blazers

Temat na forum 'Kto jest kim - gracze' rozpoczęty przez użytkownika blazers, 13 marca 2016.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
?

Czy domek blazersa to dobry wybór ?

  1. oczywiście

    55,5%
  2. jasne

    14,0%
  3. to chłop na schwał

    18,2%
  4. balansuję się

    15,6%
  5. połykam budyń i szczerzę kły

    21,8%
  6. dopiero teraz ?

    28,9%
Możesz zaznaczyć kilka odpowiedzi.
  1. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    I tego się trzymajmy, inna opcja nie wchodzi w grę ;)

    Też zbieracie? :D Mam obmagnesikowaną cała lodówkę, jak ktoś gdzieś jedzie to musi przywieść :D One są boskie xD:p


    Dziś Dzień Blooma

    [​IMG]

    [​IMG]

    Bry :)
     
  2. MaDzo

    MaDzo Cesarz forum

    Jak nie masz jeszcze z Irlandii to służę:) Jesli chcesz to adresik skrobnij na sowę a ja poszukam jakiś fajny i wyślę:)
     
  3. aweva55

    aweva55 Fanatyk forum

    Dzień dobry
    Ja zbieram naparstki;) z takich oryginalnych to mam z Kuby, USA- Nowy York, Singapur ,Emiraty, Egipt, Islandia, Portugalia , łącznie mam 67 :). Dobrze, że dzieci lubią podróżować to mają łatwą pamiątkę dla mamy :):p
     
  4. MaDzo

    MaDzo Cesarz forum

    Bardzo oryginalne to Twoje zbieractwo:D:music:Bede się przy okazji rozglądać za naparstkiem bo czasami w rożnych ,,dziwnych" miejscach można trafić na fajne rzeczy:)Jak coś trafie to....sowa poleci sąsiadko:)
    Tak szczerze mówiąc to Irlandia jest bardzo uboga i monotematyczna jeśli chodzi o jakieś pamiątki.Owszem z motywem Irlandii jest tego trochę ale jeżeli chodzi o poszczególne miejsca to ubogo,choć i tak lepiej niz jeszcze 6-7 lat temu.
    Jesli ktoś ma ochotę to zobaczcie zdjęcia z zamku- Ashford Castle.Rozbudowywany przez lata,obecnie jeden z najdroższych hoteli do którego przyjeżdżają głowy państw,światowe gwiazdy kina i muzyki.Czasami rezerwują na wyłączność i wtedy nici ze zwiedzania.Byliśmy w tamtym roku i w sklepo-kawiarni zero jakichkolwiek pamiątek:eek:Jedno wielkie nic a turyści z całego świata przyjeżdżają.Dopiero w najbliższym miasteczku kupiliśmy kartki i magnesy.
    Teraz sie chwale.Od wczoraj mam 2 nowe,kozetkowe sąsiadki...zagma i aweva:inlove:
     
  5. Agata00755

    Agata00755 Chodząca legenda forum

    Bry:)
    Ktoś zaliczył falstart z poradnikiem, niestety załączniki nie otwierały się, ale wiadomo, że będzie drzewo eukaliptusowe XXL, czerwone pandy, kraby
    [​IMG]
     
  6. aweva55

    aweva55 Fanatyk forum

    Marzenko mam naparstek z Irlandii a konkretnie z Dublina na nim jest autobus piętrus , handlarka ze straganem na kołach i jakieś budowle . Mam też z Londynu z Tower Bridge
     
  7. zagma

    zagma Chodząca legenda forum

    Dobry,
    W sumie bardzo ciekawy temat te pamiatki. U mnie w domu nazywamy to sentymenty albo przydasie xD:cry:
    Po krotkim zastanowieniu sie stwierdzilam, ze niczego nie zbieram. Moze to sie wydawac dziwne, ale dziecinstwo spedzone na malym metrarzu nauczylo nas/mnie nie posiadac niczego zbednego. Jedynymi pamiatkami z podrozy sa zdjecia i mapy. Nawet prac z wieku przedszkolnego moich dzieci nie mam, taka wyrodna matka jestem :p

    Dobra wiadomosc, drzewo eukaliptusowe xxl warto miec. No i na GT bedzie latwiejsze do zdobycia ;)
     
  8. Agata00755

    Agata00755 Chodząca legenda forum

    U nas pamiątkami z wyjazdów są czekolady. Gdziekolwiek nie pojedziemy to przywozi się czekoladę produkowaną w danym państwie. A w domu ją się zjadaxD
    :cry:
    :cry:
    xD
     
  9. antonina-farmerska

    antonina-farmerska Chodząca legenda forum

    Super okrzyczane za najlepsze na świecie praliny brukselskie nijak się maja do ulubionej przeze mnie Toblerone z rodzynkami i migdałami,to chyba pokłosie wychowania w PRL-u gdzie T było dostępne tylko w pewexie. U mnie taka pamiątka nie przetrwała by nawet godziny:)
    Bry piątkowe.
     
