zzizzie

Jak siedzisz w krzaczkach, to potrzebujesz taki składany taborecik.
Od gruntu już pewnie ciągnie, jeszcze sobie coś przeziębisz.
Nie daj Boże coś cennego, co by się jeszcze mogło przydać

Poza taborecikiem to ja się już dawno temu pogubiłam w tych twoich zwyrodniałych potrzebach - petardy czy sandały...?
Bo jaśków to pewnie już masz parę tuzinów

No jutro ten ryży bocian mam nadzieję nam to klepnie i będzie wreszcie koniec tej męki.
Mam tylko nadzieję, że nadal się na mnie wszystko będzie goić jak na psie

Chomicze (itp) jakieś mi się jeszcze poniewierają chyba, podrzucę.
Aha, pitomby XXL to mam od kogo wysępić, więc też podrzucę

 

Taborecik mam swoj i to podgrzewany
raczej petardy
a co do pitomb xxl i innych takich drzewek ...gdybym mial duze parcie na multi to mialbym dwie bahamy podrasowane na maxa,,,tylko poco.......................

 

Kolekcjoner
Coś sensownego byś pozbierał... znaczki na przykład albo monety... no, od biedy pocztówki

 

kiedys zbieralem pewne etykiety....unikaty sobie zostawilem ..lokata kapitalu,reszte sprzedalem....

 

Dzień dobry
przepraszam za wtargnięcie ale no nie idzie przejść tak obojętnie na taki piękny widoczek
a i za przepisy dziękuję

Zzizzie nie pogniewasz się że tak wlazłam sobie
a przy okazji dużo zdrówka cierpliwości siły
eh że też jeszcze nie wybiłaś ich tam wszystkich podziwiam

A czemu one w pasku
powinny roztaczać piękno na łące czy w sadzie

mogę wynająć swój
za darmo

 

hej zuzka ) mocno, mocno trzymam kciuki za pomyslne zakonczenie "meczarni", zgodnie z twoimi/waszymi oczekiwaniami

 

No tylko mi nie mów, że te twoje pitomby to lokata kapitału
Zresztą tu ci podsunięto takie piękne zastosowanie dla tych pitomb:

Pomysł przedni, chylę czoła

Bardzo miło, że wlazłaś
I dzięki za życzenia
Zdrówka to ja jeszcze trochę mam, inaczej bym tego nie wytrzymała
Cierpliwość właśnie mi się kończy
Sił też coraz mniej, według mojej oceny atrofia dotknęła już większość moich biednych mięśni, które tak spoczywają w spokoju
Ale nie wybiłam nikogo, ja przecież do rany przyłóż jestem... a oni mnie tu już znają i się boją, więc nie mam ich za co dopaść

Dziękuję
Jak wiadomo złego diabli nie biorą, więc przewiduję pomyślne zakończenie

***

A ponieważ Marco zwany chłopiną ma ogromne wyrzuty sumienia, że mnie egoistycznie naraził na powtórkę z rozrywki, jest teraz wyjątkowo podatny na rozmaite sugestie i potulny jak świeżo ogolona owieczka.

Więc kiedy ten zlot ma być...?

 

lokata w realu....

 

W sensie, że masz zamiar te pitomby na jakiś realny targ zawlec...?
No ja nie wiem, czy na targu ktoś piksele kupi
Tym bardziej, że one nie twoje przecież, tylko firmowe
Udostępnione niechętnie

 

nic nie zrozumialas...mialem na mysli etykiety....
zreszta czy to az takie wazne.....

 

Aha, etykiety
Powiedzmy, że nie zrozumiałam

No dobra, może nie takie znowu ważne... ale można się przecież trochę powygłupiać, zamiast ciągle tak na serio.
Ech co ta wizja dożynek robi z farmerów to naprawdę głowa mała

 

nie mam dzis nastroju do zartow i nie ma to nic wspolnego z dozynkami....

 

No to przepraszam i już się przestaję wygłupiać.
Ale... skąd miałam wiedzieć...?
Trzymaj się, Norbi - kiedyś będzie lepiej

 

nie Twoja wina
kiedys tu napisze co i jak

 

Jutro będzie lepiej nie załamuj się.

