znajomość tej historii i tradycji, między innymi w mikroskali jednej rodziny.

    Jedna zabawna sprawa, jako matka synów pewnie tego nie zauważasz: wśród tych różnych wartości, których szanowania chciałabyś uczyć dzieci, wymieniasz... kobiety.
    Co ma wstawić w to miejsce matka córek...? Bo przecież nie "szacunek do mężczyzn", prawda...? ;)

    No i ostatnia sprawa: krytyka matek.
    Dlaczego tylko matek...? Ech ta tradycja ;)
    Dla jasności: pasjami kocham kontrowersyjnego profesora Mikołejko, twórcę pojęcia "wózkowe". Mamuśki w raybanach tyralierą pchające wózki na dużym wypasie i zajmujące całą szerokość chodnika zawsze budziły we mnie bardzo nieżyczliwe uczucia.
    Ale... muszę podjąć obronę tych matek, które ty krytykujesz za "szwendanie się" po galeriach handlowych czy oglądanie seriali, kiedy dziecko nagle potrzebuje "porozmawiać".
    Żeby nie było: ja się nie szwendam, a jedyny ukochany serial mogę oglądać o dowolnej porze.
    Natomiast protestuję przeciwko odmawianiu matce prawa do zdrowej porcji egoizmu.
    Protestuję przeciwko postrzeganiu macierzyństwa jako powołania wymagającego totalnego poświęcenia i rezygnacji z wszystkiego, co nie wiąże się bezpośrednio z dzieckiem.

    O karierze i kasie będzie kiedy indziej (ale będzie), bo teraz w ramach szacunku okazywanego mężczyznom (no, jednemu mężczyźnie, czyli mojemu chłopinie) muszę dotrzymać mu towarzystwa podczas nicnierobienia.

    ***
    A te sielankowe dzieci nie tyle z dworka (typu szlachcic na zagrodzie), co raczej z wczesnego PGRu... no właśnie, nostalgia ;)
    Ja miastowa, więc z niczym pięknym mi się to nie kojarzy, wspomnienia mam takie bardziej chodnikowe xD
     
  4. myszka212

    myszka212 Komisarz forum

    I to mi się bardzo podoba, dobre geny:)
    Chyba ja byłam pierwsza z fioletem;)xD

    Absolutnie się nie zgadzam, to nie są nieświadome, puste gesty, to jest coś czym człowiek przesiąkł, bo obcował z tym od dzieciństwa i jest to dla niego naturalne. Zawsze można pójść na kurs savoir vivre, ale to właśnie będą wyuczone gesty, a i tak słoma z butów będzie wystawać.
    A szkoda, że nie chcesz, bo ciekawa jestem.
    I to nie są wielkie słowa, po prostu mój kraj, moja historia, nasze tradycje.
    Piłsudski powiedział - "Ten kto nie szanuje i nie ceni swej przeszłości nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości".
    Kardynał Wyszyński - "Naród bez dziejów, bez historii, bez przeszłości, staje się wkrótce narodem bez ziemi, narodem bezdomnym, bez przyszłości".
    I tego bardzo pilnowałam, chłopcy byli przepytywani z okazji różnych rocznic, czasami wynikały z tego śmieszne sytuacje/napiszę o tym kiedyś/.
    A tradycje? Halloween nie jest naszą tradycją, jakieś dynie...Walentynki...to też nie nasze...ale, ok...inne pokolenie, inna moda...


    Nie - "chciałabyś uczyć", ale nauczyłamxD
    Gdybym miała córkę uczyłabym ją, aby zachowywała się tak, żeby była szanowana.
    Krytyka matek nie ma nic wspólnego z tradycją, zawsze tak było, że kobieta wychowuje dzieci, a mąż pracuje i tak jest do dziś. Wiem, że młodzi poukładali to sobie inaczej i szanuję to, może mają rację, może to dobrze, że kobiety oczekują większego zaangażowania od facetów, dzielą się obowiązkami

    No i super, bo wg mnie macierzyństwo to powołanie i trzeba liczyć się z tym, że nie będzie czasu na serial. I z wielu rzeczy trzeba zrezygnować, bo mamy dzieci i jesteśmy dla nich. Wiesz kiedy po raz pierwszy poczułam ten zdrowy egoizm? Jak chłopcy potrafili zadbać o siebie i wtedy byłam spokojna, ale to też jest efekt nauki, że mamusia nie jest od wszystkiego i herbatkę możesz sobie zrobić samxD.



     
    olgs3, krasnoludek10 oraz zzizzie lubią to.
  5. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    No to się nie dogadamy, tak zresztą podejrzewałam.

