Nie z tego kucyka

Eeee co do kiecki to koncepcja się zmieniła jakieś !@@#$% pierdyliard razy. I tak... do ślubu niecałe dwa miesiące, a ja nadal nie mam kiecki. Ale luz. Ja mam czas (tak. wiem, że w salonach się pół roku wcześniej zamawia).

Noo gniotek pierwsza klasa.
A tutaj co słychać? Zmiana ustroju, czy tylko dyktatora?

 

Szkoda, to takie kuse (w ramach przyjemności dla księdza) mi się podobało
Jasne że masz czas na kieckę - zamawianie czegokolwiek z półrocznym wyprzedzeniem kojarzy mi się z poprzednim reżimem

A tutaj to na razie mamy Czas Powitań.
Chodzi się i się wita oraz życzy.
Jestem niewychowana okropnie, więc nie poszłam witać ani życzyć - tym bardziej, że mi tam za równo, tutejszy Kodeks karny znam na pamięć i jeśli ostro podpadnę, to z pełną świadomością tego co czynię.
Zresztą wyniosłe ignorowanie obecności Władzy (wszelakiej) wyssałam z mlekiem mamusi

To jeszcze spytam, bo z tego wszystkiego zapomniałam - jak Snowy...?

 

Aaa chwalić się piesełem to zawsze chętnie
Snowy... pytasz o ten żywy chaos przemieszczający się z prędkością pocisku?

Cóż... tak wygląda, kiedy pomaga w remoncie - malując nosem



A... tak ma w zwyczaju sypiać





Ta pufa była kiedyś moja, ale zaciągnął ją na balkon i chyba już nie ma szans na odzyskanie

 

Boże jaki piękny
Cudnie śpi, tak częściowo na plecach, częściowo na boku, w dziwnej pozycji
Rozumiem, do czego mu potrzebna ta pufa, na twardym by się przetaczał z boku na bok
A minę ma taką... hmm.. skandynawsko-cwaniacką

 

Cwaniak to z niego jest rasowy.

Przykład z kupą. (nie pamiętam czy wolno tu tego słowa używać )

Raz jeden w czasie spaceru mu nie pozwoliłam sobie spokojnie kucnąć, bo mieliśmy tylko przejść przez ulice i iść w pola, więc nie miałam przy sobie woreczków, a ten matołek sobie wymyślił idealnie na środku chodnika narobić.. więc chciałam, żeby jednak poczekał aż za miedze wleziemy i po wsiowskiemu będzie mógł walnąć tam gdzie stoi i zostawić. O ja głupia...

Następnego dnia już wszystko tradycyjnie, ja przygotowana, gotowa do sprzątania gdziekolwiek.. ale nieeee. ON sobie zapamiętał, że ta wredna baba mu przeszkodziła, więc postanowił babe przechytrzyć. Podszedł pod drzewko, podniósł nogę i sika... sika... sika... Tak sobie zaczynam nieśmiało podejrzewać, że kuczaczek coś za długo to sikanie trwa. Zaglądam od ogona strony, a ten w tej dzikiej pozycji na skręcające f16 niepostrzeżenie klocka wyprodukował. Oczywiście ufajdał sobie przy tym to śnieżnobiałe futro, bo jak się okazuje to kucanie jednak jakiś sens ma i kolor chroni.
Przez następne dni to samo.

Ze zbawieniem przyszło mi dopiero przeziębienie (moje), bo przez 4 dni leżałam z gorączką, więc nie łaziliśmy, tylko na podwórko go wypuszczałam. I oooo matulu. Zapomniał.

 

Zemsta jest rozkoszą bogów... także tych skandynawskich
Piękna historia - ale ty się tak nie ciesz, że zapomniał
Po prostu chwilowo postanowił ci odpuścić, jak się znowu narazisz, to zobaczysz

Swoją drogą w takiej sytuacji to śnieżnobiałe futro jest paradoksalnie praktyczne - na burobrązowym (na przykład) kupeńka byłaby niewidoczna, a piesek później z duża satysfakcją przysiadłby sobie na twojej poduszce

 

Pół roku temu dostałem takiego prawdziwego z dedykacją od pewnej Cudownej Farmerki

 

Hmm.
To kiedy ślub...?

