zzizzie

Temat na forum 'Archiwum - pozostałe działy' rozpoczęty przez użytkownika zzizzie, 27 października 2018.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.
  1. tigre

    tigre Fanatyk forum

    Zuza nie umniejszaj zasług :) Dla tych Pań biorąc pod uwagę ich wysokość naszych krajowych świadczeń to pewnie spora pomoc jest .... wiele razy widziałam z racji pracy ile na życie mają starsi ludzie....i widziałam ile miała moja mama po ponad 40 latach pracy ...jako nauczyciel- o pomstę to woła :( wielu tych "staruszków" dodatkowo ma długi.... kredyty dla dzieci, wnuków które miały to spłacać ale jakoś tak wyszło, że nie mają z czego ....to jest koszmar naszej rzeczywistości :( Z początków mojej bankowej "kariery" pamiętam babcię, która co roku brała kredyt by węgiel na zimę kupić........spłacała cały rok z emerytuty ...by na następny rok znów.... co my się nagimnastykowałyśmy wtedy by miała to jak najtaniej.... pamiętam, że limit w rachunku zamiast kredytu jej robiłyśmy i pilnowały co miesiąc by trochę na spłatę zostawało by na to "za rok" się odłożyło po Pani o limicie pojęcia nie miała jak to działa a wychodziło jej sporo taniej niż raty.... Swoją drogą teraz w banku by jej jeszcze upakowali milion drogich produktów do tego kredytu nie patrząc, że kobiecina na chleb nie ma :( smutne - doradztwo w bankach zamieniło się.....no nie napiszę w co bo wyciachają niecenzuralne :(
    No właśnie małżon takie bajki opowiadał jakoby śledź wrocławski miał się nijak w stosunku do śledzia jako takiego.(z Gdańska chłopina) ... uwierzyłam dopiero jak teściowa przytargała od siostry smarzone śledziki "dostane" z kutra przy wizycie w Gdańsku (nie cierpię śledzia) i...nie poznałam, że to śledź... no pyszna ryba to była i nie woniało niczym. Generalnie małżon ryb od lat prawie nie jada bo "tutejsze" mu wonieją, nie smakują i co by nie kupić w sklepie to ble- ja też smakoszką ryb nie jestem....śmierdzi mi to - nieświerzość minimalną wyczuję nawet jak współbiesiadnicy zdziwieni twierdzą, że się czepiam - no ale taka świerza ryba naprawdę tego "posmaczku" nie ma :( ....a łowiona w rzekach czy stawach "daje mułem" :( bracie łowi...czasem to jakoś tak zrobi, że da się jeść....tuńczyk z puszki za to jest git ;)
     
    Ostatnie edytowanie: 28 września 2019
  2. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Nosh kurcze, zwykle po polskiej północy znikam z forum, bo i tak nie ma już z kim gadać.
    A tu się okazuje, że trzeba było poczekać :(

    Skaczę między tymi moimi partycjami, bo ostatnio amazon spytał mnie uprzejmie, czy mam świadomość, że czegoś, co usiłowałam kupić, nie wyślą mi do Polski. Życie w globalnej wiosce bywa jednak bardziej skomplikowane, niż by się mogło wydawać.

    Zasług w postaci robienia zakupów dla starszych pań nie ma nawet jak umniejszyć, bo one zerowe w sumie, te zasługi - ile kosztuje jedzonko na tydzień/dwa tygodnie dla jednej staruszki, no grosze przecież. Prezenty w postaci ptasiego mleczka czy czekolady też jakby niedrogie. Więc nie przesadzajmy, jedyna moja prawdziwa zasługa to sam pomysł.

    ***

    Próbowałam wymyślić jakiś rozsądny komentarz o systemie emerytalnym, ale tego się rozsądnie nie da skomentować. Dodatkowo chyba ktoś tam gdzieś tam wymyślił, że przecież dzieci powinny pomagać starym rodzicom, więc po co takiej babci dawać więcej, niż na starą bułeczkę z margarynką, resztę niech dzieci kupią.
    Taa, a dzieci/wnuki żerują na babci kredytowo właśnie, babcia ma tzw zdolność, bo emerytury to już chyba nie można cofnąć takiej np siedemdziesięciolatce.