    O "dobrych genach" się nie wypowiem.
    O tych "pustych" gestach - dobra, niech będą "automatyczne". Nie wierzę w to, że jakikolwiek dorosły facet wstając od stołu, żeby odsunąć i później przysunąć krzesełko kobiecie, robi to na podstawie procesu myślowego: "aha, kobieta, to trzeba okazać szacunek, czyli wstajemy, łapiemy krzesełko, odsuwamy, a później przysuwamy". Po prostu z automatu to idzie.
    Specjalnie spytałam o to mojego chłopinę, bo też miewa takie odbicia ;)

    O moim kraju, historii, tradycjach - no co ja mogę napisać, żeby nikogo nie obrazić?
    Przebiję cytatem też z niezłego źródła: "Pawiem narodów byłaś i papugą..."
    Długie stulecia wyjątkowo bezmyślnej i krótkowzrocznej polityki władców - i nieszczęsny naród, który dzielnie robił co mógł, żeby to przetrwać.
    No i mamy ten "bohaterski czas" ze starej harcerskiej piosenki.
    Szacunek dla narodu - jak najbardziej. Szacunek dla tych, którzy w taki sposób ukształtowali tę przeszłość - no chwila, nie przesadzajmy.
    Tradycje - większość ma charakter mocno religijny, a ja od lat żyję bez religii, mój wybór.
    Halloween i Walentynek nie lubię i nie polubię, czysta komercha także w kraju, skąd te tradycje pochodzą.
    Moje własne domowe tradycje - zbyt prywatna sprawa, żeby o tym pisać.
    A ten "mój kraj", bez wielkich liter, zawsze będzie moim krajem mimo wszystkich swoich wad (i wad rodaków). Po prostu, bez fanfar, sztandarów i pieśni. Taki malutki cichutki patriotyzm. Co z tej abstrakcji zdołam przekazać moim maluchom - cóż, zapewne niewiele. Natomiast postaram się, żeby dobrze poznali historię kraju przodków po tzw kądzieli.

    O szanowaniu kobiety też z automatu, tylko dlatego że jest kobietą - zdecydowanie wolę, żeby mnie szanowano jako człowieka.
    I jeszcze (mam nadzieję, że już wkrótce do tego wrócę) jako pracownika czy specjalistę w mojej dziedzinie.
    Nie jako kobietę czy nie daj Boże matkę. Nie czuję się aż tak niedoceniana.

    O tym powołaniu, poświęceniu i siedzeniu dzieciom nieustannie na karku - nie. Nigdy nie byłam Siłaczką czy Matką Polką.
    Wiem, kiedy jestem naprawdę potrzebna - a mój najstarszy maluch, czyli junior, wie, że czasem trzeba poczekać, żeby ze mną pogadać... ale za to najczęściej można się do mnie podczas tego czekania przytulić.
     
