Nie z tego kucyka

Ten szeptany marketing działa bez pudła. Zeznam,że kupiłam ciut więcej niż Norbi, ale wynik podobny... bez jaj ech
Norbi zeznaj i to nie szeptem, dałeś się skusić jeszcze?

 

Zauważ, że twoje zeznanie w sprawie jaj ma jednak nieco inny wydźwięk
Norbi będzie miał najpewniej psychologiczne trudności ze złożeniem takiego zeznania, jeśli np ma tylko jedno...
... jedno jajo piniaty, rzecz jasna, to z eventowego przydziału.

 

mam tyle ile powinienem miec
ale jeszcze mysle jak im te ktore,maja zajumac

 

No tak, to ja Norbiego szukam na GG, a on w najlepsze jaja liczy

 

Odpowiedź godna Giganta
Pięknie wybrnąłeś, dyplomato
Chylę czoła

 

Uff no ja myślę Ale przygarnąć bym przygarnęła /cały czas mowa o tych piniatowych rzecz jasna /

Norbi to było genialne

 

No ciebie to przynajmniej można spytać wprost: ile masz jaj...?
Bo ja zero i czuję się z tym bosko (pamiętam taką reklamę z polskiej TV)

 

Jeszcze na chwilę wrócę do niecnego planu zzizzie farmienia lajków. Właśnie znalazłem ilustrację do niego

 

No fakt, wypisz wymaluj ja

Czy ta... hmm... Osoba ma może złote pazury...?
To tym bardziej ja, miałam takie niedawno, okropność

Jedna mała poprawka, złośliwcze: ja się tak zaczynam czuć dopiero wtedy, kiedy moja focia (tego, post) ma ponad 11 tysięcy lajków.
Drobnica mnie nie kręci

 

Właściwie to chyba nigdy nie widziałem osoby ze złotymi pazurami.
Chociaż nie. Była jedna taka, ale to jej złoto nie było gładkie i błyszczące, tylko jakby chropowate. Znaczy się powierzchnia była gładka, jedynie lakier dawał taki efekt wizualny.

 

W sumie z eventowym 5 Hodowla pełną parą rozpoczęta

To to są chyba pazurzyska Z tym, że u rąk to jeszcze nic, u nóg to dopiero wygląda jak coś na co trzeba nasłać chłopaków Złote dawno widziałam raz, ale były takie matowe. Chyba kolor zarezerwowany dla Rockefellerów

 

Teraz to modne są nawet takie autentycznie chropowate.
Moim zdaniem do tego się wszystko przyczepia, więc nie spróbowałam.
Moje balowe pazury były gładkie i świeciły się jak psu coś tam na wiosnę
Na szczęście po balu zostały szybko zlikwidowane i zastąpione takimi w miarę normalnymi
Chociaż nie powiem, zdarza mi się widywać Osoby (często płci niewiadomej, takie czasy), które obnoszą się ze złotymi pazurami w ciągu dnia... podczas zakupów w takim np Walmarcie.

Rany boskie, ale się nachapałaś tych jaj

A złote matowe (pazury, nie jaja) są eleganckie... choć też nie do Walmartu.
U nóg to jakiś horror - o kurcze, zapomniałam o odcinku
Idę sobie

 

Znajoma moich znajomych (czy jak się obściskiwaliśmy na Nowy Rok na imprezie u innych znajomych i wysłała mi zaproszenie na fejsie, to już jest moją znajomą?) robi takie różne rzeczy z pazurami zawodowo. Prowadzi jakiś modny salon i czasem na tego fejsa wrzuca swoje dzieła. Niektóre wyglądają... hmmm... zabójczo

 

Cudne słowo, to "obściskiwanie się". Też go używam (słowa, co do czynności, to niech to pozostanie moją słodką tajemnicą).
Moim zdaniem w naszych czasach obściskiwanie się plus zaproszenie na fejsie to już jest znajomość i to zaawansowana, szybko się żyje ostatnio i na etapy pośrednie czasu brak.

