PanienkaThrashMetal

Ja czasami też - najczęściej lody, żelki lub chipsy albo połączenie dwóch rzeczy jak dostałem więcej pieniędzy na śniadanie

Ja jem sporo - 4 albo 5 posiłków jak jestem u babci z siostrą przyrodnią (ostatnio tak jakoś w kratkę u niej byliśmy) albo na obiedzie u drugiej babci, która zawsze nam coś wciśnie żarełka (nawet jak już nie chcemy, ale nie dziwota jak została sama w domu a po sąsiedzku mieszka jej siostra, czyli nasza ciocia) Najczęściej bierzemy od niej sałatkę jarzynową A tak to też sporo, ale kiedyś brałem dokładki a teraz.. teraz jem porcję i się od razu najadam albo na więcej nie mam czasu, bo ciągle muszę biec na jakiś autobus, tramwaj, do sklepu czy inny badziew (do kościoła nieraz też - szczególnie w lecie - nie wiem jak ja wytrzymuję idąc tam albo do szkoły w długich portach jak niekiedy są saharskie upały)...

Ja niby ekstrawertyk, ale z kolei nie mam do kogo wychodzić - co najwyżej poza zachciewajkami (jak gofry), wycieczkami szkolnymi i do sklepu, to z psem.. A! Jeszcze dorzucę tu ogródki babć i cioć (ale u tej w Poznaniu jeszcze nie byłem, zapewne nie mają ogródka, Ci z Tłuszcza zresztą też nie - to zwykła łąka a u nas przy drodze jest taka sama).

Chwilowo też nie. Przez ostatnie 3 dni zjadłem tortu 2 kawałki i tyle, chyba 2 murzynka u siostry babci, która mieszka po sąsiedzku i prawie całą szarlotkę (która została rzecz jasna a nie całą blachę sam), bo jeden kawałek zjadła babciaI mnie po tym nie A i tak nie tyję, tylko rosnę i rosnę, i rosnę, i rosnę, i urosnąć bardzo mogie (ponoć to tylko taka faza wzrostowa, a potem będzie faza tyjąca)

 

No cóż. Czyli kompletnie na odwrót względem mnie. Więc, skoro temat jedzenia powolutku się wyczerpuje to pogadajmy może o swoich pasjach, hobby i tak dalej?

 

Niestety Tomek jest monotematyczny. Jak zacznie o czymś pisać, to ciągnie to we wszystkich wątkach i trudno mu przeskoczyć na coś innego. Ale jak już przeskoczy, to kolejny tydzień z głowy

 

Zgredziu, niech sobie młodzi porozmawiają na temat jedzenia. Wszak to bardzo interesujący temat

 

O jedzeniu się bardzo ciekawie rozmawia, ale nawet tak wspaniała rzecz może się znudzić, tym bardziej, że jestem zmienna. I to bardzo.

 

Przez to gadanie o jedzeniu i czytanie o niem zrobiłem się głodny

Jakeś kobieta Z resztą - jak to mawiają - tylko krowa nie zmienia zdania

 

Hah, w sumie to prawda. Nie obrażając nikogo. Ja jestem uparta, ale tylko chwilę, bo zaraz mi się znudzi. Tak mam. Te cechy się powinny wzajemnie wykluczać, a jednak mam obie i współgrają ze sobą. Co czasami prowadzi u mnie do konfliktów.
Więc, będąc upartą; czym się interesujesz?

 

Sam nie wiem

 

