zzizzie

Temat na forum 'Archiwum - pozostałe działy' rozpoczęty przez użytkownika zzizzie, 27 października 2018.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.
  1. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    O jak miło :)
    Kocham kiedy ktoś się zainteresuje moimi propozycjami kulinarnymi (rogaliki genialne, prawda...?) :inlove:
    No to teraz ludzie, których to nie interesuje, będą musieli szukać ciekawej lektury gdzie indziej (powodzenia życzę) 8)
    Ja wchodzę do kuchni i już tu zostanę, a co, taka moja emigracja wewnętrzna (pamięta ktoś taką emigrację...?).

    Najpierw chlebuś, bo slidersy to są właściwie dwa różne przepisy (no, albo trzy różne, ewentualnie cztery różne - tyle dobrego, że przepis na bułki jeden).

    Więc chlebuś - cztery składniki, w tym jeden z kranu (czyli woda):

    - 420 g mąki pszennej chlebowej (podobno może być od biedy taka zwykła, ale chlebowa daje najlepsze efekty)
    - 2 łyżeczki drożdży instant (czyli prawie cała paczuszka tych od Dr Oetkera, która podobno zawiera 2 i 1/4 łyżeczki)
    - 2 łyżeczki grubej soli (może być i taka drobna, ale autorka przepisu twierdzi, że z grubą smak jest lepszy)
    - 360 ml chłodnej wody (to jest półtorej szklanki, ale tutejszej, tutejsze są mniejsze - więc podaję w mililitrach)

    A robi się to tak:
    Mąkę wymieszać z drożdżami i solą w sporej misce (takiej, która nam do lodówki wlezie).
    Wlać wodę, która powinna być naprawdę chłodna (choć nie lodowata) - w każdym razie na pewno chłodniejsza od takiej standardowo wlewanej do drożdży.
    Wymieszać łyżką - jeśli to się zupełnie nie chce połączyć, to można od biedy zgnieść ręką, ale wystarczy ciut cierpliwości, czyli mieszanie łyżką przez minutę zamiast pół minuty.
    I już.
    Powierzchnię ciasta (nie całą miskę, tylko ciasto) szczelnie przykryć folią spożywczą i odstawić miskę na 2-3 godziny byle gdzie, na razie nie do lodówki.
    Ciasto sobie podrośnie i zacznie mieć dziurki. I dobrze mu tak.
    Po tych 2-3 godzinach można niby już piec ten chlebuś, ale znacznie lepiej będzie wpakować go do lodówki - na co najmniej 12 godzin, a maksymalnie do trzech dni. Moim zdaniem bardzo to praktyczne, pieczemy wtedy, kiedy chleb będzie potrzebny.

    Po tych 12 czy ilu tam godzinach ciasto wyjąć z lodówki i wyłożyć na omączony blat (warto pomagać sobie szpatułką albo innym takim przyrządem, chyba że ktoś lubi mieć surowe drożdżowe pod paznokciami, ciasto jest bardzo lepkie).
    Przekroić na pół.
    Połówki ciasta przenieść na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i omączonymi dłońmi w miarę uformować bochenki (nie za duże będą, to w ogóle jest niewielka porcja - można upiec jeden okrągły chleb, ale piecze się go dłużej).
    Bochenki przykryć ściereczką i niech sobie postoją podczas rozgrzewania piekarnika (powinny stać 45 minut).
    A piekarnik ma być gorący jak brzydkie słowo, w przeliczeniu na celsjusze 246 stopni (ja piekę w 225 z termoobiegiem, bo cierpliwości mi brak).
    Wypoczęte chlebki ponacinać bardzo ostrym nożem i piec 20-25 minut, aż się ładnie przyrumienią. Popukane od spodu powinny wydawać taki głuchy dźwięk - to znaczy, że są gotowe.

    Aha, żeby skórka była jeszcze bardziej chrupka, można na dno piekarnika wstawić jakąś (szczelną) blaszkę i tuż przed włożeniem chlebków wlać do tej blaszki wrzątek - zacznie parować, szybko włożyć blachę z chlebkami i zamknąć drzwiczki.
    Chleb wg tego przepisu to jest taki chleb marki chleb, smakuje - jak to określić - chlebem xD
    Przypomina trochę ciabattę (z którą jest milion razy więcej roboty) przez te dziurki, ale ogólnie to jest po prostu taki chlebuś do kanapek. Następnego dnia jest równie dobry, co dalej, to nie wiem, bo nigdy mi nie został na dłużej.

