zzizzie

O, mniam
Dzięki

Poczytam, coś tam wymyślę umiarkowanie mądrego w odpowiedzi... bo taka rozmowa to mój ulubiony sposób spędzania wolnego (kradzionego) czasu.

Ale chwilowo to mamy Święta, ja już nóg nie czuję (bo od gotowania to najbardziej nogi bolą, tyle się człek nadrepcze po kuchni), a tu jeszcze moja mentorka (realna, nie farmowa oczywiście) zarządziła pieczenie chleba.
Ech, czuję się jak 30 lat temu we własnym domu rodzinnym.
Miło jest

Więc póki co tylko życzenia - wesołego jajeczka, farmerzy

​

Ale ja tu wrócę, nie cieszcie się
Wrócę, żeby sobie o więziennictwie i okolicach pogadać (w kontekście psów, tych na czterech łapach i z ogonem oczywiście, a także bez związku z tym kontekstem).

Tak tylko na początek - tych najbardziej zatwardziałych recydywistów to moim zdaniem trzeba wyłącznie izolować od tych jeszcze w miarę rokujących, oni są już odporni na wszystko.
Ale co spowodowało tę odporność...?
Hmm, jak się tak zastanowić, to chyba w dużym stopniu jednak kolejne pobyty w ZK

EDIT: a tak w ogóle to jutro jest dzień wyjątkowy:

​

 

hej Zuzka troche sie spoznilam z zyczeniami ...za to przyszlam Cie troche woda oblac co by tradycji stalo sie zadosc
coprawda to przedstawiciel meskiej płci powinien ale co tam
radosnych swiat Zuza

 

I wzajemnie Anka

A swoją drogą tak się wywczasowałaś w tych ciepłych (i drogich) krajach, że z opóźnieniem znajomych zauważasz...?
Hmm

Co do tego dzisiejszego dyngusa, to ja może przybliżę w skrócie tzw korzenie tego koszmaru.

Oto w czasach zamierzchłych (ale naprawdę zamierzchłych) stada jurnych parobków uganiały się z wiadrami wody za stadami odświętnie przyodzianych i gromadnie wylegających na drogę hożych dziewuch.
Zasada była taka: stopień nasiąknięcia odzieży wodą był wyznacznikiem pozycji danej panny na lokalnym rynku matrymonialnym, czyli ta najbardziej ociekająca była miejscową królową piękności (albo po prostu córką najbogatszego gospodarza).
Warto wszelako zauważyć, że obyczaj ten pośrednio zwiększał szanse także i panien suchutkich: oto w czasach, o których mowa, większość przypadków zapalenia płuc kończyła się wyjątkowo tragicznie z braku antybiotyków, a zatem ostateczne (spowodowane dyngusem) zniknięcie z rynku tych najbardziej atrakcyjnych ofert skłaniało chętnych do rozpatrzenia propozycji mniej rozrywanych.
Niestety z uwagi na znacznie rzadsze występowanie anomalii pogodowych działanie to nie było aż tak nasilone, jak można by się było spodziewać, gdyby odbywało się to dziś.

No właśnie, dziś... dziś to stada podrostków w stanie wskazującym wlewają wiadra wody do wnętrza środków transportu wyłącznie po to, żeby oblać kogokolwiek, w tym pana w średnim wieku oraz babcię po osiemdziesiątce. Na szczęście mamy już antybiotyki.

Uczciwie powiem: nie lubię tego obyczaju. Pewnie dlatego, że jestem miastowa i preferuję bardziej wyszukane zaloty

 

faceci sie Zuzki boja nie wiadomo jaka moze byc zemsta

 

I tak ma być
Tutejszy Kodeks karny uniemożliwia mi szczegółowe opisanie wszystkich przykrości, jakie niechybnie spotkałyby każdego (nawet wyjątkowo jurnego) parobka, który zasadziłby się na mnie z wiadrem wody

Cze Norbi, tak poza tym

 

czyzby piwnica go czekala
ja tam sie nie boje..

 

E tam, piwnica to dla przyjaciół jest

Hmm... no cóż, ponieważ cię lubię i szanuję jako Giganta, to tylko Gordon sobie z tobą pogada przy najbliższej okazji, innych sankcji wyjątkowo nie przewiduję

Wybieram się właśnie na spacer z Gordonem.
Zakład, że wrócę suchutka...?
(I to naprawdę nie tylko dlatego, że nie jestem notowana na lokalnej giełdzie matrymonialnej, i nawet nie dlatego, że - pozostając w klimatach folkowych - nie pomoże puder róż, kiedy panna stara już... Gordon zadba o bezpieczeństwo moich steranych życiem płucek.)

 

to jednak piwniczka istnieje,,myslalem ze to mit
ciekawe o czym bedzie chcial ze mna gadac oby nie o salacie
a sprobuj isc bez niego..moze Twoje notowania wzrosly...

 

Piwniczka istnieje, dlaczego miałaby nie istnieć - każdemu lokatorowi przysługuje komórka lokatorska, metr na dwa.

Sałata to jedyna rzecz, której Gordon nie jada. Więc wątpię, czy będzie chciał poruszać ten temat.
Jak znam rozmowy wychowawcze w wykonaniu Gordona, najpierw sprowadzi cię do tzw parteru, a później powie ci, co o tobie myśli. Ostrzegam, że poglądy Gordona nie muszą się pokrywać z moimi.
Na wyższych notowaniach nie za bardzo mi zależy, wolę mieć suche ubranko
A tak w ogóle to coś ty się tak uparł mi dogryzać, Norbi...?

