zzizzie

Temat na forum 'Archiwum - pozostałe działy' rozpoczęty przez użytkownika zzizzie, 27 października 2018.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.
  1. pietruchin48

    pietruchin48 Chodząca legenda forum

    hm..........
    jest dla niego po prostu czymś co może osiagnąć...
     
  2. krasnoludek10

    krasnoludek10 Chodząca legenda forum

    Ja wiem, że dyskusja o niepełnosprawności przemieniła się w dyskusję o bezdomności (w sumie chyba można traktować to jako pewien rodzaj niepełnosprawności społecznej), ale nie byłbym sobą, gdybym nie polecił Wam jednej z lepszych książek o ludziach chorych. I niech jej tytuł Was nie zmyli przy czytaniu, bo sam się popłakałem, tak jak czytając "Był sobie pies" z resztą. I do tej pory nie wiem, czy to przez sytuację rodzinną (choroba nieuleczalna 1 z członków i potem gorzkie łzy + pomimo tego, że trzeba żyć dalej, odciska to bardzo mocne pięto na naszym zachowaniu) czy tak jest pi prostu wybitnie napisana. A może i to, i to? Pamiętajmy też, że troszeczkę co innego umrzeć ze starości a co innego z racji tego, że nic na to nie można poradzić, bo to nieuleczalna choroba. Ale zaraz, zaraz. Przecież nie podałem Wam tytułu a już podzieliłem się swoją opinią. A zatem ta powieść psychologiczna (nie wiem jaki to gatunek, ale czytając wydawało mi się, że taki) jest książką autorstwa Bolesława Lutosławskiego ,,Tańcząc nad przepaścią, czyli moja walka z rakiem". I mam nadzieję, że gospodyni przeczyta i skomentuje tak jak i cała reszta graczy tutaj opisujących swe przeżycia.

    PS. Nie dołujcie się jak nie przeczytacie jednym tchem, bo ja zacząłem i od razu zacząłem płakać. Co jakiś czas wracam do przeczytanych fragmentów myślami, ale minęły już chyba 2 lata a ja do tej pory boję się wrócić do tej książki, bo ma dość specyficzny język i wbrew pozorom jest o typowym chorym człowieku, który już nie pamiętam, czy walczy ze swoją chorobą ani czy czerpie z życia jak najwięcej. Dlatego tym bardziej to zweryfikujcie.

    I ja już sobie idę.
     
  3. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Wydaje mi się, że dobrze jest pogadać nawet w taki dziwaczny sposób, jak my tutaj.
    W każdym razie na pewno lepiej, niż dusić wszystko w sobie.
    Powszechnie wiadomo, że najlepiej gada się z obcą osobą spotkaną w pociągu – my tu tak trochę jak w tym przedziale siedzimy, można mówić (pisać) o sobie zupełnie bez konsekwencji.

    A co do tych dzisiejszych dzieci, tak naprawdę - fizycznie - zupełnie samotnych, ale wgapionych w telefon... to jest w sumie bardzo ciekawe pytanie: czy one się jeszcze kiedykolwiek z kimś dogadają nie przez komunikator...?

    Dzięki za ten post :)
    Wszystko w nim ważne, ale podkreślę jedną sprawę, ten fragment:

    Niepełnosprawność, choroba - mimo całych pokładów współczucia, jakie mam w sercu,
    staram się milczeć i nie powiedzieć nawet słowa osobie dotkniętej cierpieniem.
    Zawsze myślę, że żaden gest, żadne słowo i tak nie odda moich myśli a dla wielu ludzi czyjeś współczucie może być niezręczne
    czy wręcz raniące. Jeśli nie mam wpływu na konkretną, najmniejszą nawet pomoc, to lepiej nie mówić nic.

    Dokładnie tak.


    Z jednej strony oczywiście masz rację.
    Z tej drugiej... cóż, nie każdy ma aż tyle siły, żeby spojrzeć prosto w oczy chorobie... i choremu.
    Nie każdy ma tyle siły (fizycznej i psychicznej), żeby trwać przy chorym do samego końca.
    Moim zdaniem nie bardzo mamy prawo oceniać (czyli w sumie potępiać) ludzi, którzy się poddają i powierzają opiekę nad chorym innym osobom czy instytucjom.
    Nie każdy potrafi poradzić sobie z czymś takim – i ja to akurat rozumiem. A skoro rozumiem – to zachowuję neutralność, nie pochwalam, ale też i nie krytykuję.


