zzizzie

Widziałam, dzięki
Kuchnia pozalepiana kaszką - brr
Sanitariaty to fakt, zależą od personelu.
Ech strach się bać - tak się wydaje, że personel w takim żłobku (znaczenie podstawowe, nie slangowe) powinien być czyściutki i z odpowiednimi nawykami higienicznymi.
Ale co roku z okazji dnia nauczyciela oraz końca roku widywałam, jak niosą do domu panią dyrektor z sąsiedniego przedszkola (na moim warszawskim osiedlu), bo sama już by nie ustała na nogach.
Więc bo ja wiem, jak to może być z tymi nawykami personelu

 

Z okazji końca roku to się jej pewnie należał porządny kielich od Rodziców
Ale żeby już w pażdzierniku z okazji dnia nauczyciela fundować procenty?????

 

No trzeba rok zacząć tak samo dobrze, jak się skończył poprzedni - a pani dyrektor przedszkola to wszak nauczyciel całą gębą jest, czyż nie...?
Dwie przedszkolanki, takie solidniejszej budowy, ciągnęły panią dyrektor pod pachy do domu - i tak wiosna, jesień, wiosna, jesień...
No, z drugiej strony słodkie maleństwa chyba tego nie oglądały

 

Zuza niestety umiejętność korzystania z toalety nie zależy od dyplomów wyższej uczelniniestety

Może oglądały tylko nie kojarzyły jeszcze,swoją droga powinna założyć czarne okulary i wezwać taksówkę

U mnie na osiedlu tylko raz widziałam szefową działu technicznego radośnie wracającą przy pomocy majstrów do domu ,ale ubaw

 

A domyślam się, że dyplom niczego nie gwarantuje
Problem z panią dyrektor w stanie mocno wskazującym polegał na tym, że ona mieszkała (i pewnie nadal mieszka) na tym samym osiedlu, w odległości - bo ja wiem - 150 metrów od przedszkola.
A osiedle zamknięte dla ruchu i trzeba stróża wołać, żeby te pachołki położył

 

O kurcze ale wstyd,znaczy mnie by było gdybym coś takiego wywinęła
Ale widać ,że stanowisko nie wszystkich nobilituje

 

Mnie by było wstyd już wtedy, gdyby mnie tak te przedszkolanki dźwigały do domu.
Od wzywania stróża, żeby taxi wpuścił na osiedle, chyba bym się spaliła z tego wstydu.
Ale pewnie wszyscy już przywykli, pani dyrektor podobno piastuje stanowisko od dawna.
Ciekawe swoją drogą, dlaczego ona nie zostawała w tym przedszkolu powiedzmy do wieczora, żeby ciut przetrzeźwieć.
No, może się wstydziła tego stróża, co mieszka w przedszkolu

 

Ciąg dalszy skojarzeń,
ja jako młoda adeptka chirurgii szczękowej miałam obowiązek dyżurowania w szpitalu.
Ostry dyżur ,środek zimowej mroźnej nocy karetka przywozi młodego chłopaka ze"żłobka" własnie w celu potwierdzenia ,że może być tam przyjęty.Pierwotne rozpoznanie pacjent w trakcie trzeźwienia.
Chłopak bez butów,spodnie trzymał ręką,bo chyba mu zdjęli pasek.
Po badaniu ,wykonaniu diagnostyki radiologicznej (trochę trwało),pyta się mnie czy ja mu oddam buty,bo w sumie to on już pojedzie do domu.
Czekam na przewóz karetką ,bo nie mogę go puścić samego,a trwało to wieki,wiadomo były ważniejsze przypadki na mieście niż wozić pijanego smarkacza po Warszawie.
Tak w konkluzji do pani przedszkolanki całe szczęście ,że trafiły się koleżanki i nie zawracała głowy na Kolskiej

 

Rozpoznanie: "pacjent w trakcie trzeźwienia" ogromnie mi się podoba
Tak się pisze w historii choroby czy innym takim dokumencie...?
Jeśli do ciebie trafił ten bosy nieszczęśnik bez paska, to znaczy, że nie tylko był mocno przynapity, ale dodatkowo jeszcze zarobił od kogoś w szczenę, tak...? A może się tak nieszczęśliwie zetknął twarzą z chodnikiem...?
Aha, a buty przyjechały razem z nim z tej Kolskiej...?

