Nie z tego kucyka

Coś ostatnio kurcze ciągle muszę przepraszać.
Więc przepraszam, że przeszkadzam, ale dziś jest ważny dzień.
Czterdzieste urodziny Jensena

A taką focię powiesił z tej okazji (wraz z życzeniami) Misha czyli Castiel:

​

 

Spokojnie by potem można było miejsce spotkania wykorzystać jako plan jakiegoś filmu postapokaliptycznego

Mraau. Najlepszy wiek dla mężczyzny Swoją drogą drogą to niesprawiedliwe, że faceci z wiekiem są coraz bardziem emmm interesujący , a my.. echh

 

O mniam 40 piękny wiek /prawie mi stuknęła, jeszcze rok z haczykiem / Fotka mrrr

"Szczeniakoland" - świat opanowały ciekawskie szczeniaki

 

uhhh ale mam dzień....a niby piatunio od rana przekopalam pół spółdzielni za jednym świstkiem i nie znalałam...jak usłyszałam od prezesa : "a może jest w archiwum" to mi rece opadły-do 15 mam zajecie

 

Wyobraziłam sobie Ciebie niczym Indiane Jonsa z maczetą w ręce przedzierającą się przez pajęczyny spowijające regały ze stertami papierów i teczek

No ja też mam wesoło.. siostra na porodówce ja ee od rana głównie pale fajki na balkonie

 

Nie zazdroszczę

Ankę sobie wyobraziłam oko w oko z pająkiem z tej pajęczyny Wywijającą maczetą

O to mocno, mocno ściskam za siostrę i dzidzię. Ciociu

Anka piesa swego tam wpuść do tego archiwum. W mig załatwi sprawę Mała jest jakoś przemycisz

 

ooo to ciocia zostaniesz
z maczetą jak z maczetą....z drabiną i tysiącem kluczy dokumenty zamiast z ostatnich 3 lat to z ostatnich 13 conajmniej) sie kisza i wez tu czegos szukaj

 

O wieku facetów i niesprawiedliwości: moim zdaniem te wszystkie feministki, co to się nie wiadomo czego domagają, powinny zastanowić się przez chwilę nad własnym życiem i zacząć się wreszcie domagać tego najważniejszego: zrównania pod względem atrakcyjności.
Facet 40 jest mniam (no, dla mnie o rok-dwa za młody już, z wyjątkiem Jensena rzecz jasna), ale na podstawie własnych doświadczeń stwierdzam, że nawet facet pod 60tkę potrafi być mniam (no, nie każdy, ale takie egzemplarze zdarzają się relatywnie często).
A kobita – no tragicznie to wygląda, za - powiedzmy - 20 lat ktoś życzliwy może powie o mnie, że jestem np zadbana... elegancka... może i przystojna... ale ogólnie to i tak ruiny Akropolu, czyli jeszcze widać pozostałości dawnej świetności, choć data ważności już minęła, więc do użytku się nie nadaję.
Skandal, nie...?

O szukaniu papierków w archiwum: mądre firmy przechodzą na archiwa elektroniczne, w dodatku prowadzone (w ramach tzw outsourcingu) przez specjalistycznych usługodawców zewnętrznych (wybaczcie ten dziwny żargon, tak się o tym mówi, jak się przepracowało sporo latek tam gdzie ja).
Wtedy jak prezes zechce odzyskać świstek, to mailuje do tego zewnętrznego usługodawcy i po minucie pyk - świstek mu ląduje w skrzynce.
Nie wiem, ile taki outsourcing teraz kosztuje, to zresztą zależy od ilości papierków do archiwizacji... ale jakieś tam ulgi podatkowe chyba nadal są dla tych postępowych.
Anka, a może byś tak tego prezesa podpuściła lekko, że ogólnie to jest przecież taki postępowy że głowa mała, ale z tym archiwum to sto lat za małpami...?

O porodówce: doświadczenie (i to doświadczenie wielu pokoleń) dowodzi, że większość ludzkości powstała w tym mechanizmie (to z kolei medyczny żargon), a biorąc pod uwagę przeludnienie naszej biednej planetki można stwierdzić, że w dramatycznej większości przypadków mechanizm ten działa niezawodnie.
Więc wiesz co, Triss, pal se te fajki na balkonie, świeże powietrze to samo zdrowie jak wiadomo, ale tak za bardzo to się nie denerwuj, będzie dobrze.

To i ja się poskarżę: mam w domu supermena w wersji zakatarzonej, czyli umierającego.
Do moich obowiązków należy regularne sprawdzanie, czy supermen (w dość dostojnym wieku, jak już o tym mowa) przypadkiem nie ma gorączki.
To już trzecią noc tak sprawdzam i ani razu jeszcze nie miał.
Teraz to nawet i ten katar mu mija.
Ale sprawdzam dalej.
I tak się zastanawiam: kto właściwie wymyślił facetów...?
Nobla to ja bym za ten wynalazek nie dała

 

Wiesz.... u nas to tak pol na pol...niby sie rejestruje i archiwizuje poczte itp,rozne dokumenty mozna sobie z dysku odzyskac ale nie karte pojazdu
przekopałam-nie znalazlam. tzn poudawalam ze przekopuje te szafy bo kto normalny by wsadzil karte pojazdu do szafy archiwum?!no litości