    I w sumie to wymyśliłam, że poza systemem emerytalnym w PL strasznie bruździ tradycja.
    Bo tradycja się ostała, ale już ani trochę nie pasuje do rzeczywistości.
    Pisząc o tradycji mam na myśli rodzinę wielopokoleniową, w której wszyscy wszystkim siedzą na karku pod jednym dachem. Wtedy te zwyczajowe role przedstawicieli kolejnych pokoleń jakoś do siebie pasują, nawet to pomaganie (rodzice - dzieciom i później wnukom, dzieci - rodzicom itd).
    A kiedy się to wszystko porozłazi po różnych lokalizacjach, to właśnie zostają takie dziwolągi, jak babcia biorąca kredyt na samochód dla wnuczka.

    Te więzy (bo ja wiem, czy one emocjonalne) i te obowiązki (finansowe, spoczywające na osobach starszych wobec osób młodszych) to jest jakaś polska/słowiańska specyfika. I niby to brzmi tak wzruszająco, ale jak się przyjrzeć, okazuje się dość paskudne.

    A banki, cóż - jak się ktoś daje oskubać, to trzeba skubać. Taka sobie etyka zawodowa obowiązująca w sektorze finansowym.
    I myślę, że "konsultant" (czy jak to się w banku nazywa), który wciśnie babci pakiecik kredytów, dostaje za to premię.
    A sumienie ma pewnie czyste - nie jego babcia, nie jego kłopot.

    Układ, w którym nikt nikomu nie musi pomagać i na nikogo nie powinno się liczyć, wydaje się może okrutny, ale przynajmniej opiera się na jasnych i uczciwych zasadach.
    Mnie się to bardziej podoba... no ale w PL i tak byłoby niewykonalne.
     
  3. tigre

    tigre Fanatyk forum

    No właśnie- taka nasza krajowa rzeczywistość. Babcie to za Ciebie pewnie wiele zdrowasiek odmawiają Zuza bo dla nich to ogromna pomoc uwierz :)
    Moje stare pokolenie jeszcze jakieś resztki sumienia miało i ma.....i swoją drogą jak widziałam taką starszą Panią /Pana to właśnie włączało mi się "a gdyby to moja babcia była to..."
    Młode pesele ;) mają podejście głównie roszczeniowo karierowe, wychowane już na typowej konsumpcji- a i banki "za moich czasów" były inne - plan planem ale pracownik trochę tam znaczył....teraz typowe korpo to "jesteś tak dobry jak twój ostatni miesiąc" ....choć nadal uważam, że da się etycznie pracować, robiąc nawet ten ich "miesięczny" plan - tylko to więcej wysiłku i planu nie będzie 200% normy a solidne 100 - wystarczy by nie wywalili, zarobi się pewnie mniej ale śpi spokojniej....
    Nie wszyscy młodziacy tak mają ale niestety większość :( A historii od starszych nasłuchałam się nie raz takich, że włos na głowie staje :( i wykorystanych a potem porzuconych z kłopotem rodziców, dziadków było w tym bardzo wielu :( nie zawsze udawało się odratować sytuację :(
    Chwała Ci więc za to co robisz bo jednak niewielu o tym nawet pomyśli choć ich i stać i mogliby wiele dobrego zrobić...
    Ja wczoraj padłam z nieletnią więc koło 3 wyspana byłam i co tu robić ;) ale cisza, spokojnie, można było poczytać i forum i książkę echhhh miło
     
  4. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Na takie Zło Wcielone, jak ja, to szkoda tych Zdrowasiek, i tak nic nie pomogą 8)xD
    I naprawdę - tu się liczy wyłącznie pomysł... więc może ktoś, komu na co dzień za daleko do starych dziadków (czy rodziców), zechce z tego pomysłu skorzystać. Bo ja wiem, może trochę i dlatego o tym tu napisałam, pomysł jest zdecydowanie do wykorzystania.