    Hmm, mam też świetny (polski tym razem) przepis na bułkę marki bułka, która nawet trzeciego dnia jest tak samo mięciutka i wilgotna, jak po upieczeniu.

    ***

    Slidersy pozbieram do kupy (czyli przepis na bułki i różne mięsiwka)...
    ... a na razie przedstawiam Ham & Cheese Pockets, czyli bułeczki z pizzowego ciasta z szynką i serem.
    Baardzo fajna rzecz, kiedy rodzina marudzi, że coś by zjadła, a my mamy akurat jedną rękę w cieście na babkę, a drugą - w misce z mięsem na pasztet.

    [​IMG]
    Więc się nie cieszcie, ja tu wrócę...
    ... no, chyba że nikt nic nie napisze xD
    Macie na mnie idealny sposób 8)xD
     
  2. antonina-farmerska

    antonina-farmerska Chodząca legenda forum

    Czoch uwielbiam w każdej ilości jesienią kiszę całe główki,bo też taki lubię i ten o dziwo nie zapaszkuje tak jak świeży.;)
     
  3. hondaqwert

    hondaqwert Młodszy ekspert

    :inlove:
    Dzięki, tak liczyłam na przepis bo nie robiłam nigdy chlebka, więc przetestowane to dla mnie większa szansa na sukces. Produkty są, wieczorem zacznę ogarniać produkcję. Jeszcze raz dzięki :)))
     
  4. grakula16

    grakula16 Chodząca legenda forum

    Kiszony czosnek????????????
    o takim nie słyszałam, poproszę przepis.
    W sklepach czasem jest jakiś czosnek w słoiczkach, ale przyznaję, że się nigdy nim nie zainteresowałam
    Jak go wykorzystujesz?
     
    Ostatnie edytowanie: 9 kwietnia 2020
  5. gosiagosia60

    gosiagosia60 Chodząca legenda forum

    Ten w słoiczkach ze sklepu,jest idealny do kiełbaski z grila :p Ja mam kiszony ze słoików z ogórkami(na 1l słoik wsadzam 4-5 ząbków)-zawsze wyjadamy,kto pierwszy,ten lepszy xDMyślę,że tak samo można zakisić-z koprem ale poczekam na przepis.
     
  6. grakula16

    grakula16 Chodząca legenda forum

    Też dodaję czosnek do ogórków, chyba nawet więcej, ale jakoś nigdy go nie próbowałam zjeść.
     
  7. gosiagosia60

    gosiagosia60 Chodząca legenda forum

    Żałuj xD
     
  8. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Kurcze no 8)
    Lajki dałam, bo dałam, ale za co ja się pytam?! xD
    Za czosnek?! xD

    Ponura prawda do przemyślenia przez wszystkich pożeraczy czosnku: wam się tylko tak wydaje, że wystarczy ta natka czy ziarenko kawy.
    Nie wystarczy.
    Aromat (hmm :wuerg:) czosnku spożywanego luzem wchodzi we włosy... w skórę... no i oczywiście bucha z paszczęki bez względu na to, ile pęczków natki przeżujecie.
    A tacy nieszczęśnicy jak ja muszą to później wąchać - no normalnie zemdleć można, słowo honoru wam daję 8)xD
    Uczciwie powiem, że nie miałabym serca nikogo narażać na takie doznania węchowe :wuerg:
    No ale tu jest net, można chuchać... choć moja wyobraźnia węchowa pracuje już na najwyższych obrotach, brr :wuerg:xD

    ***

    Szukałam sobie intensywnie drożdżowych bułeczek z rodzynkami (znalazłam oczywiście, jutro testuję)... a przy okazji trafiłam na coś, co przynajmniej wam pokażę, bo w domu tego machnąć nie mogę, Marco by się zapłakał.

