Nie z tego kucyka

Temat na forum 'Kluby użytkowników' rozpoczęty przez użytkownika Marrylan, 13 grudnia 2017.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
  1. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Nie przesadzajmy z tą żałobą ;)
    Ma ktoś coś ciekawego do powiedzenia, czy znowu ja się muszę wydurniać...? 8)
     
    ankagdw i kropelka04 lubią to.
  2. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    Wrócę na chwilkę, do weganizmu stajennego. Poczytałam o średniowiecznej kuchni i...

    Średniowieczna dieta przynajmniej z początku opierała się głównie na starożytnej podstawowej wiedzy. I właściwie można chyba powiedzieć, że kuchnia była jedyną lub jedną z niewielu rzeczy, które średniowiecze po starożytności kultywowało. Swą dietę opierano przede wszystkim na produktach zbożowych, głównie pszennych. Kasze, owsianki i chleb były podstawą wyżywienia. Do tej pory w okolicach Morza Śródziemnego, np. w Grecji, chleb uważany jest za przysmak i jest podawany do każdego posiłku, podczas gdy na północy, „suchy chleb i szklanka wody” są symbolami niedoli i biedy.
    Znamy średniowieczne zamkowe uczty przy długich drewnianych stołach, które wręcz uginają się pod ciężarem potraw i ciężkich pieczonych dzików z jabłkiem w pysku. Z pewnością w królewskim otoczeniu tak było, jednak, wschodnia i zachodnia wiara często, a nawet bardzo często, nie pozwalały na spożywanie mięsa. Popularne stały się wówczas ryby (w dużej mierze dorsze i śledzie). Można tu także wrócić do punktu wyjścia czyli chleba: poszczono w bardzo restrykcyjny sposób, spożywając w ciągu dnia tylko cienki, delikatny opłatek. Średniowiecze było dosyć… skrajne.
    Ówcześni chrześcijanie wyróżniali dwa etapy w ciągu roku: czas postu i czas biesiady. A i post, i biesiada, były wykorzystywane do granic możliwości.
    Pomijając właśnie tego typu kategoryczne posty, Średniowiecze miało o tyle ciekawe zdanie w sprawie umartwiania się, że często wcale nie rozumiało postu jako ograniczenia posiłku, lecz po prostu niespożywania produktów mięsnych i produktów pochodzenia zwierzęcego. Aktualnie nazwalibyśmy ten typ średniowiecznego postu zwykłym weganizmem. Jednak najciekawsze jest to, że drastycznie przestrzegając zakazu spożywania produktów zwierzęcych, wcale nie przeszkadzało im to, że jednocześnie pili do woli, jedli słodycze , a „postne” bankiety wciąż były pełne przepychu. Najciekawsze jest to, że specjalnie przygotowywano wtedy potrawy w taki sposób, aby chociaż swoim wyglądem przypominały mięso czy inne zakazane posiłki. Puste skorupki jajek nadziewano ikrą i gotowano w gorących węglach, tylko po to, by stworzyć imitację normalnego jajka. Uff w sumie to dobrze, że to niesporczakowe spaghetti z jajami było dobrze ukryte w tej puszczy jasnowłosej, bo strach pomyśleć gdyby było ciut większe i bardziej widoczne a chciano na ikrze zaoszczędzić 8) nie mielibyśmy następców.
    Bogatsi mieszczanie mogli pozwolić sobie na własne piece, jednak w większości domostw posiłki przygotowywano z wykorzystaniem prostych garnków drewnianych. Dlatego też popularne stały się gulasze i zupy, które dzięki garnkom nie pozwalającym na utratę sosu czy jakiejkolwiek innej cieczy, zachowywały swój smak i przeznaczenie. Potwierdza to kojarzenie Średniowiecza z tłustym dzikiem jako głównym daniem, gdyż większość średniowiecznych potraw była bogata w tłuszcze. Wbrew pozorom wielu z ówczesnych ludzi wręcz pożądało pulchnej sylwetki, przede wszystkim panie, które w ten sposób starały się zwrócić na siebie uwagę mężczyzn. Taka postawa kłóci się trochę z hasłem przewodnim epoki Średniowiecza, jakim jest asceza, i z najwyższą wartością, jaką było unikanie grzechu i wszystkiego, co prowadzi do zła. Średniowiecze było naprawdę skrajne. Asceci nie tylko unikali posiłków, ale umartwiali się poprzez samobiczowanie się, a inni podobną postawę po prostu kompletnie ignorowali.
    „Suchy chleb i kielich wina” – tak można by przerobić polskie powiedzenie, gdybyśmy chcieli odnieść się do Średniowiecza. Wino pijano często, uważano je za prestiżowy i zdrowy napój.
    Wspomagało ono trawienie, ale także nastrój. Królewska świta i uprzywilejowane społeczeństwo mogło zadowolić się wieloma ucztami z dobrym czerwonym winem z pierwszego tłoczenia, ale pospólstwo mogło liczyć raczej na nie więcej jak tanie i blade, białe lub różowe wino z trzeciego tłoczenia. Najbiedniejsi pili tylko jego namiastkę: najzwyczajniej rozcieńczali wodą ocet.
    Pewnie lepiej byłoby po prostu… nie pić.
    Na koniec deser. Nazwa „deser” powstała… właśnie w Średniowieczu. Termin ten pochodzi ze starofrancuskiego słowa, które oznacza dosłownie „sprzątanie ze stołu”. Z czego mógł się składać średniowieczny deser, jak nie z grzanego wina? Do tego jedzono między innymi dojrzałe sery. Pod koniec Średniowiecza do deseru włączano owoce obtaczane w cukrze, miodzie lub syropach, gdyż dopiero wtedy, gdy powstawały książki kucharskie, zaczęto rozróżniać smaki na „słodki” i „słony”.
    I jak tą sól odkryto, to używano na potęgę. Ogromne użycie soli (warto wiedzieć, że nie tylko dla smaku, ale także jako główny środek konserwowy), pijaństwo, spożywanie glutenu w nadmiernych ilościach, duża ilość tłuszczów… Teoretycznie niezdrowo, a jednak żyli dłużej od nas, nie mając przy tym wykwalifikowanych lekarzy z takimi możliwościami, jakie my mamy obecnie. Miód, sól, cukier, dziczyzna, ryby – pod którym to pojęciem zresztą rozumiano wszelkie zwierzęta poruszające się w wodzie, nawet bobry! – ocet i szafran, jedna z najdroższych przypraw.
    Podsumowując nasz stajenny miał spore szanse na bycie weganinem. Bo te uczty to raczej nie dla niego były. No chyba, że jakieś pulchne niewiasty mu co nieco przemycały z biesiadnego stołu do alkowy :p
     
