Unga-Bunga

Ten kombiwar zawsze mi się za wielki wydawał, na ogół nie miewałam kuchni pałacowej (dopiero ostatnio mi się jakby lekko powiększyła). Pewnie powinnam to kupić, poszukam na amazonie z takimi bajerami, o jakich piszesz.

A slowcooker to wolnowar (straszna nazwa) - wielka, potwornie ciężka i potwornie nieporęczna kobyła.
Ale ten przecier jabłkowy... właśnie się zabrałam za pożeranie drugiego słoiczka (w tajemnicy przed otoczeniem, żeby mi nie podbierali).
No i te wszystkie mięsiwka w wersji pulled czyli shredded - czyli tak solidnie uduszone (czy jak to nazwać), że aż się samo rozłazi... lubię, a innej metody na takie szarpane mięsko nie znam (w każdym razie metody bezbolesnej, czyli takiej, która nie wymaga sterczenia godzinami nad garem).
Poza tym wygoda - większość przepisów wymaga wrzucenia do slowcookera rozmaitych składników, wymieszania (tak od niechcenia) i włączenia maszyny. Po paru godzinkach wyjmujemy z tego gara gotowe pyszne danie, a mięsko wcale nie jest suche, choć się długo robiło.
Aha, tłuszczu to też nie wymaga jakby co

 

Mój multicooker ma właśnie takie programy jak ten wolnowar. Kocham np bigos robiony całą noc (w teorii też można bez tłuszczu, nie trzeba mieszać - tylko muszę sobie misę zastępczą kupić). Jogurt się robi z 12h.

 

Fakt, multicooker jest wielofunkcyjny (jak sama nazwa wskazuje ).
Ale wolnowar to jest taki wielgachny gar z kamionki czy czegoś równie ciężkiego i to ma chyba jakieś dodatkowe zalety.
Bigos, ach

 

Kamionka czyli po mojemu bunclok (od niemieckiej nazwy wlasnej Boleslawiec)..jest najlepsza do przechowywania kiszonej kapusty czy tez ogorkow..a co do kiszonej kapusty,,,to jest takie stare slaskie powiedzenie,,,kapuste zakisic ,swiniaka w leb i zima moze przyjsc....

 

Biedny świniak
(Wiem, wiem, to skrajna hipokryzja jest )

W moich okolicach kiszona kapusta powszechnie uchodzi za zepsutą i zasługującą na wyrzucenie do śmieci.
Istnieją oczywiście jakieś niszowe sklepy z takimi odpadkami, ale daruję sobie, tym bardziej, że bigos jako lekarstwo na wątrobę (nie moją na szczęście) to dość karkołomny pomysł.
No więc będę tylko tęsknić za bigosem, ech

 

Zuzka czas zmienic otoczenie by poczuc prawdziwy smak wielu rzeczy..

 

Taa, jasne.
Gdzie jadają prażone karaluchy...?

Gdybym się bardzo uparła, to oczywiście mogłabym sobie własnoręcznie zakisić kapuchę, potrafię (no, głównie teoretycznie, ale jednak).
Nie uprę się, bo bigos spożyty w PL ogromnie zasmakował posiadaczowi wątpliwej wątroby (jaka śliczna aliteracja), więc nie będę go wodzić na pokuszenie.
Zresztą bigos jako narzędzie wodzenia na pokuszenie jakoś średnio brzmi

 

A wiesz,ze kapusta bez pewnego specyfiku traci wiele na swoim smaku...dodawanie go jest mozliwe tylko do bunclokow,,,
a zbawienie od zlego dzieki schabowemu...

 

Sposobów na zbawienie od złego to ja znam mnóstwo, wszystkie szkodzą na wątrobę (no, chyba że masz na myśli chłeptanie wody święconej jako specyficzną loteryjkę, nigdy nie wiadomo, co złapiesz).

A ten specyfik do kapuchy to jaki mniej więcej...?
Przypominam, że nie piszesz o grze, więc pisz otwartym tekstem

Kamienny garnek (choć nie z Bolesławca) to ja mam, a jakże - w tym można np chlebuś upiec.
Ale kapusty kisić nie będę, naprawdę

 

Kapuste w beczce ubijal zawsze meski czlonek rodziny..wiec pomysl coz to za specyfik jest,,,,,
a tak juz powaznie,,beczki bunclowe w domu sa,,,garnki i to duze tez i nic w nich nie ma nawet smalcu z skwarkami

 

No nie
Coś bym napisała w temacie, ale zaraz się jakiś nadgorliwiec zainteresuje i będę miała poważnie przechlapane

Smalec ze skwarkami to nawet kiedyś sama robiłam, mniam był.
Ech.
Idę zjeść kolejny słoiczek mojego przecieru jabłkowego ze slowcookera

 

Myslalem,ze kumasz co mam na mysli...
a co do sloikow,,,to jest w K-Kozlu dzielnica ktorej,to mieszkancy raz w roku pasteryzuja w nich ,,,,kołocz.....

 

No widzisz, jakaś mało kumata jestem w tej dziedzinie... i nie lubię takiego marnowania cennego surowca
Dlatego na to nie wpadłam

Kołocz.
Hmm.
W sensie, to takie ciasto...?
To się pasteryzuje?!
No nie żartuj, jak możesz się nabijać z biednej kobieciny z Polski Centralnej

 

Ja i zarty,,,no wiesz
a jak sie to robi to jest tajemnica od wiekow,,,by go poznac trzeba miec mieszkancem tej dzielnicy min.trzy pokolenia...
a kołacz to produkt regionalny i trzeba miec certyfikat by piec,,,

 

Fakt, jesteś znanym ponurakiem
Poczytałam o kołoczu na wiki, o Konsorcjum Producentów i o unijnej ochronie też.
Ale pasteryzowanie mi tu ani trochę nie pasuje...
... choć w sumie co ja tam wiem

 

i chyba tym co na dole mieszkal
a wracajac do kołocza...to zapraszam do Rozwadzy,,mala wioska pod K-Kozlem gdzie jest coroczny konkurs wypieku kołocza

 

O tak, na dole.
Ile razy już przeżyłeś zalanie...?
Wiesz, wymiana parkietu, takie przyjemności...?
Zalanie tymi zaletami rzecz jasna... kurcze mam dziś fazę na aliteracje, jak nie wątpliwa wątroba to zalew zalet.
Uff

Wypiek spoko sprawa, kiedy oni mają ten konkurs?
To może być bardzo fajne i pewnie pięknie pachnie, kocham zapach czegoś drożdżowego, co się właśnie piecze

 

Przezylo sie wiele rzeczy wiec cos takiego dasz dam rade strawic
a konkurs jest w maju...
zreszta niedlugo bedzie w Grocholubiu konkurs grochowki
Slazacy lubia dobrze zjesc

​

 

Kolekcjonujesz zalania zaletami...?
Ciekawe ile taka wymiana podłogi kosztuje

A wiem, że lubicie dobrze zjeść - sporo śląskich potraw przeszło do kanonu kuchni polskiej i słusznie.
Grochówka, mniam
A kysz, maro nieczysta - jaka grochówka, to też ciężkie jest przecież

Hmm, konkurs w maju to nawet nieźle brzmi... wszystko mi się poprzesuwało na wiosnę 2019, kto wie

 

Jak lubia lac to czemu by nie,,,bedzie im lzej
szczegolnie kluski z zbiorniczkiem na sos..... a mialas okazje jesc ich bawarska wersje semmel brot knoedel,,pychota