    Wiecie, co to są francuskie tosty (nie pamiętam, czy to się po polsku tak nazywa, a nie chce mi się sprawdzać)...?
    Takie tosty namoczone w mleku (dosłodzonym), panierowane i smażone.
    Niezłe, choć dla mnie za słodkie.
    No to mam odpowiedź na te przesłodzone francuskie klimaty: Cheese Frenchies, czyli tosty francuskie z serem. Żółtym. Panierowane w pokruszonych krakersach.
    Ech :inlove:

    O tak sobie wyglądają:

    [​IMG]
    Wątrobę (oraz inne podroby) to ja mam jak dzwon, niestraszne mi takie pomysły.
    No ale biedny Marco z tą swoją dietą, ech :cry:
    To chociaż pogapię się tęsknie na focię :inlove:
     
  9. hondaqwert

    hondaqwert Młodszy ekspert

    Rośnie, ale tak się upewnię - to takie nie za rzadkie ciasto mi wyszło z tych proporcji? Wstawię do lodówki i zobaczymy jutro jak pieczenie wyjdzie.
     
  10. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Ono nie jest bardzo rzadkie - w sumie normalne, tyle że lepkie, choć przed wyrośnięciem raczej trudno by było coś z niego uformować.
    Jak wyjdzie z lodówki, będzie zimne, więc jeszcze mniej rzadkie ;)

    ***

    Pamiętam o slidersach - usiłowałam sobie przypomnieć, z którego przepisu na te bułki ostatnio korzystałam ;)
    Mam przepisy na slidersy z wołowinką prosto z Mississippi, ze świnką w coca coli, z indykiem plus boczek i cheddar... no i z kurzego cycka w sosie barbecue też niezłe wychodzą.
    Wszystko ogarnę i jakoś całościowo potraktuję, żeby post się zmieścił na jednej stronie ;)
     
  11. hondaqwert

    hondaqwert Młodszy ekspert

    Dzięki:)
     
    gosiagosia60, olgs3 oraz zzizzie lubią to.
  12. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    No więc slidersy.
    Tak ogólnie slidersy to są miękkie bułki czymś przełożone, czyli z gastronomicznego punktu widzenia burgery z McDonalda to też slidersy, choć robione solo, nie pozrastane.
    Aha, bułki muszą być miękkie, bo ceny usług stomatologicznych są za wysokie 8)xD

    W ramach ułatwiania życia takie bułki, gotowe i dostosowane do rozmiarów standardowej blaszki czy innego naczynia do zapiekania 20x30 cm, można sobie kupić.
    Ale ja tam wolę własne (jak to się tutaj mawia, przynajmniej potrafię przeczytać listę składników).
    Dawniej piekłam takie bułeczki z dodatkiem ziemniaczanego puree, które świetnie przedłuża trwałość pieczywka - ale coś mi się ostatnio znudziła ta wersja, więc mam inną:

    [​IMG]

    Jak widać, to jest 12 bułeczek, które podczas rośnięcia i pieczenia zrastają się i można je traktować całościowo. Ponieważ moi domownicy nie ogarnęliby dwunastu bułek i musielibyśmy to jeść przez trzy-cztery dni pod rząd (brr), piekę dziewięć sztuk z połowy składników w blaszce 20x20 cm, mają tam więcej miejsca, więc nie wyrastają za bardzo do góry - ale oczywiście można też upiec dwanaście i część zamrozić.
    • 50 g świeżych drożdży (czyli aż 2 łyżki suchych instant)
    • 1 szklanka ciepłej wody (240 ml)
    • cukier – co kto woli, w przepisie jest 1/4 szklanki, ale ja nie przepadam za tutejszym słodkim pieczywem do obiadowych zastosowań, więc daję tylko ze dwie łyżeczki do drożdży
    • 1/3 szklanki oleju
    • 1 jajko
    • 1 i 1/2 łyżeczki soli
    • 435 g mąki
    I do posmarowania:
    • 1 jajko rozbełtane z łyżeczką wody (daje elegancko lśniący wierzch)
    • oraz ewentualnie 2 łyżki stopionego masła do posmarowania po upieczeniu (ale jeśli bułki mają występować w roli slidersów, to i tak będą czymś smarowane przed zapieczeniem z mięsiwkiem, więc to smarowanie można pominąć)
    A robi się to standardowo – drożdże (świeże, z suchymi to wiadomo, że trochę inaczej) plus ten cukier plus tak z łyżka mąki i trochę ciepłej wody, czekamy aż ruszą, dodajemy do mąki z innymi składnikami (mąki na początek lepiej wziąć mniej, żeby ciasto nie wyszło za twarde), najpierw mieszamy to łyżką, później wyrabiamy (bo ja wiem, z 5 minut max – no albo można to oczywiście wyrabiać robotem). Ciasto powinno być miękkie.
    Przykrywamy folią albo ściereczką i odstawiamy na kwadransik do wyrośnięcia (rośnie szybko).
    Wyrośnięte trzeba zgnieść, powygniatać jeszcze przez minutkę – i podzielić na 12 części, z których formujemy bułeczki.
    Bułeczki ułożyć w formie (wysmarowanej albo wyłożonej papierem do pieczenia) i znowu odstawić na jakieś 10 minut podczas nagrzewania piekarnika (do 220 celsjuszy, ja jednak kocham termoobieg, więc piekę w 200).
    Przed pieczeniem posmarować bułeczki tym jajkiem z wodą, piec 10-12 minut na złotobrązowo.
    Ewentualnym masełkiem smarujemy po jakichś 5 minutach od wyjęcia bułeczek z piekarnika.
    Robiąc slidersy można przekroić wszystkie bułeczki jednocześnie, nałożyć mięsiwko i inne dodatki na spód i przykryć wierzchem.