 

Planujemy 30 lutego

 

Piękna data, podobno najszczęśliwsze związki małżeńskie zawierane są właśnie 30 lutego
A tak szczerze to osobiście nie widzę sensu i celu tego rodzaju certyfikatów

 

Wczoraj, przy okazji Światowego Dnia Statystyki, słuchałem radia - znaczy się słuchanie nie było związane z tym świętem, ale akurat zbiegło się w czasie. No i mówili między innymi o liczbie zawartych małżeństw i rozwodów. Zaskoczyły mnie proporcje. Myślałem, że to jakiś chochlik się wkradł do redakcji i coś poprzestawiał, ale dziś zerknąłem do oficjalnych danych publikowanych przez GUS. Okazuje się, że w Polsce w 2017 r. na tysiąc osób zawarto 5,0 ślubów i udzielono 1,7 rozwodów. Czyli 1 rozwód przypadł mniej więcej na 3 śluby
https://stat.gov.pl/obszary-tematyc...ia-zbiorcze/polska-w-liczbach-2018,14,11.html
I teraz: skoro 87% polskiego społeczeństwa jest katolikami (dane z tego samego GUS, tym razem Mały Rocznik Statystyczny 2018 - też do znalezienia online), to zastanawiam się, gdzie się podziało to sakramentalne "i nie opuszczę Cię aż do śmierci"?

 

Pomijając już w znacznym stopniu deklaratywny charakter przynależności wyznaniowej tej większości (co widać i w innych sytuacjach, prawda...?), wraz z obniżaniem się wieku inicjacji (wiadomo jakiej, a jeśli tutejsze przedszkole nie wie, niech spyta rodziców) coraz więcej małżeństw zawieranych jest niejako pod przymusem (z uwagi na tę przynależność zresztą, a jakże - deklaratywną i na pokaz, ale to inna bajeczka nie na to forum).

Natomiast tak ogólnie tym, co najbardziej wiąże dziś małżonków, jest coraz częściej wspólny wieloletni kredyt mieszkaniowy.
Nie ja to wymyśliłam - streszczam całkiem profesjonalne i całkiem uczciwe badania przeprowadzone przez instytucję naukową relatywnie mało powiązaną ze sferami politycznymi i opłacaną z budżetu państwa, a nie poszczególnych ugrupowań.

Jak dla mnie kocia łapa to zupełnie wystarczająca podkładka - choć niestety żaden z moich (dwóch) kolejnych panów i władców nie podzielał tej opinii.

 

Czyli uważasz, że powinno się zmienić tekst przysięgi na "i nie opuszczę cię aż do spłacenia kredytu"?

 

Było takie:

No dokładnie
Że jesteś genialny, Zgredziu, to ja wiedziałam od dawna, nie wiedziałam tylko, że aż tak

Inna sprawa, że to by była katorga, takie trwanie przy nietrafionym współmałżonku przez te standardowe 40 latek czy na ile są te hipoteki w PL.
To już wizja przedterminowego zejścia wydaje się lepsza

***​

Ale teraz koniecznie muszę trochę porechotać, gromko i serdecznie, w zupełnie innej sprawie (Norbi, ty wiesz ).
Więc:

No, może jeszcze troszkę:

​

 

Wiem Zuzka ba a nawet wiecej...znam powod...

 

też chcę się pośmiać...

 

Już za późno.
Przyszedł walec i wyrównał

 

i to dosc silny walec,,,zobaczymy czy na dlugo....
a druga sprawa,,,takich cytatow niedlugo bedzie sporo,,,,zobaczymy reakcje,,,
edit..
troche prywaty,,,,,deska jest superowa

 

Ech, Norbi.
Wiem.

I ty, Małgosiu...

... tak się składa, że teraz to ja się mogę tylko wydurniać albo wyzłośliwiać wśród obcych.
Wy za dużo o mnie wiecie i mogłabym się rozkleić, a nie lubię.
Mój szlachetny Los przydzwonił mi (za karę chyba) z zupełnie nieoczekiwanej strony (spokojnie, Marco, junior i Gordon w porządku, dom się nie spalił, nawet impala żyje mimo podeszłego wieku) i trochę to musi potrwać, zanim się radykalnie pozbieram (a pozbieram się, przywykłam już).

Więc teraz to ja mogę co najwyżej reaktywować własny wątek na tym forum, bo tu się czuję nie u siebie.
Kto wie, może tak będzie najlepiej

 

Pamietasz co ci gdzies napisalem...celowo tak by dac ci czas