    Bezdomny w UK a bezdomny w PL.
    Ciekawe, czy są jakieś różnice, a jeśli tak, to jakie.
    Bezdomny z wyboru… co to właściwie znaczy, była o tym mowa...?

    I teraz tak: gość marzy, żeby sobie z kimś pogadać, może być o suchym pysku i bez ciepłego ubrania, byle tylko pogadać.
    Fajnie.

    A dlaczego mu się tak marzy ta rozmowa…?
    Bo koledzy wszyscy równo z trawką, a on suchutki jak noworodek… czy może bariera językowa…?

    Ale tak serio, to oczywiście rozumiem (w przeciwieństwie do tych telefonicznych dzieci) potrzebę pogadania, takiego prawdziwego, nie przy pomocy emotek z komunikatora.

    Namiastkę prawdziwej rozmowy na trudne tematy mamy w tej chwili tutaj… cóż, lepsza taka namiastka, niż zdawkowe witanko, słit focia kawusi i papatki, czyli tutejszy standard wirtualnych kontaktów międzyludzkich.

    Choć oczywiście prawdziwej realnej rozmowy nic nie zastąpi.
    No więc zgadzam się z tym postem:

    A za to nie za bardzo zgadzam się z tym postem:

    Myślę, że nie tylko o to chodzi.
    Ale w sumie to za mało mam danych, żeby wyrobić sobie jakąś opinię o tym kolesiu z UK.


    Dobre określenie: bezdomność jako niepełnosprawność społeczna.
    Można by na tym niezły doktorat machnąć, serio.

    Ale ta bezdomność to się tu pojawiła tak przy okazji, w sumie chodzi nadal o kontakt z ludźmi z sytuacjach trudnych.

    Co do polecanej przez ciebie książki, to oczywiście doceniam istnienie takich książek, grup wsparcia itd. Osobie chorej coś takiego może bardzo pomóc, psychicznie rzecz jasna.

    Ale ja chyba jednak nie przeczytam – wprawdzie nie płaczę nad książkami, w ogóle nie płaczę... ale też nie przepadam za dziełami dołującymi.
    Po co się dosmucać, jeśli temat książki mnie nie dotyczy.
    Taa, wiem, kiedyś może zacząć dotyczyć – no i fajnie, jeśli zacznie, to się będę wtedy martwić.
    Nigdy na zapas, szkoda życia na martwienie się na zapas.
     
  4. krasnoludek10

    krasnoludek10 Chodząca legenda forum

    Okej. Pomyliłem się chyba (ale w sumie może to być taki gatunek literacki, jaki Ty sobie wybierzesz może, nie wwiem nie jestem specem w tych sprawach). Z opisu na stronie jednego z wydawnictw wynika, że nie jest to powieść psychologiczna, tylko "na dodanie otuchy choremu" (przynajmniej tak to zrozumiałem). I stąd moje pytanie (ale to jeszcze nie czas na odpowiedź chyba, bo teraz omawiane są tu poważniejsze tematy, więc tylko to przemyślcie) - czy jedno kłóci się z drugim? Bo naprawdę nie mam pojęcia.
     
