pietruchin48

W Topie startować nie będę , ale zarobić można .

 

A papugowców Irminko nie masz?
Na wielbłądach zarobiłam 80 milionów ,trochę się odkułam po dożynkach

 

Nie mów hop Bo kusi każdy top

Brawo!!! Doświadczony farmer wybrnie z każdej bidy
Mam papugowce 2 Egzemplarz wystawowy. Może się wszystko walić, a one stoją

 

O je jej to trzeba Cię zaopatrzyć przy najbliższej okazji

 

W las papugowców?
Toż mnie zagadają

 

Może być ,wedle życzenia
A papuga super

 

Ja tyle nie miałam , ale też odrobiłam straty .

 

No cóż chyba całkiem oślepłam ja nie mam sadzonek na bahama z kibelków 2leniwce++ 1 anakonda++ 2warsztaty czerwone pałeczek
małpy pomarańczowe myślałam że mi się hipcio z kałuży wynurza a to sąsiad po wypłacie

 

No to nie źle zabarłożył

 

załóż mu jakiś warsztat. Np. szewski. Oni lubią teges
Ja spodziewam się anakond oczywiście

 

Ja swoje kibelki na noc powystawiam

 

A ja burżujka dostałam jabłonkę xxl na farmie - kto mnie przebije .

 

Idę spać ,jutro raniutko wstaję a ciężko będzie w pracy
Dobranoc wszystkim

 

Już 14 w kalendarzu, idą święta, idą święta, więc dzisiaj moja ulubiona ...

 

A ja Ci powiem, że uwielbiam jabłonki, XXl szczególnie, i zawsze się cieszę kiedy je dostaję Całkiem serio

Mam podobnie. Od 7 do 20. Taki maratonik. Już drugi w tym tygodniu, a to jeszcze nie koniec.
Święta w tym roku u mnie muszą same się zrobić
Dobranoc

 

To gratulacje, po dożynkach jabłka w cenie

 

Masz rację , koleżanka na jabłkach fortunę zarabia .

 

To jeszcze dzisiejsza kartka do kalendarza:
Dwaj przyjaciele Starszy nazywał się Frank i miał 20 lat. Młodszy Ted miał 18 lat. Wiele czasu spędzali razem, ich przyjaźń sięgała czasów szkoły podstawowej. Razem postanowili zaciągnąć się do wojska. Przed wyjazdem przyrzekli sobie i rodzinom, że będą wzajemnie uważać na siebie.
Szczęście im sprzyjało i znaleźli się w tym samym batalionie. Batalion ich został wysłany na wojnę. Było to straszliwa wojna, pośród rozpalonych piasków pustyni. Przez pewien czas Frank i Ted przebywali o obozie, chronionym przez lotnictwo. Lecz któregoś dnia pod wieczór przyszedł rozkaz by wkroczyć na terytorium nieprzyjaciela. Żołnierze pod piekielnym ogniem wroga dotarli do pewnej wsi. Ale nie było Teda. Frank szukał go wszędzie. Znalazł jego nazwisko w spisie zaginionych. Zgłosił się u komendanta z prośbą o pozwolenie na poszukiwanie jego przyjaciela.
- To jest zbyt niebezpieczne - odpowiedział komendant. - Straciłem już twego przyjaciela, straciłbym również ciebie. Tam ostro strzelają.
Frank mimo wszystko poszedł. Po kilku godzinach znalazł Teda śmiertelnie rannego. Ostrożnie wziął go na ramiona. Nagle dosięgnął go pocisk. Nadludzkim wysiłkiem udało mu się donieść przyjaciela do obozu.
- Czy warto było umierać, by ratować umarłego? - spytał komendant.
- Tak - wyszeptał Frank, gdyż przed śmiercią Ted powiedział: - Wiedziałem, że przyjdziesz.

 

Teraz na wszystkim się zarabia. Nawet nawóz trzyma swoja cenę

Dzień dobry


Istnieje legenda, która głosi, że pewien pasterz, poskarżył się imamowi pobliskiego meczetu, że jego kozy dziwnie się zachowują. Zwierzęta były nadpobudliwe i nie zasypiały o zwykłych porach.
Kiedy udał się on by zbadać dziwne zachowanie kóz, odkrył, że jedzą one dziwne purpurowe jagody z rosnącego w pobliżu pastwiska krzewu.
Zaciekawiony imam zebrał parę tajemniczych owoców, ugotował w wodzie i wypił.
W chwilę po wypiciu serce waliło mu jak dzwon, umysł miał niezwykle jasny, a przez całą noc nie zmorzył go sen.
Długo jednak nie zdradzał nikomu tajemnicy, a wierni dziwili się, że podczas całonocnych modłów nigdy nie był senny.

 

Witaj w klubie, też jabłonka xxl mi się dostała, a wyspowe kibelki obdarowały mnie słoniami klasycznymi ++, mrówkojadami(pałają do mnie jakąś miłością, czy coś?), żółtą fabryką bikini i pomarańczowymi garbuskami

przepraszam dzień dobry nie powiedziałam, ale fajnie załapałam się na kawę