zzizzie

Obawiam się, że moje klaskanie zostanie źle zrozumiane... jeśli w ogóle ktoś je zauważy
Ale obiecuję klaskać, junior na pewno się przyłączy, bo klaskać lubi

Maseczka z podpaski (skrzydlatej) jest bardzo praktyczna - ale (rażąca niesprawiedliwość) lepsza jednak dla pań, bo do zarostu słabo się to klei (jak widać na foci - pani ładnie oklejona podpaską, a panu odstaje po bokach).
Żeby Marco nie wyglądał głupio, przywiążę mu sznureczki do tej podpaski, niech se zawiąże

G&T, nuda
Ktoś potrzebuje czegoś z gatunku "mission impossible"...?

 

Zuzka , wielkie dzięki
Gdyby nie ty, to bym się nie zorientowała, że G&T już wystartowało

 

Rozumiem, że tak cię absorbuje wybór odpowiedniej maseczki

***

Żeby nie było, że ja się naśmiewam z poważnych spraw, takie dwa malusie cytaty z mojego ukochanego Lotu nad kukułczym gniazdem Keseya (bo dłuższy cytat już tu chyba kiedyś wieszałam).

Man, when you lose your laugh you lose your footing.​

czyli:

Człowieku, kiedy przestajesz się śmiać, tracisz grunt pod nogami.​

oraz:

You can't really be strong until you can see a funny side to things.​

czyli:

Naprawdę silny możesz być tylko wtedy, kiedy zauważasz to, co zabawne.
​

Naprawdę serdecznie polecam - te cytaty (plus ten dłuższy) to jest takie moje życiowe credo.
Przeprowadziły mnie przez czasy i sytuacje zdecydowanie trudniejsze (w każdym razie dla mnie) od obecnej pandemii.
Więc mam zamiar dalej się nabijać z rozmaitych zasługujących na to aspektów rzeczywistości, czy się to komu podoba, czy nie.
Wielka szkoda, że treści zakazane - to jest dopiero materiał do zdrowego rechotu (choć oczywiście przez łzy... łzy wściekłości)

 

A wiesz że to 100% prawda?

 

No właśnie mam problem z maseczką, w żadnej nie jest mi do twarzy i nie mogę się zdecydować
===
Popłakałabym ze złości, ale nie umiem, więc pozostaje tylko się śmiać i czekać co z tego wszystkiego wyjdzie, oby tylko nie stracić gruntu pod nogami

 

Hej
witam serdecznie

dla mnie takim optymistycznym cytatem

''pomyślę o tym jutro '' Scarlett O'Hara


takie proste a zarazem ma moc

 

Oj wiem, wiem.
Inaczej się o tym przekonałam, niż ty, ale wiem.

Podrzucić jeszcze parę modeli tych maseczek...?

Ja też płakać nie umiem - więc cóż mi pozostaje
A tych komicznych rzeczy jest sporo, jak się tak rozejrzeć.

Ach, Scarlett
Okropnie mnie to babsko zawsze irytowało - ale to jest idealnie wierny obraz kobiety z tzw Południa.
One wszystkie takie są... w każdym razie w głębi duszy.

A cytat... on jest taki pozornie optymistyczny.
Bo to jest tylko prokrastynacja, czyli odkładanie na później tych mniej przyjemnych spraw.
Ja bym tak nie potrafiła, zapomnieć o czymś trudnym na parę godzin i wrócić do tego jutro... całą noc bym miała zmarnowaną.

Widzę, że chyba jednak trzeba powtórzyć ten dłuższy cytat z Keseya, bo w nim jest coś bardzo ważnego, co odróżnia McMurphy'ego (bohatera Lotu) od Scarlett:

Because he knows you have to laugh at the things that hurt you just to keep yourself in balance, just to keep the world from running you plumb crazy. He knows there's a painful side; […] but he won't let the pain blot out the humor no more'n he'll let the humor blot out the pain.

Bo wie, że trzeba się śmiać ze wszystkiego, co boli, aby zachować równowagę i nie dać się zwariować. Wie, że nie ma nic bez bólu; [...] lecz nie pozwala, by zawarty w tym komizm został przysłonięty przez ból, tak samo jak nigdy nie pozwoliłby, żeby ból został przysłonięty przez komizm.
​

Wyższa szkoła jazdy po prostu

 

czasem dobrze sie z problemem przespać
jest szansa że rozwiązując obecny nie wpadniemy w drugi i gorszy

odkładasz na później na jutro
to co dziś nie dajesz rozgryź

a następny dzień czasem sam przynosi rozwiązanie
inaczej widzimy problem inaczej do niego podchodzimy
już nie jest taki ogromny

albo pojawia się ktoś coś i problem zmartwienie zamienia nam w błahostkę

 

Problem - tak.
Z tym bólem, o którym mówił McMurphy, tak łatwo nie pójdzie niestety.