No serio...
No to ja na ogół prawie w ogóle nie mam zainteresowań, o ile pociąg do teorii na temat czasoprzestrzeni, linii czasowych, naginania praw fizyki można nazwać zainteresowaniem. Co dziwne fizyki, jako przedmiotu nienawidzę, chyba dlatego, że gadają tam o czymś co jest po prostu nieciekawe, nudne, żmudne i nużące. Ciekawe czy w liceum będzie o czymś takim. Wolę łączyć fizykę z filozofią, a nie z matematyką. Co sprawia, że ma w sobie nutkę sci-fi.
A, i jeszcze kocham mitologie grecką. Ulubiony mit to chyba o Prometeuszu. I w sumie kocham rozmyślać na temat życia, ludzi i tak dalej.
A co do hobby - rysowanie, o czym mówiłam. I pisanie też. Piszę teraz dwie książki, na zmianę jedna, potem druga.
Pierwsza jest o dziewczynie - demonie, pochodzącej (niespodzianka) z Piekła, która pragnie zemsty na swojej matce. W tym celu udała się na Ziemię, gdzie obmyśla cały nikczemny plan. No ale, wyłom pomiędzy Piekłem a Ziemią był nieustabilizowany w wyniku czego nasza kochana Oukka (tak nazwałam dziewczynę) straciła pamięć o swoim 'pierwszym' życiu i stała się człowiekiem.
Druga jest o czwórce licealistów, którzy zostali wybrani przez swego rodzaju mesjasz aby zostali Jeźdźcami Apokalipsy. Jeźdźcy nie byli wybierani od lat, ponieważ nie było ze stron czarnych i mistycznych żadnego zagrożenia. No ale teraz pojawił się piąty Jeździec - Czas, który wysyła swoje demony i widma by pozbyły się naszych licealistów. Ale wśród demonów pojawia się konfident - Azazel, który zdradzi plan Czasu licealistom i zostanie ich sojusznikiem. Czas planuje zniszczyć wszechświat, więc jest to sprawa wyższej rangi. I uwaga, spoiler - plan Czasu się powiedzie. A dlaczego? Ma to przekaz symboliczny - wszystko przecież kiedyś zostanie zniszczone, ale czas będzie trwał bez końca.

A co do rysowania - talent został odkryty w wieku przedszkolnym, więc bardzo szybko zaczęłam go rozwijać. Rysowałam wtedy głównie zwierzęta i krajobrazy. Od pierwszej klasy podstawówki chodziłam na zajęcia plastyczne. Malowałam farbami, czasami pastelami. To utrzymywało się do 3 klasy podstawówki. Potem poszłam na zaawansowane zajęcia plastyczne i rysowałam piórkiem i węglem - realistycznie, ale do ideału sporo brakowało. W domu rysowałam postacie, miałam wtedy szajbę na superbohaterów, więc rysowałam ich... sporo. Prace były robione kredkami akwarelowymi. Tworzyłam swoich bohaterów, rysowałam siebie jako Green Lantern, jako Kobietę Kot (nie Catwoman), założyłam nawet zeszyt w którym rysowałam bohaterów i robiłam im krótki opis. Mój ulubiony, autorski superbohater to była Darknessa. Pochodziła z nieznanej krainy, w której panował mrok i ciemność. Odwiedziła Ziemię i widząc 'zwykłość' ludzi, postanowiła zostać i pilnować portalu do swojego świata - w jej świecie były wszelakie mroczne istoty. Władała mocami ciemności - potrafiła się teleportować wchodząc w cień. Cień również mogła sama stworzyć i formować z niego broń, no i zabijać.
Szajba na bohaterów trwa do teraz. Ogółem rysunki były jak na mój wiek bardzo 'poprawne' anatomicznie. Teraz co prawda mniej rysuję bohaterów, bardziej się skupiam na fanartach - gier, filmów, nawet teledysków. Od gimnazjum mój styl przeszedł zmiany i przerzuciłam się na kredki ołówkowe. Rysowałam czasami postacie, czasami sceny - tematyka była... krwawa. Było sporo krwi, morderstw, trupów. Zapewne przez ciężki okres związany z kompletnym nieogarnięciem w nowej szkole. Wtedy poznałam anime i rysowałam w stylu typowego shounena.
Od drugiej klasy styl znowu się zmienił - tym razem farby gwaszowe połączone z lineartem. Dziwne, ale efekt dawało niesamowity. Fanart za fanartem, autorskie postaci i bazgroły. Zrezygnowałam ze zwierząt i krajobrazów. W połowie roku szkolnego spróbowałam z portretem - zaczęłam od frontmana Metalliki - James'a Hetfield'a. Trzy podejścia i to trzecie udane i to z jakim przytupem. Po tym dwa miesiące nie rysowałam, aż narysowałam kolejny portret - tym razem Megadeth i Dave Mustaine (Rudy jak kto woli). Po tym nie było problemu z rysowaniem. Styl ponownie zmieniony i rysowałam znowu kredkami. Rysowałam postacie do swoich książek. Potem kupiłam kilka promarkerów, narysowałam kilka fanartów, po czym markery na półkę - stwierdziłam, że to totalnie nie dla mnie. Wracamy do kredek. I tak do tej chwili znowu inny styl - bardzo niedbały i kanciasty. Postacie są trochę 'komiksowe', ale za to wręcz urocze. Mają jakby taki czar w sobie. Kolejny portret - Till Lindemann z Rammsteina. I od tego momentu narysowałam siebie stylem kanciasto-niedbałym i stwierdziłam, że muszę odpocząć i kupiłam sobie kolorowanki. Te takie szczegółowe. Mitologiczne. I teraz koloruję.