    Najpierw wymyśliłam te zakupy spożywcze dla przyjaciółki mojej mamy, która została sama w miejscu, gdzie diabeł mówi dobranoc (i jeszcze trochę tak musi przetrwać, bo jej syn z rodziną przeprowadzi się dopiero wtedy, kiedy dzieci szkołę w mieście skończą - nie mnie to oceniać, miało być inaczej - no ale w sumie trochę to rozumiem).
    Więc znalazłam market, który dostarcza jedzonko itd także i do tej wsi... i tak już poszło.

    A miejskie staruszki to bardziej moja zachcianka (no i upodobanie do zakupów online) i nawet nie chodzi o kasę (naprawdę nieistotną), raczej o techniczną stronę zagadnienia - dzieciństwo spędziłam na czwartym piętrze bez windy (w sumie gorszym, bo w przedwojennej kamienicy, więc te piętra wysokie były okropnie) i bez trudu mogę sobie wyobrazić, jak ciężko się wchodzi po schodach, jeśli się ma ponad 70 lat, a jeszcze do tego z zakupami, choćby skromnymi.

    To jest bardzo ciekawa (i chyba raczej dość ponura) sprawa, te targety (docelowe wartości) sprzedaży w konfrontacji z czymś, co kiedyś zwano staroświecko zwykłą ludzką przyzwoitością.
    Moim zdaniem postępowanie pracodawcy, który wymusza na pracownikach zachowania niezgodne z tą przyzwoitością, jest po prostu nieetyczne, i to w takim jakby szerszym wymiarze.
    No ale cóż, przyzwoitość to cecha prywatna, a w robocie chodzi o wyniki całej organizacji, czyż nie? 8)
     
  5. olgs3

    olgs3 Chodząca legenda forum

    Oj wiem coś na temat schodów sama mieszkam w starej kamienicy na 2 piętrze.To tak jak w nowym bloku 4 lub 5 piętro.A jak jeszcze gdzieś dalej trzeba iść,to naprawdę prawdziwy tor przeszkód.
    Przyzwoitość zanika jak wiele innych dobrych cech.
    Pytanie gdzie ten świat zmierza?
    To co robisz Zuza to dla ciebie niewiele,ale dla tych osób to jesteś Aniołem.
     
  6. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Ale tych - jak piszesz - Aniołów mogłoby być znacznie więcej.
    Bo w sumie tu naprawdę nie chodzi o kasę, której jeden ma więcej, drugi mniej - tylko o takie pamiętanie o innych.
    Nic specjalnego - więc przypominam ;)

    Przyzwoitość zanika, bo nikt jej nie wymaga, nikt jej nie egzekwuje, nikt nie karze za jej brak i nie nagradza za jej okazywanie.
    Żeby nie było - kocham wszelkie kundelki, ale innego słowa użyć nie mogę: tak się jakby troszkę skundliła populacja wielkich miast (w każdym razie na pewno wawki, nie wiem, w jakim stopniu to widać gdzie indziej). Nikt nie pilnuje... nikt nie widzi... nikt nie sprawdzi... czyli można sobie darować jakieś tam nauki wyniesione z domu czy innych instytucji kształtujących (podobno) charakter.
    To jest już chyba typowe w wielkich miastach, bodajże na całym świecie. Niestety.
    Pozostają takie enklawy sąsiedzkiej życzliwości - i chwała tym enklawom, dużo dobrego robią w mikroskali, bo w tej skali makro to już niewiele się da zrobić chyba.
     
  7. olgs3

    olgs3 Chodząca legenda forum

    Z tego co zrozumiałam to wygląda to tak jakby te dobro i wyniesione z domu dobre wychowanie to na pokaz.
    Najlepszą nagrodą za przyzwoitość według mnie jest dobre samopoczucie.Pomóc komuś tak bezinteresownie to taką sprawia mi przyjemność.Czy to tylko nieliczni czują?
    Według mnie to ludzie spadają poniżej poziomu zwierząt,jeśli taki istnieje.
     
