blazers

Poratuję. Będę Cię trzymać, żeby jej się łatwiej łaskotało

 

Dzięki Zecia

Zgredzio co nabroiłeś?

Hmm znam sposób na kurzajki, trzeba białą lnianą nitką potrzeć kurzajkę, a potem popluć na nitkę
i zakopać koło studzienki albo jakimś mokrym miejscu, jak zgnije to kurzajka znika

albo wziąć ziemniaka, przeciąć na pół jedna i druga połówka posmarować kurzajkę złączyć ziemniaki i zakopać w ziemi mówiąc zgińcie kurzajki nie obkręcając się za sobą kiedy ten kartofel zgnije w ziemi znikną kurzajki

Przyłożyć świeży groch na kurzajkę i wrzucić go do studni. Następnie uciekać na tyle szybko, aby nie słyszeć jak wpada do wody. W miarę jak groch będzie gnił, kurzajka zacznie znikać.

Iść samemu na środek lasu, gdzie jest pień z deszczówką, i równo o północny stanąć tyłem do pnia, wsadzić rękę i wypowiedzieć formułkę jęczmień, bób, jęczmień, bób, indiańskie fajki, deszczówko, deszczówko, połknij kurzajki. Następnie trzeba szybko z zamkniętymi oczami odejść jedenaście kroków, obrócić się trzy razy i wrócić do domu, nie odzywając się do nikogo.

Może na pypcie też zadziała

 

Beniu,Anka,amber-dziewczyny przykro mi,ze macie takie poważne problemy i wiem,ze ciężki czas przed wami i waszymi rodzinami ale trzeba wierzyć,ze kłopoty ze zdrowiem się skończą i odzyskacie spokój.
Jestem z wami myślami i szepnę słówko w intencji opieki i wsparcia.

Anka rozumie co czujesz ale ja 2 lata temu zachowałam siie tak jak twoi rodzice.Ponad 3 miesiące okrywałam przed córką i cala rodzina,ze robią mi kolejne badania żeby albo wykluczyć albo potwierdzić.Wy wiedzieliscie,mąż i w pracy/bo musialam brac wolne dni/. Skończyło sie dobrze i dopiero wtedy jej powiedziałam.Byla wkurzona,rozżalona i mi niezłe nawtykała ale po kilku dniach powiedziała,ze mnie rozumie.To sa 2 punkty widzenia choć wydaj ci sie teraz to irracjonalne to przecież sama wiesz,ze matka jak najdłużej stara się chronić swoje dzieci,chociażby żeby zaoszczędzić im bezsennych nocy,strachu i cierpienia.Czasami łatwiej jest powiedzieć ludziom z dalszego otoczenia niż najbliższym

 

Dzięki Marzenka Słówko się przyda I prawda, czasem łatwiej powiedzieć np. Wam niż najbliższym i dlatego całe szczęście, że Was mamy

 

No wiesz...

Zakopać koło studzienki... Tobie łatwo powiedzieć

A co jeżeli ten ziemniak zacznie rosnąć?

Albo ktoś wyłowi groch?

To rokuje najlepiej

 

Marzenka przedstawiła jedną stronę medalu, teoretycznie bardzo słuszną i zasadną - nie chcemy wzbudzać niepokoju i martwić swoich najbliższych. Ale jest też ta druga strona - nasze własne podejście do problemu, nastawienie psychiczne do choroby i wparcie najbliższych, które pozwala nam zachować siłę do walki z chorobą.
Nasi najbliźsi nie będą mieli szansy udzielić nam takiego wsparcia, nie wiedząc o chorobie. Dusimy to w sobie, bijemy się z własnymi myślami i nikt nie jest w stanie złagodzić stresu, towarzyszącemu oczekiwaniu na wynik kolejnego badania. Taka sytuacja nie sprzyja temu pozytywnemu nastawieniu, które wydaje się być niezbędnym w tak trudnych chwilach, dlatego można rozważyć, czy nie poinformowac bliskich o sytuacji.
Oczywiście każda sytuacja jest inna i nie można generalizować, która z postaw będzie bardziej słuszna ...
Jakby nie było - trzeba sobie zdawać sprawę, że medycyna każdego roku robi ogromne postępy, nie każda diagnoza oznacza katastrofę, zawsze trzeba być dobrej myśli i oczekiwać sukcesu w walce z chorobą.
Tego sukcesu właśnie życzę Waszym najbliższym, a Wam wytrwałości, odporności i silnej wiary, że wszystko będzie dobrze ... bo będzie i basta.