Piszę również piosenki, a raczej próbuję. Zamierzam założyć zespół metalowy w przyszłości i w sumie fajnie by było, gdybym w wieku 20 lat znalazła ten zeszyt i coś z tego skleciła i wrzuciła na album.

I tak o to monolog na całą stronę został napisany... Wow, trochę przesadziłam.

 

W temacie książek - kiedyś też jedną pisałem na starym kompie, ale [ciach] ją trafił a ja sobie na pocztę jej nie wysłałem - tyle pracy na marne Ja nie piszę, nie gram, podśpiewuję sobie "Bluzwisy", "Tysiące i jedne noce" ze Smasha i inne takie Aczkolwiek pewnie jakbyś mi melodię dała, to bym zaśpiewał, choćbym miał sobie gardło zedrzeć

Post edytowałam. Proszę o rozważny dobór słów.
MOD_Zła

 

Heh. Aktualnie zdzieram gardło na piosence "Victory" Megadeth. Jest o tyle genialna, że Dave ją napisał używając tytułów swoich wcześniejszych utworów. I zrobił z tego niezłą historię - o zabijaniu i uważaniu się za najświętszego zaczął widzieć dziwne rzeczy, co go bardzo boli i postanowił podpalić świat. Wredny, ale przynajmniej potrafi układać puzzle.

Ja swoje książki mam kompie i na telefonie. Na mailu też jest, więc jako takie zabezpieczenie mam.
Ja również nie gram - oglądam. I tutaj - [ciach] - to są gry, które nie mają końca i je mi się najlepiej ogląda. A tak to nawet mi się nie chce wymieniać, bo jest tego bardzo dużo. Bardzo. Z tych w które gram to [ciach]

Nazwy gier usunęłam, ponieważ zgodnie z Regulaminem nie wolno reklamować gier, które nie należą do BP.
Jesteś nowym użytkownikiem, więc polecam lekturę Regulaminu
MOD_Zła

 

Ja gram w jakieś budowlane [ciach] i niektóre gry BP. Koniec.

Nazwę gry niezwiązanej z BP usunęłam.
MOD_Zła

 

Czyli ogółem granie w gry coś tak u nas nie za bardzo. A filmy, seriale, może anime?

 

Seriale swoje ulubione to mam, filmy też (do tego zaszczytnego grona obowiązkowo należą "Seksmisja", "Szwindel", "Pan Smród", "Forrest Gump", "Tysiąc słów" i "Killer") Ja czmycham sobie pograć. I granie w gry na PS3 (byle nie [ciach], prędzej sportowe) czy Inteligencję to bardzo lubię, tylko nie mam za bardzo z kim.

Nazwę gry niezwiązaną z BP usunęłam.
MOD_Zła

 

Jeśli idzie o mnie - z filmów też "Killer", "Chłopaki Nie Płaczą", "Niesamowity Spider-Man", "Przerwana Lekcja Muzyki". Z seriali - The Flash i Arrow. Oglądałam jeszcze Singielkę. Z anime - Bleach, Hunter x Hunter, Another, Higurashi No Naku Koro Ni.
Ja też sumie spadam - 5 sezon Arrow się sam nie obejrzy jak i kolorowanki też się same nie pokolorują.

 

Ja czekam do września na "Milionerów", pewnie "Rodzinkę" i inne badziewia, bo "Ranczo" niestety się skończyło

Zapomniałem to dodać

 

A ja od października na 3 bliźniacze seriale - Arrow sezon 6, The Flash sezon 4 i Legends Of Tommorow sezon 3. I liczę na 3 serię Attack On Titan - anime o którym nie wspomniałam.

 

Co do filmów, to jeszcze "Noc w muzeum" moje ulubiene i "Cloud 9"

[ciach]

Część posta usunęłam i przypominam obowiązujący Regulamin forum,

SMOD_Atena