 

może 9.11.19
też by ładńie było

jestem jestem podczytuję cały czas tylko byłam średnio komunikatywna - chirurg dentystyczny mnie na cacy załatwił dopiero do siebie dochodzę
Boszzzz to by mnie samlot czekał....ja się tego baaardzo boję...tego latania
Też przegapiłam to info o wizach
Nie wiem czy przy Marco mów, że pokoi mało..... dobuduje zanim do domu wrócicie....
Nieletnia chodzi na angielski i....robi nam lekcje....gruszka kojarzona z peronem takie "obrazkowe" zapamiętywanie teraz ciągle mi się te gruszki stojące na peronach i czekające na pociąg po głowie kołaczą
Nieletnia ma teraz okresy buntu i dyskutowania o trudnej egzystencji(skąd zna słowo to pojęcia nie mam) dziecka w tej rodzinie...znów mi się kreatywność podnosi
O maj! urodziny mam ale chyba jesień lepiej bo nieletnie towarzycho Ci trochę podrośnie

To robić dla Targowej pająka? podrzucę nawet

To jutro te kciuki za Was trzymać? decyzja podjęta czy jeszcze nie do końca?

 

ja miałam planowaną cesarkę na 8 listopada,ale nie doleżałam
niech się rana szybko goi

 

Chirurg dentystyczny? Brrr
Następnym razem jak będzie wychodził z roboty, koniecznie podstaw mu nogę
To będzie nawet lepsze od skargi do organizacji zawodowej

Samolot... no można łódeczką, można wpław, podobno promem też prawie można... piechotą byłoby ciężko
Też się boję latać i nigdy nie przestanę się bać mimo tych wszystkich wylatanych mil.

Dobudować piętra Marco nie zdąży
Ale już sprawdził okoliczne hotele, mówiłam - potulna owieczka (no dobra, baranek... hmm, z racji wieku to raczej bez zdrobnień powinno być... wręcz tryk, taka wersja się chyba tryk nazywa, a tryk nie bywa potulny... chyba że coś mi się pokręciło... łomatko, poszukałam tego tryka i teraz żałuję... może mieć nawet 1500 żon, tak delikatnie rzecz ujmując... nie, wracam do owieczki, żadnych dodatkowych żon).

"Pear" (czyli gruszka) kojarzona z polskim peronem...?
A cóż to za dziwaczna metoda uczenia języka obcego...?
Co to mniej więcej może dać...?
Naprawdę siostrzeńcy (i siostrzenica) juniora to znacznie lepsza opcja, bez peronów
Nieletnie towarzycho w niczym nie będzie przeszkadzało, mam/mamy to zagwarantowane
W moim (podeszłym) wieku można się pakować w takie niepewne interesy tylko pod warunkiem otrzymania stosownych gwarancji.
Kurcze z tym pająkiem dla Targowej to ciężko będzie, chyba że dasz radę jej to wysłać
Ale ja Targową obrażę jakoś słownie, mam swoje sposoby (elementarny survival, o czym już tu była mowa, więc Strażnicy Czystości Języka proszeni o zajrzenie gdzieś tam parę stron wcześniej).

Jeszcze nie wiadomo, czy ten piątek przejdzie - najpierw był pewny, ostatnio nam zakręcili w głowach propozycją dalszego leżenia (aż mi wszystkie mięśnie poznikają)... ale ryży bocian ciągle powtarzał, że piątek jak najbardziej może być.
Jutro się okaże.

No ja to już pewnie raczej doleżę te półtora dnia
Na mnie się goi jak na psie, w każdym razie dotąd tak było.
Popisowe tango 3 tygodnie po cesarce... ależ bez problemów

 

u mnie to samo
z cesarki najgorszy był cewnik jak go się pozbyłam to sobie "biegałam"(słowa pielęgniarek) po korytarzu

 

Dobry
Ja tylko na chwilę.
Zuza ja cały czas, trzymam kciuki i dobre myśli, by wszystko się udało.
Trzymaj się dzielnie - dasz radę
Innej opcji nie ma po prostu, jak ta że będzie wszystko dobrze.