W Galerii Kultury

Temat na forum 'Kluby użytkowników' rozpoczęty przez użytkownika myszka212, 27 marca 2021.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
  1. myszka212

    myszka212 Komisarz forum

    Nie bardzo kojarzę o co chodzi z jaszczombami:oops:, ale temat wulkanów w odniesieniu do rodziny jest mi ostatnio bardzo bliski...niestety:(
    Natomiast mnie najtrudniej byłoby opowiadać o tym co jest bolesne, szczególnie w temacie rodziny/dla ścisłości - nie tej, którą mam/. Zobaczmy, ja się to potoczy...
     
    monia1125, diablica3 oraz krasnoludek10 lubią to.
  2. diablica3

    diablica3 Ambasador forum

    Moze ja :)

    [​IMG]

    Obraz namalowal Gunnar Fredrik Berndtson. Od razu skojarzyl mi sie z 500 +xD
     
  3. myszka212

    myszka212 Komisarz forum

    Nigdy bym nie pomyślała o tym obrazie w ten sposób, bo to jest zagadka. Ile z tych dzieci jest siostrzeńcami, bratańcami, koleżankami i kolegami? No ilu? Może to jedyne maleństwo na kolanach matki jest dzieckiem...
    I nikt nie zwrócił uwagi na Twój post, a przecież to ikona naszej kultury. Pamiętam, jak odeszła Kora, wraz z nią odeszła moja młodość...teraz czuję to samo...gdzieś tam brzmią Jego piosenki. Dołączmy Jego wizerunek do naszej galerii i teraz płynie swoim Parostatkiem...
    [​IMG]
     
    krasnoludek10 lubi to.
  4. krasnoludek10

    krasnoludek10 Chodząca legenda forum

    A ja życzę wszystkim "Byle było tak, że człowiek bardzo chce; byle było tak, że się nie powie nie":cry::cry::cry: Poznałem/Odświeżyłem tę piosenkę niedawno, ale brzmi mi za to do dziś w uszach i mam nadzieję, że będzie brzmieć do końca moich ziemskich dni...
     
    myszka212 lubi to.
  5. monia1125

    monia1125 Hrabia forum

    Od obrazów wolę fotografie.. Chociaż podobnie jak w przypadku obrazów potrafię "zachwycić się" w sposób czysto subiektywny.
    Interpretacje zawsze wolałam zostawić innym a sama "zniknąć" w tym co widzę, opowiadając sobie co mogło się wydarzyć chwilę przed lub chwilę po.. Chyba że coś (zdjęcie/obraz) kojarzą mi się z tym co mnie spotkało/dotknęło/za czym się tęskni.
    Takie właśnie jest poniższe zdjęcie.
    [​IMG]

    Rodzina to nie tylko 500+, rodzina to przyjaciele, wsparcie na całe życia. Choć czasami się nie zgadzamy, nie umiemy ze sobą rozmawiać, ba przebywanie w jednym pomieszczeniu sprawia że lepiej nie wspominać..
    Ale kiedyś przecież byliśmy dziećmi, mieliśmy rodziców, rodzeństwo, przyjaciół.. To co nam zostaje i to jak popatrzymy na nasze jutro zależy od nas. Jedni w wielodzietnych rodzinach widzą 500+, ja mam nadzieję że jest tam szacunek, miłość i przyjaźń.

    Co do wcześniej wstawionego obrazu.. Ujęła mnie dziewczynka oparta o krzesło.. Wydaje się zwykły obrazek, ot choćby przy śniadaniu, ale ta dziewczynka..

