zzizzie

Dzięki
Średnie były te sny, znowu krążę po moim konglomeracie kilku najlepiej mi znanych miast, dziwne - tylko europejskich.
Niby nic się nie dzieje, ale ta powtarzalność, ech.
No trudno, kiedyś to minie.
Taki mózg to dość dziwna konstrukcja jest swoją drogą.

***

A tak sobie pozaglądałam w forumowe wątki...
... dlaczego wszyscy tacy nagrzani tym sezonem...?
Skandal, piksele odbierają

A na co komu te piksele właściwie...?

No tak, gdybym grała, może bym wiedziała, na co.
Ale w sumie to się cieszę, że jednak nie gram
Miłość do pikseli mi nie grozi

 

Powtarzalność jest bo pewnie myślisz o tym,ja jak o czymś myślę to tak mam.Staram się myśleć przed snem o czymś pozytywnym,przynajmniej śpię spokojnie.
Ja gram nie rozumie na co kisić te piksele,w sezonie nagrody nie powalają to trochę szkoda tych pikseli
Mam jednak jakieś przeczucie że te trofeum będzie petardą

 

Ja niby gram a nie do końca wiem nawet o czym piszesz dawno nie zaglądałam chyba po tych wątkach.....
Piksele jak piksele - nazbieram i co? To wrzucam sobie gdzie tam można i robię nowe piksele - chyba tak się gra tutaj bo po co mi pełna stodoła- przeglądać sobie mam...a tak coś tam wrzucę coś innego dostanę i gra gitara

Ja w sumie zazwyczaj nie pamiętam co mi się śni- gorzej jak w środku nocy wyspana się budzę ooooo to pole do popisu jest wtedy - tysiące myśli zaraz....nie lubię raczej
Jutro w trasę na cały dzień - fajnie ale już plecy czuję po tej trasie
oby do weekendu choć chyba nie poodpoczywam tym razem
Echhhhh

 

Odpowiedź jest prosta, zbliżają się dożynki, to tam trzeba będzie oddać większość pikseli, o ile ktoś planuje udział w dożynkach na farmie
Podejrzewam, że w tym roku minimum będzie dużo wyższe niż w poprzednich latach, stąd rozterki, oddawać do sezonu czy nie oddawać...
***
Coś tymi snami nie tak....
Nie masz czasem znowu szopów nad głową?
A poważnie to się dowiedziałam, że u mnie się rozpanoszyły kuny i podgryzają samochody, tzn. przewody, uszczelnienia, i coś tam jeszcze.
Zastanawiam się, czy nie zainstalować odstraszacza w samochodzie.
Dwa stoją w garażu, ale jeden pod chmurką i nie wiem co robić.

 

No myślę o tych snach, bo to jest ciągle to samo, gorzej: to samo, co dwa lata temu. Normalnie mogłabym plan tego miasta narysować.
Ech, może po prostu cichutko popadam w jakąś radosną paranoję i w końcu wyląduję w takim ślicznym kaftaniku z przydługimi rękawkami.
Ale jak można uniknąć paranoi, jak się tak leży... i leży... i leży... mięśnie mi normalnie zanikają, jak wstanę, to mnie trzeba podtrzymywać.

Nagrody w tym sezonie to widziałam, że nie powalają - ale z drugiej strony trzymać jakieś tysiące pikseli ot tak sobie żeby trzymać?
To jest jednak gra dla wszystkich, w tym dla kolekcjonerów żyta czy innych goździków
Aha, też coś mi się tak wydaje, że ten item ma przyszłość
No, mój to ma raczej średnią przyszłość

No właśnie, zawsze można sobie zrobić nowe piksele
Nawet lepsze, bo świeże

Hmm, a to ty czasami odpoczywasz w weekend...?
Nie wierzę

Ale dożynki o ile pamiętam stoją na owockach - a ja nie rozumiem, jak można żałować kilkuset zwykłych badyli, takich do wysiana w kilka-kilkanaście godzin.
Chwilowo można sobie siać do woli, dziwne aż

Szopy w szpitalu?!
Nad głową mam wprawdzie podwieszany sufit, ale tamtędy idą te donosicielskie kabelki, co ujawniają dyżurce moje dane bardzo osobowe typu ciśnienie czy tętno (póki co jeszcze wyczuwalne). Wątpię, czy wpuściliby tam szopa

Kuny tak się interesują motoryzacją?! To popatrz, szopy lepsze, one tylko do śmietników zaglądają.
Ale dawno już nie widziałam szopa w okolicy - szkoda w sumie, fajne są szopy (choć z drugiej strony zdarza im się zapaść na wściekliznę).