  3. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Genialna analiza.
    Chylę czoła xD
    Muszę pomyśleć i dodać jakiś przyczynek godny tego tekstu xD
     
  4. MOD_Zła

    MOD_Zła Forum Moderator Team Farmerama PL

    Pozwolę sobie dorzucić swoje trzy grosze, ponieważ troszkę kręcę się w temacie średniowiecznej kuchni.
    Wszędobylskie wino - Tak, dodawano je do wielu potraw. Wodę nim również rozcieńczano, nawet dla dzieci. Wyjaśnienie jest proste. W średniowieczu nie było stacji uzdatniania wody i woda, jaka była dostępna do picia ani gotowania się nie nadawała. Alkohol, w tym ocet miał tu znaczenie odkażające. Chociaż nie zawsze działało.
    Post - był trochę wymuszony porą roku, czyli wiosną. Zapasy zimowe były na wyczerpaniu. Do nowych zapasów daleka droga. Gotowano, pieczono z tego, co zostało. W bogatych domostwach i dworach wiadomo, że było z czego wybierać. W uboższych domach najczęściej były to kasze i mąka. Ten cienki, delikatny opłatek to nie było nic innego, jak podpłomyki.
    Ciekawostką jest również, że dni postne jedzono wówczas drób. Drobiu w średniowieczu nie uważano za mięso. Mięso miało być czerwone. Drób jest biały, więc to nie mięso.
    W kuchniach królewskich i książęcych do XV wieku jako panierki do mięs używano sproszkowanego złota.