    Nawiasem, moja mam (rocznik 56) miała 6 rodzeństwa, mój tata (rocznik 57) miał 7 rodzeństwa.
    Gdyby całe rodzeństwo mamy i taty przeżyło (w niemowlęctwie umierały dzieci) w obu przypadka byłoby około 11 dzieci.
    Mając mniej rodzeństwa od swoich rodziców, obserwując rówieśników którzy już są sami na świecie (bo rodzeństwa nie mieli a rodzice odeszli) i cieszę się, że mam rodzeństwo, choć czasem mogłabym gołymi rekami udusić (dobrze że na to forum nie wchodzą) :p
     
    myszka212, zzizzie oraz krasnoludek10 lubią to.
  6. krasnoludek10

    krasnoludek10 Chodząca legenda forum

    Właśnie to jest dziwne w rodzeństwie.. Że niejednokrotnie się kłócimy jakbyśmy chcieli brata/siostrę co najmniej udusić, ale i tak finalnie jedno za drugim by w ogień wskoczyło... Idealnie pokazał to dzisiejszy odcinek serialu "Kowalscy kontra Kowalscy" na Polsacie:) Ale nie będę spoilerował:pxD;)
     
  7. monia1125

    monia1125 Hrabia forum

    Nie oglądam.. Szkoda życia na seriale.. xD
     
  8. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Jaszczombów niestety nie znam, to chyba były same początki forum (chętnie się dowiem, o co chodziło, bo tylko czasami widuję te jaszczomby w klimatach nostalgicznych).

    Ale ten wulkan mnie zafrapował... choć u mnie zamiast wulkanu jest raczej wielki codzienny dom wariatów.
    Mogę to ewentualnie rozwinąć, kiedy się bardziej połapię, o co chodzi ;)

    Tutaj obrazu nie widzę, ale wyszukałam u wujaszka, jeśli 500+, to na pewno ten.
    Na dziś kojarzy mi się z bardzo ograniczonymi funduszami i przez to z mnóstwem niedostępnych szans.
    Ale ja jedynaczka, moi rodzice też - mam inne spojrzenie na sprawę ;)

    Fakt.
    Ona jest jakaś inna (nie tylko dlatego, że ma jasne włosy).
    Inny klimat - ma ktoś jakieś pomysły, dlaczego?

    Bo ja wiem, chyba też bardziej do mnie przemawiają fotografie.
    Ta twoja jest piękna, zdecydowanie artystyczna...
    ... ale co ja poradzę, że na widok dzieci na szosie natychmiast daję po hamulcu 8)

    Pełna zgoda.
    A już serial o takim tytule odrzuciłby mnie na wejściu.
    Zero patriotyzmu, wiem.
    Jeden jedyny ukochany serial się skończył :cry:
     
    myszka212 i krasnoludek10 lubią to.
  9. myszka212

    myszka212 Komisarz forum

    Z tego obrazu wieje jakimś smutek i zaduma pomimo pięknych kolorów zachodzącego słońca. Jest to jakiś symbol, dwoje dzieci - wcale nie wiemy czy rodzeństwo czy przyjaźń. Czy przyjaźń czasami staje się ważniejsza od posiadania rodzeństwa? Nie wiem - jestem jedynaczką, ale nie rozpieszczoną bynajmniej, nieźle mnie życie doświadczyło. Niewielu mam przyjaciół, bo na tej wg mnie najważniejszej zawartej "na stare lata" potwornie się zawiodłam. Moją jedyną przyjaciółką była moja mama...
    Ale i tak obserwując życie od wielu lat twierdzę, że nie ma większej przyjaźni jak między mężczyznami/szczególnie w świecie motocyklistów/ o czym niejednokrotnie miałam okazję się przekonać.