  10. Agata00755

    Agata00755 Chodząca legenda forum

    U nas też długo nie wytrzymują, ale co tam. Czekolada jest dobra, wolę takie coś niż coś zbierać żeby się kurzyło.

    Pralin z Brukseli nie miałam okazji jeść, albo nie pamiętam żebym jadła, ale czekoladę Toblerone jadłam i dobra jest. Studentska też jest dobra
     
  11. Sekme

    Sekme Generał forum

    Dzień dobry :)
    Plan na dziś - "doskonalę tryb rowerkowy". Wczoraj jakiś taki niedoskonały był. Muszę jeszcze sporo ćwiczyć... xDxD

    Ja jakoś 10 lat nie mogę się doliczyć... Gdzie się podziały, kto zakosił... Nawet nie zauważyłam. Niby sporo się dzieje i nawet ciekawych rzeczy, ale chyba jakichś "kamieni milowych" brakuje czy cuś...

    Ależ wcale nie trzeba jakichś cudów na kiju i lotów w kosmos (ani pieniędzy), żeby sobie wrażenia zapewnić. Można w zwyczajnym dniu tyle wszystkiego znaleźć, tylko trzeba się zatrzymać :) Jasne, że w dużym mieście łatwiej jest, ale nawet w głuchej leśnej dziczy można świetnie się bawić, a co dopiero miasto, nawet jeśli jest mniejsze, tam też dużo wszystkiego :)

    Jest taka książka Julii Kameron Droga Artysty, generalnie (w meeeega uproszczeniu) to jest taki przewodnik i zbiór ćwiczeń pozwalających odblokować i rozwijać kreatywność, uważność w słuchaniu siebie i tak dalej. W zamyśle była pisana dla artystów, ale tak naprawdę stała się bestsellerem dla wszystkich. Polecam. Nawet jeśli nie do wykonywania tego, to chociaż do przeczytania. Chyba jest przetłumaczona na polski. Ale nie o tym chciałam...

    Otóż, w tej książce jest takie ćwiczenie, które nazywa się "Randka ze sobą". Polega to na tym, że raz w tygodniu rezerwujemy sobie ok. 2 godz., które spędzamy same ze sobą, ale nie w domu/ogródku/typowym dla nas miejscu. Wymyślamy jakieś coś i idziemy to robić - na spacer, ale nie byle chodzić, a jakiś tematyczny (np. oglądać kwiaty, drzwi itd.), tzn. cokolwiek, co będzie dla nas nowe. Sens polega na tym, że to coś trzeba robić w samotności (czyli np. spacer z dzieckiem odpada, nawet jak śpi w wózku) i nie śpieszyć się, nie zaliczać i odhaczać, a wpatrywać się, słuchać siebie, swoich emocji, dostrzegać różne rzeczy, których normalnie nie widzimy. Np. można usiąść na ławce i 1-2 godziny siedzieć oglądając niebo albo przechodniów albo cokolwiek. Można np. wymyślić akcję typu idę po sklepach i przymierzam tylko czerwone rzeczy albo coś, czego nigdy w życiu, bym nie ubrała - zawsze styl boho wydawał się idiotyczny, więc ok - idę do sklepu indyjskiego i przymierzam np. 5 rzeczy. Nie chodzi o to, by kupować - kasę można zostawić w domu, a po to by mieć nowe doświadczenia.