    No to teraz te wersje z różnych mięs.
    Tak ogólnie to najlepiej byłoby mieć slow cooker (wolnowar, wrr), bo mięsiwko powinno być tak mięciutkie, żeby się rozłaziło pod widelcem. Taki stan nietrudno jest osiągnąć w zwykłym garnku w przypadku kurzego czy indyczego biustu, trochę trudniej będzie ze świnką, no a wołowinka to już naprawdę długo powinna się dusić. Slow cooker ma tę zaletę, że nic się nie przypala i niczego nie trzeba pilnować - ale i bez niego mięsko wyjdzie.

    Wołowinka (z Mississippi) – dostosowana do polskich warunków:
    • ładny kawałek mięsiwka, nie musi być z najwyższej półki
    • przyprawy (typu sól, pieprz, kostka rosołowa – drobiowa będzie lepsza, prażona cebulka albo taka kostka cebulowa Knorra)
    • masło – na 1 kg mięsa tak ze trzy łyżki
    • ewentualnie jakaś (świeża, z grubsza pokrojona) papryka czy coś w tym stylu
    Jeśli robimy to w slow cookerze, to wystarczy mięso (w kawałku) posypać przyprawami, dodać tę ewentualną paprykę i na wierzchu ułożyć masełko. Wody nie trzeba dodawać, a dusi się to przez 8 godzin na "low", czyli w niższej temperaturze. Pod koniec porozrywać dwoma widelcami, żeby powstały takie strzępki.
    Jeśli w garnku, to chyba warto najpierw lekko obsmażyć to mięsko, no i trzeba je podlać wodą przed duszeniem.
    Kompletowanie slidersów:
    Dolną część bułek ułożyć w formie, na to dać warstwę mięsa (tak ze 2 cm grubości) oraz plastry sera żółtego (w oryginale provolone), przykryć górną częścią bułek i polać sosem:
    • 113 g stopionego masła
    • 2 łyżki brązowego cukru
    • 2 łyżki musztardy
    • 2 łyżki sosu Worcestershire
    • 1/2 łyżeczki cebuli w proszku (dałabym kostkę cebulową Knorra)
    Można na wierzch dać jeszcze trochę grubo zmielonego pieprzu z młynka.
    Przykryć folią aluminiową, zapiekać w 170 celsjuszach przez 10 minut, dopiec bez folii przez kolejne 10 minut.

    Wieprzowinka (w coca coli):
    • 1,5 kg np. łopatki
    • coca cola (powinna prawie przykryć mięso, ilość zależy od rozmiarów slow cookera/garnka)
    • 3 łyżki soli czosnkowej
    • 3 łyżki (albo i więcej) chili w proszku
    • gotowy sos BBQ z butelki – około 1 szklanki
    Sposób przygotowania w sumie taki sam, mięso obsypujemy przyprawami, a colę wlewamy do slow cookera po ściankach, żeby tych przypraw nie spłukać. Dusić na "low" też 8 godzin, poszarpać, odlać większość coca coli, zalać sosem BBQ i jeszcze chwilkę poddusić.
    Kompletowanie slidersów:
    Jak widać na foci gdzieś tam wcześniej, pod spód daje się jakąś surowiznę (w oryginale – czerwoną kapustę, ale można sałatę czy co tam kto woli), a na mięsko – ogórki konserwowe (na przykład). Całość jest taka ostro-słodka, więc ogórki fajnie tu pasują.
    Tego się już nie zapieka, bułki można wcześniej trochę podgrzać (mikrofala albo piekarnik).