    To zależy jakie seriale...xD
    A tak przy okazji możemy rozwinąć ten temat, bo są seriale, których grzech jest nie obejrzeć;)xD
    Podpisuję się ponownie pod pytaniem o jaszczomby:).
    Jeżeli chodzi o wulkan - cały czas o tym myślałam i twierdzę, że jednak nie zdając sobie sprawy wyszłam za mąż za taki właśnie Wulkan/celowo z dużej litery, bo to mój PM/ szczególnie w odniesieniu wariacji. Taki przykład - wracam do domu - nie ma telewizora, dzwonię, pytam o co chodzi, odpowiedź - była okazja to sprzedałem, przywiozę nowy. I druga wariacja co dla mnie jest mistrzostwem świata - mój Wulkan będąc w Anglii sprzedał nasz komputer:oops:xD i rzeczywiście - niedziela rano dzwonek do drzwi/wtedy nie było jeszcze domofonów/ pojawia się facet, kładzie kasę na stół, bierze komputer i wychodzi...no bajka...xD
    O...i najważniejsze...pewnego dnia Wulkan wraca do domu i oświadcza, że właśnie kupiliśmy knajpę...:oops:xD, wcześniej był ogródek działkowy itd.xD
    Całe moje życie to wariacje, mogłabym jeszcze pisać o wielu innych rzeczach.
    Zdaję sobie sprawę z tego, że wariacje nie muszą kojarzyć się tylko z rzeczami przyjemnymi, ale także z jakimiś zawirowaniami, przykrymi wspomnieniami - tez mam takie, ale jeszcze nie dojrzałam do pisania o nich, może nie chcę pamiętać...

    Patrzę na ten obraz od kiedy zadałaś to pytanie - mała jest zamyślona, ale nie patrzy w jakimś konkretnym kierunku, a matka...czemu się nie uśmiecha? ma taką dziwną zafrasowaną minę? Na stole stoi ciasto, dlaczego nie ma talerzyków, a filiżanek jest tylko cztery...i zobaczcie jak te dzieci są do siebie podobne...
    To co my robimy w tej chwili przypomina to co zrobił Łysiak w serii swoich książek "Malarstwo białego człowieka". Kiedyś wrzucę obraz który "opisał".

     
    zzizzie i krasnoludek10 lubią to.
  10. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    O seriale to mnie lepiej nie pytajcie (jeśli Jensen Ackles nie jest waszym zdaniem najsmakowitszym aktorskim ciachem wszech czasów).

    Co do obrazu - jak to ja, w końcu poszperałam po necie, to jest jednak rodzina, spora jak widać, a ten "portret rodzinny" (tak jest określany) powstał na zamówienie tego chmurnego pana domu w tle.
    Swoją drogą ja się nie dziwię, że pan średnio radosny, doliczyłam się dziewięciu sztuk przychówku, brrr.
    Pan się nazywał baron Viktor Magnus Born i był ostatnim marszałkiem fińskiego zgromadzenia ustawodawczego z czasów sprzed parlamentu (oraz członkiem tego nowego parlamentu) - wszystko to w początkach XX wieku.
    Poza tym (w kolejności, w jakiej opisuje to wiki) był: prawnikiem, farmerem oraz politykiem.
    Ale identyfikacja dziecioroba chyba nie przeszkadza - można się zastanawiać, dlaczego te dzieci tak nierówno traktowano 8)xD
    Albo które miało... hmm... inną mamusię na przykład 8)

    ***
    Co do wulkanu, to sprzedaży komputera ja osobiście bym nie wybaczyła 8)
    Raczej wykopałabym z domu kolesia przybywającego z kasą po towar xD

    Ale niektóre pomysły twojego PM przypominają to, co wyprawia mój Marco, jeśli go choć na chwilę spuścić z oka.
    Nie widzę w tym niczego złego ;)
     
    myszka212 i krasnoludek10 lubią to.
  11. myszka212

    myszka212 Komisarz forum

    No nie jest;):(, nawet nie wiem gdzie grał, bo widzę go pierwszy raz:oops::(
    Dla mnie takim ciachem/nie lubię tego określenia/ jest Charlie Hunnam z serialu "Synowie anarchii"/oczywiście o motocyklistach/xD

    Nie miałam z tym problemu, już się powoli przyzwyczajałam, zresztą przywiózł nowyxD
    Marco to...???
     
