zzizzie

Uff dzięki
Nie jesteś (jeszcze) nieuleczalnym przypadkiem straconym dla świata
Tak trzymaj

 

Aga,nie bierz poważnie tego,co piszę-przecież wiem,ze bywają wspaniali lekarze ale-na szczęście,jeszcze nic mi nie dolega,żebym musiała sprawdzić to realnie...Doświadczenie z Mama mi w kość dało,wiec trochę przekornie teraz piszę-pewnie,jak mi coś tam się wykluje,to pomocy szukać będę-na dzień dzisiejszy przyjmuję ,że się po prostu rano,któregoś dnia,nie obudzę i baaardzo się do tej myśli przywiązuję...Wiem ile Mama wycierpiała,więc..

 

Spoko, po części Cie rozumiem bo niestety tez miałam przez pewien szpital i lekarzy w nim przygody po których 3 dni po wyjściu i niby zabiegu trafiłam ponownie pod skalpel ale juz o własnych siłach z karetki nie wyszłam tez wtedy miałam ogromny zal do wszystkich i obawiałam sie każdej kolejne wizyty w szpitalu, na szczęście choć z drugiej strony nieszczęście bo tych wizyt było jeszcze kilka i za kazdym razem pod skalpelem ale właśnie na szczęście juz w innym szpitalu i z innymi lekarzami dzięki którym jakoś na dzień dzisiejszy funkcjonuje normalnie. Tak więc nie wkładam wszystkich do jednego wora i wiem że są tacy z powołania którym można zawdzięczać zdrowie a nawet życie

 

Pisałam o koleżance,która na mastektomię poszła-no wiec operacja się udała ale 3 dni po tym zaczęła rzygać czarną krwią i ból straszny miała.Ale to niedziela była,wiec tylko rezydentka na oddziale...Środki p/bólowe jej dawała a jak rano normalny lekarz na dyżur przyszedł i się zorientował w tym,co i normalny,dorosły człowiek też,to już za późno było,bo podczas operacji odeszła...Nie wiem czy wiedziała,ze ma wrzody,bo dawno się nie widziałyśmy ale jak lekarz,nawet świeżo upieczony,objawów nie skojarzył,to ja już nie wiem...Strach się bać teraz...

 

Ech, no niestety błędów lekarskich jest wiele ale tak samo jest wiele pomocy i uratowań ludzkiego życia. Też miałam żal do lekarzy, można powiedzieć ze przez jednych z takich partaczy jestem cała pocięta ale mimo wszystko przekonałam sie ze są i Ci pomocni dzięki którym dziś tutaj jestem. Ale było trudno, czasu nie cofnę, ważne ze na dzień dzisiejszy jest wszystko ok a jak długo, hmmm no cóż mam świadomość ze w moim przypadku moge sie spodziewać powtórki która była od tamtej pory juz nie raz, choć teraz moje wizyty są juz w całkiem innym szpitalu niż ten pierwszy to obawa zawsze jakaś jest ale nie panikuje i zawsze staram sie być pozytywnej mysli bo te negatywne to uwierz nic dobrego, wiele mysli negatywnych na takim oddziale na jakim bywam niszczy bardziej ludzi niż sama choroba.
No dobra, chyba musze uciekać, bo gospodyni zaraz sama mnie wykopie, nie potrzebne jej w chałupie takie smuty. Sory Zuzka za wtargnięcie i kontynuacje nie wesołego tematu.

 

Myślę, że nikt cię nie wykopie, niestety życie składa się z przyjemnych i ze smutnych rzeczy.
Każdy z nas ma dobre i złe doświadczenia w życiu
Można o nich spokojnie porozmawiać, starać się ewentualnie podpowiedzieć jakieś rozwiązanie albo wspólnie cieszyć się dobrymi rzeczami.

Przyszłam chyba na koniec dyskusji, bo mi klawiatura siadła, ale już dostała nowe baterie i jest ok.

 

NO to jest fakt

Wiesz, hmmm no tak dziś nagle wparowałam, gdzie wcześniej jak uz to w krzaczkach siedziałam, no może na początku kilka razy weszłam do chatki ale dziś......

Celowo zastrajkowała

 

Zuza na pewno nie wykopie nikogo,kto ma coś ważnego i prawdziwego do powiedzenia.Zuza tylko trolli nie lubi a ty nim nie jesteś Ja sama nie wiem,co tu robię,bo ani wiekiem ani elokwencją Zuzie nie dorównuje i dorównać nie zdołam-po prostu ,pisze co mam na sercu lub wątrobie a jak tematu nie znam,to milczę...No i taki to wątek jest... Piszcie,co boli a tu się odpowiedź znajdzie... Szkoda tylko,że wszyscy z krzaczorów czytają a nie chcą się podzielić opiniami,sądami itp...