    Indyk:
    • kawałek indyczego biustu, powiedzmy 1,5 kg
    • sól, pieprz, dowolne inne przyprawy
    • tyle bulionu drobiowego (może być z kostki oczywiście), żeby mięso było przykryte tak do połowy mniej więcej
    Indyka wystarczy dusić na "low" przez jakieś 6 godzin.
    Kompletowanie slidersów:
    Dolną część bułek posmarować majonezem albo jakimś sosem na bazie majonezu. Na to dać mięsko, przykryć plastrami żółtego sera i podgrzać w piekarniku, żeby się ser zaczął topić.
    Posypać boczkiem (w postaci skwareczek), przykryć górną częścią bułek i polać sosem:
    • 5 łyżek stopionego masła
    • 1/4 szklanki brązowego cukru
    • 1 łyżka maku (takiego suchego oczywiście)
    • 1 łyżeczka musztardy
    • 2 łyżeczki sosu Worcestershire
    Zapiekać do przyrumienienia przez jakieś 10 minut.

    No i kurczak:
    Kurzy biuścik to naprawdę najwygodniej jest przyprawić (sól, pieprz itd), podsmażyć na masełku w rondelku, podlać rosołkiem i dusić pod przykryciem na małym ogniu przez godzinkę max - pięknie się będzie rozłaził.
    Slidersy z kurczakiem można skompletować wg każdego z powyższych przepisów – albo na przykład polać mięsko (z ewentualnymi warzywnymi dodatkami) takim białym sosem serowym na bazie zasmażki, przykryć wierzchem bułeczek i posmarować masłem... dobry jest też wymieszany z sosem BBQ... no po prostu co komu serce dyktuje.

    Uff. A miało być krótko xD
     
  13. grakula16

    grakula16 Chodząca legenda forum

    czego Marco nie może, sera, jajka, że smażone, czy co?

    Robie takie podobne, co prawda nie francuskie, w grillu elektrycznym, takim podobnym jak do gofrów. można zapiec w piekarniku

    2 kromeczki chleba tostowego, może być każdy inny chleb,posmarować masłem, plasterek sera - w razie W można pominąć, plaster szynki, ketchup, suszony lub świeży szczypiorek, złożyć i zapiec

    Wychodzi coś takiego podobnego, mniam

    [​IMG]
     
  14. hondaqwert

    hondaqwert Młodszy ekspert

    O super, że nie było krótko:) Dzięki, miłego popołudnia :) :D
     
    gosiagosia60, olgs3 oraz zzizzie lubią to.
  15. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Fakt, mniam :)
    Ale mnie się marzą te panierowane w krakersach i smażone jak pączki :inlove:
    Marzą mi się pewnie dlatego, że Marco takich jeść nie powinien 8)xD
     
  16. Kasialka

    Kasialka Generał forum

    Zuza, ale mi smaka na mięsko narobiłaś przy Wielkim Piątku ;)

    A czy ktoś jest mi w stanie wyjaśnić, czemu z mojego piekarnika ciasta proszkowe wychodzą w postaci kopca kreta? :cry:Mam termoobieg ;) Ostatnio robiłam ciasto z przepisu od teściowej - u niej ciasto było prawie na równi z blaszka (okrągłą), a u mnie wyszło jak wulkan :cry::cry:xD
     
  17. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Ups, no fakt.
    Wielki Piątek.
    Ech takie są skutki tzw niepraktykowania.
    Oczywiście znam zarówno tradycje, jak i rozmaite zakazy/nakazy (umówmy się – dodane do tych tradycji nieco później, niż by to wynikało z chronologii wydarzeń).
    Ale – tradycje w miarę możliwości kontynuuję, bo je lubię, a do tego są cenne choćby jako element dziedzictwa kulturowego… natomiast większość tych zakazów i nakazów po prostu ignoruję, nawet nie wyniośle, zwyczajnie - nie stosuję się do nich, bo nie czuję takiej potrzeby.
    No ale przepisy na mięsiwka przydadzą się (mam nadzieję) po Wielkim Tygodniu ;)

    ***

    Co do ciasta wyrastającego na kształt kopca, to jest to chyba trochę wina tego termoobiegu, za szybko się piecze. Ale znam taki jeden sposób – jeśli ciasto jest mniej więcej biszkoptem (a podejrzewam, że jest), to warto zaraz po wyjęciu z piekarnika zrzucić je na podłogę.
    W tortownicy oczywiście, idealnie pionowo, z wysokości tak powiedzmy pół metra (choć podobno 30 cm wystarczy).
    Wtedy osiada równiutko na płasko.