    krasnoludek10 i myszka212 lubią to.
  6. monia1125

    monia1125 Hrabia forum

    Z zakupami trochę zeszło, w miedzy czasie zrobiłam się stara (na szczęście tylko jeden rok do przodu)..
    Namieszam trochę odnosząc się ogólnie do tego co napisałyście.
    Obie po trochę macie racje. Wg mnie.
    Szacunek. To słowo klucz. Dla mnie najważniejszy jest szacunek. Szacunek w moim odczuciu to uśmiech posłany kasjerce siedzącej nastą godzinę w pracy, szacunek to mówienie "dzień dobry", "do widzenia". "proszę", "przepraszam", szacunek to ustąpienie miejsca starszym, szacunek to schowanie swojego ja do kieszenie (często to szacunek do samego siebie, aby nie zniżać się do poziomu co niektórych elementów). Szacunek do matki, do ojca - jako do tych którzy dali mi życie (chociaż niektórzy mówią że żeby szanować matkę i ojca to trzeba ich mieć, oni muszą dać nam coś więcej poza życiem, a tak patrząc na dzisiejszy świat - sam fakt że dajemy życie już staje się równy z okazaniem szacunku). Szacunek do ojczyzny, żeby szanować ojczyznę trzeba znać jej historię (chociaż czasem poznając ją człowiek się zastanawia co ci nasi przodkowie odtentegowali), chociaż ten szacunek to bardziej odpowiedzialność, nie składanie mojego wyboru w ręce innych pt. ktoś zrobi to za mnie (gdyby nasi pradziadowie nie szanowali, nie czuli tej odpowiedzialności nie byłoby ojczyzny, inna sprawa, że mogli co niektóre rzeczy lepiej "ogarnąć"). Ja tak na to patrzę, takie moje prawo.
    Szacunek do mężczyzny jako rodzica, osoby pracującej. Szacunek do kobiety jako rodzica, osoby pracującej. Niby to samo a dwie różne sprawy, właściwie cztery. Wynikają one tylko i wyłącznie z naszej kultury. Naszej czyli europejskiej albo nawet światowej jeżeli idzie o podział ról (kobieta - matka, mężczyzna - żywiciel i obrońca). Obecnie na tym polu u człowieka sporo zmian. Czy są dobre - jeden tak, inne nie. Zacierają się pewne różnice i niuanse.
    Sama wiem po sobie..
    W sumie dość ciężko mi to wyjaśnić, bo chyba "szacunek" to u mnie też takie słowo wytrych. Ale wychodzę z założenia, że mogę kochać, mogę nienawidzić, lubić lub nie lubić, mogę być obojętna ale szanować innych muszę. Dlaczego? Bo sama tego szacunku od innych oczekuję na każdym polu mojego istnienia, a wychodzę z założenia, że jak się czegoś chce to samemu też to trzeba umieć dać.
    Czy nauczyła mnie tego mama? Też, ale tutaj raczej mają też znaczenie predyspozycje (mam siostrę o ona to szacunek ma ale bardziej taki egocentryczny), to jakie kto obserwuje świat. Można patrzeć na to samo, a ile ludzi tyle opinii.
    Jak się z moim lubym drobimy kiedyś dzieci (liczba mocno mnoga - takie tam nasze marzenia), mam nadzieję, że nauczę ich szanowania swojej pracy, pracy innych, siebie nawzajem. Mam nadzieję że ja okaże swoim dzieciom szacunek, który będzie okazany w tym jak je będę wychowywać, jak będę o nie dbać. Za jakieś 30 lat (jak dożyję) napisze czy mi się udało..

    Ale zanim polazłam do sklepu i się postarzałam (ale tylko o rok), chciałam napisać o szkole.
    Zauważam kilka drobiazgów:
    1. Przewartościowanie
    - w latach nostalgicznych (moje dzieciństwo, dzieciństwo moich rodziców) nauczyciel miał racje, nauczyciel miał prawa, uczeń miał obowiązki
    - obecnie (mówię jako nauczyciel z wykształcenia, po praktykach, obecnie nie pracujący w szkole, mający przyjaciółki nauczycielki) obecnie dzieci mają multum praw, nauczyciele mają obowiązki
    ---> jak to wygląda w praktyce? Za czasów moich rodziców słowo nauczyciela było święte i niepodważalne, za moich szkolnych czasów, nauczyciel miał zawsze racje, a jak nie miał racji to i tak miał racje choć rodzice próbowali z nauczycielem rozmawiać;
    teraz w szkole nauczyciel nigdy nie ma racji, nauczyciel zawsze za wszystkie niepowodzenia ucznia jest odpowiedzialny, nauczyciel ma obowiązki i powinien poświęcać się uczniom
    2. Krytykuje się nauczycieli przy dzieciach
    - jeżeli dziecko słyszy ze nauczyciel jest taki, siaki, owaki jak ma później go słuchać, wypełniać jego polecenia? Jeżeli rodzice mówią ze nauczyciel jest głupi, to po co dziecko ma go słuchać?
    3. Szkoła ma wychowywać
    - zdarza się że rodzice oczekują że to szkoła nauczycie dzieci dobrych manier, kulturalnego zachowania, szacunku do rodzica, rozwiąże wszelkie problemy dzieci, bo obowiązkiem rodziców jest: nakarmienie, ubranie i posłanie do szkoły.

    I nie twierdzę, że kiedyś było lepiej, bo nie było. Ale teraz też nie jest za dobrze. Znam nauczycieli którzy są świetni, z powołania i wystarczyło jedno zagrożenie dziecka "Jaśnie Państwa" żeby wylało się wiadro pomyj na niego a budowany latami szacunek pryskał jak bańka mydlana. I zrozumiałabym gdyby nauczyciel zrobił jakąś krzywdę dziecku, ale danie pały na koniec roku bąkowi który się nie uczy i nawet podstaw z podstaw nie chce wpoić...
    Ale kiedyś nauczyciel miał racje zawsze.. I sytuacja z mojego podwórka, mój nauczyciel WFu doprowadził do ataku astmy u mnie. Co spowodowało, że przestałam chodzić na WF (łatwiej było załatwić zwolnienie od lekarza, niż rozmawiać z nauczycielem, bo nauczyciel miał rację i kropka).