    W sieci np. szczególnie w różnych społecznościach foto są często różne wyzwania, które także bardzo pomagają w takim łamaniu schematów i odkrywaniu świata na nowo. Np. foto wyzwanie pt. 30 dni. Przez 30 dni codziennie trzeba wyjść z domu i zrobić 1 zdjęcie. Coś, o co się zaczepi spojrzenie. Wcale nie chodzi, że to musi być coś wybitnego do konkursu światowego. Może być zwykłe zdjęcie telefonem (szczególnie, że aparaty w telefonach są całkiem dobre), ważne, by wyjść i zrobić.
    Koleżanka kiedyś zrobiła sobie takie wyzwanie z oglądania liści :) Chodziła codziennie do parku, oglądała liście, czasem robiła fotki... Zajmowało jej to kilkanaście minut dziennie po drodze z pracy, ale efekty były bardzo ciekawe. Zaczęła zauważać i czuć piękno życia, być bardziej jakby wyluzowana, do domu przychodziła spokojniejsza, trochę już zrelaksowana.

    Na forach książkowych regularnie są wyzwania typu "1 książka z każdego kraju" albo "10 biografii" albo "Projekt nobliści", gdzie także trzeba zejść z udeptanej ścieżki i sięgnąć po coś, po co normalnie nie sięgamy.

    Mnie różne foto rzeczy nie specjalnie ciągną, ale kiedyś zrobiłam sobie 30 dni wdzięczności. Pewnie znasz to, bo to dość oklepane. Ale skutki były niesamowite. Jasne, że w niektóre dni wpisywałam byle co "na odwal" się, by zaliczyć, ale w większości przypadków to jednak były takie wieczorne minuty dla mnie, żeby przypomnieć dzień i spokojnie go podsumować. Okazywało się, że w pustym dniu, w którym się nic nie działo, doświadczyłam tylu fajnych rzeczy :)

    Teraz w toku mam inne wyzwanie - zużyć wszystkie zapasy kuchenne, żeby opróżnić zamrażarkę, szafki ;) Taka kuchenna akcja typu "denko". Ostatnio robiłam porządki i mam całe mnóstwo resztek jedzenia - a to pół szklanki kaszy, a to parę łyżek tapioki, które się tak przesuwa z końca w koniec... Samych herbat różnych się nazbierało z 6 gatunków po kilka torebek albo listków... Więc kupuję tylko produkty świeże i "denkuję" te resztki ;) Muszę tylko pośpieszyć się z zamrażarką - już zaraz trzeba będzie zacząć ją zapełniać :)


    Generalnie zachęcam do wymyślania różnych tego typu rzeczy, które rozbiją codzienną rutynę.
    A proszę bardzo :pxD
    Takie mięso rowerkowe bez podsmażania to uzbecka basma, tzn. cała Środkowa Azja zna tego typu potrawy, na Kaukazie też mają i na Bałkanach, więc to nic nowego ani odkrywczego, u każdego trochę inaczej, ale sens podobny. Jeśli początkowe składniki obsmażymy, powstanie równie pyszna dimlama (albo dumlama, dymlama itp. - nazwa zależy od regionu).

    No więc... mimo, że się tak nie zaczyna zdań, ale jakoś pasuję czasem tak powiedzieć :p

    No więc,
    uzbecka basma składa się z mięsa i warzyw, jest ogromnie aromatyczna, wszystko bez podsmażania duszone w sosie własnym. To bardzo lekka letnia potrawa.

    Mięso - Uzbecy to muzulmanie, więc w betonowo tradycyjnym daniu wieprzowina odpada, ale w nowoczesnym, niereligijnym świecie kulinarnym jest jak najbardziej dopuszczalna. Zresztą najczęściej robię z wieprzowiną (szynka, łopatka, chudsza karkówka), ale pysznie też wychodzi z baraniną czy wołowiną - każde mięso daje swój koloryt i odcień smaku. Oryginalnie potrzebny tłuszcz barani albo słonina, ale ja pomijam, żeby nie było takie tłuste, o czym napiszę niżej.
    Warzywa różne - początkowy zestaw to cebula (dużo, oryginalnie tyle samo, co mięsa, ale daję mniej), marchew, czosnek, ziemniaki, kapusta, u mnie jeszcze pomidory, więc cebuli daję mniej.
    Warzywa dodatkowe nieobowiązkowe, ale pyszne i bardzo polecam - wszystkie inne - papryka, baklażany, fasolka szparagowa, kalafior, kalarepa, rzepa itp.
    Owoce* - jeszcze bardziej dodatkowe i w ogóle niekonieczne - pigwa (nie pigwowiec, a ta która z drzewa), kwaśne jabłko.
    Przyprawy - sól, pieprz, kumin (kmin rzymski), kolendra, można papryczkę ostrą.
    Zioła świeże całe gałązki (koniecznie świeże, to daje ogromny smaczek) - natka pietruszki, kolendra, bazylia itp., co jest, ale rozmaryn nie - zbyt ciężki, przytłoczy.