    Zgadza się. Stajenny miał ogromne szanse być weganinem. Podejrzewam, że jego najczęstszy i najbliższy kontakt z mięsem był podczas oporządzania koni ;)

    Dla osób zainteresowanych przepisami kuchni średniowiecznej mogę polecić dwie pozycje:
    Kuchnia Wielkich Mistrzów
    Kuchnia Królów Polski

    Zastanawia mnie jeszcze to gotowanie w drewnianych naczyniach. Z własnego doświadczenia wiem, że drewniane chochle pozostawione w kotłach na ogniu się przypalają, a czasem ulegają spaleniu. Podobnie jest z drewnianymi pokrywami do tych kotłów. Bardzo są nietrwałe, pomimo, ze bezpośredniego kontaktu z ogniem nie mają. Niby jak mają wytrzymać drewniane naczynia na tym ogniu? Wyjaśni mi ktoś?
     
    Ostatnie edytowanie: 15 marca 2018
  5. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    To mnie też zastanawia. Własne piece były dla bogaczy, więc biedniejsi nie mieli. Bogatsi mieli pewnie i naczynia metalowe, obiło mi się kiedyś o uszy że ołowianych się używało. Ale ci biedniejsi bez pieców i z drewnianymi naczyniami musieli też jakoś gotować. Chyba, że oni często te naczynia wymieniali? ciekawi mnie to coraz bardziej :)
     
    ankagdw, kropelka04 oraz grakula16 lubią to.
  6. MOD_Zła

    MOD_Zła Forum Moderator Team Farmerama PL

    Biedni nie dość, że musieli gotować, to musieli jeszcze zima jakoś chałupy swoje ogrzać.
    W tym celu mieli w swoich domach specjalne paleniska, które pełniły obie funkcje. Tym bardziej te drewniane naczynia szans na przeżycie nie miały.
    Gotowali w naczyniach glinianych lub kutych, takich, jak tu:
    18671241_1539471376083176_7377597049092639562_n.jpg W tym przypadku kotły są wykorzystywane w obozie na ognisku.
    Dodatkowo, jak już temu biedakowi udało się upolować jakiegoś ptaka, to piekł go również w tym palenisku. Po wypatroszeniu obklejani ptaka razem z piórami gliną i pieczono. PO upieczeniu glina kruszyła się i odpadała razem z piórami.
    Bo tak na logikę, te drewniane naczynia musiałyby być strasznie nieekonomiczne. Po każdym gotowaniu (o ile by je przetrwały) byłyby raczej do wyrzucenia.

    Jeśli chodzi o ołowiane naczynia, to też nie do końca tak.
    Naczynia (i to już głównie nakrycia stołowe) były wykonane z cyny i te wymagały dodatku wspomnianego ołowiu, ponieważ cyna jest zbyt miękka, z mosiądzu i oczywiście ze srebra i złota.
    Były też naczynia gliniane i ówczesna porcelana pięknie zdobiona. Oczywiście wiadomo, co i dla kogo :)
    Mnie bardzo podobają się szklanki i karafki z tego okresu. Piękne, kolorowe szkło dmuchane i ręcznie zdobione.
     
  7. grakula16

    grakula16 Chodząca legenda forum

    Myślę, że drewniana to była zastawa, natomiast do gotowania/pieczenia w ognisku lub popiele używano naczyń glinianych odpowiednio wypalonych w ognisku a potem w piecach garncarskich
    no proszę, i Zła mnie uprzedziła, podając szczegóły xDxD
     
  8. MOD_Zła

    MOD_Zła Forum Moderator Team Farmerama PL

    Średniowiecze trwało trochę długo, więc z tą zastawą są problemy. Drewniana była stosowana we wczesnym średniowieczu, ale z czasem wyparła ją glina. Na początku tylko wypalana, później szkliwiona od środka.
     
  9. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    No to pomyślałam, nawet nie za bardzo bolało (choć nieprzyzwyczajonym myślenie poważnie szkodzi).

