zzizzie

Było tak:

No i likier truskawkowy wszystko zapaskudzi na truskawkowo i nie będzie tego efektu kolorystycznego, likier odpada

Ech, tak się zastanawiam, kiedy junior będzie na tyle stary, żebym mogła pakować ajerkoniak do deserów...
... i wychodzi mi, że nigdy
A do tego dochodzą jeszcze te dwie sztuki o dwa lata młodsze, ech

***

A teraz jest tak, muszę bo się uduszę

​

 

Ja też, naprawdę mnie zatkało i nie mogę oddechu złapać...
W dodatku nie wiem co powiedzieć...
Ech....

 

No co
Nie ma to jak świnka tupeciara przecież

Świnki morskie (jeśli o mnie chodzi, niech sobie Wysoka Komisja wsadzi tę kawię do annałów porażek w dziedzinie nazewnictwa) to moje ukochane zwierzaki domowe zaraz po psach.
Po filmiku (nie tylko tym zresztą) widać, że jest za co je kochać

***

To ja mam jeszcze garsteczkę foci wraz z pogadanką, bo trafiłam gdzieś na przedziwne niemowlęta (ech) i przeprowadziłam stosowny research czyli poszukiwania info).

Wiecie, kto to jest...?

​

No na pewno nikt poza fachowcami z branży (szacun) nie wpadłby na to, że jest to bardzo młoda kolczatka.
Jak dorośnie, będzie taka:

​

Ale to nie wszystko, nie cieszcie się.
Oto kolejne niemowlę:

​

A to jest oczywiście bardzo młody australijski dziobak, jedno z najdziwniejszych zwierząt świata.
Oto osobnik dorosły:

​

Cztery żyjące jeszcze gatunki kolczatki (właściwie kolczatkowatych) oraz dziobak to dziś jedyni przedstawiciele podgromady prassaków, czyli ssaków jajorodnych.
Takie rzeczy (plus torbacze) to tylko w Australii oczywiście.
Nie, nie zamierzam się przeprowadzić...
... ale zwierzaki to oni mają w tej Australii zupełnie od czapy, prawda...?

 

Świnka się udała dobre.
Kolczatki na pewno bym nie odgadła,bardziej mi to fokę przypomina ewentualnie małego morsa.
Dziobak to ma duże podobieństwo do starego.
Kiedyś czytałam o zwierzakach w Australii,gatunki nie ma co mówić mają extra

 

Doszliście już do siebie po tym filmiku?
Egzekutywa już chyba też klepnęła
Przyznaję, że ja jeszcze nie całkiem doszłam do siebie, to jednak mały szoczek

 

Co ty masz do mojego filmiku, Małgosiu, hę...?
Filmik jak filmik, świnki świetnie wypadają przed kamerą. (Rozmowa ze świnką o żółwiu i papierze toaletowym to jeden z moich absolutnych faworytów... niestety w języku zakazanym, podejrzanym i w ogóle zbrodniczym, więc nawet linka nie dam.)
Tak sobie pomyślałam, że odrobina świńskiego tupetu dobrze zrobi tym dziwnym zakamarkom

***
A teraz mam takie nostalgiczne coś, najgorsza decyzja pewnego wilka

​

A było się trzymać z dala od ludzi i ich ogniska, nie...?

***

Komunikat mam taki - moja kumpela-inwestorka, która farmy ma dokładnie tak samo dość, jak ja, ale nie potrafi przestać, kupiła stosowne koszyczki i uzbierała te rybne talary.
Po uzbieraniu zorientowała się, że na grzyba jej to potrzebne, bo w sklepie rybnym same starocie.
No to kazała spytać, czy może komuś jakiś stary item z tego sklepu potrzebny, to weźmie i podaruje
Naprawdę lepiej jest wyniośle ignorować

 

Z tym wilkiem to prawda tyle narobili tych klonów i krzyżówek,niektóre tak obrzydliwie wyglądają że nie chce się na coś takiego patrzeć a co dopiero mieć.Babcia miała wilczura co to był za przyjaciel.
Co do itemów to sąsiadka jak nie zdobędzie to będzie potrzebowała.
Miłego dnia

 

Bry.Tak sobie zaległości poczytałam...Zuza czy to oszczędzanie siebie,to to o czym myślę? Nowy farmer nam przybędzie?
Byłam dziś w ZOO w Płocku z synem i wnusią.Takie małe,zaniedbane z lekka... Ale widać,że coś próbują ulepszać,więc może będzie lepiej.Chociaż zawsze mi żal tych zwierzaków w klatkach... Jedno,co mi się podobało,to złote ryby-jak wsadzić rękę pod wodę(wolno,jest odpowiednia instrukcja)podpływają i dają się głaskać

Ale niektóre są ładne Myślicie,że mój Karol też był od wilka? to nie mój ale wypisz-wymaluj...