    Mięso kroję w kostkę +/- jak na gulasz.
    Warzywa obieram i kroję w dość duże kawałki, drobniej można tylko cebulę w pół krążki i pomidory obieram lub nie i w ćwiartki/ósemki. Czosnek zostaje ząbkami. Ziemniaki całe lub połówki, gdy duże. Papryka ćwiartki. Bakłażany plastry. I tak dalej. Kapusta - zostawiam kilka całych liści, na przykrywkę.
    Ziół nie siekam, zostają całe.

    Do (uwaga!) zimnego garnka z w miarę szczelną pokrywką układam warstwami:
    1. Oryginalnie na dno idzie tłuszcz barani lub słonina, by mięso nie przywarło do dna. Nie daję. Zamiast tego na dno układam część pomidorów i cebuli, trochę solę.
    2. Dalej idzie mięso, sól, pieprz, przyprawy (bez świeżych ziół), przykrywam pozostałą częścią cebuli i pomidorów.
    3. Potem inne warzywa, ale tak, by były prawie na górze ziemniaki, które nie mogą mieć styczności z pomidorami, bo od kwasu będą źle ugotowane.
    4. Warstwy lekko solę, przyprawiam - uwaga, z solą należy ostrożnie, by nie przesolić.
    5. Na samą górę wkładam gałązki ziół.
    6. Przykrywam całość całymi liśćmi kapusty.
    7. Nie lejemy żadnego płynu! Cebula i pomidory i inne warzywa zapewnią odpowiednią ilość.
    8. Zakrywam garnek pokrywką i ustawiam na bardzo małym ogniu, by wolno się podgrzewał, wtedy pomidory i cebula puszczą sok. Jak już usłyszę, że zaczyna bulgotać - czyli jest sok, trochę zwiększam ogień i duszę +/- godzinę (czas zależy od użytego mięsa, by zmiękło). Całość się dusi w sosie własnym i na parze. W trakcie nie otwieram garnka, nie wypuszczam pary i w ogóle nie wtrącam się.

    Zapach się unosi obłędny :)

    Całe danie sprowadza się do tego, by pokroić składniki, włożyć do gara i poczekać, aż się samo zrobi :) Robię go tylko latem, gdy dużo warzyw i ziół. Ziemniaki czasem pomijam, jak mam różne inne. To wszystko można sobie zmieniać, tylko cebula (u mnie cebula+pomidory) koniecznie musi być, żeby sos powstał.

    * Co do pigwy, to w kuchni uzbeckiej ona jest dość powszechna. Do piławów się dodaje i do zup. Gdy nie było ziemniaków, właśnie ją stosowano, oraz inne korzeniowe typu rzepa.


    Po pewnym namyśle doszłam, że też niczego nie zbieram... tzn. takiego materialnego. Kto to będzie sprzątał i kurze czyścił ;) Mam tylko słabość do starych książek kuchennych - takich 100-200 letnich i książek z kuchnią ściśle regionalną, ale też starszych sprzed epoki globalizacyjnej. To wszystko trzymam w postaci elektronicznej. Lubię sobie tak poczytać, że jakiś mały naród gdzieś tam to gotował to czy tamto... Albo, jak kiedyś robiono różne rzeczy, które dziś "rosną" na półkach w sklepie i w ogóle się nie zastanawiamy, skąd się biorą :)

    A teraz idę obiad robić... Jak mawiają Rosjanie "wojna wojną, a obiad zgodnie z planem"... tak i u mnie... rowerkowanie rowerkowaniem, a karmić trzeba ;)

    Miłego popołudnia! :)

    P.S. Żeby było ciekawiej - nie miała baba kłopotu, poszła se Kołem zakręcić... Dalszy ciąg historii znacie - jestem uwiązana na 24 h...
     
  12. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    Nawet nie miałam pojęcia, że takie naparstki można znaleźć :D Super sprawa ;) Ja teraz mam tylko pamiątkowe magnesy na lodówce, ale jak byłam dziecięciem zbierałam pocztówki ze zwierzętami i znaczki. Gdzieś pewnie jeszcze są w czeluściach piwnicy :p za 50 lat wydrę i opchnę jako antyki :p Czekolada studencka owszem dobra, jak z wycieczką kiedyś jechaliśmy gdzieś za granicą Słowacką się zatrzymaliśmy. I tam w sklepie były takie ogromne :D wszyscy się rzucili. Udało mi się wyrwać porzeczkoą, pycha była. Toblerone nam zawsze szwagier przywoził jak wracał z wiertni z pracy do domu i te trójkąciki też niczego sobie ;).