    Sama pracuje teraz z dziećmi, (np. przez ferie, takie całej polski bez pandemii czyli 6 tygodni, średnio na tydzień "przewala" się u mnie około 40 dzieci - żebyście miały obraz ile tych dziecków jest), w tej pracy najtrudniejsi są rodzice i ich wymagania. Do dziś zdarzają się rodzice którzy myślą że ja będąc animatorem zajmę się dziećmi jak profesjonalna niania w opiece 1 na 1, zdarzają się rodzice którzy zostawiają dzieci na cały dzień i kiedy kończę pracę muszę po nich dzwonić i siedzieć z pół godziny dłużej bo "zapomnieliśmy o mały, wieczorami zajmuje się nim babcia".
    Ja nie twierdze, że obraz rodziców wyrzekających się siebie na rzecz dzieci jest ok. Bo jak mi to ktoś kiedyś powiedział żeby dawać szczęście trzeba najpierw samu to szczęście mieć. Odrobina egoizmu w życiu jest potrzebna.
    Mnie przeraża pęd i taka chciwość. Musze pracować żeby zapewnić byt dziecku. Tylko teraz byt oznacza najlepsze ciuchy, super gadżety, mega wakacje, najlepsze szkoły i super nianie. Jedyne czego czasem dziecko nie ma to ciepła rodzica.
    Znam dzieci które przychodziły do mnie ze słowami "widziałem jak Zosia ściska mamę, mogę panią ta ścisnąć, żeby sprawdzić jak to jest?".
    I wiecie zdecydowana większość rodziców stara się. Ale często dostrzega, że jedyne czego dziecku nie dali to odrobina siebie jak to dziecko ma naście lat i rodzic jest mu wtedy niepotrzebny (normalna rzecz w rozwoju społecznym jednostki).

    Szczerze nie wiem jak będzie u mnie, ale nie chciałabym krytykować przy dziecku innych dorosłych. Chyba ze dziecku dzieje się krzywda.
    Nie chciałabym wymieniać czasu z dzieckiem na ten poświęcony pracy po godzinach na nowy samochód, bo stary ma 3 lata i czas wymienić na nowy (może głupi przykład ale taki mi wpadł do głowy).
    Nie chciałabym poświęcać się całkowicie dla dzieci rezygnując całkiem z siebie, żeby kiedyś dzieci nie patrzyły na mnie i nie uciekały od tego co widzą (tzn. żeby wiecie patrząc na mnie, jako obraz matki, zbrzydło im to co widzą, bo będą widzieć kurę domową gdaczącą nad nimi, a każdy młody człowiek obecnie chce czegoś innego, chce doświadczać, poznawać, rozwijać się).

    Może mam takie idealistyczne podejście, może to przez to że nie mam jeszcze dzieci..

    Ale będąc czasem w dużym mieście, staję na zatłoczonych pasach i kiedy zapala się zielone światło ja zamieram. I patrzę na pędzących ludzi. Uwierzcie cała gama pędu. I ja się wtedy pytam: dokąd tak pędzisz? Czy to za czym biegniesz uczyni cię nieśmiertelnym? Jeżeli masz fart i jesteś kolejnym Mickiewiczem, to może się tak zdarzyć. Ale 99% mijanych osób, w tym pewnie i ja, będzie żyć, przez całe swoje życie, a później w pamięci najbliższych. A jeżeli pędząc za dobrem materialnym zgubimy ludzi i zostaniemy sami? Czy człowiek tylko posiadając, bez innych, którzy go kochają i których on kocha będzie szczęśliwy? Czy to za czym pędzisz teraz uczyni cię szczęśliwym? A co jeżeli za kolejnym zakrętem spotka cię śmierć, czy będziesz czegoś żałować?


    No to namieszałam trochę. Taki gulasz wszystkiego mi wyszedł.
    W każdym razie szacunek i odpowiedzialność. Każdy na te dwa słowa które niosą "jakieś" ładunki popatrzy inaczej. Ile ludzi tyle zdań i poglądów. Nie ma ani lepszych ani gorszych, są tylko inne, z jednymi się w jakiejś części zgodzę z innymi nie.
    I to jest piękne, możliwość wyboru i własnego zdania.

    Jak wy postrzegacie szkołę? Wiem, że moje podejście jest tak "dzikie" bo z jednej strony wiem jak od środka funkcjonuje szkoła, z drugiej mam naprawdę szeroki obraz rodziców dzisijeszych dzieci z racji swojej pracy.. A tematy dotyczące szacunku, wychowania, odpowiedzialności to tak jakoś pokrewnie szły.. Już niemogę się doczekać Waszych wypowiedzi.