  8. tigre

    tigre Fanatyk forum

    wiesz, przede wszystkim musi się chcieć. Wielkie miasto to anonimowość - którą ja sobie cenię w dużym stopniu - ale ona też "rozgrzesza"
    Ale jeszcze gdzieś tam tli się ta chęć pomocy :) A czas internetu mógłby wspierać....tylko trzeba chcieć i niestety też trochę pomoc od naciągania odróżniać
    Tu w tym moim Wrocku jest np taka bardzo młoda dziewczyna która organizuje zbiórki - często w okresie świąt wszelakich bo ludzie wtedy jacyś bardziej chętni są. Odzew ogromny ale pracy ma z tym wiele :) poświęca sporo czasu prywatnego, kombinuje, organizuje, jeździ by to po mieście pozbierać :)
    Nieletnia w tą dla niej zabawę wciągnęłam jak miała jakieś 4 lata - teraz sama czasem pyta przy okazji porządkowania zabawek, ubrań - oddamy koleżankom ("mamowa wymiana garderób dzieci" ) czy na zbiórkę będzie? stare kocyki i ręczniki targamy do schroniska (podziękowania dla przedszkola bo uczyło organizując wycieczki i zbiórki- stąd zwyczaj ;)) nakrętek u nas wywalić też nie wolno.....teraz chyba do naszego dawnego przedszkola poniesiemy bo w okolicy brak miejsc do oddania a tam zawsze wielki kosz stoi i info dla kogo zbierają (da się zwyczaj zaszczepiać - w robocie mam dostawy ;) się zaangażowali jak był jakiś konkurs i prosiłam tak niby żartem o dokładkę do grupy nieletniej ....i weszło w krew ;)
    W sumie gdyby się tak porozglądać to ....no jest trochę takich "Aniołów" w okolicy
    Nawet małżon puszki po piwie stawia obok kubła bo tam mamy stałego odbiorcę (i nie jest to "menel" ) i chyba nie tylko on bo pojawiają się naszykowane do odbioru i inne "paczki" :)
     
  9. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Święte słowa, od początku do końca.

    Anonimowość (skądinąd świetna sprawa) rozgrzesza totalnie, zwłaszcza tych, którzy dotąd przez całe życie byli pod baczną obserwacją otoczenia. No a teraz nagle nikt nie patrzy, więc nikt się nie przyczepi.

    A naciąganie robi duuużo złego.
    Ludzie raz naciągnięci stają się znacznie mniej chętni do takiego spontanicznego pomagania... i trudno się dziwić.
    Net, który rzeczywiście może bardzo ułatwić udzielanie pomocy, jednocześnie potrafi też zniechęcić, i to jak.
    Te rozmaite apele, błaganie o pomoc (tak się składa, że najczęściej dla chorego dziecka) - najpierw człowiek reagował automatycznie, ręka sama sięgała do portfela po kartę... a później okazywało się (niestety zdumiewająco często), że to było oszustwo. I teraz to już ostrożnie - choć przez net pomaga się łatwo i zdawałoby się bezboleśnie, teraz człowiek się zastanowi, zanim przeleje nawet jakieś grosze.
    I w ten sposób oszuści pozbawiają ludzi resztek tej gotowości do niesienia pomocy. Skutek uboczny, ech.

    Przeoczyłam, wybacz :)
    A to jest bardzo ciekawa sprawa, to domowe wychowanie.
    Bo teoretycznie - fakt, coś, co zostało wpojone w dzieciństwie, powinno pozostawić jakiś ślad nawet na całe życie.
    Ale często tak jednak nie jest, to dobre wychowanie znika, jak nikt nie patrzy.
    Dlaczego?
    Jak myślicie?
    Może to domowe (i inne) wychowanie dziś już nie wystarcza?
    Może dzieci (które są niesamowicie bystre) zauważają fałsz ukryty w tych wszystkich naukach? Coraz częściej zauważają, że wygłaszający te nauki sami postępują niezgodnie z nimi...?
    No nie wiem, macie jakieś pomysły...?
    Poza tym skundleniem, o którym napisałam - jakimś takim rozpadem dawnych wartości...?
     