    Oj, było skrajne to średniowiecze.
    Z jednej strony postulowana asceza i jacyś ponurzy wychudzeni święci przedstawiani na zastanawiająco nieudolnych (w porównaniu do sztuki starożytnej) malowidłach, a z drugiej strony te niekończące się biesiady.
    Cóż, wszyscy mniej więcej wiedzą, o co chodziło... ale mi tu lekko czuć treściami, i to z dwóch zakazanych obszarów jednocześnie, więc może lepiej będzie przemilczeć powody tej dziwacznej dychotomii.

    Krótko i w przelocie o tych skorupkach nadziewanych ikrą – toż to pierwowzór obecnego schabowego sojowego, który rozczula mnie do łez, jak tylko sobie o nim przypomnę.
    Ech ta nostalgia, nie...?

    O przetrwaniu naszych następców – myślę, że taki niesporczak, nawet trafiający przypadkiem prosto z blond puszczy najpierw do rondla, a następnie do czyjegoś przewodu pokarmowego, na luzie przetrwałby te cięższe chwile i bez trudu odnalazłby się gdzieś tam pod drzewkiem w okolicznym lasku (ewentualnie pod biesiadnym stołem).
    Wierzę w niesporczaka. Ten to dopiero wszystko ogarnia.

    Ciekawa sprawa z tym popijaniem rozcieńczonego octu.
    Widocznie udostępnianie ubogim poddanym mocniejszych trunków w ramach – nazwijmy to – umacniania więzi z władcą to albo późniejsze czasy, albo niezupełnie ten obszar geograficzny. W każdym razie jak już odkryto te dodatkowe walory okowity, to życie stało się prostsze... życie władcy rzecz jasna.

    Co do przemycania mięsiw dla stajennego przez pulchne niewiasty, to mam wrażenie, że w biesiadach uczestniczyły jakieś inne niewiasty, nie ta nasza z alkowy - bo inaczej kobiecina zwyczajnie nie miałaby czasu na te alkowiane sesje ze stajennym. No, chyba że te sesje to tylko podczas wypraw krzyżowych się trafiały.
    Zresztą do tych resztek z biesiadnego stołu to się ustawiała długa kolejka, przede wszystkim miejscowych psów, ale też bodajże i żebraków (pamiętam takie jakieś obrazy, których raczej nie należy podziwiać podczas posiłków). Nie jestem pewna, na jakich pozycjach w tej kolejce znaleźliby się stajenni (oraz inny tego typu personel pomocniczy), tym bardziej, że w kluczowych chwilach (kiedy resztki spadały pod stół) zajmowali się przecież niewiastą w alkowie.

    Ech, skomplikowane to wszystko.
    Ale jedno w tej chwili (dzięki cytowanemu postowi, ponownie chylę czoła) nie powinno już ulegać wątpliwości: stajenny najprawdopodobniej był weganinem (albo przynajmniej wegetarianinem), choć może niekoniecznie z przekonania.
    Teraz pozostaje już tylko wykryć związek tej jego diety z obecnością spaghetti z jajami w jasnowłosej puszczy.
    Liczę na ciebie, Marrylan – nikt tego nie zrobi lepiej od ciebie.

    I jeszcze, bo tak skaczę po tekście (fascynującym zresztą):
    Hmm, bóbr uchodził za rybę...?
    No proszę, historia lubi się powtarzać – pamiętam jakiś taki całkiem niedawny event na farmie i te poważne wątpliwości co do ssaków, ptaków, płazów i gadów bodajże.

    Co do stanu zdrowia naszych praszczurów (kocham to słowo), to chyba ani pijaństwo, ani teoretycznie niezdrowa dieta nie były w stanie poczynić aż tak wielkich spustoszeń, jak znacznie późniejsza żywność mocno przetworzona.
    Człowiek jednak potrafi - sam siebie wykańczać.
    Chyba powinniśmy być z siebie dumni... żadne inne zwierzę na naszej nieszczęsnej planetce nie przejawia aż takich talentów w tej dziedzinie.

    To ja może nie o tym drewnianym czy nie-drewnianym kociołku, tylko o żarciu i literaturze.