 

Bry,
ja chwilowo Scarlett odstawiam muszę mieć chwilę i to dłuższą na przemyślenia choć czas trochę goni
Zaczynam mieć też dość tego siedzenia w domu ake tu trudno - jak trza to trza
Wszyscy zdrowi farmerzy?

 

Jak dla mnie najgorsze w tej sytuacji jest to, że właściwie nie ma nad czym się zastanawiać.
No, można rozpamiętywać własne albo takie ogólnoludzkie krzywdy... ale tak naprawdę wszystko dzieje się poza nami i możemy co najwyżej mieć jakiś tam wpływ (niestety ograniczony) na najbliższe otoczenie.
Aha, możemy się też wściekać - tyle że nic nam to nie da.

Jedno, o czym ja chwilowo nie życzę sobie myśleć (ech, jednak trochę Scarlett), to są te blizny, te trwałe (ciekawe jak trwałe) zmiany w ludzkich zachowaniach, a przez to - w życiu całych społeczności, narodów, regionów... no w ogóle świata.
Jaki będzie świat po COVID-19...? O tym to ja wolę nie myśleć.

Farmerzy z okolic tego wątku raczej zdrowi chyba, choć martwię się o Ankę z tą jej POChP no i oczywiście o Sookie (ale mignęła mi wczoraj na forum, więc pewnie jest tak ok, jak to możliwe w tej sytuacji)... o Gosię też się martwię, zamilkła, mam nadzieję, że jakoś sobie radzi.
No więc proszę - odzywajcie się, ludziska.
Tym razem nawet niepopularne w tych okolicach "dzień dobry" będzie mile widziane.

 

Gosia jest,w porzeczkach siedzi,coby na wyspy nie polecieć... Coś mi się ostatnio na bilety prawie załapać udawało...

 

Uff, to dobrze
Tzn nie dobrze, że w porzeczkach - dobrze, że siedzisz cicho, żeby na wyspy nie polecieć.
Mnie też już to lawirowanie wśród treści (tych, co to się same cisną na klawiaturę) coraz bardziej męczy.

 

Witaski
Żyję ,ale co to za życie. Jakby ktoś miał zagrodę pomarańczową dla szopów., to pisać sowę co w zamian.

 

No i takie podejście do tematu (tematu szopów rzecz jasna) to ja rozumiem
Poleciały, nic w zamian - nie mam pojęcia, skąd mi się to przyplątało, zwłaszcza że podstawy to u mnie brak
Nic w zamian - wiem, że co to za życie, ale dobrze że jesteś cała i zdrowa

 

Tej Scarlett to chyba wszyscy kawałek mamy
Ja niestety co nieco do zastanawiania mam bo mi się pokomplikowało parę rzeczy i muszę podjąć decyzję co dalej a na razie się miotam z tym

Aniu szopy mam tylko zwykłe Ktoś ma zapotrzebowanie na jakieś konkrety? Posprawdzam może mam

 

Oj to współczuję - to nie jest dobry czas na podejmowanie decyzji co dalej, za dużo nieznanych zmiennych wchodzi w grę

Co do konkretów, to ja nadal szukam tych twoich różowych pudełek, mam nadzieję, że ci nie minęły

 

Dzięki za szopy.
Jestem cała i zdrowa, ale zadek mam coraz większy od tej kwarantanny.
Zaraz pewnie wyjdę na zakupy.
Maseczkę sobie zrobiłam sama.Materiał 30x30 ( bardzo mięciutka bawełna i do tego rozciągliwa-z takiej seksi piżamki od siostry (przerzucałam w szafie kilka lat). 1/4 ściereczki z mikrofibry, 2 gumki recepturki i gotowe.
Przy okazji zobaczę czy skrzynka pocztowa jeszcze jest.

 

Mikrofibra faktycznie zalecana podobno.
A zdradzisz, jaki wzorek był na tej seksi piżamce...?
Serduszka może...?

 

Nie minęły ale to dalej widma zrobiłam sobie sama następne, mam już 8
Czas kiepski a decyzja wymuszona sytuacją obecną niestety i skutki trochę nie do przewidzenia .... i dylemat ogromny