  5. pietruchin48

    pietruchin48 Chodząca legenda forum

    Chyba jednak nie potrafię przelewać mysli na papier jesli cos takiego odczytałaś w tym poście . Nikogo nie potepiam a powierzenie opieki nad osobą chorą osobom czy instytucji z doświadczeniem wręcz uważam za dobre rozwiązanie . Przeciez zrobią to znacznie bardziej profesjonalnie i z korzyścią dla chorego . Chciałem tylko zaakcentować ucieczkę i jej konsekwencje od problemu , Ty sama Zuzka napisałaś ze rozmawiałas wiele razy ze znajomą której mąż cierpi . Z doświadczenia wiem jak ta znajoma potrzebuje tych rozmów jak najwięcej , jak wielką ma dla Ciebie za to wdzięczność . Samotność jest w takiej sytuacji najtrudniejsza , trudniejsza od samej choroby.
    Ja też nic nie wiem o tym gościu i może moja opinia nie jest słuszna . Nie odniosłem się konkretnie do tej jednej osoby .
    Może upraszczam i zbyt dosłownie dostrzegam sytuację ale czy może być dla mnie ważna kasa ,drogie ciuchy , kawior , markowe trunki ,wyprawy dookoła swiata czy wypasione auta jeśli są poza moim zasięgiem ? A rozmowa w której choć przez chwilę mogę być równie ważny jak mój interlokutor znaczy naprawdę wiecej niż wszystko inne razem wziete :)
     
  6. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Odpowiedź jest prosta i nie wymaga czasu - jedno to gatunek (no, podgatunek) literacki, powieść psychologiczna.
    Drugie to jakby zakodowany target, czyli docelowy krąg odbiorców - pacjenci.
    Więc nie ma jak się jedno z drugim kłócić.
    Coś jak powieści historyczne niejakiego pana Sienkiewicza (oj nie przepadam), pisane "ku pokrzepieniu serc" ;)

    Tak się paskudnie składa, że jak dotąd trzykrotnie miałam do czynienia z chorobą nowotworową u osoby bardzo bliskiej.
    Nigdy nie wybrałabym książki jako takiego źródła otuchy.
    No ale ja jednak najpierw szukam rozwiązań samego problemu... z różnym skutkiem, jak to bywa w przypadku nowotworów.

    No tośmy się nie zrozumieli... zmęczona jestem i mózg mi wolniej chodzi.
    Ale jedno podtrzymuję - rozumiem ucieczkę, tzn rozumiem też osoby trzecie, które po prostu nie radzą sobie w konfrontacji z czymś takim... no i jak pisała miwi tam wyżej, nie potrafią znaleźć odpowiednich słów i wolą już nic nie mówić.

    Ze znajomą gadam, bo jej na tym zależy.
    A mnie to nie przeszkadza, o czym ona dobrze wie - wielu ludzi widzi we mnie takiego fachowca od rzeczy niemożliwych i jednocześnie podporę, bo (w realnym świecie) robię wrażenie życzliwego twardziela no i mam rozmaite średnio fajne doświadczenia z ludźmi w stanie terminalnym (albo prawie).

    Właśnie, ta rozmowa - muszę poszukać tego filmiku z polskim bezdomnym z Londynu. Norbi zrelacjonował tylko fragment większej całości, a mnie by interesowały też inne info.

    Swoją drogą - jeśli z kimś rozmawiam, każdy mój interlokutor jest równie ważny jak ja.
    Tego samego nastawienia oczekuję też od tych interlokutorów... co skądinąd jest powodem, dla którego z pewnymi osobami nie jestem w stanie rozmawiać ;)
     
  7. krasnoludek10

    krasnoludek10 Chodząca legenda forum

    Oj, też nie przepadam za panem Sienkiewiczem.. Zdecydowanie od gimnazjum (w podstawówce to te książki były leciutkie) wolę dramaty i to nawet od powieści czy wierszy (choć te ostatnie jak jednego z księży o Notre Dame czy "Przesłanie Pana Cogito" to są cudeńka i chętnie do nich wracam, ale to tylko 2 przykłady, żeby się nie rozpisywać zbytnio).

    I dobrej nocy wszystkim życzę, bo niebezpiecznie zbliżam się do zmiany tematu z chorobowego na książkowy a od tego jest przecież osobny wątek;)
     
    miwi45, olgs3 oraz zzizzie lubią to.
  8. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Można i o książkach, czemu nie.
    Osobiście preferuję horrory 8)xD

    Ale nie znam większości dzieł, o których wspominają ludzie w tym wątku książkowym, więc siedzę cicho.
     
