zzizzie

U nas na Jatkach jest pomnik ku czci zwierząt rzeźnych :

 

Trudno się z tym nie zgodzić, przecież całkiem świadomie zaproponowałam "opaczność" jako opcję
Opaczna interpretacja kodeksowych klauzul to wszak lokalna specjalność jest

A swoją drogą ciekawa sprawa z tym przymiotnikiem, "opatrzny".
Spellchecker mi się awanturuje, że czegoś takiego nie ma - i chyba o tyle ma rację, że dziś ten przymiotnik jest już mocno przestarzały.
Za to "opaczny" trzyma się mocno.
Coś w tym kurcze jest

I znowu muszę zacytować mój prywatny dekalog.
Pierwsze: nie podpuszczaj

Pomników świni jest zdaje się baardzo dużo, świnie świntuszące (w takiej dość dziwacznej formie) występują w Chinach oraz jako... hmm... statuetki czy posążki, do kupienia w rozmaitych antykwariatach.
Z tej samej działki można sobie poszukać krówek, koników, wilczków... hmm, ptaszków, motylków...
... no i innych gatunków, nie napiszę, jakich, bo się podpuścić nie dam
Co do ram czasowych aktywności świnek i innych gatunków, to ja zdecydowanie nic nie napiszę o niejakim Mahatmie G.

Jakie fajne
Owszem, sporo w tym hipokryzji... ale pomysł naprawdę zacny, a wykonanie super

 

Dlaczego hipokryzji? Wszyscy wiedzą, że naturalne odpowiedniki tych zwierząt lądują na ludzkich stołach. Ale to nie znaczy, że nie mamy ich szanować.

 

To tylko taka moja prywatna idiosynkrazja - coś mnie razi w połączeniu zdań "Ach jaki śliczny prosiaczek" i "Ach jaka smaczna szyneczka".
Ale oczywiście we mnie też można rzucić tym biblijnym kamieniem (ewentualnie butem, pustą puszką po piwie czy kto tam co ma pod ręką), ponieważ sama jadam szynkę jednocześnie doceniając np inteligencję świń (niepokojąco zbliżoną do inteligencji Homo sapiens, choć tylko w testach niewerbalnych).
Wszyscy mięsożercy są w pewnym sensie hipokrytami.
Co do szacunku dla stworzeń, których przeznaczeniem jest garnek, to owszem - należy im się przynajmniej szybki i bezbolesny koniec. Ciekawa jestem, ile tych zwierzaków naprawdę kończy życie w taki sposób.
Ale domyślam się, że to też nie jest temat na forum dla siewców sałaty i hodowców kurczaków

 

Jak byłam na wsi i akurat był ubój to góra 2 minuty to trwa.
W ubojniach podobno szybciej, Chyba że znajdzie się jakiś sadysta i pastwi się nad zwierzyną.
Nie wiem jak wyglądają rytualne uboje.

 

Też nie mam pewności co do uboju rytualnego.
Sam ubój (nie rytualny) pewnie trwa krótko, bo komu by się opłacało godzinami się szarpać ze śmiertelnie przerażonym zwierzakiem.
Ale ponieważ ten temat (wg mojego prywatnego kodeksu) jest naprawdę zbyt drastyczny jak na forum dla miłośników różowych pikseli, wspomnę tylko o etapie, o którym najwygodniej jest zapomnieć przed konsumpcją schabowego czy choćby kurzego cycka w wymyślnej panierce: mianowicie o etapie prowadzenia na rzeź. Z tym to naprawdę bywa niewesoło, zwłaszcza w warunkach przemysłowych (bo jak inaczej nazwać te "gospodarstwa" z masową produkcją mięsa...?).

No ale cóż, na to chwilowo nic nie poradzimy - więc nie ma o czym mówić w sumie.
Wracając do myszek laboratoryjnych... tortury to jest coś znacznie gorszego.
Ale za to cel był w pewnym sensie bardziej szlachetny... chyba.
Ech, no niewesołe te kwestie etyczne, nie pasują do pięknej śródpandemicznej soboty, prawda...?

 

Podobno cel uświęca środki.
Na pewno tortury są gorsze, jednak to żywe stworzenie i mi szkoda.
A co jest wesołego podczas tej pandemi, trzeba czymś się zająć by nie świrować.

 

To ja mam taki sposób podpatrzony gdzieś tam na necie (żeby już nie myśleć o zwierzakach, ech).
Jest to sposób na pewne i w miarę szczelne zamykanie plastikowych torebek z zapasami jedzonka (raczej nie pochodzenia zwierzęcego, wielka ulga).
Choć mam własne sposoby podparte specjalistycznym sprzętem, ten pomysł jest na tyle fajny i ciekawy, że chyba warto go przedstawić światu:

​

I z innej beczki takie ponure jesienne wspomnienie:
"Przez pięć minut stałem w oknie odpowiadając sąsiadce na powitalne machanie, zanim zorientowałem się, że ona myje okno."
Byle do wiosny.