    PS. Jeden z moich wykładowców, dawno temu mawiał: "przyrost wiedzy objawia się przyrostem pytań", inny mówił o przyszłych nauczycielkach uczestniczących w jego wykładach: "i znowu niedouczone panienki pójdą nauczać młode pokolenia" ...
     
    zzizzie, myszka212 oraz krasnoludek10 lubią to.
  7. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    No to po pierwsze sto lat :)
    Jeśli będzie ciężko, to przynajmniej dziewięćdziesiąt dziewięć xD

    ***

    Tak hasłami, bo wagary mi się kończą i Marco potrzebuje mojego towarzystwa (jakby go miał za mało przez ostatnie 10 dni - poczciwy ten mój staruszek, ale bywa męczący).

    Szacunek - szacunek to jest dla mnie coś tak oczywistego, że w sumie nie ma o czym gadać. Należy się każdemu człowiekowi, facetowi i kobicie, niezależnie od zawodu, statusu, majątku, władzy, liczby aktywnych szarych komórek itd. Są wyjątki, na przykład mój Przeszanowny Tatuś. Trudno, nie da rady. No i jeszcze paru takich nie jestem w stanie szanować, ale to by były treści, więc cicho sza.

    Szkoła - cóż, system oświatowy jak zapadł w głęboki sen (zapewne zimowy) w czasach (nomen omen) Oświecenia, tak śpi do dziś.
    Kto jak kto, ale nauczyciele nie powinni oczekiwać zachwytów ze strony dzieci i rodziców, jeśli typowy dzieciak wie dzisiaj (albo może się dowiedzieć) znacznie więcej, niż wbito do głowy nauczycielom. Generalizuję, wiem - niech się nikt nie poczuje urażony, ale ten system oświatowy i program nauczania to naprawdę był idealny sto lat temu. Dopóki się szkoła (w każdym razie polska szkoła) nie zmodernizuje jako instytucja, ja będę siedzieć cicho, żeby nikogo nie obrazić.
    Bardzo trafna ta uwaga o wymaganiach rodziców - fakt, rodzice oczekują, że szkoła zrobi za nich wszystko. Co skądinąd fatalnie świadczy o poziomie rozwoju osobniczego tychże rodziców. No ale oni muszą kasę zarabiać, nie tylko na zabawki dla dzieci.
    Tak to się porobiło w świeżutkim i jeszcze mocno niedojrzałym "kapitalizmie", który ledwo daje radę raczkować w PL.

    O tym pędzie - co kto lubi. Ja zdecydowanie lubię żyć szybko, zawsze tak miałam. I nie chodzi o zarabianie czy włażenie na kolejne szczebelki kariery (choć to też ważne) - głównie chodzi o to, że coś ma się dziać. Jak się nic nie dzieje, to jest nudno.
    Zresztą oczywiście upraszczam... ale coś w tym jest jednak, źle znoszę choćby nawet idylliczne stanie w miejscu.

    A żeby jednak wrócić do Galerii... pytanie mam, co waszym zdaniem myśli sobie ten misio:

    [​IMG]
    Drugie miejsce w ubiegłorocznym konkursie humorystycznych zdjęć zwierzaków.
     