    O dzięki za info ;) Eukaliptus się przyda :)

    Od dziś do 28 mam wolne to popróbuje. Na początek poprzymierzam w sklepie szpilki :p (nie nosze prawie wcale) i spódnice oraz golfy (bardzo nie lubię). Kolejny dzień może się na łąkę wybiorę kwiatki oglądać albo te liście (zaciekawiły mnie) a potem się coś jeszcze wymyśli ;)
    Basma z samego opisu wywołuje śliniotok, zrobię sobie zamiast lecza w niedalekiej przyszłości :D
    xD:cry:xD Twoje koło Cię bardzo lubi i okazuje Ci swoje dowody sympatii :pxD
     
    Ostatnie edytowanie: 16 czerwca 2017
  13. Agata00755

    Agata00755 Chodząca legenda forum

    2 jaja w Renzo, dobrze, że nie kupowałam ich za floreny
    [​IMG]
     
  14. Kasialka

    Kasialka Generał forum

    Witam pourlopowo :)

    Ja też zbieram magnesy - lodówkę na szczęście mamy dużą ;)
     
  15. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    No no 2 jaja Renzo szaleje, trzeba będzie powalić w siłomierz :p

    Wypoczęłaś porządnie? :) Magnesy mają coś w sobie, tak fajnie sobie popatrzeć na te wszystkie miejsca wiszące na lodówce xD Mam Stambuł. Kazachstan, Budapeszt i jeszcze kilka innych :pxD
     
  16. zagma

    zagma Chodząca legenda forum

    Im dluzej na te jaja patrze, tym bardziej dochodze do wniosku, ze one niczego nie urywaja. Moze ten statek piracki, ale sama nie wiem...
    Item mnie cieszy, bo ciezko go zdobyc na GT. Na eukaliptusa tez mam chrapke.
     
  17. Agata00755

    Agata00755 Chodząca legenda forum

    Jeden dobry jest, że daje te 12 tys PD/TPD, drugi dobry ma bonus odnośnie drzew, gdyby połączyć oba bonusy to można by było zainteresować się takim jajemxD:cry:xD:cry:

    Jak uzbieram na oba zanim zamienią na kolejne nagrody to pewnie wezmę i jedno i drugie. A jak nie to piracką papuge tylko wezmę. Jeżeli chodzi o wygląd to ładniejsza jest kocia wiedźma.:p
     
  18. Marrylan

    Marrylan Chodząca legenda forum

    Z wyglądu mi się też kocia podoba bardziej, ale bonus na drzewka z pirackiej nie do pogardzenia. W kociej z kolei tylko TPD/PD się przydają w zasadzie, czyli... coś jest w tym, co pisała Agata :pxD Nad piracką się zastanowię, może się uda zgarnąć ;) A małe łobuzy też kuszą, były by na GT do wydania jak znalazł.
     
  19. -MarekW-

    -MarekW- Cesarz forum

    Dzień dobry :)
    Fajne hobby Ewa, dobrze wiedzieć, będę się rozglądał :)
    Nie mam tak wyspecjalizowanych zbiorów, chwytam to, co najbardziej charakterystyczne dla kraju, regionu, kultury, albo to, co wiąże się z konkretnym zdarzeniem. U mnie prym wiedzie jednak zapis fotograficzno filmowy, bo to i bardzo pasjonujące dla mnie zajęcie i bardzo realny obraz chwil, za którymi nieraz bardzo się tęskni :) Oj bardzo ... :)
     
  20. gosiagosia60

    gosiagosia60 Chodząca legenda forum

    Hejka.Piracka mam,kupilam sobie no i sie przydaje.Ciekawe czy jak mam jedna,to moge w Renzo wziac druga?o_O A to drugie jajo co daje?No i mam problem...Zaczelam ogladac Supernatural ale...Tak sie zachwycacie tym serialem a mi on cos do gustu nie przypadl...Co prawda 6 odcinkow a razie obejrzalam ale w tym zadnej fabuly,oprocz unicestwiania co raz innego potwora,nie ma...To sie jakos rozwija czy wszystkie odcinki takie?