Poniedziałek to dzień dla firmy, czyli Marco dopiero za chwilę tu przylezie, ech.
Ale dzięki temu spędziłam bardzo miłe przedpołudnie w towarzystwie mojej absolutnie pierwszej tutejszej przyjaciółki. Plotki o okolicznych mieszkańcach (zwłaszcza o pewnej rodzinie, z którą kiedyś byłam - jak to się mówi? - spowinowacona?) - no po prostu bezcenne.

 

Fajnie, że miło spędziłaś wczorajszy dzień.
Może ktoś się też dziś do ciebie wybierze na ploty, czas szybciej zleci.
Na temat słowotwórstwa, rzeczowników , przymiotników i innych części mowy się nie wypowiem, brak słów

 

Słowotwórstwo już poleciało, wiedziałam, że na Straż można liczyć
Wyleciało co najmniej w połowie bezpodstawnie zresztą.
Ale co tam, i tak nie będę tego używać (tzn ani słów, ani tym bardziej fabryk).
No i oczywiście you can't fight city hall, czyli z władzą nie wygrasz

Co do plotek, to ja mam nadzieję, że tych odwiedzin nie będzie za dużo.
Popadam sobie w coś na kształt letargu i bardzo mi z tym wygodnie.

 

Jeszcze się owiń w kokon i wyjdziesz jako dżdżownica Ale nie pojedyncza,tylko potrójna Książkę sobie jakąś poczytaj ....Albo od początku sezony ulubionego serialu oglądaj...Letarg,to nie dobre wyjście...

 

W kokonie się uduszę mimo klimy
Książki czytam, aż mnie oczy bolą
Ulubiony serial też oglądam od początku, jestem w 8. sezonie

Ale ile można, od czasu do czasu letarg jest konieczny.

***

No, teraz mi się trochę poprawiło.
Dzięki nowej fabryce, do zdobycia od jutra, hurra.

Jak to szło...?

Koci koci łapci, pojedziem do babci...
​

To teraz można tak:

Koci koci elfi, pojadziem do Delphi...

(Delphi: takie miasto w Hameryce jest, w stanie Indiana zresztą)
​

Albo tak:

Koci koci elfi, zakodujem w delphi...

(delphi: język programowania)
​

Tylko dlaczego pod koniec ciągle mi pobrzmiewa w uszach (na swojską nutę):

Oj dana dana, dostaniemy bana...
​

...???

 

A mówiłaś, że słoń ci na ucho nadepnął...

 

No co, fałszywie mi pobrzmiewa
Ale treść w sam raz

 

A propos koci, koci... mam nadzieję, że ci się przyśnią i będą to miłe sny
Co tam nowego u Starych Przyjaciół, nic ostatnio o nich nie mówisz, ale na pewno trzymasz rękę na pulsie

 

U moich Starych Przyjaciół, czy u tych oryginalnych z Tennessee...?
U mnie po staremu, kucyki mają jeszcze tak z ze dwa tygodnie sezonu... końskie staruszki się zaokrąglają i nawet udało się uratować biedną szkapinę w stylu skóra i kości, która już ustać na nogach nie mogła (a wiadomo, że jak koń się położy i nie może wstać, to szanse spadają prawie do zera - no ale podnieśli ją i podkarmili)... psi seniorzy kwitną (z jednym wyjątkiem, który wieczorkiem zasnął, a rano już się nie obudził - no, ale to był naprawdę psi matuzalem, choć jak na ten wiek nawet nie schorowany, po prostu przyszedł czas na niego)... młoda pani weterynarz wyposażyła sobie gabinet i już przyjmuje pacjentów zewnętrznych, nie tylko naszych... ja cichaczem robię przelewy na bieżące wydatki z mojego prywatnego konta, bo to jest mój biznes i nie chcę, żeby mnie Marco finansował... a mój zarządca nie tylko to wszystko ogarnia, ale jeszcze chleb piecze i obmyśla wystrój knajpy, którą planuje założyć na bazie tego chleba.
Jeszcze jakąś szkołę powinniśmy tam otworzyć, dla psów, koni albo ludzkich dzieci - i będzie państwo w państwie

***

Zauważyłam na forum zachwyty, że ten koci koci elfi taki, cytuję, "śliczniusi".
Hmm, serio...?