    zzizzie i krasnoludek10 lubią to.
  12. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Zgroza, jak można Jensena nie znać :eek:
    Ja obejrzałam u wujaszka twojego Charliego, to ty w rewanżu zerknij na mojego Jensena xD
    Charlie całkiem spoko, ale jak dla mnie za bardzo blondyn xD
    A określenia "ciacho" też nie lubię, ale jest bardzo praktyczne, od razu wiadomo o co chodzi ;)

    Co do komputerów, to ja sobie nie wyobrażam domu jednokomputerowego. Nawet jak byłam samiutka z Gordonem (Gordon to pies), miałam lapka i desktopa... i jeszcze drugiego desktopa, ale on był firmowy. Kompa używam 24/7 przy każdej możliwej okazji, dzięki czemu odręcznie potrafię się już tylko podpisać. Teraz w domu są dwa poważne desktopy, trzy lapki plus startowy tablet juniora, a niewątpliwie będzie jeszcze więcej. Nie mogłabym się z kimś dzielić czymś tak osobistym, jak komp.

    A Marco, właściwie Mark, inaczej zwany chłopiną, to jest koleś, który od czterech lat siedzi mi na karku i regularnie wplątuje mi się we włosy jak nietoperz, na szczęście nie taki z Wuhan. Poza tym tatuś moich dzieci oraz mój ślubny.
    Idiotyczne to, wiem xD

    ***

    A jak już jesteśmy przy zdjęciach... rosyjski fotografik Andriej Seliwierstow, praca z serii Małe dzieci i ich wielkie psy:

    [​IMG]
    Podrzucam, bo fajne, ale nie ma się tu czego dopatrywać, czysta komercha, płatne sesje zdjęciowe dla bogatych klientów.
     
    myszka212, monia1125 oraz krasnoludek10 lubią to.
  13. monia1125

    monia1125 Hrabia forum

    Oj dziewczyny.. xD
    No to tak, co do wulkanów codziennych wariacji.. Mój wulkan dopiero się buduje, taki osobisty (stan cywilny zmieniam jesienią, i wcale ot tej zmiany stanu nie zrobię się nagle mądrzejsza, poważniejsza czy jakaś tam inniejsza), wulkany moje jak do tej pory to te przeżywane jako córka i siostra (mam brata i siostrę, oboje młodsi).
    W sumie to chyba nie ma znaczenia czy córka, siostra, mama, czy babcia. Zawsze są jakieś wariacje. Chyba ze ludzie zaczynają żyć obok siebie. Wtedy są tylko wariacje prywatne, w przypadku małżeństw kończące się rozwodem w przypadku rodziców i dzieci często brak rodzinnych wariacji kończy się wzajemnym żalem, powodowanym tęsknota za bliskością.

    **

    Jeżeli idzie o obraz i dziewczynkę. Dostrzegłam w niej chyba jakąś taką właśnie tęsknotę, pytanie za czym? Może za odrobiną radość? może dzieci jest tyle że matka, ojciec nie mają czasu dla nich tak indywidualnie? Bo od starszych wymaga się pomocy przy młodszych, maleńkich trzeba dopilnować.. Ale mimo wszystko dzieci w dużych rodzinach mają siebie nawzajem..