    Inny sposób to będzie rzecz jasna odcięcie tego kopca i przykrycie całości (ewentualnie odwróconej do góry nogami) jakąś stosowną polewą, która sprawi, że konsumenci nie zauważą tych niedoborów ciasta. Aha, jeśli jednak nie odwracamy ciasta do góry nogami, to można je zmienić w poke cake czyli zrobić w nim dużo sporych dziur i wlać w te dziury coś fajnego, jakiś gorący budyń czy inną masę. Wtedy oczywiście nie trzeba już ciasta przekładać (jeśli miało być czymś przekładane).
    A odcięty kopiec można pokruszyć i wykorzystać jako element przybrania całości ;)

    ***

    Melduję, że przetestowałam znaleziony wczoraj przepis na bułeczki drożdżowe z rodzynkami.
    Szukałam czegoś takiego, bo Hot Cross Buns czyli bułeczki z krzyżykiem (stareńka brytyjska tradycja, wielkopiątkowa zresztą) wydały mi się za ciężkie (w sensie: za bardzo zwarte).
    No i znalazłam norweskie rodzynkowe bollers:


    Przepis dedykowany posiadaczkom KitchenAida albo innego robota planetarnego, choć oczywiście i bez takiego urządzenia spoko można to ciasto wyrobić.

    Na wszelki wypadek podaję składniki, bo zostały wyliczone pod filmem.
    Na 12 sztuk:
    • 400 g mąki [uwaga edit: mąki 550, nie polskiej "chlebowej"] (pewnie zwykła też może być)
    • 1/2 łyżeczki kardamonu (autorka przepisu kardamonu nie dodała, bo nie lubi, ja też nie lubię, więc i u mnie jest bez – dałam za to trochę cukru z wanilią, ot tak po polsku, sentymentalnie)
    • 170 ml mleka (około 2/3 szklanki, ale to jest szklanka australijska, nie pamiętam, jaką ma pojemność, a szukać mi się nie chce), w razie potrzeby może być do 2 łyżek więcej, ciasto powinno być miękkie
    • 2 duże jaja
    • 1 łyżeczka soli
    • 4 łyżki (czyli 50 g) cukru
    • 2 łyżeczki drożdży (suchych instant, 7g – jeśli to przerobię na świeże, to się pochwalę)
    • 40 g masła (miękkiego, czyli nie prosto z lodówki)
    • 4 łyżki oleju
    • 150 g rodzynek
    • jajko rozbełtane z łyżeczką mleka (albo wody) do posmarowania wierzchu bułeczek
    Bułeczki są absolutnie idealne.
    To nie tylko moje zdanie.
    Siedzę sobie na kanapie pożerając jeszcze ciepłą bułeczkę i popijając kefirem (nie pytajcie, dlaczego akurat kefirem – od dziecka kocham takie połączenie).
    Dosiadł się do mnie junior, więc został poczęstowany bułeczką.
    Odgryzł kawałek, zadumał się na chwilę i powiedział z głębokim przekonaniem, energicznie sam sobie przytakując rozczochraną łepetyną: kocham cię mamusiu.
    No jak kocha, to znaczy, że bułeczki są dobre. Wiadomo, facet 8)xD

    A Marco łypie na nas nieżyczliwie ze swojego gabinetu (ma tam jedną ścianę przeszkloną i podgląd na sytuację w salonie) – czeka biedny, żeby bułeczki przestygły, bo się boi takich świeżych wypieków (wiem, on pewnie przesadza – ale za bardzo to mu się nie dziwię).

    Swoją drogą inne przepisy autorki tego filmiku na YT (Cooking A Dream, czyli powiedzmy – gotowanie marzeń) też są fascynujące (osoby sprawne w łażeniu po linkach na pewno trafią na rozmaitości do wypróbowania).