 

usmiech
zmykam do pracy,,,wrr

 

wczasy wczasamipodczytywałam na biezaco zza kratniechec mnie wielka do forum naszlaz interesujacych mnie tylko ten watek sie ostał wiec postanowiłam sie wynurzycnie obiecuje ,ze bede to czesto robic
co do dyngusa-nie przepadam .na szczescie wirtualna woda sucha i ubrania nie moczy
Norbi ...do pracy? no litosci nie maja

 

Tak obserwuję miasto, w którym mieszkam i wydaje mi się, że po szaleństwie lat 90., kiedy faktycznie nie dało się przejść ulicą pozostając suchym, społeczeństwo trochę się ucywilizowało. Ilości wody są mniejsze i nikt nie chlusta z wiadra do autobusu. Owszem, wciąż można zostać oblanym, ale to raczej przez przypadek, gdy człowiek znajdzie się na "polu bitwy" między dwiema grupami.

 

Ciiiiiiiiii, bo jeszcze Gordon usłyszy.
Wesołej reszty świąt życzę i wracam w krzaki.

 

Dobrze ci tak
Masz za swoje

E, to ty widać na specjalnych prawach jako recydywa, i to wielokrotna
Zza moich krat było widać tylko szary obdrapany mur, żadnego forum, pod gorszą celą siedziałam.
Tyle mojego, że się z tym szczurem skumplowałam, co u niego...?

Ten wątek jest taki trochę dziwny, bo rzadko ktoś tu coś pisze.
Odnoszę wrażenie, że wszyscy się mnie rzeczywiście boją.
I słusznie, bo ja jak wiadomo jestem bardzo straszna
Za to czytać to każdy by chciał, okropnie wygodnicki ludek sieję tu sałatę (i rzeżuchę).
A Norbi to do pracy za karę oczywiście

Fakt, te wiadra wody wlewane do autobusów to już przeszłość.
Ale ja i tak - jeśli mi się zdarzy jechać przez miasto w to dziwaczne święto - zawsze sprawdzam, czy aby na pewno wszystkie okna mam zamknięte na głucho.
I w ogóle nie widzę nic zabawnego w tym, że ktoś kogoś z obowiązku czymkolwiek polewa, bo tak wypada.
Buntowniczka jestem i unikam rzeczy, które wypada robić... zdecydowanie preferuję to, czego robić nie wypada.

Gdyby Gordon usiłował czymkolwiek mnie polać/oblać, dostałby szlaban na telewizję na co najmniej miesiąc.
On dobrze o tym wie

Tu jest lepiej niż w krzakach... no chyba że ktoś lubi jak mu się te kolce i inne paskudne suche gałązki wbijają tu i ówdzie, zwłaszcza ówdzie.
Ale wzajemnie wesołych (a mnie się nic nie wbija, hurra )

 

Polewanie z obowiązku jest słabe. Ale jeżeli ktoś z dziwnego rozumienia tradycji chce się topić, to nie widzę przeciwwskazań, żeby robił to w gronie ludzi z podobnymi upodobaniami. Niech to tylko robi w taki sposób, żeby osoby postronne pozostały suche. Miasto mogłoby na przykład wydzielić w parkach czy na skwerach "mokre pola", gdzie tacy "tradycjonaliści" mogliby wejść z własnymi wiaderkami i urządzić sobie prywatną wojnę
Ba, można by iść o krok dalej i zatrudnić straż pożarną z motopompą albo policję z armatkami wodnymi. Możliwości są wielkie, a koszty nieporównanie niższe od pokazu fajerwerków albo koncertu przy okazji dni miasta

 

Słuchaj, genialny pomysł z tymi armatkami i motopompą
A może by tak te dwie formacje urządziły gdzieś pod miastem pokazową walkę wodną...?
Ma ktoś dojścia tam wysoko do kierowników...? W tym roku już za późno, ale za rok - idealny sposób na poprawę wizerunku tej formacji z armatką (strażaków wszyscy i tak lubią i cenią, nawet babcie z kotkiem na drzewie).

 

Nie "wygodnicki ludek" tylko ciężko pracujący rolnicy. Nawiasem mówiąc, siewcy rzeżuchy to nawet nie mają czasu niczego poczytać. Między rzeżuchami się nie da. Rzeżucha jest pod tym względem gorsza niż krzaki, choć w nic się nie wbija. A żeby coś napisać, trzeba się chwilowo na marchew przerzucać.
No ale żeby nie było, to może jeszcze Zgredzia skomentuję

Czy ja wiem, z tym ucywilizowaniem? To raczej efekty kilkunastoletniego niżu demograficznego w połączeniu z wszechobecnym internetem i (w tym roku) marną pogodą. Mamy przed sobą jeszcze jakieś 5-8 lat względnego spokoju zanim efekty ruchów naturalnych wywołanych ruchami politycznymi będą w stanie utrzymać wiadro/butelkę w ręce. I tym się trzeba cieszyć.

 

Nie siałam rzeżuchy
Znam wygodniejsze sposoby zarabiania w tej grze
A marchew to już w ogóle wyjątkowo nieporęcznie rośnie

A co do tych ruchów wywołanych ruchami, to ja po prostu kocham takie realistyczne i oparte na faktach oceny sytuacji
Chylę czoła

 

Nie do końca się z tym zgodzę. Za wiaderka nie chwytają 10- ani nawet 15-latkowie. To domena trochę starszej części naszego społeczeństwa.

 

Ale to tylko znaczy, że nieco dłużej będzie spokój.
Za to jak już chwycą, to naprawdę nie będzie gdzie uciekać.
Swoją drogą ta nieco starsza część społeczeństwa to jest jedyna część (by pozostać przy twojej terminologii), której ja się autentycznie boję (kiedy występuje w grupie i w stanie wskazującym).
Jak dobrze mieć Gordona