    Ostatnie edytowanie: 28 września 2019
  10. gosiagosia60

    gosiagosia60 Chodząca legenda forum

    Powiem tak-ludzie poniekąd zapomnieli o słowie "wdzięczność"-za wychowanie,trud rodziców,za to,że są teraz kim są,dzięki rodzicom.Część wielka dzieci wyjechała za granicę Polski i albo nie jest świadoma(w co nie wierzę)albo nie chce wiedzieć,z jakimi problemami ich starzy rodzice tu się borykają...Mąż jest taksówkarzem i nie raz mi opowiada,jakie trudy mają starzy ludzie,pozostawieni sami sobie przez"wyjezdne"dzieci.Nie rozumiem tego.Swego czasu miałam możliwość wyjechać do pracy za granicę,razem z mężem,poprawić sobie życie.Wtedy zachorowała mama-więc normalne,że plany poszły się czesać...Potem mama umarła,zachorował tata,parę lat minęło znowu i tak siedzę teraz i myślę,że choć najniższą emeryturę może mi dadzą...Da się z niej żyć czy mam się niemieckiego uczyć,żeby niemieckim emerytom opiekę zapewnić? o_O (nie chętnie bym się tam wybrała )Tam o seniorów dbają.Mają za co.Ale te "wyjezdne"dzieci z Polski też mają za co.I co, nie da się tym "wyjezdnym"dzieciom zapewniać opieki swoim starym rodzicom,tutaj,w kraju?o_O Nie raz jakieś ogłoszenia się zdarzają ale stawki,jakie proponują są po prostu śmieszne-nie wiedzą,jak opieka wygląda czy "murzyna" szukają?o_O Dlatego dzięki ci Zuza,że chociaż cokolwiek robisz,to na pewno dla nich bardzo ważne jest-nawet nie te zakupy,tylko,że ktoś o nich pamięta i się troszczy...Sorki że od ryb odbiegłam,bo ryby,to sympatyczniejszy temat.
     
  11. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Cóż, jedna z dwóch odbiorczyń tych moich marketowych zakupów ma właśnie taką wyjechaną córeczkę.
    Teraz to już chyba nawet sama nie wie, gdzie się córeczka podziewa.
    Temat tabu, więc tylko tyle wiem.

    Co do tych wyjazdów do Niemiec w charakterze opiekunki... ja bym szukała nie ogłoszeń, tylko od razu agencji, niemieckich i renomowanych. No ale do tego to też warto niemiecki znać.
    Polskich agencji, tych z ogłoszeń, bardzo bym się bała - ryzyko, że ktoś zwęszył biznes życia polegający na (delikatnym, ale jednak) oszukiwaniu chętnych do takiej roboty, jest za duże.

    Ryby, hmm... bo ja wiem, czy takie znowu sympatyczne 8)xD
    Ale można ewentualnie o drobiu albo wołowinie, o wieprzowinie nie radzę, bo jeszcze ktoś nieopatrznie napisze "świnia" i zaliczymy jakiś pogrom 8)
     
  12. olgs3

    olgs3 Chodząca legenda forum

    Ja to myślę że spora część osób w pogoni za pieniądzem i by zostać kimś traci wpojone wartości,myśli tylko o szybkim dojściu do upragnionego celu.A gdy ten cel osiągnie zauważa że straciła coś więcej i bardziej wartościowego.Boi się do tego przyznać i robi się bardziej nieczuła na potrzeby innych.
    Druga część osób to oszukani i naciągnięci.
     
  13. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    A wiesz, że to bardzo prawdopodobne.
    Wszystko przyspiesza, więc i mozolne, wieloletnie dążenie do jakiegoś celu przestało ludziom pasować.

    Ale ja bym dodała do tego jeszcze upadek autorytetów... w dużym stopniu zawiniony przez te autorytety zresztą.
    Bo teraz już nic nie jest dane z góry jak przykazanie, nic nie jest niewzruszone i niepodważalne.
    Autorytety tego nie rozumieją... i nie robią nic, żeby wzmocnić swoją pozycję.
     
  14. olgs3

    olgs3 Chodząca legenda forum

    Tak tylko dla niektórych matka oddziałowa w szpitalu ojciec ordynator(fakt autentyczny) zarabiają po około 5 tys zł,dziecko z wykształceniem jak rodzice za granicą pracuje jako zwykła salowa,opiekunka i zarabia 3 razy tyle.Tacy rodzice autorytetem już nie są(czemu pracują w Polsce za takie pieniądze za granicą mieli by więcej)
     
  15. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Ech, też fakt.
    Zakładając oczywiście, że przynajmniej ojciec ordynator nie zarabia te trzy razy tyle dodatkowo poza oddziałem ;)
    Z tym, że mądrzy rodzice (nie wiem, jacy to są, ale wiem, że są) potrafiliby chyba jakoś temu dziecku wpoić przekonanie, że - dla nich przynajmniej - ten polski układ jest lepszy i dlatego się przy nim upierają.

