zzizzie

Corgnelius nieźle zarobił dla swojego człowieka, parę lat temu był gwiazdą
Teraz chyba już za dużo naśladowców ma.
Ale widać, że jemu to pozowanie sprawiało przyjemność, zdjęć Corgneliusa w naprawdę bardzo dziwnych strojach setki się poniewierają po necie i na wszystkich Corgnelius wygląda na szczęśliwego (dziwne zwierzę swoją drogą).
Zresztą trzeba przyznać, że fotogeniczny z niego przystojniak

 

Poszłam pooglądać celebrytę i no fenomen heh.
Z czasem miał kumpelę tej rasy i pozowała wraz z nim.
Ale znalazłam fotę jak był malutki i już ubrany w piżamkę jako szczeniak - więc nauczony i oswajany od szczeniaka, nie znał innych opcji
a nawet jak poznał, to ta rasa ma coś w sobie faktycznie coś dziwnego i tylko foty im cykać

Ale zdarzało się paść bez ubrania

 

Co do przemijania i odchodzenia- widziałam,doświadczyłam za dużo żeby o tym pisać. A co do Cohena
Bo "Dance me to the end of love" mam po kokardy.

 

O tak, widok psa rasy corgi z tyłu, zwłaszcza leżącego, to wyjątkowe doznanie

Fakt, takie tematy to tylko dla laików.
Swoją drogą - ja bym chyba jednak tego nie wytrzymała, tzn życia wśród tego przemijania i odchodzenia tak na co dzień.
Trzeba jednak mieć jakiś pancerz, bo jak to inaczej przetrwać...?

A ten Cohen to mnie prześladował od konkursu, ten Małgosi Cohen, którego ty masz po kokardkę (dlaczego właściwie, co ci zawinił?).
Nuciłam to sobie w kółko pod nosem, lekko fałszywie i z fabryczną chrypką (kiedyś się paliło, to teraz się ma chrypkę).
Mój chłopina zaczął to zagłuszać tym twoim Cohenem plus utworem Suzanne - na szczęście nie śpiewał, tylko łaził za mną z telefonem grającym YouTuba.
Przestał, kiedy mu przypomniałam, jak platoniczna była więź Lona z ową Suzanne

 

Był taki czas w naszym kraju,że strach było lodówkę otworzyć,żeby nie usłyszeć o tańcu do końca miłości. Do tej pory mam obawy

 

Szczerze, to mnie tam wszystko jedno, co, byle to był Cohen i ta barwa głosu

 

A jak z klapą sedesu...?
Otwierasz bez obaw...?

Cohen chyba kiedyś przyjechał do PL, może to dlatego tak na okrągło to puszczali.

Ale ja to w sumie jak Małgosia:

No właśnie.
To jest głos, który człowieka (płci żeńskiej) momentalnie układa w pozycji zasadniczej
Choćby nawet akurat śpiewał któryś z tych protest songów, nie o miłości

 

Jak tam u was z Gretowirosonizmem,maseczki i chusteczki sa:?,bo u nas zaczeli juz szalec z wykupem.Przyjaciel ma hurtownie tego towaru.Gdyby co moge podeslac

 

A to pomoże tak,jak tym psom powyżej buty ...

 

Goska to taka prowokacja do dyskusji.Wiesz jak "uwielbiam" mentorke

 

Ja myję ręce O czym tu Danielu dyskutować? Koledze zarobić nie dam Jak zniknę z farmy,znaczy,że mnie dopadło..Chyba to trochę mniej złośliwe jednak jest,niż hiszpanka,więc może pożyję jeszcze trochę...Acha...Na nartach nie byłam w Alpach.

 

Ty masz dobre socjalistyczne geny,podobnie jak ja,nas tylko brak checi do zycia zalatwi,a nie jakis wirus

 

Lenusia, wrzuć na luz i szukaj szczęścia gdzie indziej.
Ze mną w takim stylu nie pogadasz.

 

No i sprawa się wyjaśniła, mam spierniczony jeden wentylator w kuchence, drugi działa,
Ale daquas i tak wyszedł super, nie zostało ani okruszka

 

Z którego przepisu robiłaś, od Dorotus...?
I klasyczny, czy z jakimiś innymi dodatkami...?

Bez względu na stan techniczny wentylatorów u mnie każdy piekarnik (od wieków) zawsze ma jakiś hot spot czyli miejsce, gdzie grzeje bardziej.
Nie ma lekko

 

Z Moich wypieków, z niewielkimi modyfikacjami, nie wiem, czy to ta sama Dorota.

 

Ta sama
Teraz już "Dorota" jak widzę, sporo książek wydała, więc i tak wiadomo, jak się nazywa.
Ale na początku była "dorotus" i u mnie tak już zostało.
Poza bezami to ja jeszcze jej sernik krakowski doceniam... bo od Nigelli to sama potrafię podebrać coś ciekawego
Ale trzeba jej przyznać, że blog dobry i treściowo, i graficznie.

 

Rzadko korzystam z blogów, jeżeli już, to właśnie z tego, jej przepisy się sprawdzają i są pomysłowe.

 

Ja lubiłam jeszcze bloga whiteplate (nazwa własna), do majanki zaglądałam (majanaboxing), z paru innych mam przepisy używane do dziś... ale ostatnio na polskich blogach kulinarnych zrobiło się tak... hmm... dość komicznie.
Wszystkie panie idą za modą, czyli jak się da, tak "ulepszają" przepisy, żeby tam dopchać jak najwięcej tych niby to zdrowych niby to nowinek niby to z wielkiego świata.
Te dodatki czy dziwaczne składniki wcale nie dają lepszego efektu - no ale za to są na czasie, więc -

 

Dlatego, rzadko tam zaglądam i i tak robię po swojemu, choć nie powiem , czasem Agnieszka coś ciekawego wypatrzy, ona częściej zagląda na różne stronki .