    Odnosząc się do fotografii chłopców.. wspominałam że popełniłam kiedyś opowiadanie (dostałam za nie 300zł nagrody - chwalę się, wiem), w każdym razie, moje opowiadanie okraszone zostało w lokalnym serwisie zdjęciem dwóch dziewczynek trzymających się za ręce. Wyglądały jak ja i moja siostra za dzieciaka.. ogólnie fotografia tych chłopców, znaleziona w sumie w sieci już trochę temu, to takie artystyczne przełożenie zdjęcia dołączonego do mojego opowiadania. Każdy w takim zdjęciu zobaczy to co chciałby zobaczyć. Ja widzę relację, jaką - zależy co się chce zobaczyć. Może przyjaciele, może bracia, idą RAZEM, trzymając się za ręce. Czy przyjaźń lub relacje z rodzeństwem są przez całe życie takie same. Nie sądzę.
    Sama kiedyś napisałam "trzeba się umieć pożegnać, tak aby kiedyś móc wrócić". Bo czasem jak się kogoś kocha (chodzi przyjaciela/ółkę, siostrę, brata) trzeba pozwolić im iść swoją drogą, a wymagać od nich trzeba tyle ile się samemu od siebie wymaga, biorąc poprawkę na to że nie każdy będzie taki jak ja (może ktoś być słabszy psychicznie/fizycznie lub dużo silniejszy).
    Reasumując przywołane prze ze mnie zdjęcie wzrusza mnie. Bo patrzę na nie z wiarą w ludzi, że jak chcą to i jako dorośli będą mogli iść tą samą drogą, ramię przy ramieniu a ich przyszłość będzie prosta jak droga ze zdjęcia, prosta tylko dlatego że idą w nią razem.


    **

    I teraz jaszczomby, zerknijcie w wolnej chwili tu:
    ..::klik::..
    Sporo osób mówi o jaszczomabach z rozrzewnieniem i sentymentem, bo to jak powrót do przeszłości. Osobiście na starym forum, tym pierwszym, jakoś szczególnie aktywna nie byłam. Coś napisałam, coś poczytałam. Wiele osób odeszło przez te lata (nie tylko z forum, ale całkiem z tego świata), forum się zmieniło.
    Jaszczomby to takie wspomnienie.
    W sumie lubię pisać, styl "jaszczombów" to majstersztyk. Ja to tak czasem coś machnę z takim pazurkiem jaszczombowatym, ale mistrzowie byli wtedy.. I ja chylę czoła przed nimi.


    zzizzie, a to ciach serialowe Twoje, nie grało w jakimś filmie?? :p Bo na film może by się czas znalazł..
     
    zzizzie, myszka212 oraz krasnoludek10 lubią to.
  14. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Cóż, byt określa świadomość (choć właściwie nie wypada cytować pana, który to napisał).
    Twoje wulkany zawsze pozostaną dla mnie niezrozumiałe – bo moje życie ukształtowało mnie zupełnie inaczej. Nie opiszę tego życia, bo to nie jest forum do zwierzeń... ale po prostu jestem zupełnie inna. W mojej obecnej RPG [Role Playing Game, po polsku podobno gra fabularna] nie ma miejsca na te "wariacje". A do tego nigdy nie miałam ani siostry, ani brata, ani babci czy dziadka, ani cioci z wujkiem czy innej dalszej rodziny - i dla mnie tak jest lepiej. Wolę być sama, tylko sama potrafię wszystko przetrwać. I wolę mieć spokój.

    Co do obrazu – w sumie to bardziej niż ta dziewczynka zastanawia mnie ponura, zacięta twarz matki. Nie zmęczona, tylko zimna. A nad wszystkim góruje Pan Baron czyli tatuś, niby z boku, ale ma stado pod kontrolą.
    Aha, i jeszcze: przenosisz dzisiejsze oczekiwania może nie tyle dzieci, co specjalistów od rodziny (te indywidualne sesje miłości rodzinnej z każdym dzieckiem z osobna), w czasy, kiedy nikomu by coś takiego nie przyszło do głowy. Nie wiem, czy te dzieci były szczęśliwe - ale wiem, że nawet się nad tym nie zastanawiały. Dzieciocentryzm pojawił się później, do tego chyba jednak najpierw w mieście.