 

Rzecz gustu. Jednak, jeśli masz własne zęby, to mogą boleć od słodyczy. Sztuczne zresztą też

 

Mam własne
Wszystkie z wyjątkiem tych od mądrości, bo mi powyrywali... co poniekąd tłumaczy rozmaite moje deficyty w sferze intelektu

Pogapiłam się na ten koci koci i moim zdaniem to on jest dokładnie taki sam, jak wszystkie inne zagrody/fabryki - naćkany do niemożliwości, szczegół na szczególe siedzi i szczegółem pogania, dzięki czemu tylko ktoś z naprawdę sokolim wzrokiem zobaczy cokolwiek na ekranie laptopa... no, chyba że w sporym powiększeniu, ale w sporym powiększeniu robi się pikseloza, średnio śliczna moim zdaniem... ale co ja tam wiem.
Jak mawiała moja gosposia, nie to ładne, co ładne, tylko co się komu podoba, czyli de gustibus... (łac: o gustach [się nie dyskutuje]).
No to się zamknę na wszelki wypadek

 

Nie rozumiem, dlaczego masz się zamykać?
Nic złego nie powiedziałaś
***

Może podsunę ci pomysł.
Mój DP 25 lat temu był w Stanach z wizytą na zaproszenie EPA, chodziło o sprawy związane z górnictwem.
M. in. byli gdzieś w w Górach Skalistych i po części roboczej zostali zaproszeni na elegancki obiad. Knajpka niepozorna, na stołach obrusy w czerwoną kratkę, chyba ławy, brak sztućców, śliniaki, coby krawata nie poplamić, podawane były pieczone żeberka na wszystkie możliwe sposoby, na słono, na słodko, na ostro, do wyboru do koloru - podobno rewelacja, do tego właśnie chleb. No i piwo, mocniejszych trunków nie było w karcie. Ludzi pełno, czekali na stoliki.
Jeszcze po latach chłopcy mlaskali nad tymi żeberkami

 

A kto to może wiedzieć, czy nie powiedziałam czegoś złego.
Np skrytykowałam śliczności, nie wolno krytykować czegoś, co powszechnie zostało uznane za śliczne, bo nic dobrego z tego nie wyniknie.

***
O, spare ribs
BBQ ribs... honey glazed ribs... no nawet i short ribs, choć z tym roboty więcej ("ribs" to żeberka, "spare" są wieprzowe, "short" wołowe, "BBQ" to znaczy z grilla/w sosie barbecue, "honey glazed" - w miodowej glazurze czy jak to nazwać).
A mogą też być jagnięce, choć za baraniną osobiście nie przepadam... no i cielęce rzecz jasna.
Hmm.
A wiesz, że to genialny pomysł jest
W ciągu paru sekund znalazłam pewnie ze dwadzieścia różnych przepisów, od delikatnej (z pozoru) chińszczyzny poprzez słodkie karaibskie klimaty aż po południowy nadmiar przypraw, od których pali... nie, niezupełnie podniebienie, raczej drugi koniec.
Nieważne

Na hasło ribs biednemu chłopinie zabłysło oko, niestety na krótko - on bardzo poważnie traktuje tę swoją dożywotnią dietę i żeberka już raczej nie dla niego, w każdym razie nie w postaci solidnego posiłku.
Ale co tam, on i tak nie ma być gościem tej knajpy, żarłby za darmo i jaki z tego pożytek
A żeberka mają jeszcze jedną dodatkową zaletę - nie kojarzą się z koniną

Do tego chlebuś własnej produkcji... no w tej chwili i w tych okolicach bez sałatek/surówek by się nie obeszło, lokalsom się wydaje, że jak zjedzą mięcho za 2500 kalorii porcja i poprawią surówką, to się będzie liczyło, że jedzą zdrowo, niskokalorycznie i nie utyją.
Biedni
Ale te surówki albo sałatki to samograj i łatwo się przyrządza.

Napisałam już do mojego zarządcy, czekam na odpowiedź - ale on o tej porze włości objeżdża albo inne takie rzeczy robi, więc pewnie odpisze wieczorkiem.
W każdym razie pomysł jest przedni, dzięki

 

Cieszę się, że ci się pomysł spodobał
Jakieś surówki/sałatki do tego to faktycznie nie problem.
Mojemu też oko błyszczało.
Nie wiem, czy oni to piekli w jakimś piecu, czy na grillu, ale podobno były rewelacyjne

Z tej jego wycieczki został mi jeszcze biały kowbojski kapelusik, bardzo porządny, tyle, że się przykurzył.

 

Biały kapelusik...?
Ciekawe, biały to specjalność miasta Calgary w kanadyjskim stanie Alberta... ale pewnie się rozlazł po całym kontynencie.
Poczytałam sobie właśnie o tych kapelutkach, nie tylko białych - jedną z ich najbardziej uroczych funkcji było nabieranie wody ze strumienia, dla jeźdźca rzecz jasna, koń się sam obsługiwał (chyba że strumień miał strome brzegi).
No nie wiem

A te surówki i sałatki to najwygodniej byłoby umieścić na takim straganie, każdy składnik osobno - i niech se ludziska sami komponują.
W opcji "All You Can Eat" (czyli cena stała niezależnie od tego, ile człowiek wepchnie tych składników) oczywiście

 

Taki szwedzki stół sałatkowy, warzywka plus sosy i gotowe.
Jeszcze pomyśl nad deserami - tu już na pewno coś oryginalnego wymyślisz