Zuza ... u mnie w domu ostatnio bylo podobnie....jak mi chlopa grypa rozłozyla (ponoć) to pol apteki kazal wykupic,moczyc recznik i oklady robic,rosołku by zjadl , a to dzieci za glosno a to posciel wymienic ..itp...no umierał
jak ja bylam chora i Kuba to jakos nikt nam okładów nie robil i rosołków nie gotowałaz strach pomyslec jak mlody urosnie i obaj z tatusiem sie rozchoruja w jednym czasie

 

A żadna z koleżanek nie używa tego jako podstawki pod szklankę z herbatą...?
Moim zdaniem to niezły trop, powęsz po biurkach

EDIT: no właśnie, facet to choruje tak jakoś dramatycznie, prawda...?
Tzn na katar tak choruje, że umiera.
Jak go dopadnie coś gorszego, to się w miarę trzyma - ale ten katar to tragedia jest.
No mówię, wynalazek do poprawki, i to poważnej (nie napiszę, że do skoszowania i zrobienia na nowo, bo to strach się bać, co by tam pozmieniali).

 

w sensie ,ze najciemniej pod latarnią?

 

No jak nigdzie nie ma, to gdzie ma być...?
Gdzieś na wierzchu, na widoku, z tymi okrągłymi plamami po licznych kolejnych szklankach z herbatką
W takiej jednej szacownej organizacji pozarządowej, po której się wieki temu obijałam jako nieletni wolontariusz, pani księgowa zgubiła kiedyś ważny papierek... okazało się, że pani kasjerka trzymała na nim taką właśnie herbatkę.
Więc sprawdź jednak

 

Katar to u faceta tragedia. Podobno oni nie chorują tylko walczą o życie, albo od razu umierają Ale dobrze, że Twój superman jednak nie miał tej gorączki bo mogło by być tak

​

U nas to karty pojazdu często nawet do biura nie docierają, bo panowie wożą w pojeździe, potem wpadnie pod siedzenie i się znajduje z a pół roku Ale teoria z podkładką godna sprawdzenia

 

A widzisz, to Anka powinna jeszcze flotę przeszukać
Tego, chciałam powiedzieć: samochody służbowe.
No chyba nadgodziny jej zaliczą.

Mój umierający to nawet 36.7 nie ma.
Mniej ma.
Na szczęście dzięki katarowi nie wpadł na to, żeby sobie coś zdiagnozować na tej podstawie.
Ale rysuneczek pierwsza klasa

PS. Czy (uczciwszy uszy) stosunek jest prawidłowy tym razem...?
Tzn stosunek emotek do literek w moim poście rzecz jasna.
Bo nie wiem, czy jeszcze nie dopisać tak na szybko Pierwszej Księgi Pana Tadeusza, coby nie wylecieć w warunkach recydywy

 

poszukiwanie odbywa sie w biurze gdyz panowie twierdza , ze u nich karty nie ma napewno wiec wiesz...jak jednak sie okaze ,ze karta jest u nich to golymi rekoma udusze
nareszcie sie zakonczyl ostatni dzien w pracy w tym tygodniu i nastał upragniony weekendzik dostałam dzisiaj solidnie do wiwatu.
zwariowany dzien

dobra chwale sie :

 

Wymiziała bym natychmiast Jaka mordka niewiniątka I jak tu nie kochać takiej

 

Karta absolutnie na pewno jest u panów.
Przygotuj jakiś kabelek, gołymy ręcamy to ciężko będzie dusić

A panienka przecudna - kwintesencja spokoju przecież
Przyznaj się, sama zeżarłaś te kapcie

Jaki fajny ma ten ciemny pas na policzku - nietypowe umaszczenie, ciekawe po kim.

To ja też dołączę do tego psiego BB i dorzucę słit focię niemowlaka (z warszawskiego Palucha), który dzięki mnie (czyli mojej upierdliwości szczerze mówiąc) właśnie znalazł dom, niestety nie u mnie.
Oto Bastian, niecałe 3 miesiące, do niedawna zwany Melonem, przygarnięty w sumie głównie przez dwa koty mojej warszawskiej sąsiadki.
Dorobek na dzień dzisiejszy: ładowarka oczywiście... plus zamek błyskawiczny od kurtki, plus pompon od czapki, plus pudełko z makaronem.
Skromny dorobek, bo sąsiadka emerytka, więc siedzi i patrzy mu na ręce (tego, na pysk).

​

 

taaaa kwintesencja spokoju powiadasz...focie mozliwe tylko podczas rozładowania baterii alkaicznych
melon cudny kłapciak .madrze mu z oczu patrzy
kapcie ten tego noooo...hmmm-no nie gustuję w tych smakach

 

To jest chyba jedyna zaleta tych psich niemowląt, że im czasem te baterie padają

Sąsiadce tak długo marudziłam, że koty potrzebują mieć psa (bo te koty to po Gordonie), aż się poddała.
Podrzucałam jej linki do różnych psich opcji... a teraz się trochę boję, że starsza pani nie całkiem świadomie wybrała olbrzyma, bo ten Melon - teraz Bastian - to raczej mały nie będzie.
No ale jest pełna symbioza i wszyscy zadowoleni, choć biedna sąsiadka chyba lekko przemęczona, pies aktywny głównie nocą, jak to drapieżnik.

Jak to, nie gustujesz w kapciach...? Dziwne. No to kot zeżarł z tej frustracji, ta drobna brunetka na pewno nie popełniłaby takiej zbrodni.

 

Przystojny młody kawaler Dobrze, że trafił w dobre ręce Dorobek już jakiś tam jest, ale pani dzielnie pilnuje