    monia1125, krasnoludek10 oraz myszka212 lubią to.
  8. myszka212

    myszka212 Komisarz forum

    E tam, przy kieliszku wina...xD
    Monia, z bardzo wieloma rzeczami zgadzam się z Tobą i wszystkiego najlepszego z okazji przejścia na wyższy poziom:inlove::D
    Pytasz o szkołę...będę ostrożnie ważyła słowa, żeby nikogo nie obrazić. I zacznę tak - za moich czasów szkoła była święta i nauczyciele, którzy absolutnie zasługiwali na szacunek, a czasem nawet na uwielbienie. Miałam taką historyczkę i polonistkę. Oni szanowali nas, a my szanowaliśmy ich. Niestety tak wyglądała tylko podstawówka, liceum to była tragedia. Może to ja tak fatalnie trafiłam, ale nie mogę powiedzieć ani jednego dobrego zdania o tych nauczycielach, że już nie wspomnę o ich zachowaniu na maturze. W związku z tym moje doświadczenia jako ucznia są fatalne. I gdy moje dzieci poszły do szkoły postanowiłam, że nigdy nie pozwolę, aby je źle traktowano. A przykładów mogłabym wyliczyć mnóstwo, łącznie z tym, że po 3 klasie po prostu zabrałam syna do innej szkoły. Może nie powinnam wypowiadać się w tym temacie, ale też chciałabym być też dobrze zrozumiana. Jako matka nakazywałam szacunek do nauczyciela, a jeżeli coś mi nie pasowało załatwiałam to sama z nauczycielem. Podobnie było z młodszym synem, lata nauki w prywatnym gimnazjum przywróciły mi wiarę w nauczycieli, niestety na krótko, bo liceum kończył to samo co ja, pomimo że błagałam go, żeby tam ne szedł. I co? Profesorka z polskiego go nie lubiła, nie chciała dopuścić do matury, a jak poprosiłam o pokazanie jego prac pisemnych to nie mogła znaleźć. Maturę napisał na 70%. Nie chcę podawać innych przykładów, ale walczyłam jak lwica za każdym razem, gdy widziałam, że mojemu dziecku dzieje się krzywda.
    Napiszę Wam o mojej już śp. profesorce z historii/pomimo, że uczyła w podstawówce dla mnie zawsze będzie profesorem/. Była unikalnym przykładem pedagoga, ale najpierw była człowiekiem. Lekcje historii prowadziła tak, że nie słyszeliśmy nawet dzwonka. Lata potem ku mojej radości/jak przeniosłam syna do innej szkoły, czyli tej którą ja kończyłam/ została wychowawczynią w klasie mojego syna/. I pamiętam to jak dziś-wywiadówka, a Ona mówi - "bardzo Was proszę, nie pytajcie dzieci po powrocie ze szkoły, jak było? Bo one są zmęczone i nie chcą o tym mówić, ciężko psychicznie pracowały. Przytulcie je po prostu".
    Dzisiejsza szkoła...współczuję nauczycielom i dzieciom. Nauczycielom, bo mają do czynienia z "ciężką" młodzieżą, a dzieciom, bo nie wszyscy nauczyciele spełniają ich oczekiwania, większość nauczycieli nie jest przygotowana odpowiednio do pracy z młodzieżą, nie potrafią zachować bezpiecznego dystansu. I najważniejsza rzecz - od wychowania dzieci jest dom i rodzina, a nie szkoła.

    Gdzie te ryby?
     
    monia1125 i krasnoludek10 lubią to.
  9. krasnoludek10

    krasnoludek10 Chodząca legenda forum

    Wg mnie myśli sobie tak... O rany! Dlaczego zraniłem mojego przyjaciela:cry: Albo wręcz przeciwnie... Mogłem złapać swój lunch zanim mi zwiał na drugi koniec jeziora (być może innego akwenu wodnego, ale ten pierwszy przyszedł mi na myśl)xD:cry:xD

    Jak ryby, to i perłyxD:cry:xD

    Monia - gratuluję awansu na wyższy poziom:)
     
    Ostatnie edytowanie: 27 kwietnia 2021
    myszka212 i monia1125 lubią to.
  10. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    No właśnie.
    Tak myślałam.
    Ja jednak jestem niereformowalna, żyję polityką, która niebezpiecznie podnosi mi ciśnienie 8)xD

    Mój misio myśli:
    Jeszcze jedna taka konferencja prasowa i normalnie idę się utopić 8)
    Czekam na dalsze sugestie co do misiowych przemyśleń xD
     
    myszka212, monia1125 oraz krasnoludek10 lubią to.
  11. monia1125

    monia1125 Hrabia forum

    Dzięki za życzenia.. :inlove: Eh te wyższe poziomy.. wolę je na farmie wbijać :p Dobrze, że następny dopiero za rok, choć jak to powiedział siostrzeniec "się ciocisław obłowił w tym roku" (to dziecię ma 8 lat) 8)

    Co do misia, kilka opcji.
    1. "..." (Niestety nie nadaje się na to forum - opinia polityczna)
    2. "..." (Niestety nie nadaje się na to forum - mocno niecenzuralna)
    3. "..." (Niestety nie nadaje się na to forum - no zbyt religijna)
    4. "..." (Niestety nie nadaje się na to forum - mogłaby kogoś urazić)
    5. (w końcu) OMG (skrót angielski znaczący "o mój Boże", nacechowany zwątpieniem i niedowierzaniem w odniesieniu do każdego tematu - przykłady znowu mogłyby podlegać takim różnym o których wspomniałam w punktach 1-4)
    xD
     
    krasnoludek10 i zzizzie lubią to.
  12. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Wyrazy uznania dla siostrzeńca, za "ciocisława" i za koncepcję "obłowienia się" - bardzo cenię dzieci z talentami słowotwórczymi i z dokładnie takim poczuciem humoru xD