  9. MOD_Zgredek*

    MOD_Zgredek* Forum Moderator Team Farmerama PL

    Każdy miał/ma swoje problemy. Młody człowiek uważa, że oblana matura to koniec świata. Dla starszego końcem świata może się wydawać nieuleczalna choroba kogoś bliskiego. Jeszcze inny sam ulegnie wypadkowi.
    Ile jest ludzi, tyle jest historii i tyle jest sposobów na radzenie sobie w krytycznej sytuacji. Jeden zacznie się użalać nad sobą, drugi uzbroi się w pancerz z kolcami, trzeci się rozpije, czwarty wszystkiego się wyprze i przeprowadzi się do innego miasta...
    Co mnie w życiu najbardziej dotknęło i jak na to zareagowałem? O tym nie napiszę na forum.

    Nie ma jednego uniwersalnego przepisu na to, co najlepiej zrobić w sytuacji, z której każde wyjście jest złe. Tak jak nie ma jednego uniwersalnie dobrego przepisu na życie. Każdy z nas jest inny i każdy z nas musi sam przez to przejść. Co gorsza, bez szansy na powtórkę, jeśli obrane rozwiązanie okaże się chybione. I myślę, że to jest najważniejsza przyczyna wszystkich skutków - nieodwracalność.

    Przeczytałem kilka horrorów (podobno jednych z lepszych), ale to nie moja bajka. Oglądać na ekranie nie lubię jeszcze bardziej. Swego czasu próbowałem też swoich sił w grze komputerowej utrzymanej w klimatach zbliżonych do horroru, ale odstawiłem ją szybko. Z tego wszystkiego wyciągnąlem jeden wniosek. Horrory nie są tym, co zgredki lubią najbardziej 8)
     
  10. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum


    Kończysz/zamykasz nam dyskusję...?
    Bo po co tyle gadać, jeśli i tak nic z tego nie wyjdzie...?
    Cóż, widzę, że jesteśmy tu na szczególnych prawach, tylko nas tak podsumowujesz - ech, widocznie ta nasza rozmowa jest wyjątkowo bzdurna na tle innych.

    Niektóre rzeczy z pozoru nieodwracalne okazują się jednak odwracalne.
    Dopóki nie pojawi się ta płaska linia na monitorze oczywiście.
    Ale nieważne, może na innej zmianie jeszcze coś tu napiszemy w tym głupawym niepotrzebnym temacie.

    ***

    Horrory to dla mnie wyłącznie King, i to im starszy, tym lepszy. Horrory filmowe - prawie tak samo.
    Nie lubię tzw gore, czyli tych suto podlewanych ketchupem - tylko klasyka gatunku.

    ***

    A tak poza tym to wiecie, że Saturn - druga co do wielkości planeta naszego Układu Słonecznego - jest bardzo lekki (cóż, składa się głównie z gazów - podziwiam grawitację, że mimo wszelkich burz tak to trzyma w kupie).
    Saturn jest lżejszy od wody, gdybyśmy zatem znaleźli odpowiednich rozmiarów zbiornik wodny i zanurzyli w nim Saturna, ten kolos pływałby sobie po powierzchni.

    Ma ktoś może dostęp do jakiejś sporej sadzawki...?
    Spławilibyśmy Saturna w ramach weryfikacji hipotez.
    Niewątpliwie miałoby to więcej sensu od tej rozmowy o rzeczach trudnych, na które i tak nie ma proszka.
     
    grakula16 i krasnoludek10 lubią to.
  11. olgs3

    olgs3 Chodząca legenda forum

    Odpowiem na twój post takim cytatem.
    Rozwijamy się dzięki sile nie słabości,to siła sprawia kim jesteśmy nie słabość.
    Powiem ci też jakie wyciągnęłam z tego cytatu motto.
    Trzeba mieć dużo(siły) by poruszyć taki trudny i cężki temat szkoda tylko że tak mało osób ma tyle (siły).
    Napisałeś o paru punktach z problemami , gdzie jest punkt że robi wszystko by wrócić do normalności.
    Słowo użalać się bardzo tu nie pasuje,chyba nie uważasz to co napisałam i inne osoby to użalaliśmy się nad sobą bardzo mnie zasmuciłeś tym postem, a być może kogoś zraniłeś.Przepraszam że poruszyłam ten temat.
     
