zzizzie

Trudna z ciebie klientka
Pociągami jeździsz...?
Jest taka kolej transsyberyjska, piękne widoki za oknem i inne wygody.
A później to już byle łódeczką przeskoczysz po wizycie w stosownej tawernie, nawet nie zauważysz, że cię wiozą

 

Długa by ta wizyta w tawernie musiała być-żywcem bym do łódki wziąć się nie dała Pociągiem nie chętnie-zresztą dla mnie każda podróż powyżej 100 km,to męczarnia

 

No to musimy czekać, aż wreszcie dopracują teleportację
Aha, a może podróżuj w odcinkach po 99 km...?
Z odpowiednim wypoczynkiem w kolejnych tawernach rzecz jasna

 

Czekam na teleportację w takim razie-tych wypoczynków w tawernach,to chyba by moja wątroba jednak nie wytrzymała albo inny organ,który mam a nie wiem o nimA już na poważnie,to zazdroszczę wam tych podróży...Ja sobie palcem po mapie popodróżuję-szybciej,bezpieczniej i za darmo

 

Wrrr...
O ile nie mam sklerozy (podobno jeszcze nie mam)to umowa była inna...
Jeżeli nie ma faktycznie wskazań a tylko dmuchanie na zimne, to warcz głośno, a nawet walnij pięścią w stół.
Pokój niech sobie czeka, pewnie prędzej czy później się przyda.
Pochuchaj na siebie w domu...., faktycznie nie szalej,
Remont już zakończony?

 

Już tu kiedyś wspominałam, że śmiertelnie boję się latać
Ale doceniam samolot jako środek transportu, bo taki dość szybki jest - więc na dwoje babka wróżyła, albo szybko dolecę gdzie trzeba, albo w dół prosto do Crowleya.
Jak dotąd Crowley mnie nie chce

No wiesz, w moim chłopinie w sytuacjach ekstremalnych budzi się władca absolutny.
Na ogół udaje mi się unikać takich sytuacji, no ale to jest przypadek wyjątkowy.
Telefon ze szpitala oczywiście był wpadką, zadzwonili do domu zamiast do firmy - ale dobrze, że wiem, co mnie czeka.
I oczywiście się nie cieszę.

Wskazania są rozmaite, a to moja historia (niby choroby), a to wiek, a to obecność dwóch sztuk... no takie tam. Na upartego się kwalifikuję na zasadzie, że lepiej na zimne dmuchać.

Oszczędzam się intensywnie, od wczoraj aktywność ograniczam praktycznie do tego powarkiwania, to chyba nie powinno zaszkodzić...?

A remont na ukończeniu, niedługo rozbiorą to nieszczęsne przepierzenie i będą dopasowywać nową część do starej.
Ech.

 

Jak dożyję do 80-tki(w co wątpię)to sobie zafunduję skok na spadochronie.Inaczej latać nie będę A wtedy,to już mi wszystko jedno będzie-czy dolecę czy nie

 

Odnoszę niepokojąco wrażenie, że osiemdziesięciolatków na spadochron nie biorą

 

A na co byś się Crowleyowi przydała?

==
A może dla uspokojenia chłopiny straż domowa?
Niech dmucha na zimne w domu
Powarkiwanie, byle głośne nie zaszkodzi

===
A ze spadochronu skaczą nawet 90 - latki, oczywiście z odpowiednią asystą
Nie wiem, czy bym się zdecydowała

 

No jak to, ja jestem przecież Złem Wcielonym, połowa tego forum ci to powie
W sam raz pasuję do Crowleya

Ech, Marco ostatnio do roboty chadza tylko wtedy, jak ma nowy skan do pokazania - najczęściej siedzi w gabinecie otwartym na salon i niby pracuje, a tak naprawdę mnie pilnuje jak pająk muchy w sieci (ta mucha to ja oczywiście, choć nie Anna Mucha na szczęście).
Powarkuję intensywnie, odmawiam konwersacji i lada chwila zacznę do niego mówić "Mark" - on już wie, co to znaczy


Spadochron - nie dziękuję
Mam jeszcze pół wieku (no, prawie pół) do dziewięćdziesiątki, więc może kiedyś zmienię zdanie - póki co wolę jednak samolot

 

Z tym odmawianiem konwersacji coś mi świta, z resztą zresztą też
ale Marco w roli pająka, byle w domu brzmi ciekawiebyle przeciągnąć parę tygodni.

 

Mam to już przećwiczone, on o tym dobrze wie i pamięta, jak było
Zresztą tę nieszczęsną szpitalną celę chyba kazał wyszykować na zaś, nie na już.
Ale ponieważ zrobił to za moimi plecami, to kara musi być

W najbliższym czasie planuję uciec mu z domu na parę godzin - niezupełnie przypominam potulne cielę, a poza tym tęsknię za samotnością, tak dla odmiany.

 

Rodzaje kar są różne, nie wątpię, że wybierzesz coś stosownego
Czasem chłopu trzeba pokazać, gdzie jego miejsce
Potulne cielę...., jakoś cię nie widzę w tej roli.
Ale uważaj na siebie

 

Ja nie umiem rządzić, wychowywać, karać - moja specjalność to tzw rząd dusz
No i niewiele mam tych możliwości karania
Pojadę sobie na dłuuugi spacer międzystanową, niech mnie szuka policja
Typowa reakcja potulnego cielęcia

 

Jak za mocno nabroisz, to cię odstawią do ciupy

 

Nie nabroję, znam prawo
I przepisy też.
Suchuteńka sobie pojadę jak ten wiórek, i tak od dawna nie używam procentów
Innych substancji zakazanych tym bardziej nie używam, bo i po co.
Dozwolonej prędkości nie przekraczam, zwłaszcza podczas spaceru.
W mojej bryce nie wożę niczego zakazanego, zarówno bryka, jak i ja mamy papiery w absolutnym porządku (że o stanie technicznym nie wspomnę, zwłaszcza stanie bryki).
Nie jestem poszukiwana przez żadne władze... no w ogóle ideał ze mnie.
Takich do ciupy nie odstawiają

 

A nie wzięłaś pod uwagę, że ciupy mogą być różne i strażnicy też?
===
Jak tam Twoi podopieczni w schronisku?
Zaglądasz do nich, czy chwilowo zdałaś się na personel?

 

Bez przesady z tym złem wcielonym, z tej połowy to po prostu połowa zazdrości ci swobody wypowiedzi .kulturalnie ciętego języka o znajomości zasad pisowni nie wspominając.Zostaję jeszcze jedna czwarta która dzięki potyczkom słownym z tobą chce zaistnieć.Tak naprawdę to może 2 osoby no 3 tak myślą.Oczywście ja do nich nie należę.
Co do Marco to tylko się cieszyć że tak dba o ciebie i potomstwo.

 

Olga, świetnie to ujęłaś, nic dodać, nic ująć.

 

Dodać można to że nie za bardzo należy okazywać chłopu swoje zadowolenie z niego.