    Co do misia, to podrzucę jeszcze jedną ogólną myśl bardzo praktyczną w sytuacji zakazów powszechnych, bo każdy może sobie tę myśl dowolnie zmodyfikować:
    No nie, co on wygaduje?! :eek:
    Zamiast "on" może być "ona" itd 8)xD
     
    monia1125 i krasnoludek10 lubią to.
  13. myszka212

    myszka212 Komisarz forum

    Mnie szczególnie dziś podniosła, bo nie rozumiem dlaczego mam czekać do 29.05 z otwarciem knajpy na dodatek w 50%, a po galeriach będą łazić bez celu tysiące ludzi od 15.05>:(
     
    krasnoludek10, monia1125 oraz zzizzie lubią to.
  14. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    No ja to odwrotnie - nie rozumiem tego "luzowania", kiedy PL jest na pierwszym miejscu w Europie pod względem nowych przypadków, a brytyjski wariant jest zaraźliwy jak brzydkie słowo.
    Będzie śliczna czwarta fala... choć w PL to chyba ciągle jeszcze ta pierwsza leci, no max druga.
    Ale to są treści, więc niniejszym wkładam mordę w kubeł.
    Własną, żeby nie było xD
     
    krasnoludek10 i myszka212 lubią to.
  15. monia1125

    monia1125 Hrabia forum

    myszka212, nie ma co szukać logiki.
    Od początku pandemii (czyli od marca 2020) do dziś przepracowałam 79 dni. (z tego 2/3 latem, gdzie był spory luz jeśli idzie o ograniczenia i mogłam pracować).
    To powyżej takim małym drukiem, miałam rzec coś więcej, ale to nie miejsce na takie tematy.

    zzizzie
    , co do siostrzeńca to jest mega, ale tego "ciocisława" przyniosłam z pracy, siostrze opowiadałam anegdotę, a młody składał lego w pokoju obok, potem mówił do mnie tak przez dwa dni, teraz się mu przypomniało. Kwestia "obłowienia się" podłapał od wujka, który żartował sobie tak z niego przy okazji urodzin.
    Fajnie, że korzysta z tego usłyszy. Gorzej, że w niektórych przypadkach wychodzi mu to mniej zgrabnie...

    Słowotwórstwo przypadkowe to mojej mamie wychodzi np. "rocznica kanonizacji" stała się u niej "rocznicą pontyfikacji"..
    Ja też czasem machnę że hohoho..
    np.
    raz miałam rozmowę o pracę (starz 40h na tydzień za 800zł/miesiąc), plus stażu że siedziałam sobie w lesie i mogłam nocować na bazie..
    ale dostałam skierowanie na staż (od urzędnika z Urzędu Pracy) i polazłam na rozmowę. Gość na rozmowie (dyrektor we własnej osobie) przez 20 minut przekonywał mnie, że praca edukatora ekologicznego nie jest da mnie, zwłaszcza że stawka taka niska, on nie może potem zaproponować etatu, szkoda żebym marnowała wakacje na siedzenie w lesie bo może jakiś sklep będzie kogoś szukał (wolę las!). No i on tak mnie przekonuje, a ja jemu cały czas, że mi zależy, że ja to chcę i że lubię las, że mogę prowadzić jakieś wycieczki, spacery, pokazywać zwierzaki w oczkach wodnych.. i skapitulował kiedy stwierdziłam że bardzo lubię "płady i gazy" i na pewno dam radę.. Zorientowałam się z przejęzyczenia jak powtórzyłam jeszcze z dwa razy to samo, bo mi pan nie przerywał, więc pomyślałam, że go w końcu zmiękczyłam moją "miłością" do zwierzaków...

    A ostatnio na zakupach w sklepie mówię do ekspedientki, dosłownie śmigając ekspresowo, bez mała w biegu: "poproszę jednego piersia z kurczaka".. no bo jak jednego to musi być rodzaj męski a jakoś inne słowo na tego "piersia" czyli cycek umknęło w pedzie..

    A no dawno temu, w akademiku zostawiałam taką wiadomość na lodówce u koleżanek, bo moja była padnięta i czekałam na pana co naprawi, zawisła na lodówce w pokoju 420 na 4 piętrze taka karteczka: "Zostawiłam moje cycki w waszej zamrażalce. Odbiorę wieczorem. Buziaki Monika"..

    Hihihi jakoś tak czasem anegdotki są fajne. Kilka z dzieciakami mam, z racy. Np. Po czym poznać, że ciocia Monia nie ma chłopka? Bo nie wie co się z nim robi w nocy.. Wy wiecie? :p

    Wracając do poważnych tematów, miś z obrazka zwątpił jak przeczytał to co napisałam wyżej, stąd ta jego mina lub raczej ten gest.
     
    krasnoludek10, myszka212 oraz zzizzie lubią to.
  16. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Chyba czas spać, więc tylko dwie misiowe myśli podrzucę, a sensowna (mam nadzieję) odpowiedź będzie później.