 

Fakt, mam mapki i wiem, gdzie każda jedna jest, a jak się będę koło nich kręcić to i tak podejrzeń nie wzbudzę Ale nasza kadrowa i taka jeszcze jedna pani kiedyś naprawdę poszły zakopać koło studzienki na placu w firmie. Kierownik zaciekawiony zapytał co robiły. Jego mina po odpowiedzi bezcenna

Oj tam namoczony już będzie, tylko zupę robić

Na wszelki wypadek nie zbliżać się do miejsca zakopania tak... na 1000 km

Czyli jest nadzieja

 

No masz... I wróciło do mnie,jak bumerang,to ,co teraz dziewczyny przeżywacie...Też przez to przechodziłam,tyle,że od początku,od diagnozy...I wierzcie mi albo nie-lepiej,że króciutko przed godziną"w" się dowiedziałyście...To oczekiwanie na termin operacji,jak już się wie,że jest nieciekawie,to prawie tortury są...Trzymam kciuki,żeby wszystko pomyślnie się skończyło Tylko pamiętajcie-bo tego nie powiedzą pewnie-kontrola pod względem raka kości po roku-koniecznie wymóc skierowanie na scyntygrafię...
Bry nie dobre...

 

pomyliłam się zrobiłam podwójną ilość rur jednego rodzaju
i zabrakło mi kluczy na drugi
po tabsy przyszłam kawą popiję może pomogą nie pomylić rur
jeżeli macie wolne klucze to poproszę może uda mi się nadgonić braki

.

 

Bry

Dzięki Gosia O skierowaniu zapamiętam i nie odpuszczę.

Zaraz Ci rzucę klucz Jeszcze walczę z 9 planszą w drugim okrążeniu, może się uda.

Dziś Dzień Podchorążego

​

Ps. Ania ściskam najmocniej jak się da

 

uwaga-leci jeden

 

Zaliczyłam 9 planszę w drugim okrążeniu i zgarnęłam jeszcze skrzynkę i CMJ I to by było na tyle rurek. Było nieźle a teraz czekam na z niecierpliwością na rzucanie kośćmi

 

https://board-pl.farmerama.com/index.php?threads/misje-dla-farmerów-ekspertów.46660/#post-1671381
A to widzieliście??? Czym tu teraz na GT handlować...

 

Bry

U mnie druga tura zakończyła się na 6 rundach. Wolę w kości pograć
Nowe misje, skrzynia może dawać aż 10 mln SG, zaszaleli Ciekawe jaka częstotliwość wypadania tego będzie. I produkty znowu do łask wchodzą

 

Pewnie u mnie,jak z gwiazdkami-po 1 dostaję...Ja chcę słonie drugie różowe a co później,to pomyślę...

 

U mnie będzie może wypadało po 1000 SG, za rok może te 10 mln z tego się uzbiera

 

Dziewczyny, nie bardzo wiem co napisać, ściskam Was mocno i ciepłe myśli wysyłam.

 

Wow czytam właśnie, nowe róże sporo ts-a i ta skrzynka, no no zaszaleli Też chce słonie i miśki a potem pomyślę Skrzynka też ciekawa, ale w 10 się wstrzelić będzie ciężko Też po 1000 obstawiam

Dzięki Aga

 

Jedno jest pewne te wcześniejsze misje pójdą w odstawkę, najpierw dużo osób pewnie nowymi się zajmie. Na i tak opornie idą te misje, ciągle wiszę na sprawie zaginionej wydry. Zaczynam koniczynę, a dzisiaj kolejna misja wskoczyła.

 

Ania, nie wiem co napisać, po prostu przytulam. Trzymam kciuki

Tu tak samo. Tule i kciuki ściskam, wierzę że i tu i tu się uda wszystko.