    Co do chłopców na szosie – kiedy już wyhamuję, zastanawiam się, jak długa jest ta droga przed nimi. Czy za ileś tam pagórków dzieci zmienią się w dwóch starców, podpierających się wzajemnie w tej coraz to bardziej mozolnej wędrówce bez celu (a właściwie cóż, wiadomo, jaki jest cel)?
    Zabawne - ten mój ukochany serial (z moim ukochanym Jensenem) jest właśnie o takich dwóch braciach, o więzach rodzinnych, o rodzinie – jednej z amerykańskich świętości, o drodze wreszcie (takiej autentycznej drodze, na szczęście bracia mają do dyspozycji samochód). Serial jest bardzo dobry i taki – jak to nazwać – wielowarstwowy… ale nie namawiam, choć sama serdecznie nie cierpię seriali i tylko ten jeden pokochałam.
    Jensen owszem kiedyś tam zagrał w jakichś filmach - ale moim zdaniem akurat tych filmów oglądać nie warto.

    A jaszczomby – dzięki, nareszcie rozumiem. Fajna lektura, szkoda że się ludziom odechciało… choć jak człowiek tak obserwuje powolną agonię forum, to trudno się dziwić.
    Aha, z niejakim zdumieniem znalazłam tam moją Jajowatą (stare dzieje) – pewnie powinnam się czuć zaszczycona ;)
     
    monia1125 i krasnoludek10 lubią to.
  15. myszka212

    myszka212 Komisarz forum

    Pewnie oglądamy różne serialexD
    Zerknęłam, a jakże...a potem napisałam...
    A mnie się tak jakoś porobiło na stare lata, że blondyni zaczynają mi się podobaćxD
    Ale żeby wszyscy wiedzieli o kim mówimy do Galerii pozwolę sobie dołączyć tych dwóch mężczyzn

    [​IMG]
    [​IMG]

    U mnie jest tak - mężczyźni dzielą się na "bezpiecznych"/i tu długo szukałam odpowiedniego określenia nadającego się na forum/ atrakcyjnych/choć nie do końca o to chodzi, /ale my kobiety wiemy/. Dla przykładu - bezpieczny jest np. Eastwood i Linda, atrakcyjny Nicolas Cage. Wasze propozycje?
    Mój wulkan/oprócz PM/ to ja i moi rodzice, drugi to moi rodzice:(
    Byłam, przeczytałam i najbardziej spodobał mi się wychodekxD
     
    monia1125 i krasnoludek10 lubią to.
  16. monia1125

    monia1125 Hrabia forum

    Sama nie wiem czy współczuć czy zazdrościć sytuacji z "wulkanami". Chociaż to chyba zależy od punktu siedzenia i tego jakim się jest.
    Ja czasem się czuję, mówiąc obrazkowo jak żaba piromanka co wysadziła wychodek, tylko ja bym to zrobiła celowo, jej wyszło przypadkiem.. 8)