    Ale przypominam, że autorytety dzieciństwa to nie tylko rodzice...
    ... choć tutaj temat robi się (częściowo) tak śliski, że faktycznie nic tylko zwiewać do kurnika.
    Więc pewnie najpraktyczniej będzie poprzestać na ponurym stwierdzeniu, że człowiek po prostu nie nadąża za postępem, którego sam jest sprawcą. Bo ja tak szczerze mówiąc coraz częściej odnoszę takie właśnie wrażenie.
     
  16. tigre

    tigre Fanatyk forum

    Postaram się jakoś po kolei
    Najpierw to wyczucie dzieci - dzieciaki są niesamowicie spostrzegawcze i nie skażone "nie wypada" - wytkną każdy fałsz i dysonans i teraz - rodzic w miarę ...nazwijmy to mądry, przyzna dzieciowi rację, zauważy błąd własny i się do niego przyzna, wytłumaczy, że jemu też czasem trudno zawsze wszystko robić tak jak "się powinno" i że fakt, postąpił nieładnie- i ustali, że będą się wspólnie starać by było dobrze, naprawić, poprawić itd - słowo klucz wspólnie
    Ta droga jest trudna, bardzo trudna i wymaga od dorosłego wiele pokory
    Inny rodzic - zrobi mu się głupio, potem się wścieknie (bo on ten autorytet jest) i dziecko uciszy, stłamsi, powie ja mogę bo jestem dorosły a ty jeszcze życia nie znasz i nic nie rozumiesz (<ciach> prawda) - jak to odbierze dziecko? przyzwolenie na złe zachowanie, nauczy się, że lepiej być cicho, nie wystawiać głowy bo <ciach>, że dorosły może być zły i tak wolno tylko trzeba poczekać by się stać tym dorosłym i robić wszystko bo im wolno...i poczuje się pokrzywdzone. Nic nie rozumiem tak? oki to więcej ci nic nie powiem bo ty też nie rozumiesz.... itd itp i potem rodzic zdziwiony skąd bandyta w domu, skąd problemy z nastolatkiem...przesadziłam ale jakoś tak to się dzieje ten proces chyba
    I druga sprawa- wcześniejszym pokoleniom, pokoleniom tzw PRLa było ciężko, bardzo czasem - więc tym swoim dzieciakom nieba przychylić chcą, dać wszystko, czego nie mieli sami, wyręczając podając na tacy - by dziecko nie przechodziło tego co ja- i tu mały egoista wyrośnie zazwyczaj ...i choć założenie słuszne samo w sobie (ja też chcę by nieletnia miała jak najlepiej) to działanie przesadzone w drugą stronę skutkuje znieczulicą i rozwydrzeniem po prostu oraz postawą "należy mi się" złoty środek znaleźć trudno i wyważyć
    Oj długo by można
    Trzecia sprawa - otoczenie, koledzy, przyjaciele.....poniekąd przysłowie o wpadaniu między wrony jest tu doskonałym przykładem i jeśli taki dzieć nie ma mocnego charakteru, silnie wpojonego poczucia własnej wartości (to w pewnym wieku kuleje dzieciakom strasznie cokolwiek by się nie robiło - to poczucie wartości) to idzie z prądem choćby było to sprzeczne z tym co czuje - potrzeba akceptacji przez rówieśników będzie silniejsza
    A jak silny musi być dzieć by się postawić albo jeszcze pociągnąć za sobą? Bardzo - i musi być typem przywódcy, mieć wiele cech, które dorośli w dziecku skutecznie tłamszą (jak wyżej- co Ty tam wiesz)
    Generalnie jak by nie patrzeć to my, dorośli w bardzo dużym stopniu odpowiadamy za to czym i kim ten młody człowiek się staje a mądre towarzyszenie im w drodze do dorosłości jest bardzo bardzo trudne, wymaga pokory, cierpliwości, zrozumienia i traktowania tego narybku jak człowieka a nie podwładnego w korpo (takmi się jakoś to pokojarzyło ;))
    <ciach> odpowiedzialna rola taki dorosły :) rodzic, nauczyciel, znajomy - bardzo różni ludzie mają wpływ na nieletnich