    ***

    Korzystając z tego, że na święta będziemy sami (no, z personelem – ale bez reszty rodziny), szykuję tym razem polską Wielkanoc, choć bez białej kiełbasy i żurku (mogłabym machnąć zupkę chrzanową, ale kto to zmieści). Marco szczęśliwy, bo zna te moje mięsiwa i wypieki – a reszta niech się uczy, jak się jada w PL.
    Babkę drożdżową zastąpią bułeczki (bardziej praktyczne), a z lokalnych pomysłów będą najpewniej tylko jajeczka z masła orzechowego w polewie czekoladowej, osobiście ozdobione przez juniora (ech). No, chyba że się złamię i upiekę jeszcze sugar cookies czyli te tutejsze kruche ciastka, wykrawane foremką w kształcie jajka, lukrowane i oczywiście też ozdabiane przez juniora.
    Aha, obiad też będzie lokalny: pieczona spiralna szyneczka, jak na foci. Z ziemniakami puree oczywiście.

    [​IMG]

    Jakoś wytrzymacie do niedzieli pomimo tej foci (mam nadzieję) 8)xD


    PS. Te kostery to już do ciebie lecą, leszczyny nie mam niestety :cry:
     
    Ostatnie edytowanie: 13 kwietnia 2020
  18. Kasialka

    Kasialka Generał forum

    Zuza, dzięki za kostery :inlove::)

    Chyba muszę wypróbować to rzucanie ciastem ;)
     
  19. grakula16

    grakula16 Chodząca legenda forum

    Bułeczki wypróbuję po świętach, co za dużo to niezdrowo, na święta będzie baba drożdżowa.
    i pierwszy raz nie będzie kajmakowego mazurka, bo bym musiała cały sama zjeść.
    Marco słusznie robi, czekając aż bułeczki przestygną, po co się narażać.
    Raz się obżarłam ciepłego ciasta drożdżowego, wieki temu, ale do dziś pamiętam:cry:

    Mięsiwko na mnie nie robi wrażenia, wieprzowinka zakazana:cry::p
    Będą kurczaki luzowane, faszerowane mięskiem. W moim przypadku o tyle się to sprawdza, że można pokroić w plastry i podać i na zimno i na ciepło.

    Mazurki pieczesz?

    Kasialka, potwierdzam rzucanie ciastem, upuszczam na ręcznik, żeby był mniejszy huk
     
  20. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Rzut ciastem powinien być dyscypliną olimpijską moim zdaniem 8)
    Zauważ, że to nie jest rzut tortem znany z przedwojennych komedii 8)
    Ale w razie czego podziurawienie ciasta i nasączenie czymś smakowitym to miła odmiana ;)

    U mnie bułeczki wygodniejsze, bo to będzie takie śniadanie barowe, nie "zasiadane" (śliczne słowo) z białym obrusem, tylko coś w rodzaju bufetu.
    A co do ciepłego drożdżowego, to ja naprawdę mam (póki co) wszystkie podroby w stanie idealnym, więc mogę to bezkarnie (i złośliwie) jeść na oczach tego mojego nieszczęśnika.
    Coś mi się w końcu od życia należy 8)xD

    Jaka wieprzowinka zakazana, co ty opowiadasz - szynki, takiej w plasterkach, ułożonej na kromce pieczywka, też nie możesz jeść?!
    Spiralna szyneczka to jest taka właśnie szynka, peklowana, wędzona, gotowana... tyle że zamiast w plasterki do kanapek, pokrojona (na szczęście przez producenta) tak spiralnie, niby są plastry, ale wszystko razem się trzyma.
    Piecze się to (najchętniej w slow cookerze) z syropem klonowym albo miodem, brązowym cukrem, sokiem ananasowym... te klimaty.
    Tzn ja wiem, że szynka jest ze świnki - ale nie wierzę, że świnki w postaci wędlinki też nie jadasz ;)

    Kurczaki luzowane mi imponują.
    Procedura luzowania kurczaka mnie przeraża - chyba zmarnowałabym całoroczną produkcję sporej fermy drobiu, zanim by mi się udało wyluzować kurczaka tak, żeby się nie składał z samych dziur.
    Więc szacun duży ;)

    Mazurek piekę jeden. Mój ukochany domowy, kruchy spód i kajmak, nawet bez bakalii. Jedyny, który tak naprawdę uznaję, gosposia (ta z mojego dzieciństwa) robiła to jeszcze w wersji czekoladowej (czyli kajmak plus kakao) oraz bakaliowej... ale u mnie zawsze był i będzie tylko ten z kajmakiem bez dodatków.
    Aha, duży będzie ten mazurek ;)

    Co do rzutu ciastem, to ten ręcznik nie amortyzuje za bardzo upadku...? 8)
     
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.