A co do pazurów, to też czasem sobie oglądam takie kreacje... średniowieczni autorzy miniatur mieliby pole do popisu w tych pazurowych salonach.
Technikę podziwiam - ale zarobić nie za bardzo daję. Te rozmaite drobiaźdżki wymalowane na pazurach jakoś mi nie pasują do mojego prywatnego całokształtu.

 

Zdecydowanie znajoma i to już taka bliższa W dzisiejszym szybkim pędzie, samo obściskiwanie już zbliża, a zaproszenie na fejsie to... prawie jak zaproszenie do alkowy

Na pazurach teraz cuda potrafią fachowcy zrobić. Kiedyś oglądałam odcinek "Ugotowanych" gdzie jedna uczestniczka prowadziła taki salon, a że miała upodobania "grobowe" to się ucieszyła ogromnie gdy klientka chciała na paznokciach mózg. I podobno wyszło zabójczo

Eh takie miniatury jeszcze wykonane przez ówczesnych artystów to by było coś Moje pazury są zwykle krótkie a malowane chyba.... nie pamiętam, raz zdaje się za bardzo młodu Ale na takie to kto wie czy bym się nie skusiła




za to na takie



nail - paznokieć
art - sztuka
za nic w świecie Za bardzo bym się bała, że się złamie i taka strata...

 

Z tego, co pamiętam z reklamy, to prawie czyni wielką różnicę
Owszem, fajna dziewczyna i ma wszystko na swoim miejscu. Nawet nogi do samej podłogi, ale do etapu alkowy nie dotarliśmy
Wymieniliśmy się tylko paroma milionami bakterii

 

O pazurach (nie o rodzinie "aktora" Pazury, tylko o ozdóbkach na (cytuję za wiki) "rogowej osłonie ostatniego członu palca u naczelnych" - uwaga, nie chodzi o redaktorów naczelnych, tylko o człowieka i inne małpy): te pazury z motywami SPN - te z kucykami też zresztą - to są naklejki.
Ja miałam na myśli prawdziwą sztukę

O bakteriach: pamięta ktoś scenę picia shake'a za 5 dolarów, Travolta i Uma Thurman w Pulp Fiction...?
Wspólna słomka i tekst: "nie mam robaków" oraz odpowiedź: "z robakami sobie poradzę" (czy coś w tym stylu, znam tę listę dialogową tylko w oryginale).
Więc te bakterie tak naprawdę nie miały szans... no, z małymi wyjątkami.
Dobrze się czujesz, Zgredziu...?
Ale tak naprawdę dobrze...?

 

Teraz wszyscy na łatwiznę idą, eh Takie pazurki SPN wymalowane ręcznie przez średniowiecznego specjalistę od miniaturek to była sztuka przez S. I tak się jeszcze zastanawiam, jak by taki np. Da Vinci czy Van Gogh w wolnych chwilach dorabiali jako malarze paznokciowych miniaturek, to potem jak już stali się znani i cenieni to aż żal jak by ile by cennych dzieł przepadło, bo umieścić je w muzeum było by ciężko

Poczekaj, poczekaj najpierw te Wasze bakterie się tam zaprzyjaźnią /w tych swoich alkowach czy coś/, /znaczy te najtwardsze, co zostały/ a potem już z górki... Czy bakterie maja alkowy?

 

Trochę się różnimy od tej sceny. Ja nie ma jestem John, ona nie ma na imię Uma. W takie ceregiele jak słomka też się nie bawiliśmy. Wymienialiśmy się bezpośrednio

 

No mieliście szczęście po prostu.
Uma z Johnem też by się bezpośrednio powymieniali w końcu, gdyby nie to, że Uma nieszczęśliwie pomyliła specyfiki do... hmm... wciągania.

Ale widzę, że wymiana zapadła ci w pamięć.
Może po prostu kontynuuj...?
No chyba że liczysz na wymianę z jakimiś farmerkami

***
Odcinek mnie rozczarował (jako pierwszy w tym sezonie, ech)
Znowu "Monster of the Week" czyli "Potwór tygodnia", to już się nudne robi.
A w tym tygodniu ta nieszczęsna żona i matka będzie, fuj.
Mam nadzieję, że ją szybko ktoś wykończy