 

Rzeczywiście jeśli chodzi o psy, to samozwańczy Władca Świata trochę sobie poszalał, ze średnim skutkiem niestety.
Inna sprawa, że żadne zwierzę poza psem nie dało się aż tak przefasonować czy zdefasonować, jak właśnie biedny pies.
Mnie tych bardzo poprzerabianych to jest po prostu żal... choć jak przyjdzie moda na mopsa, to i takie nieszczęście w czapeczce z tortem zaczyna ludzi zachwycać, dziwne.

Aha, pod koniec tej rybnej wojny trzydziestoletniej proszę o info, które itemy ma moja kumpela wygarnąć ze sklepu

Boże jaki cudny był Karol
Zawsze wiedziałam, że musiał być specjalny

***
Od wilka Karol, od wilka
Wg wiki:

Pies domowy (Canis lupus familiaris) – udomowiona forma wilka szarego, ssaka drapieżnego z rodziny psowatych (Canidae), uznawana przez niektórych za podgatunek wilka, a przez innych za odrębny gatunek [...].
Od czasu jego udomowienia powstało wiele ras, znacznie różniących się morfologią i cechami użytkowymi. Rasy pierwotne powstawały głównie w wyniku presji środowiskowej. Rasy współczesne uzyskano w wyniku doboru sztucznego.
​

Presja środowiskowa to pół biedy, gorzej z tym sztucznym doborem.

Wszystkie te chińskie rasy z płaską mordką powstały na zamówienie cesarza (no, pewnie jakiejś dynastii całej) - chodziło o to, żeby piesek był z twarzy podobny do człowieka. Chore, nie...?

Jamnik miał polować na borsuki, no w każdym razie na zwierzęta kryjące się w norach. Więc musiał być niski, ale solidny, żeby z tym borsukiem wygrać.

A modny niedawno york... ech, kto by pomyślał: "Yorkshire terriery powstały w połowie XIX wieku. Ich zadaniem było tępienie myszy i szczurów w domach biednych rzemieślników i robotników."

***

No nie ma co ukrywać, mam się oszczędzać dokładnie z tego powodu, który podejrzewasz, ech.
W moim wieku, zgroza

Małe poprawki:
- po pierwsze, to nie będzie farmer (moja w tym głowa, żeby nie był )
- po drugie i znacznie gorsze: to będą dwie sztuki

 

Jaka zgroza-do dziś żałuję,że sobie nie "pykłam" w twoim wieku następnego potomka ...Serdeczne gratulacje Eeee...tam Będzie dwóch farmerów,jak nic...

 

Wrr
Tzn dziękuję
Mamy nadzieję (my, czyli sprawca tego nieszczęścia Marco oraz ja), że to będzie samczyk i samiczka
Zwłaszcza ja na to liczę, bo Marco wyraźnie zasmakował w (mocno późnym) ojcostwie i marzy mu się dziewuszka do kompletu, jak teraz będą dwaj faceci, to mnie będzie znowu piłował o panienkę, ech.
Ale cokolwiek to będzie, na pewno w farmę grać nie będą - po takiej mamusi...? wykluczone

***

A poza tym wspomniałaś tam wyżej o ogrodach zoologicznych.
Też mi zawsze było żal tych zwierzaków w klatkach... ale w sumie w naszych czasach to już nie są dzikie zwierzęta, wyłapane gdzieś w warunkach naturalnych i zapuszkowane ku uciesze zwiedzających.
To są zwierzaki urodzone w niewoli, z rodziców urodzonych w niewoli... i tak wiele (zwierzęcych) pokoleń wstecz.
Tyle dobrego.