    Ostatnie edytowanie: 14 czerwca 2019
  12. agniecha$

    agniecha$ Chodząca legenda forum

    Eh Zgredek
    przecież to nie chodziło o uniwersalny przepis w ogóle o jakikolwiek przepis

    A dlaczego nie ?
    Wiem wiem bo to nie miejsce na takie tematy

    o wypadajkach eventach nie
    o kawusiach ciasteczkach nie
    o tematach trudnych nie

    to zamknąć to forum
    szczególnie kącik użytkownika w trybie natychmiastowym
     
  13. BA_Marion

    BA_Marion Board Administrator Team Farmerama PL

    Nie przesadzacie? Wydaje mi się, że Zgredek przestawił tylko i wyłącznie swój własny punkt widzenia - do którego (jak każdy) ma prawo...
     
    tigre, miwi45 oraz Anhedrea lubią to.
  14. MOD_Zgredek*

    MOD_Zgredek* Forum Moderator Team Farmerama PL

    Nie kończę. Szanuję poglądym które tu przedstawiliście, ale nie ze wszystkimi się zgadzam.
    o_O
    Co dlaczego nie? Dlaczego nie napiszę o swoich przeżyciach? Dlatego, że są moje, prywatne i nie chcę się nimi dzielić ze wszystkimi. Może to dziwne podejście jak na takie forumowe zwierzę, jak ja, ale cóż... Zzizzie napisała, że forum było dla niej formą ucieczki od ponurej rzeczywistości. Miejscem, gdzie można przyjść, zostawić swoje kłopoty za drzwiami i stać się kimś całkiem innym. Przestać być Joasią, Zosią czy Kasią. Stać się anonimową zzizie, która wszystko wyniośle ignoruje. Pod tym względem wiele się nie różnię. Wchodząc na forum przestaję być tym, kim jestem poza nim. Odgrywam pewną rolę. Być może uzależniłem się od Farmeramy i powinienem ją ograniczać. Jednak jest mi z tym tak wygodnie, że nie chcę tego zmieniać.
    Ale, jak napisałem we wcześniejszym poście, każdy człowiek jest inny i to, co jednemu pomoże, u innego niekoniecznie się sprawdzi. Dlatego, jeżeli dla kogoś "wypisanie się" na forum ma stanowić formę katharsis (odregowania, zrzucenia ciężaru), to proszę bardzo. Nie zamierzam nikomu tego zabraniać ani nawet odradzać. Przypomnę tylko, że to jest publiczne forum dostępne dla każdego. I to, że komuś wydaje się, że rozmawia w bądź co bądź wąskim gornie farmerów, to ma rację - wydaje mu się.
    Jeżeli inaczej zrozumiałaś mojego poprzedniego posta, to mogę to zrzucić tylko na karb tego, że tak trudny temat poruszyłem o zbyt późnej porze i nie do końca mi wyszło to, co chciałem przekazać.