Pani dyrektor przedszkola to chyba specjalnie trzyma te solidniejsze siły fachowe na wypadek potrzeby transportu na odcinku 150 metrów. Jakby się tak sama wybrała i po drodze padła gdzieś w trawkę, żeby się zdrzemnąć, to kto wie - może by i ktoś wezwał właściwe służby i pojechałaby na Kolską.
Brr, jak ja nie lubię tego polskiego/słowiańskiego stylu picia

 

Takie jest fachowe określenie stanu po spożyciu
Najprawdopodobniej dostał w paszczę,a funkcjonariusze musieli mieć podkładkę ,żeby móc się bronić w sądzie w razie ewentualnych roszczeń.

 

Aha, no tak - ale nie wiedziałam, że funkcjonariusze w PL boją się sądu

Co do cudnego fachowego określenia stanu po spożyciu, to rozumiem, że jest to stan następujący w ciągu paru sekund po spożyciu ostatniego kielonka/szklaneczki/szklanki/flaszki, tak...?

 

Teretycznie własnie wtedy zaczynasz trzeżwieć

 

Oj chyba nie do końca tak jest.
Przez pierwszą godzinę promile w organizmie rosną ,a co za tym idzie człowiek robi się bardziej pijany.

 

Kurcze, chyba Olga ma rację z tymi promilami - całe dorosłe życie staram się unikać tych promilowych rekordzistów (bo są nieapetyczni), ale z dzieciństwa pamiętam kolegów mojego Przeszanownego, faktycznie robili się jeszcze równiej z trawką po pewnym czasie od ostatniego kielonka.
Z drugiej strony są chyba tylko dwie możliwości w życiu dorosłego rodaka (zwłaszcza takiego, co wypoczywa na Kolskiej) - albo pije, albo trzeźwieje.
Więc to profesjonalne rozpoznanie ma sens (chyba że na Kolskiej można za wygórowaną cenę nabyć flaszeczkę od obsługi, jeśli się człek czuje niedopity).

 

Jestem,żyję chociaż chyba nie całkiem Tak to jest,jak człek tryb siedzący preferuje...Ale powiem tak:jeśli mnie przyjmą(kilka osób innych się tam pojawiło ale chyba żadna jeszcze do "próbnej"pracy nie przystąpiła,więc może mam szansę... ),to idę...
Jest czyściutko i porządnie,więc tylko ten stan należy utrzymywać.Sanitariaty też ok.Kuchnia mnie nie dotyczy-sprzątają same po sobie...W poniedziałek zadzwonię i zobaczymy...Nastawiam się na tak a jeśli nie dam rady,to zawsze mogę się zwolnić przecież...

 

Uff.
No myślę, że cię wezmą, jeśli jest czyściutko i sanitariaty ok, to znaczy, że ludzie na poziomie pracują - a tacy na pewno wybiorą ciebie.
Zwolnisz się, jak już ten wiceprezesowski stołek zgarniesz
Gratki Gosia
Niby nic, ale jest robota i to się liczy

 

i tak się stanie,czekałam na te dobre wieści

 

Zuzka,to żłobek jest,takie małe,to w pampersy robią swoje więc sanitariaty czyste-tylko "bomby"wywalić trzeba...

Jeszcze nie ma czego gratulować.....Zobaczymy w poniedziałek...

 

To narazie trzymam kciuki, z gratulacjami wstrzymam się do poniedziałku

 

Fakt, żeby nie zapeszyć - nie gratuluję, mowy nie ma
Ale jednak... owszem, gratuluję zmiany nastawienia

No wiem, że małe używają pampersów - ale personel chyba czasem korzysta z sanitariatów...?