    Ja jakoś tak patrzę na dzieci przez jak to określiłaś dzieciocentryzm. Może to kwestia wykształcenia i obecnie pracy z dziećmi (tzn. obecnie to raczej jej braku bo pandemia [tutaj przemilczmy bo masakra jak by temat rozwinąć]).
    Z tym, że jak tak patrzę na dzieci kiedyś i teraz.. Kiedyś dzieci (patrzę choćby przez siebie) miały rodziców pracujących, którzy wolne chwile (czasem dosłownie od święta) mimo wszytko starali się spędzić z dziećmi, przez zakazy i nakazy jako dziecko (mimo buntu na zakazy i nakazy) czułam że jest ktoś kto się mną opiekuje. I mieliśmy siebie - rodzeństwo, czy inne dzieci. Było gwarno, spędzało się czas razem z innymi.
    Co widzę teraz? Dzieci nie mają nakazów i zakazów, nie mają zainteresowania, muszą coraz częściej spełniać czyjeś oczekiwania, ale wychowywane mogąc decydować o wszystkim nie są w stanie udźwignąć tego, przez to że im wszystko wolno, wszystko mogą a nic nie muszą. Zamiast spędzać czas z rodzicami wysyłane są do sal zabaw w hotelach podczas świąt. Zamiast spędzać czas z rówieśnikami, jeżdżą od niani do babci lub niania wozi na zajęcia dodatkowe (które może na początku były atrakcyjne ale po jakimś czasie często są przymusem lub przyzwyczajeniem). Dzieci dotykają problemów współczesnego świata i szybciej tracą niewinność, bo to co jest na około zalewa ja, rodzice nie starają się chronić dzieci tylko o swoich sprawach rozmawiają przy nich (choćby krytykując nauczycieli, szkołę, polityków, kościół, ogólnie wszystko).
    I jak rozmawia się z 5-6 latkiem ma on poglądy na politykę, opinię o szkole do której zaraz pójdzie, wie że nauczyciel jest głupi bo nic nie robi tylko wymaga od rodziców a oni są tak zmęczeni pracą że urlop się im należy i on nie może im za bardzo przeszkadzać i jak będzie grzeczny dostanie [kolejną, drogą] zabawkę.
    I wiem że teraz generalizuje i nie wszyscy rodzice/dzieci/rodziny takie są.
    Ale aż za często spotykam takie dzieci, które po tygodniu "odwiedzania mnie" (tam gdzie pracuje) żegnają się ze słowami "ciociu tylko ty mnie naprawdę lubisz", kilka razy usłyszałam "kochasz", "słuchasz", "wierzysz we mnie".
    Plus dla mnie że daję z siebie co mogę w pracy, ale coś we mnie, tak w środku, krzyczy.
    Zwłaszcza że kiedyś, jak piszesz, nikomu by indywidualne sesje miłości nie przyszły do głowy. Teraz, pomimo badań, wiedzy, postępu, dzieci są często traktowane jako dodatk do życia, który wpisuje się w pewną ramkę, jak przedmiot, bo "wypada mieć".




    Kurczaczki pieczone, no muszę sięgnąć do tego serialu Twojego ulubionego. W końcu mnie zaciekawiłaś tak na poważnie tym Twoim opisem.


    Stare dzieje to prawie zawsze powód do dumy, chyba ze jest się jak żaba piromanka i wychodki się co chwila wysadza..


    myszka212, chyba nie zaryzykuję męskich propozycji.. Mój gust się zmienia jak pogoda za oknem (bardziej jak film na ekranie).
    Stały "gust" to Mój Pan. Ale jego zdjęcie i wizerunek nie wskoczą na forum. Jeszcze by mi go jakie jaszczomby porwały i zamiast wesela byłaby wielka heca.. xD

    Żaba piromanka i wychodek to mistrzostwo świata. :inlove:
     