    No proszę, drobiu nie uważano za mięso (a bóbr był rybą).
    Dziwne czasy, zupełnie jak u nas na farmie.
    Skądinąd obejrzałam na razie tylko spis treści Kuchni wielkich mistrzów i trafiłam tam na danie zwane Postny indyk.
    Taki post to ja rozumiem, lubię indyka xD

    A jak się do tego wszystkiego miała świnka...?
    Świnka jak wiadomo mięsko ma nie całkiem czerwone, jak była klasyfikowana...?
    Bo że jadano świnkę, to widzę z tego spisu treści.

    Panierka ze złota... ciekawe, czy sproszkowane złoto ma jakiś smak, czy był to tylko sposób zademonstrowania własnej zamożności.
    Jadł ktoś coś takiego, schaboszczaka w złocie na przykład...?
    Można bezpiecznie odpowiedzieć, nie mam koneksji ze skarbówką 8)

    Obie polecane książki brzmią ciekawie, ale raczej jako lektura, nie jako poradniki. Znalazłam gdzieś recenzję tej Kuchni królów Polski i wzmiankę, że na zupę rakową (wszystkie proporcje są dla 10 osób, sporawo) potrzeba 50 raków.
    Nie mam pomysłu na źródło raków, a dodatkowo (jeśli mi się coś nie pomyliło) te nieszczęsne raki gotuje się na żywca. Zdecydowanie nie dla mnie.
    Ale kuchnię krzyżacką w wersji .pdf to może sobie nawet kupię, z tym postnym indykiem i – zwłaszcza – pozłacanym schabowym.
    Miło jest czasem zaimponować gościom xD
     
  10. MOD_Zła

    MOD_Zła Forum Moderator Team Farmerama PL

    Tak sobie myślę, że jak niewiasta była obrotna, to i biesiadę czy ucztę była w stanie zaliczyć i w alkowie stajennego dokarmiać ;)

    Jeszcze takie skojarzenie: średniowiecze + ogień + drewno = palenie czarownic. 8)
     
  11. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Niewiasta powinna w tym celu w odpowiedniej chwili czmychnąć do tej alkowy.
    Ale poważnie wątpię, czy dałaby radę (z wielu powodów zresztą).
    Wydaje mi się, że w biesiadach uczestniczyły starsze białogłowy oraz tzw panie do towarzystwa, natomiast w miarę świeżo poślubione niewiasty w tym czasie albo rodziły, albo były w połogu, albo szykowały się do następnego porodu. Na tym ostatnim etapie przydatny mógł być stajenny.

    Palenie czarownic...?
    Niesporczak by to przetrwał, z palcem w jelicie 8)
    No, pod warunkiem, że ktoś by go wcześniej uprzedził 8)
    A tak serio to nasz następca chyba tylko na ogień nie ma sposobów... popierajmy strażaków ;)
     
  12. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    Jest firma /podobno jedyny dystrybutor w Polsce/ złota i srebra jadalnego i jak się okazuje takie płatki sa aromatyzowane np.

    [​IMG]
    *gold - złoto

    * białe trufle xD:cry: brzmi znajomo? xD Zdaje się, że takie bez aromatów jest bezsmakowe i tylko do ozdabiania potraw.

    Pewne teorie mam, np.
    1. Stajenny jako uboższy weganin, chcąc zrobić sobie tą namiastkę jajek używał zamiast ikry kaszy. Higiena jaka wtedy była każdy wie, więc kasza nie myta była i jakiś niesporczak się zaplatał. Wysokie temperatury przetrwa gotowanie zatem też. I potem podczas jedzenia jakiś okruszek spadnie na stajennego w którym niesporczak się uchował, a nawet połknięty pewnie też by przetrwał i znalazł się niebawem w warstwie izolacyjnej. Kilka niesporczaków jest już zatem na stajennym, albo jego odzieniu. Stajenny udaje się do alkowy w której czeka już niewiasta z jasnowłosą puszczą. Stajenny się do niej przytuli i jasnowłosa puszcza stoi otworem dla niesporczaka i jego spaghetti.
    2. Jako, że istnienie niesporczaków kucyków zostało już udowodnione a stajenny zajmuje się końmi, zatem w tym sianku w stajni napewno takie niesporczaki siedzą. Stajenny się w to sianko czasem rzuci w celu odpoczynku /gdy akurat alkowa pusta/ i kucykowe niesporczaki już na nim są. Potem proces się powtarza, alkowa, niewiasta, przytulanie i spaghetti już w puszczy :p;)
     