    Z życia zawodowego:
    Kiedy wreszcie będzie ten piątunio -.-
    Oraz z życia rodzinnego:

    Rzuciła mnie.
    Uciekła z tym chłystkiem, co to się chyba w wybielaczu kąpie.
    I co ja ma teraz robić.
    500+ poszło się czesać :cry:
     
  17. myszka212

    myszka212 Komisarz forum

    Mnie także cisną się same nieparlamentarne słowa, ale..forum...xD
    A z drugiej strony, jak sobie wyobrażasz dalsze funkcjonowanie gastronomii i hotelarstwa np.? Ja jeszcze się "unoszę", ale wielu moich znajomych utonęło. Wiem...państwo...pomoc...ale nie można całego kraju zamknąć. Jak mamy osiągnąć stadną/fatalne słowo/ odporność, jak nas izolują? W knajpce jest mniejsza możliwość zakażenia niż w galeriach. Mam nadzieję, że nie będzie już żadnej fali. Inaczej, nie chcę żadnej fali, chcę, żeby było tak, jak kiedyś...

    [​IMG]
    O tak właśnie chcę - Wenecja, caffe Florian i cappuccino. Wiecie, że tam bywał Byron, Casanova, Dickens, Hemingway, Chaplin,Goethe, Fryderyk August I. A sam wielki Napoleon nazwał to miejsce najpiękniejszym salonem Europy.
    Obowiązkowo dołączam caffe Florian do naszej Galerii. Byłam tam, widziałam, siedziałam, słyszałam...tęsknię za tym miejscem. Był ktoś tam?

    Wszyscy jesteśmy poszkodowani i boleśnie odczuwamy jej skutki, każdy niestety na swój sposób/tu znowu nieparlamentarne słowa/
    No...od dzieci można różne nowe słowa usłyszeć - kiedyś, jak młodszy odmawiał Ojcze nasz powiedział "i odpuść nam nasze wina", nie mówił Matka Boska tylko Boska Matka, ale najlepszy numer był, jak przyszedł ksiądz z kolędą i pyta, w którym kościele będzie miał bierzmowanie - syn odpowiada - pod wezwaniem jakiejś kobietyxD
    Już jutro...

    [​IMG]
     
  18. monia1125

    monia1125 Hrabia forum

    Oplułam sobie monitor z powodu kobiety... xDxDxD

    Nawiasem, gdyby ktoś nie wiedział.. Z chłopakiem w nocy się śpi i chrapie, ot tak po prostu. Bo co innego można robić w nocy?!? (czytaj o czym pomyśli kilkulatek) :p Bo dorośli to mają same skojarzenia, o taki przykład..
    Zawsze jak dziecko coś powie, z czym ja mam problem, staram się przełożyć to na myślenie kilkulatka.. ;)

    ***

    Sytuację związaną z pandemią skomentuję tak:
    Chyba bardzo nadaje się do galerii, taki artystyczny komentarz.. :D

    ***

    zzizzie, tego tekstu z piątuniem zawsze zazdrościłam.. W sumie nigdy nie pracowałam w "normalnym" systemie (poniedziałek - piątek --> praca, weekend --> wolne).. Jeżeli nawet zdarzyło się pon-pt to w sobotę lub niedzielę też praca.. znacznie częściej praca pt-nd i czasem 2-3 dni w tygodniu. Ale to uroki i charakter pracy w turystyce/hotelarstwie i na własny rachunek ;)
     
  19. myszka212

    myszka212 Komisarz forum

    Ksiądz prawie spadł z kanapy xD

    To moje młodsze dziecko ma dość wysublimowany humor - to jeszcze jedna taka historyjka - miał kilkanaście lat, poszliśmy do sklepu/zaprzyjaźnionego/ i pani ekspedientka mówi, co zresztą było bardzo miłe/, że nie wyglądam na mamę takiego dużego syna, na co ja jej z uśmiechem, że mam jeszcze starszego, na co moje dziecię - No widzi pani co kosmetyki potrafią zrobić z kobiety.

    ... i w gastronomii;)xD
    A propos gastronomii...dziś jadąc do baru słuchałam radia i tam zastanawiali się czy ktoś lubi brukselkę?
     
    monia1125, zzizzie oraz krasnoludek10 lubią to.
  20. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Melduję, że ja lubię 8)
    Mój Marco też lubi, junior i bliźniaki podobnie.
    Do indyka na Święto Dziękczynienia oraz przy innych okazjach.
    Stanowimy takie ognisko zarazy, że chyba trzeba by było nas zbiorowo odstrzelić albo przynajmniej odizolować xD
     
    monia1125, myszka212 oraz krasnoludek10 lubią to.