    olgs3, myszka212 oraz krasnoludek10 lubią to.
  17. myszka212

    myszka212 Komisarz forum

    Wiesz co Monia? Zainspirowałaś mnie do spojrzenia na te fotkę z innego wymiaru czasu i przypomniały mi się moje chłopaki - krótkie spodenki, koszulki z kołnierzykami...Teraz jest inaczej, dzieci są inne, bo rodzice są inni...nie napiszę czy lepsi czy gorsi...ale beztrosko poddający się biegowi czasu. A dzieci...nieważne czy urodzone w latach 80 czy w 21 wieku powinny mieć wpojone te same zasady, one nie ulegają przedawnieniu, zawsze obowiązują. Patrząc na to inaczej, jak mawia mój syn - to jest niestety efekt rozwoju cywilizacji...nam wystarczały trzepaki i skakanie w klasy, oni potrzebują komórek, laptopów. Kiedyś mój syn zadał mi pytanie - jak mam ustrzec swoje dzieci przed uzależnieniem od komórki? I wiecie co? ze smutkiem patrzę na obecne mamy, które wtykają komórkę 3-latkowi, żeby mieć święty spokój. Mój syn prowadził kiedyś knajpkę, która była dostosowana właśnie dla mam z małymi dzieciaczkami. Nie wyobrażacie sobie co tam się działo - zabawki rozwalone po całej knajpce i żadna z mam nie kazała dziecku to posprzątać, porozbijane szklanki i żadnej z mam nie przyszło do głowy, żeby to posprzątać, że już nie wspomnę o zapłacie za zniszczenia, karmienie dzieci swoimi soczkami i paluszkami słonymi, a jak zwrócono im uwagę to brała dziecko do toalety i tam go karmiła. I to jest właśnie to co piszesz Monia - brak nakazów i zakazów, ale to nie wina dzieci, to wina rodziców, tzw. bezstresowe wychowanie. I druga rzecz - najważniejsza na świecie - poświęcenie czasu dla dzieci. Pracowałam 3 razy w tygodniu po 12 godzin i choćbym ryła dziobem po ziemi zawsze miałam dla nich czas. Ale to moje wspomnienia - mam dwóch wspaniałych synów, którzy wiedzą co to jest szacunek, tradycja, historia/o tym Wam kiedyś napiszę, bo to są fajne sytuacje/. Ale wracając jeszcze do szkoły, o której wspomniałaś - rozwiń proszę myśl "nauczyciel jest głupi bo nic nie robi tylko wymaga od rodziców a oni są tak zmęczeni pracą że urlop się im należy i on nie może im za bardzo przeszkadzać i jak będzie grzeczny dostanie [kolejną, drogą] zabawkę." U mnie sprawa była prosta - bo mam też wyjątkowe podejście do nauczycieli, ich umiejętności i podejścia do ucznia. Nie uznawałam żadnych wagarów oprócz tych zaplanowanych - tzn. mówisz mi, że nie chcesz iść do szkoły i ja to akceptuję. Takie planowane wagary mieli 2 razy w roku. Niestety czas mija, biegnie do przodu, wszystko się zmienia/nie zawsze na dobre/, ale co zrobić? Nauczyć "nowoczesne" mamy, że dzieci to nasze największe dobro, które powinne przeżyć swoje dzieciństwo z dala od problemów dorosłych. Kto doczytał do końca - chwała Mu za to:)
     
    olgs3, monia1125 oraz krasnoludek10 lubią to.
  18. krasnoludek10

    krasnoludek10 Chodząca legenda forum

    Święte słowa:)!!!!
     
  19. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    W biegu, bo na wagarach jestem - udało się wreszcie uciec od dzieci 8)xD

    Pytanko mam: obie wspominacie o tych "zasadach", takich ponadczasowych, które należy wpajać dzieciom. Jakie to zasady?
    Tak z ciekawości pytam :)
    O rodzicach, komórkach, kompach itd napiszę kiedyś, bo nie ze wszystkim się zgadzam.
    Idę się rozkoszować samotnością we dwoje, nie w pięcioro xD
     
    myszka212, monia1125 oraz krasnoludek10 lubią to.
  20. monia1125

    monia1125 Hrabia forum

    Miłego rozkoszowania się samotnością we dwoje ;)
    Czekam na Twoje zdanie, chętnie spojrzę na te sprawy z innego punktu widzenia, bo może ja jestem tak dziecinnie naiwna, nostalgicznie patrząca na pewne sprawy ze coś mi umyka. Cały czas biorę to pod uwagę, dlatego inne spojrzenie jest jak najbardziej wskazane.


    Zmykam teraz na zakupy. Jak wrócę rozwinę, poskrobię co tam mi się myśli.. :)
    Kupuję opony letnie (wyprawa z mojego miasteczka do "wielkiego" miasta). :cry:
    To niesprawiedliwe ale mój przyszły PM nie ma (i nigdy nie będzie miał) prawa jazdy. Swoją drogę zawsze "broniłam kierownicy niczym niepodległości", więc przynajmniej tutaj, nad kierownicą jestem jedynym, niepodważalnym władcą.. Ale wymiana opon na letnie to też zabawa dla mnie. Mój przyszły PM jedzie jago tragarz.. :p
     
    myszka212 i krasnoludek10 lubią to.