    Ostatnie edytowanie: 15 marca 2018
  13. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Genialna jesteś.
    No po prostu genialna, co stwierdzam po raz kolejny zgięta w niskim ukłonie.
    Wygląda na to, że mamy rozwiązany poważny problem naukowy...
    ... gdzie Zgredzio z tymi klientami z dofinansowaniem od Cioteczki...?
    Coś by się należało (głównie tobie) za profesjonalną konsultację 8)

    O, złoto spożywcze jest do kupienia...?
    Hmm.
    Myślisz, że ta firma działała już w średniowieczu...?

    Białe trufle.
    No tak.
    Raz jeszcze czapki z głów przed panem Einsteinem.
    Nie wiem, jak to bywa poza tym wątkiem - ale tutaj nieskończoność niewątpliwie się zakrzywia 8)xD
     
  14. ankagdw

    ankagdw Chodząca legenda forum

    o matuluuuuxDxDxDzryczałam sie ze smiechu:cry:xD:cry:xD:cry:mowilam juz ,ze uwielbiam te wasze teorie? :cry:xD:cry::music:jestem wielka fanka.:inlove:Zgredzio niech organizuje pokaźne dotacje od cioteczki i to migusiem :pxD:cry:
     
  15. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    Jak najbardziej można kupić 150 zł za taką truflową paczuszkę.

    Firma produkująca /nie przedstawiciel/ jest włoska ma korzenie sięgające 1600 r /wtedy podobno rozpoczęła działalność/ więc całkiem blisko średniowiecza :p;)
     
  16. MOD_Zgredek*

    MOD_Zgredek* Forum Moderator Team Farmerama PL

    Złota do potraw dodaje się tak niewielkie ilości, że nie wiem, jak intensywny musiałoby mieć smak, żeby je poczuć - stąd dodatki aromatyczne. Aczkolwiek bez dodatków też można kupić. Widziałem cenę 425 zł za 1 gram 23 karatowego złota jadalnego.


    Ja nie przydzielam dofinansowania. Ja ewentualnie zdejmuję jego ciężar z barków tych, którzy już je dostali :p
    No i problemów badawczych samemu nie wymyślam, tylko je rozwiązuję :)
     
  17. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum


    Hmm, taki schaboszczak w pozłotce... od razu się człowiek czuje jak przedstawiciel tzw Wyższych Sfer.
    Ech.
    No na przykład jak te półtorej tony takiej jednej mamy i trzech córeczek, które jakiś czas temu wykupiły kampanię promocyjną w mediach. Wiecie, te od fabrykanta lodów.
    Podając schaboszczaka w złocie 23 ct czułabym się jak czwarta córka... Bogu dzięki wyrodna pod względem gabarytów.

    Zgredziu, ja wiem, że ty tylko rozwiązujesz problemy - ale jeśli ci się trafi klient ze spaghetti w jasnowłosej puszczy, to tutaj już masz gotowe rozwiązanie.
    A to spaghetti to była tylko taka wprawka, wymyślony problem treningowy.
    Czekamy zatem na prawdziwe problemy prawdziwych klientów z cioteczkową kasiejką - nasz zespół badawczy pod kierunkiem Marrylan (i Triss, ale Triss szczeniaka niańczy) rozwiąże absolutnie każdy, nawet najtrudniejszy problem.
    Uwaga, za problem typu mission impossible stawka podwójna 8)
     
  18. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    Za takie to podwójne schaboszczaki w pozłotce o smaku trufli 8) Po jednym dla nas i dla Gordona, Snowy'ego i Fridy. Też im się coś należy za mentalne wspieranie zespołu badawczego 8)xD;)
     
    MOD_Zgredek* i kropelka04 lubią to.
  19. ankagdw

    ankagdw Chodząca legenda forum

  20. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    o_OxDxDxD do malowania alkowy przez stajennego by pasował jak ulał xD:cry::cry: Ale zdaje się że tam powinno być "jagnięcym runem wałek podszyty" xDxD:cry:padłam xD
     
    ankagdw lubi to.