 

Czasem bezpieczniej jest tylko czytać niż sie odezwać

 

Ale nie tu Tu takie mini oczekusie chyba,sądząc po ostatnich banach Sama się zastanawiam,jak dawno temu na Bahamy zesłana byłam? Ktos wie?No bo do PT pisać nie bedę...A w oczekusiach,to chyba z 3 razy pauzowałam...Biedna miła Gosia w kazamatach

 

Gosia, święte słowa

 

Hmmmm powiadasz, ze jak juz tu wlazłam to mam szanse pierwszy raz sie załapać na te wczasy?

Ja od 10 lat gry jeszcze nigdy. Na starym forum tylko co oberwałam żółtą kartkę bo wtedy były, no ale do czerwonej nie doszłam

 

Nie wykopię
Wszystkie tematy są dozwolone, wesołe i niewesołe.
Jak to się mawia (poetycko) w moich okolicach: Sky is the limit, czyli granicę wyznacza niebo (w sensie: ta atmosfera czy inna stratosfera nad nami, bez konotacji religijnych rzecz jasna).
Z tym, że na tym forum tutejszy Kodeks karny wyznacza nam wyjątkowo ciasne granice - czuję się trochę jak w takiej szklanej kuli ze śniegiem, znacie to...?

Błędy lekarskie, ech.
No zdarzają się, każdemu się zdarzają jakieś błędy.
Błędy spawacza, który stawiał rusztowanie (albo brał udział w budowie mostu) mogą mieć nawet bardziej spektakularne skutki.
Ale tak sobie myślę, że jednak błędów jest znacznie mniej, niż tej zwyczajnej, codziennej, ciężkiej pracy.
Zwłaszcza teraz.
Błędy są po prostu bardziej widoczne i dłużej pamiętane.
Co oczywiście nie znaczy, że należy hurtem wszystkie błędy wybaczyć.

Swoją drogą w tym przykładzie z perforacją wrzodu żołądka to zawiniła cała kolejka specjalistów przed tym niedouczonym nieszczęśnikiem na dyżurze. O ile wiem, w przypadku planowych operacji należy najpierw bardzo dokładnie pacjenta przebadać właśnie w poszukiwaniu potencjalnych źródeł takich niespodzianek, których można było uniknąć. Że się lekarz dyżurny nie domyślił, o co chodzi - to jedno, ale że miał zaufanie do starszych kolegów to zupełnie inna sprawa. To zaufanie zapewne pozbawiło go zdolności samodzielnego analizowania sytuacji.

Hmm.
Że co proszę...?
No tak, mnie wiekiem dorównać to mało kto potrafi, wszak skończyłam właśnie 107 wiosen (and counting czyli liczymy dalej)
A wyszczekana jestem po tatusiu, to nie moja wina

Swoją drogą święta prawda - poważnie tu można o wszystkim (w tej szklanej kuli wrr).
Trolli nie karmimy, spamerów ignorujemy...
... ale tu się jednak dość regularnie pojawiają tematy naprawdę interesujące, prawda...?
Ech i co będzie z tym wątkiem, kiedy -
No dobra, jeszcze nie teraz

 

NO skoro nie no to super, bo juz sie obawiałam że jednak i jeszcze tabliczke zastane zakaz wstępu

Oj niestety i to ogromne

To jest prawda

No, no Ty juz sie nigdzie nie wybieraj, mało Ci jeszcze było?

 

Teraz to się zbliżają Święta, trzeba będzie pomyśleć o ciasteczkach i innych takich, żeby nie myśleć o covidzie , szarym listopadzie i innych "przyjemnościach".
Nie przepadam za zakupami przez internet, ale innego wyjścia nie widzę, a Mikołaj i gwiazdka niedaleko

 

Też dawniej nie przepadałam a nawet nie chciałam o takich słyszeć a teraz od dość długiego czasu sporo tak zamawiam.

 

Hej,ja do końca grudnia gram,wiec daj mi spokojnie w tym wątku żywot farmowy dokonać... I się nie wypinaj na regulamin przynajmniej do tego czasu,oki? Jakąś ankietę dziś miałam,oczywiście wypełniłam-ktoś wie,co zamierzają?Bo alternatywna farma,to mi nie wiele mówi-znaczy ci,co mają wypas w sprzęcie,dalej grac będą a ja se z Farmerią w bierki pogramy?Bo oboje wymagań sprzętowych nie spełniamy,chociaż Andrzej ma w miarę nowy sprzęt a ja stary... To niesamowite jest,co oni,w sensie BP zrobili-jakiegoś bubla,na niby testy dali,nie pomyśleli,ze gracze tutaj,to raczej średnia klasa sprzętowa i wiekowa...Dali farmę na najwyższym czymś tam i teraz w 1,5 miesiąca mają wszystkim grę zapewnić???Idę,bo mi się ciśnienie podniesie i nie zasnę spokojnie,dobranoc

 

Wiesz ale wymogi UNIT to nie są wymysły BP

 

Niby wiem ale żal mi 6 lat i że już więcej,po 31 grudnia, się z wami nie spotkam ... no chyba,ze jakiś cud...

 

Gosia, ja też liczę na cud