    Nigdzie nie napisałem, że ktoś tu się nad sobą użala. Przez myśl mi to nie przeszło. Napisałaś o swojej niepełnosprawności. Szanuję to. To, że mimo ograniczeń dajesz radę. Walczysz i się nie poddajesz.
    Mieszkam na południu Polski i mam niezbyt daleko w góry. Bywam w nich od czasu do czasu i o dziwo widzę w nich więcej osób z fizycznymi ułomnościami niż w mieście. Największe wrażenie zrobiła na mnie grupa składająca się z dziewczyny na wózku i dwóch chłopaków. Na oko wszyscy mieli po dwadzieścia kilka lat. Chłopaki chwycili wózek po bokach i wnosili go z dziewczyną na bieszczadzką połoninę.
    Innym razem w schronisku na Magurce spotkałem niedowidzącą osobę z psem przewodnikiem. Osób o kulach nawet nie policzę. Podziwiam wysiłek, jaki wszyscy oni musieli włożyć w osiągnięcie celu. Pewnie takie wejście to dla nich szczyt szczytów, ale pokazali że się da. Że jak się bardzo chce i jak się o to walczy, to wiele można.
    Z drugiej strony znam osbę, której maszyna obcięła dwa palce u ręki. Oczywiście, jest przez to w pewnym stopniu ograniczona, ale ona potrafi wręcz mymuszać, żeby wszystko za nią zrobić - nawet iść do sklepu czy przygotować kanapkę. Sama by tylko siedziała przed serialem w telewizji albo układała pasjansa na lapotopie, bo jest jej tak ciężko, że z niczym innym sobie nie poradzi.
    Ktoś tu pisał o instytucjach, które powinny zajmować się pomocą ludziom, którzy jej naprawdę potrzebują. Miałem wątpliwą przyjemność być w MOPSie (Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej). Nie będę pisał o osobach, które tam pracują, bo jak wszędzie: są ludzie i ludziska. Niektórzy zaangażowani i by nieba uchylili, a inni tylko czekają aż się skończy dniówka i będzie można iść do domu. Napiszę o czym innym. Tyle się teraz w mediach mówi o potrzebie integracji niepełnosprawnych z otoczeniem, o likwidacji barier architektonicznych, o dostosowywaniu miejsc pracy itp. Budynek, w którym obecnie znajduje się MOPS ma dość bogatą historię. Powstał jeszcze przed II wojną światową. Jakiś czas temu został wyremontowany i dostosowany do potrzeb Urzędu Miasta, który tam umieścił m.in. MOPS i parę innych instytucji według założeń mających służyć lokalnej społeczności. W ramach aranżacji zbudowano m.in. windę dla niepełnosprawnych. Pomyślano o tym, żeby winda zjeżdżała na poziom parkingu, drzwi się otwierały automatycznie, nie było żadnych progów. Konstrukcyjnie cud, miód i orzeszki. Tyle, że "parking" (słowo celowo ujęte w cudzysłów) stanowi zwykłe klepisko, które jest tak nierówne, że zdrowy człowiek sobie na nim może połamać nogi. Dla osoby na wózku przejechanie od miejsca parkingowego do windy to nie lada wyczyn. Osoba, która przyjedzie komunikacją miejską, ma do przebycia jeszcze dłuższą drogę przez wertepy.
    Kolejna rzecz to godziny przyjmowania interesantów. Codziennie od godziny 12 do 14. Osoba aktywna zawodowo musi się zwolnić, żeby móc coś załatwić. Dla niepełnosprawnego, który i tak już co trochę korzysta ze zwolnień, bo idzie do lekarza, na zabiegi, zajęcia rehabilitacyjne, masaże, fizjoterapię i co tam jeszcze, to dodatkowy problem. Instytucja stworzona do pomocy niepełnosprawnym robi wszystko, żeby się od nich odgrodzić.
    No właśnie King mi nie podszedł. Czytałem m.in. Carrie, Smętarz dla zwierzaków, Miasteczko Salem, oglądałem ekranizację Carrie, Lśnienia i paru innych książek. Chociaż z drugiej strony Misery i Zielona mila były genialne. No ale to nie horrory...
    Próbowałem się też przemóc przy filmach Krzyk, Ring, Teksańska masakra piłą mechaniczną (jak w ogóle można nakręcić takiego gniota?) i paru innych mniej znanych. To wszystko tylko potwierdza, że to nie jest gatunek dla mnie. Po takich doświadczeniach nawet nie próbowałem podejść do Laleczki Chucky, czy Koszmaru z ulicy Wiązów.
    Chyba jedynym strawnym horrorem jest dla mnie Dziecko Rosemary. Ale to nie przez fabułę, która jest nudna jak flaki z olejem, ale przez genialną muzykę Krzysztofa Komedy i świetną grę aktorską Mii Farrow i Ruth Gordon.
     
  15. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Spoko :)
    Takie nam drobne nieporozumienie wyszło, z mojej winy zresztą.
    Odpowiedziałeś na mój post, a ja (w roli – hmm – moderatora rozmowy, która trwa w tym wątku) odpisałam w imieniu wszystkich dyskutantów, niejako uprzedzając ich reakcję… bo twój post mógł się okazać lekko niestrawny dla osób mniej nosorożcowatych.
    No więc jak to się kiedyś mawiało - wszystko jasne i nie było rozmowy :)

    Swoją drogą doskonale rozumiem irytację w kontakcie z kimś, kto łzawo (i sprytnie) dyskontuje własne problemy, żeby w ten sposób załatwić sobie pełną obsługę (nieważne, czy należną, czy nie za bardzo).

