MOD_Zła

Jak najbardziej...zapraszam na Śląsk, ale degustatorów jest multum, problem w tym, że potrzebny tylko kucharz, albo aż kucharz, który potrafi ugotować 20L żurku na przykład.
Dlatego obstawiam Złą Kobietę

 

Na zamku w Bolkowie straszę od jutra do niedzieli.
Fartuch, deska do krojenia i noże spakowane
Jakby ktoś zajrzał i chciał się spotkać, proszę śmiało pytać o Złą Kobietę, albo po prostu Złą. Jak zapytacie o Magdę/Magdalenę, to mogą nie wiedzieć, o kogo chodzi

 

NO pomału widzę ze wychodzą z tych kątów

 

Na Śląsku to ja jestem od zawsze, a nawet w Gliwicach...

 

To może zamiast degustować pokażesz, jak się gotuje

Wychodzą, bo czekają na transport i w trasę ruszają

 

zdecydowanie wolę degustować
doszłam do punktu, w którym zaczyna się nie znosić kuchni (delikatnie powiedziane, żeby się nie narazić)
jeszcze lubię piec, ale już coraz mniej

 

aaa no to teraz juz nie po kątach a w trasie?

 

Miło mi, bo ja też jestem tu od zawsze i właśnie w Gliwicach...

A ja dzisiaj z wielką przyjemnością ugotowałam obiad - nareszcie
Ciekawa jestem, kiedy zaczyna się nie znosić kuchni?Bo ja mogłabym gotować, piec, dusić, smażyć itd.

 

Jak się dochodzi do odpowiedniego wieku, a na dodatek ma się 4 dorosłych stołowników i każdy je co innego
mama (90) teoretycznie na diecie cukrzycowej, najlepsze są lody z dużą porcją bitej śmietany i pokruszonymi bezami, noooo... mogą być jakieś owoce i każde ciasteczko..., do zupy obowiązkowo łycha śmietany, wyjątek stanowi rosół, puree obowiązkowo z masełkiem...
następna osoba bez tłuszczu, cukru, gotowane na parze..., super dietetyczne;
trzecia osoba grymaśna, sama nie wie co by zjadła
dalej już nie wymieniam, po co się stresować
Wiem, że tu jesteś, tylko nie wiem , gdzie, a szkoda, czasem przydaje się coś na wynos, robię sobie częściowe wakacje od kuchni

 

Znam to. Też miałam 3 wybrednych stołowników, ale ponieważ lubię gotować nie było dla mnie problemem ugotowanie 2 różnych zup czy pizzy, której każdy kawałek był inny, bo jeden nie lubi pieczarek, a drugi papryki.
Zawsze jednak pytałam co by chcieli zjeść i zawsze słyszałam - co zrobisz będzie OK.
No to zrobiłam botwinkę i wątróbkę drobiową. Mój Pan Mąż je oba dania, ale starszy syn nie lubi wątróbki, a młodszy nie jada ani botwinki ani wątróbki. No i mieli problem...

 

Czytałam, że byłaś w Krakowie
byłam tydzień wcześniej na koncercie Andre Rieu - koncert cudo , a na drugi dzień był koncert Piotra Rubika - wielkie rozczarowanie, (5 osobowy zespół i 4 solistów )zarówno repertuarem jak i wykonaniem, już się długo nie wybiorę na jego występ

 

Byłam i jak przeczytałaś, to wiesz, jak było
I jeżeli Zimmer przyjedzie w przyszłym roku to znowu pójdę.
Andre Rieu - nie znam, ale zaraz o nim poczytałam i sądząc z rodzaju muzyki, jaką gra, koncert musiał być cudny.

Tymczasem gospodyni domku chwilowo "oddelegowana" jest do Bolkowa i przygotowuje jakieś straszne ilości posiłku dla rycerzy

 

Aleście tu nasmarowały
Wróciłam. Do wykarmienia było tylko 80 osób, więc luzik, tym bardziej, że zespół kuchenny to już pełna profeska
Pogoda tylko była po prostu zła:

 

A co... korzystałyśmy z Twojej nieobecności
A co tam dobrego gotowaliście?
Bo ja ostatnio/a właściwie nie ja, tylko Wołodia/ zaserwowaliśmy klientom soljankę

 

Sprawdziłam w internecie i wygląda smakowicie
Chociaż pewnie Wołodia ma swój sprawdzony przepis.

Gotowaliśmy żur, fasolkę po bretońsku, piekliśmy karkówkę i oczywiście zrobiłam hektolitry sosu czosnkowego, którego jak zawsze zabrakło.
Ten sos ma taką dziwną właściwość, że bez względu na ilość, jaką zrobię, zawsze go brakuje. Zaczynam podejrzewać, że niektórzy sobie balie nim napełniają.
Poza tym owoce, warzywka, boczek i inne wędzonki były na stołach

 

Nie tylko wygląda, ale i smakuje Dostąpiłam zaszczytu bycia Pierwszą Próbującą
Jest jeszcze coś podobnego do soljanki - rosolnik, nie wiele się różnią, do tego drugiego dodaje się kaszy perłowej. Też wypróbuję.

Wiesz Madziu, ja też nie rozumiem fenomenu sosu czosnkowego. Ile bym nie zrobiła, zawsze jest za mało
Żur, fasolka, karczek - to tak jak u mnie
P.S. Jednak absolutnym bestsellerem u mnie ostatnich tygodni jest Tunezyjczyk mówiący po rosyjsku

 

Widzisz, Twoją kuchnię przeniosłam na dziedziniec zamkowy

U nas tak egzotycznie nie było. Kilku Czechów, paru Niemców.
I owczarek niemiecki

 

a kuku a gdzie gospodyni W domku pusto światełko zgaszone nawet

 

Gospodyni w realu dzisiaj udzielała się towarzysko. Zwiedziła takie miejsca swojego miasta, o których istnieniu nie miała pojęcia

 

O proszę, czasem i tak bywa Choć myślę ze w każdym mieście cos zawsze sie znajdzie ze nawet o istnieniu sie nie wie
Ja do niedawna nie wiedziałam ze pod Szcz jest tak zwany krzywy las z takimi cudami