Kuchenne tajemnice

Lucynka się urodziła 1829 r

Mnie też uczono,że trzeba w prawo ,ale odkąd używam miksera to mi lotto w którą stronę byle się udało
aaaa i marzy mi się mikser planetarny,ale to dla naszych babć wynalazek z najgłębszych czeluści piekła
Sernik skalany mikserem nigdy
makutra i drewniana pałka

 

No dokładnie
Gorzej, że ja to zupełnie jak twoja babcia (ukłony dla babci, widzę, że jest moją bratnią duszą) - kiedyś ktoś podjął się pod moim nadzorem coś tam utrzeć, krem jakiś chyba, nie pamiętam. Ambitnie i postkomunistycznie, czyli ręcznie (tak żeby spróbować, jak to dawniej bywało w naszym dziwnym kraju).
Ten ktoś był leworęczny i automatycznie zaczął kręcić - jak mówisz - po szatańsku.
Rany boskie, w jakim tempie ja mu tę miskę z objęć wyrwałam... normalnie z prędkością światła
Ta mina pełna osłupienia - bezcenna

O, to te prababki sięgają w XVIII wiek? Wow
Nie za głęboko sięgają, bo w tamtych czasach dość młodo się schodziło z rynku
A mikser to też zawsze w prawo, sprawdzałam. W każdym razie taki uczciwy mikser
Planetarny powiadasz...? Ech, mnie to się marzy tego sprzętu tyle, że pewnie bym musiała jednak jakiś solidny bank obrabować...
... ale dla mnie i Gordona to nie za bardzo warto

 

Pełna dobrych chęci, żeby jednak podzielić się przepisem na pączki wykopałam taką prawie nowoczesną Kuchnię Polską z 1956 roku.
Jednak dwie strony tekstu drobnym drukiem skutecznie mnie zniechęciły.
Mogłabym w formie zdjęcia wrzucić, ale mi wstyd, bo jakaś babcia, czy inna cioteczka kawałek kartki zeżarła

 

Zetka,proszę nie drażnić rekina i dać mi tutaj ten wygryziony przepis my tutaj oblukamy i z kilku połączymy w jedno.
Więc śmiało
Co w tych pączkach jest,że dwie strony drobnym drukiem??

 

Nie wiem, co jest, ale jakość zdjęć nie najlepsza.

 

O mamusiu,Ty serio pisałas o dwóch kartkach drobnym makiem,a ja myślałam,że żartujesz
Dziękuję zrobię

 

Mam Kuchnię Polską
Chyba troszkę nowsze wydanie, ale też mocno umordowaną ciężkim życiem na kuchennym blacie...
... a przysięgam, że kartek nie przeżuwałam ani z głodu (nasączone tłuszczykiem bez emulgatora), ani nawet z frustracji.
Takie książki po prostu tak mają, że po pewnym czasie zaczynają wyglądać na używane

Ale z tym przepisem to ja właśnie wojowałam w ramach moich podejść do pączków... i słowo honoru wychodziły mi takie ciemne małe i suche jak nie powiem co (każdy może sobie własną wyobraźnię uruchomić, byle w ramach Kodeksu karnego - Policja Myśli czuwa).
Tak teraz sobie myślę, że pewnie ten smalec był za gorący...
... ale jednak wypróbuję tę zaparzaną mąkę (w mikroskopijnych ilościach, biorąc pod uwagę te moje (hmm, moje?) dwa żółtka).
Zdobyłam już coś różanego, więc jutro marnuję część urlopu na pączki

 

Czekam, aż zrobisz i zdasz relację z dokumentacją fotograficzną włącznie

Ponieważ postawiłaś na prostszy przepis, będę wdzięczna za relację, ja wyszły. Jak będzie Ci się chciało jeszcze foty pstryknąć to super

 

Bo ja wiem, czy on prostszy, ten przepis
Kuchnia Polska jest pisana takim wyczerpującym stylem, nie bardzo wiadomo, czy dla elity profesjonalistów, żeby się zachwycili fachowością języka, czy odwrotnie - dla zupełnych głąbów, którym trzeba wyjaśniać absolutnie wszystko.
I może trochę przez to się wydaje, że przepis skomplikowany
No i pewnie te pączki są równie dobre, tylko ja coś źle robiłam... ale tak mnie to zniechęciło ileś tam lat temu, że się tego przepisu boję

 

Na pewnym twarzowym portalu taką ciekawostkę na temat pączków znalazłam (od Top Chef Polska):
"Tłusty czwartek to święto, którego tradycja sięga czasów starożytnych – świętowano wówczas odejście zimy i początek wiosny. Świętowano poprzez objadanie się tłustym mięsem i picie ogromnej ilości wina – typową „zakąską” były wówczas kulki z ciasta chlebowego nadziewane słoniną. Niedużo zmieniło się po przejęciu Tłustego Czwartku przez chrześcijan jako jednego z ostatnich dni wielkiego obżarstwa przed Wielkim Postem. Według tradycji powinniśmy wykończyć w tym czasie całe pozostałe w domu mięso - boczek, słoninę, karkówkę i pierwsze pączki były nadziewane właśnie takim tłustym mięsem
Od XVI wieku w Polsce jada się jednak pączki w wersji słodkiej - najpierw z orzechami i migdałami a później do nadziewania pączków zaczęto używać marmolady i polewać je lukrem."

Już wiem, jakie pączki za rok wysmażę

 

Hmm... pączki z boczkiem...?
A właściwie czemu nie
Z lukrem będzie drobny problem tylko
Może by go trzeba w lewo ucierać...?

EDIT: wujaszka spytałam. Istnieją "pampuchy smażone jak pączki" i to jest bardzo smaczne coś. Bardzo niezdrowe i bardzo ciężkostrawne, czyli pyszne.

 

Czyli czekoladę w wykonaniu prababci musiała właśnie pić w połowie XIX wieku

O nie. To już jest profanacja. Pampuchy są genialnie pyszne. Najlepsze na świecie pampuchy z jagodami robi moja chrzestna. Mogę je jeść dopóki nadmiar uszami nie zacznie wychodzić. Ale koniecznie trzeba je gotować na parze, a nie smażyć w głębokim tłuszczu

 

Dokładnie

 

No ale to znaczy, że prababcia upychała te niezdrowe składniki do czekolady w wieku osiemnastym

Pampuchy na parze są genialne (choć ja wolę z jakimś mięsiwkiem).
Ale zdrowe są (w miarę), w przeciwieństwie do tych smażonych w głębokim smalcu (mniam)

 

Zgredek się czepia bo chce mnie zatkać żebym się nie pytała gdzie jest drugą część masy pralinowej do mazurka

 

Pewnie pogryzł i przeżuł
A żebyś sama nie była, to też się zapytam.
Gdzie jest reszta przepisu na masę pralinową do mazurka?

 

tutaj:


początek w poście #1204

 

Co to jest pistacja???????

 

Zakochałam się w tej masie pistacjowej.
W tym roku będziemy mieli drogi mazurek

 

Pistacja jest to owoc zupełnie podobny do migdała, zamknięty w łupinie jak migdał, ale o wiele od niego mniejszy