    Usunęłam nieodpowiednie na to forum określenia, w tym zapisane w wersji skróconej.
    MOD_Marion
     
    Ostatnio edytowane przez moderatora: 29 września 2019
  17. olgs3

    olgs3 Chodząca legenda forum

    Też odnoszę takie wrażenie.Chciałam napisać coś więcej ale przeszła mi myśl że dostanę bana.
     
  18. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Doskonała ta analiza, tigre - chylę czoła, podsumowałaś to idealnie.
    Z drugiej strony (bo zawsze jest ta druga strona jak wiadomo)... tych rodziców idealnych, którzy rozumieją (i świadomie stosują w praktyce) to wszystko, o czym piszesz, to będzie jakaś maleńka garsteczka. Tak sobie myślę, że gdyby tylko tacy rodzice potrafili wychować dziecko na (powiedzmy w uproszczeniu) takiego modelowego przyzwoitego człowieka, to prawie cały świat zmieniłby się w jedno duże więzienie, w którym siedziałyby dzieci tych zwykłych rodziców.
    Gdzieś znacznie poniżej tego ideału jest chyba jakiś uczciwy standard, może trochę wyżej od takiego programu minimum, ale jednak wystarczający. I w sumie chodziłoby o to, żeby ten standard się za bardzo nie zmienił w błyskawicznie zmieniającym się świecie.
    Za to metody powinny się zmieniać, i to możliwie szybko... a z tym to gdzieniegdzie bywa poważny problem.

    No ale właśnie...

    ... ciszej nad tą trumienką, bo niechcący wleziemy na odcisk jakiemuś autorytetowi z gatunku tych chronionych tutejszym Kodeksem. Po rodzicach to można sobie w sumie bezkarnie jeździć, po szkole od biedy też... ale z niektórymi autorytetami to my tutaj nie wygramy.

    Cytat edytowałam zgodnie z oryginałem.
    MOD_Marion
     
    Ostatnio edytowane przez moderatora: 29 września 2019
  19. tigre

    tigre Fanatyk forum

    Wiesz, ja niby rozumiem jak to ma działać, ideał opisać łatwo.... ale ta praktyka ;) to jest ta druga strona właśnie- rozumnych rodziców trochę chyba mamy z praktyką wychodzi różnie ale się przynajmniej staramy więc i więzienia nie przepełnione ;)
    A jeszcze jak się taki egzemplarz dociekliwy trafi jak to moje właśnie dyskutujące z małżonem cudo to czasem masz ochotę wrzeszczeć godzinę i zamknąć na koniec w szafie :) :) :)
    idę szukać klucza do szafy! jest 22 .... panna się nie wybiera spać, dyskusje uskutecznia.....boszzzzzzz
    Jeszcze autorytety - albo nie, bana nie chcę a wszyscy wiemy o co chodzi
     
    Ostatnie edytowanie: 28 września 2019
  20. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Niniejszym zawiadamiam, że u mnie właśnie trwa Ta Ostatnia Niedziela 8)

    Od jutra będę już zapuszkowana pod celą, oczywiście z lapkiem w objęciach, ale oni mi będą utrudniać i już czuję, że znowu czeka mnie wychowywanie strażniczek, że do mnie się nie mówi ani "kochaniutka" (najbardziej pasujący polski odpowiednik "sweetie", jaki mi przychodzi do głowy), ani per "my" ("jak się dziś czujemy" - od takiego pytania natychmiast czujemy się bardzo wściekli)... no i że kto jak kto ale ja mam prawo używać tego lapka w nieograniczonym zakresie.
    Więc pewnie będę trochę jak niejaki pan Breivik, niby siedzę, a dalej brużdżę.

    W każdym razie na wszelki wypadek przyszłam się pożegnać, ale mam nadzieję, że dam radę tu zaglądać :)
    Świat wolnościowy mnie wzywa, więc póki co tyle ;)
     
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.