 

Otóż to. Ja sobie wymyśliłam , że nauczę się szyć na maszynie.Siedzę od wczoraj i szyję. Udało mi się uszyć pierwszą poszewkę na "jaśka"- pochwalę się, a co!
Mieliśmy dzisiaj w góry na sanki jechać ale tak nasypało we Wrocławiu , że nie trzeba za miasto wyjeżdżać. Ostatni raz tyle śniegu widziałam 6 lat temu w Krakowie.ehh

 

Nie wszystkie produkty można w ten sposób zamykać, sposób fajny.

 

Szyłam kiedyś
Nawet koleżankom jakieś ubranka (nie dla lalek) szyłam.
No ale to było chyba pod koniec podstawówki.
To jest bardzo fajna zabawa, takie szycie... tylko pytanie: co szyć, panie premierze, co szyć?!
W grę wchodziłaby ewentualnie taka gustowna narzutka ze ścinków, ale to trzeba najpierw mieć ścinki, a później miejsce, gdzie by ta narzutka pasowała.

Hmm, śnieg?
A co to jest śnieg...?
I co on robi w PL w połowie stycznia, przecież miał być w marcu

 

Nie wiem ale tu u mnie to ani w styczniu ani w marcu nie ma śniegu zazwyczaj.

 

No mnie się właśnie tak wydawało, że jeśli już, to na Wielkanoc

Pamiętacie taką zimę z zaspami na trzy dni przed Wielkanocą parę lat temu...?
Zastanawiał się człowiek, czy życzyć wesołego jajka, czy może wesołych świąt

***

Informuję, że bliźniaki zaczęły chodzić.
Junior zachwycony.
My teoretycznie też, ale musimy bardzo uważać, żeby nie wybuchnąć niepohamowanym rechotem.
Mianowicie bliźniaki chodzą razem, wzajemnie się wspierając.
Gdyby nie wzrost i odzież taka mało pasująca, wyglądałyby jak dwójka przyjaciół po wyjściu z baru nad ranem


EDIT: a jak już mowa o śniegu, to właśnie mi przysłano filmik, stary ale jary.
Śnieg, pieski, zero polityki - czegóż chcieć więcej.
A do tego naprawdę można się co najmniej uśmiechnąć.
Więc polecam:

​

 

Witam.U mnie tak ogród wygląda:

Niby pięknie ale czemu tak zimno

 

No właśnie, pięknie, ale zimno.
Brr.
Co ja na to mogę, że zimy nie lubię
I już nie polubię, tylu lat nielubienia nie da się odkręcić.

***

Z niejakim smutkiem stwierdzam, że w czasie ferii dzieci się nudzą.
A później będzie lament.
Ech, to forum to jest jednak trudne środowisko.
Trudne do wytrzymania.

***

To teraz tak:

Chlebuś z cheddarem:

​

... czy może śniadaniowa (i nie tylko) owsianeczka w formie zapiekanki:

​

...?
Mogę kiedyś wklepać przepisy jakby co, bo wypróbowane i komisyjnie zatwierdzone.

***

Wracam do mojego świata wręcz ociekającego polityką.
Choć uczciwie powiem, że nadmiar adrenaliny zaczyna mnie lekko męczyć.
Byle do 20 stycznia, godz. 23:59 (czasu miejscowego).
I oby nic się nie wydarzyło z tych rzeczy, które niestety mogą się wydarzyć.

 

Właśnie przed chwilą sprawdziłam -16 st. C na termometrze, śnieg drobniutki prószy i się pięknie skrzy, jest bajkowo, bo jeszcze dróg nie odśnieżali, ale..... brrrr
Owsiankę kiedyś przy okazji poproszę.

===
Nic się nie wydarzy, chyba zabezpieczenia wszelakie będą adekwatne do sytuacji, nie wyobrażam sobie inaczej

==
Testuję sowę, czy doleci, czy zamarznie po drodze, jedna już mi dziś padła...

 

No właśnie, brrr. Takie bajkowe krajobrazy to ja sobie mogę pooglądać np w telewizji, ale żyć w takim mrozie - wykluczone.

***

Zabezpieczenia, ech.
Teoretycznie będą adekwatne, niestety w praktyce jest tyle rozmaitych paskudnych możliwości, że aż skóra człowiekowi na karku cierpnie. Technika wojenna (czy jak to nazwać) zrobiła ostatnio ogromne postępy i teraz wszystko zależy od tego, jak daleko tacy różni gotowi będą się posunąć.
Uczciwie powiem, że wolałabym jednak mniej publiczne imprezy - choć rozumiem psychologiczne znaczenie tych publicznych.
Ogólnie to też brr, zupełnie jak ta zima

 

Chyba masz rację, niechby już był czwartek, imieniny Agnieszki , Dzień Babci....

 

A no proszę.
To będzie komu życzenia składać, jeśli przetrwam środę, to się zgłoszę z podwójnymi życzeniami

 

Niestety , czeka mnie upojny wtorek w kuchni, ale co to dla mnie