    A ta anonimowość, cóż – jasne, że netowa anonimowość jest już dziś co najmniej wątpliwa.
    Ale myślę, że (z paroma wyjątkami, w sumie spoza tej naszej rozmowy) nie piszemy tu niczego, co mogłoby wiązać się z jakimkolwiek ryzykiem dla autorów postów - nie zdradzamy zbyt wiele. No i potrafimy się zatrzymać wtedy, kiedy trzeba, żeby właśnie zbyt wiele nie zdradzić.

    ***

    Horrory – bez przesady, to nie jest tak, że spędzam długie godziny wgapiona w ekran w oczekiwaniu na pojawienie się jakiejś wyjątkowo przerażającej ektoplazmy (albo notorycznie drę kartki książki, przewracając je drżącą ręką).
    Ale w odpowiedzi na info, że młody kolega lubi dramaty (cokolwiek by to miało znaczyć), nie mogłam napisać nic innego. Przynajmniej wiadomo (no, prawie) co to właściwie jest horror.

    Smętarz
    , Lśnienie (moje ukochane zresztą, książkowe i filmowe lubię tak samo), Miasteczko Salem, genialne opowiadanie ze świetną ekranizacją, czyli 1408... i parę innych - to już wystarczy, żeby nazwać Kinga moim ulubionym autorem horrorów (i nie tylko horrorów oczywiście, patrz wspomniana przez ciebie Zielona mila czy Misery). Aha, za Carrie też nie przepadam.

    Podobnie zresztą nie przepadam za takimi starociami jak Chucky, cała seria Ulicy Wiązów, dzieła epatujące ketchupem, który podobno kiedyś zastępował na ekranie krew, czy te japońskie straszydła z długim, grubym i prostym czarnym włosem (najczęściej pojedynczym) w roli głównej (Ring i spółka).
    No nie, aż tak pokręcona to ja nie jestem 8)xD

    ***

    A wiecie, że kangur rośnie przez całe życie...?
    Normalnie rośnie, kości mu się wydłużają, rozmiar buta się zmienia.
    Czyli wysoki kangur to stary kangur.
    Oni tam w tej Australii naprawdę wszystko mają do góry nogami xD
     
  16. krasnoludek10

    krasnoludek10 Chodząca legenda forum

    zizzie - widzę, że nie do końca zrozumiałaś o jakie dramaty mi chodzi;) Otóż wytłumaczę w skrócie.. Chodziło mi o to, że uwielbiam (no, bez przesady, bardzo lubię) np. takie "Wesele", ale nie za bardzo podszedł mi "Mistrz i Małgorzata" ("Psie serce" jeszcze zdzierżę). Poza tym w związku z tym bardzo lubię teatr czy filmy pokroju "Jacka Stronga" czy bodajże "300 mil do nieba" (ale pewności nie mam, bo cóż, mija pamięć jest dziurawa jak ser żółty). Bardzo też lubię czytać (przynajmniej lubiłem do czasu) powieści kkryminalne, ale dobrym serialem (np. "Poirot" od pewnego momentu w każdym odcinku) też nie pogardzę.
     
    olgs3 lubi to.
  17. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Aha, to my o teatrze rozmawiamy...?
    A ja głupia myślałam, że o książkach.
    Wesele, Wyspiańskiego - fakt, dramat jak się patrzy.
    Czytujesz sztuki teatralne...?
    A to wyższa szkoła jazdy jest, szacun.
    Bułhakow - nie wiem, czy wiesz, że to są powieści, owszem przerabiane na potrzeby teatru (i wtedy zapewne zaliczają się do tych "dramatów"), ale jednak powieści.
    Choć osobiście nie przepadam (mimo że moje pokolenie tak ze 20-30 lat temu szalało za Bułhakowem) - doceniam, a jakże.

    Lubisz teatr.
    Rozczulające.
    Hmm.
    Kiedy to było, rok temu, półtora...?
    Chwaliłeś się wówczas, że w teatrze byłeś raz w życiu, z całą klasą, jako uczeń którejś z tych twoich rozlicznych szkół niższego szczebla, które tak często wspominasz.
    A teraz już jesteś teatralnym erudytą i nawet masz określone preferencje...?
    Brawo, niebywałe postępy poczyniłeś.