No i druga sprawa - ogrody zoologiczne (te duże oczywiście, te małe lokalne to bardziej takie menażerie - ale dla dzieci fajna sprawa, obejrzeć na żywo jakiegoś tygrysa czy kogo tam)... więc ogrody teraz to się bardzo przyczyniają do ratowania tych gatunków, które szanowny Homo (niezupełnie) sapiens był łaskaw prawie wykończyć.
Więc w sumie to jesteśmy w strefie szarości, jak ze wszystkim - nie takie znowu super to zoo, ale też i nie takie znowu złe

A co do rybek, to na rybki bardzo miło jest się pogapić, zwłaszcza na takie bardzo zębate rekiny, przez grubą szklaną ścianę ogromnego akwarium. Coraz więcej jest takich miejsc - jak dla mnie fascynujących, bo gdzie ja rekina zobaczę... tzn mam nadzieję, że jednak nigdy i nigdzie nie zobaczę bez tej ściany.
No i delfiny (dziwne stworzenia kochające człowieka, chyba jakieś niepełnosprawne intelektualnie) - pływanie z delfinami to genialna rzecz.
Zapraszam do San Diego, takie dwa (dłuższe) kroki ode mnie

 

To "piłowanie" chyba przyjemne raczej jest.. No przynajmniej ja teraz lubię,bo skutków ubocznych u mnie już nie ma Zuza,jak najbardziej po tobie w farmę grać będą-kto,jak nie twoje dzieci,ignorować wyniośle wszystko będą?
Ja już ani rekina w naturze,ani lwa czy innej zebry nigdy nie zobaczę,więc mi-i pewnie nie tylko-zostają,niestety tylko wizyty w ZOO...

 

Przypomniałam sobie
gdzieś wisiało takie cuś i skojarzenie
A boś się napatrzyła , zapatrzyła ,zazdrościła



Gratuluję

 

Hmm.
Piłowanie to jedno, piłowanie w sprawie rosyjskiej ruletki to zupełnie co innego

Co do wyniosłego ignorowania, to mam nadzieję, że nadal pozostanę jedynym na świecie egzemplarzem zdolnym do aż tak wyniosłego ignorowania.
Nie będą mi jakieś słodkie maleństwa palmy pierwszeństwa odbierać

Rekina w naturze nie radzę, lew też bywa szemrany nawet podczas zorganizowanego safari, jak mu coś odbije... ale zebra to chodząca łagodność - no, dopóki jej coś nie zdrażni, bo jak zdrażni, to podobno okropnie kopie.
Ale do delfinów to byś mogła przyjechać, no

No właśnie
Dziękuję

 

Jak przyjechać do delfinów Toć to drugi koniec świata dla mnie Zostaje mi w TV pooglądaćZresztą,to nie pierwsze nie spełnione marzenie-zawsze chciałam do małego portugalskiego miasteczka pojechać-po co?Nie wiem...Śniło mi się to kilka razy...I się musi dalej śnić,niestety

 

Jakieś konkretne miasteczko, czy wystarczy, żeby było małe i portugalskie...?
Oj tam zaraz drugi koniec świata - kilkanaście godzin w powietrzu, a z każdym rokiem będzie pewnie mniej

 

Ja też gratuluje.
Co do itemów to
uroki wedkowania,zatopione skarby,słodka drzemka,naprawa sieci,odpoczynek.

 

Zuza-takie malutkie,z tawerną i gdzie nie ma turystów,tylko sami mili mieszkańcy
Co do latania-jakbym miała latać,to bym się ptakiem urodziła

 

Uwaga ogólna: im bardziej fascynujące eventy, tym bardziej fascynujące forum
Przewiduję koniec tego szacownego miejsca, jeśli autorzy scenariuszy wymyślą event na dwa-trzy miesiące

A dziękuję, choć w sumie nie ma się z czego cieszyć
Marco zaliczył gigantyczną wpadkę i jestem na etapie złowrogiego powarkiwania na własnego małżonka - wczoraj odebrałam telefon ze szpitala z info, że mój pokój już wyszykowany i czeka.
No mało nie zeszłam
Małgosia wie, o co chodzi

A itemy moja kumpela zgarnie i podczas G&T przekaże wg instrukcji

Malutkie, z tawerną - ok, ale dlaczego akurat portugalskie...?
Coś na kształt tawerny można znaleźć praktycznie w każdej małej miejscowości w każdym kraju (nie żebym cię namawiała na Białoruś na przykład, ale tam pewnie też mają takie wodopoje gdzie popadnie).

No dobra, nielot jesteś - to może pływasz...?
Bo to wprawdzie dość długo trwa, ale drogą morską też się da dojechać

 

Nie mam pojęcia,dlaczego akurat to portugalskie mi się śni-poprzednie wcielenie? Może kiedyś byłam tam już.. Jakąś żoną rybaka czy tawernę może miałam... To drugie bym wolała chyba
Pływać nie umiem,nawet po pomostach chodzić nie mogę-kręci mi się w głowie-może w tej wiosce malutkiej,portugalskiej,się utopiłam kiedyś,albo ktoś mnie?