    Filmy... cóż, ja jestem jednak lekko ponad dwa razy starsza od ciebie (no, w każdym razie od tej twojej oficjalnej wersji), więc trudno się dziwić, że mam inne upodobania.

    A co do pana Poirot, to ja za bardzo kocham pierwowzór autorstwa niezrównanej Agathy, żeby się teraz zachwycać serialami wyprodukowanymi w drugiej dekadzie XXI wieku.
    No ale co kto lubi.
     
  18. olgs3

    olgs3 Chodząca legenda forum

    Witam
    Nie lubię oglądać filmów,przedstawień gdy wcześniej przeczytałam książkę.
    Uważam że żaden film czy przedstawienie nie da tyle emocji,wyobrażni co książka. Nie mam wybranego gatunku, dla mnie najważniejsze jest by to co jest napisane wciągneło mnie i czytało się z chęcią.Dużo czytałam (nielubianego przez ciebie Zuza Sienkiewicza)Karola Maya,Fiedler,Lem i wielu innych autorów.Lubię książki chistoryczne,wogóle lubię zwiedzać miejsca chistoryczne.
    A wiecie że jak stanie się w jednym miejscu w Gdańsku na
    Długim Targu to można zobaczyć 3 Neptuny
     
  19. tigre

    tigre Fanatyk forum

    Patr z a ja małżona z Gdańska mam a nie wiedziałam :)
    Wymieniłaś kilku autorów których pamiętam jeszcze z dawnych dawnych czasów :) Maya to takie książeczki zbierałam pamiętam - zaczytywałam się nim bardzo, tak samo Lem, Fiedler. Kurcze ogromne zbiory nam popłynęły w powodzi dawno temu i już nie do odzyskania :(
    Ja to jestem maniaczka czytania i tyle ;) co w ręce wpadnie- tylko wojenne jakoś mi nie podchodzą ale z braku innych bywało, że też czytałam. Teraz do Malwiny Ferenc się dobrałam najnowszej - Wrocławianka moja ;) uwielbiam jej poczucie humoru a w książkach też się pojawiło w dodatku czytałam o swoim mieście - fajne jak czytasz, że bohater idzie gdzieś tam i wiesz gdzie to - "widzisz" to miejsce
    Generalnie jeśli coś "ma ekranizację" to ja i tak najpierw książka - te ekranizacje często dla mnie skopane są
    A może bohaterów to ja sobie przy czytaniu wyobraziłam tak odmiennie od reżysera, że mi się potem obraz w głowie z ekranem gryzie...? No ale jeśli przysadzistą panią co ma 150cm wzrostu gra wysoka wychudzona blondi to jakoś......no zgrzyt
    Tak mi Pratchetta skopali choć sama akcja w miarę biorąc pod uwagę jak ciężko oddać to co się czyta u niego (tu akurat i tak oglądam jak co jakiś czas trafię w telewizji)
     
    miwi45, krasnoludek10 oraz olgs3 lubią to.
  20. olgs3

    olgs3 Chodząca legenda forum

    Powiem ci że nawet przewodnicy wszyscy nie wiedzą,pokazał mi starszy pan kiedyś który zajmował się renowacją zabytków w Gdańsku.
    Zawsze jak byłam w jakimś mieście to pierwsze kroki kierowałam na starówkę lub tam gdzie są zabytkowe obiekty.
    Wojenne to Chistoria dlatego czytam.May jak dobrze pamiętam to westerny,pewnna nie jestem dawno go nie czytałam.
    Ta bochaterów w tych filmach i przedstawieniach dają takich jakby wcale opisu ich sylwetki nie czytali.Pamietam kiedyś na podstawie książki puścili w tv jakiś film nie pamiętam tytułu,akurat na widoku miałam książkę obejrzałam film póżniej zaczełam czytać.Po kilku przeczytanych stronach stwierdziłam że ten film nijak nie mógł być zrobiony na podstawie książki,chyba że były 2 ksiąki o tym samym tytule.
     
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.