zzizzie

wszyscy domownicy się zlecieli no wieki się tak nie uśmiałam i nie z gościa samego ale te nazwy no przy którejś z kolei to już nie mogłam - będę do tego wracać

ponoć najwięcej czasu ma się przy napiętym grafiku lawirowanie miedzy minutami opanowywuje się chwilami do perfekcji
gorzej jak przychodzi czas na nic nie robienie

 

znalazłam to już dawno temu i bawi mnie do dziś
Sprowokowałaś mnie muzyką. Jak pies Pawłowa ten kawałek zawsze mi kojarzy sie z tym gostkiem
Mam nadzieje, że Zuza wybaczy
Powtórka z rozrywki. wcale nie gorsza

 

O, akurat nicnierobienie to mam opanowane do perfekcji. Jak mnie najdzie niechcica, to potrafię siedzieć i gapić się w sufit przez godzinę

 

witam wieczorowo
Zuzanno gdzie Ty sie podziewasz?niechec do forum?jakze ostatnio dobrze to rozumiem
wychylilam sie dzisiaj na off a teraz
i to teczą
pozdrowienia zostawiam i zmykam w krzaki spowrotem

 

Hah fajne tematy się tu przewijają Umawianie się przy kawce czy coś

TrissMerigold. zastanawiam się czy udzielasz się na forum LoA. Mam jeden typ, ale raz myślę, że zgadłam a raz, że nie

 

A nosiło mnie tu i tam... ciekawy real (ech, te promocje) odbierał resztki zainteresowania forumowymi bojami o zachowanie (też resztek) normalności.
Tęcza jest niby ryzykowna, ale jeśli mnie wzrok nie myli, stanowi zapowiedź jednorożca.
Jednorożec jest moim zdaniem neutralny regulaminowo... ale z drugiej strony moje zdanie jest dramatycznie nieistotne, więc czekam na rozwój wypadków.

Tak w ogóle to witaj, Anielico-Ogrodniczko
Teraz już rozumiem, jakim cudem ci te wszystkie roślinki tak rosną, anioły to mają dobrze
Aha, i dzięki za przypomnienie, że oni się tak umawiają na spotkanie przy kawce
Post z tej serii, który najbardziej zapadł mi w pamięć, sugerował spożywanie jakiegoś innego napoju energetyzującego... bo ja wiem, choćby tego oklepanego szampana (z dodatkiem truskawek rzecz jasna).

Zresztą post, na który Triss odpowiadała, też taki jakiś sugestywny był:

Wiem, wiem, oko/umysł odbiorcy i te sprawy
Więc niech już będzie, że to miało być przy kawie
Tylko nie rozumiem, dlaczego nogi (krzywe czy nie krzywe) mają zaburzać/utrudniać/uniemożliwiać proces picia kawy

 

a Ty wiesz na ile sposobów można kawę pić a ile to dodatków ludzie nie wymyślą do tego magicznego napoju: mleko, cynamon, laski wanilii, miód, cykoria i masę innych przypraw i cudów wianków każdy pije inną potem jeden od drugiego czy z drugim podpiją a może ktoś być uczulony na któryś składnik np tak jak ja - i jazdy mogą być nieziemskie krzywe nogi przy tym to pikuś czasem

To takie uniwersalne spotkania - jazdy - przy kawie

Dobry - ja pijam kawę bez dodatków

 

Żeby nie było - ja też pijam kawę bez dodatków, no chyba że latte to z mlekiem albo czymś w rodzaju mleka.
Jakieś to niezbyt romantyczne
A poza tym -
Genialne te opisane przez ciebie jazdy

W ramach przerwy (na kawę zresztą) wyobraziłam sobie kilka scenariuszy z kawą w roli głównej:

Scenariusz 1: kawa mrożona z taką wielką czapą bitej śmietany, tej z puszki. Taką śmietanę bardzo fajnie się... hmm, jak to powiedzieć... zdmuchuje z powierzchni kawy. Przy odrobinie wprawy można celnie trafić w dowolnie upatrzony punkt i już jest zabawa.
Jaka zabawa - a to już każdy może sobie wyobrazić, na przykład bierzemy papierową chusteczkę do nosa i wycieramy przepraszając stokrotnie.
Świetny początek długoletniej przyjaźni moim zdaniem.

Scenariusz 2: kawa jak wyżej, tylko gorąca, bo w końcu zima idzie.
Wszystko pięknie, ale czasem razem ze śmietaną może się nam zdmuchnąć odrobina tej gorącej kawy i spowodować niezbyt groźne, ale dość bolesne poparzenia (o poważniejszych przypadkach to aż strach wspominać).
Tu nam się włączają te dodatkowe doznania... a kto powiedział, że muszą być przyjemne? Wystarczy, że będą niezapomniane, a blizny po oparzeniach zostają na długo.

Mała poprawka do scenariuszy 1 i 2: zapomniałam (znowu, ech ten umysł odbiorcy), że mowa jest o spotkaniu przy kawie. Zatem scenerię stanowi lokal gastronomiczny. Niezbyt celne lub zbyt gorliwe zdmuchiwanie tej bitej śmietany może do łez ucieszyć zespół pracowników tego lokalu oraz ewentualnych innych gości.
Więc wszystko w porządku, doznania będą i to również niezapomniane, zwłaszcza jeśli personel wezwie patrol Policji Państwowej.

Scenariusz 3 jest jeszcze w opracowaniu, ale tak w kontekście alergii (i związanego z nią obrzęku Quinckego na przykład) jawi mi się kawa w towarzystwie tych Mini Reese's Pieces czyli malusich czekoladek zawierających masło orzechowe.
Ewentualna alergia zadba o doznania, ale w razie braku alergii też coś z tym można pokombinować (tylko jak się później pozbyć tłustych plam po maśle orzechowym...?).
Mam nadzieję, że zjawi się tu ktoś, kto dopracuje Scenariusz 3 i ewentualnie podrzuci jeszcze kilka następnych.
Zawsze jakieś zajęcie, nie...?

 

no i słynne ciasteczko do kawy które no musi być

a doznania wzrokowe czy czuciowe murowane bez poparzeń nawet
oglądaliście np ten film?

ciekawe ile osób wzięło by mnie za wariatkę i uciekało na mój widok zanim by pomyśleli


ale spoko z reguły się duszę zanim spuchnę i lek mam w torebce póki co działa
choć mój nadworny lekarz twierdzi że silniejszego nie ma

ale to jest nic najlepsze jazdy miałam na ostrym dyżurze jak mi podali kilka sterydów naraz bo nie wiedzieli który zadziała
fajnie że dziś mogę się z tego pośmiać

 

wykrakałasmusialam zmienic garderobeTy mi Zuza wytłumacz jak to mozliwe ,ze cos jest stosowne a nagle przestaje byc stosowne?chyba to nie na moja głowe

 

Hmm.
Za wykrakanie przepraszam
Na wszelki wypadek już nie spytam, na co mianowicie cierpi ten obecny rogacz (i nawet nie napiszę, na co mi to wygląda ).

A z tym stosownym i niestosownym to ja myślę, że jest tak, jak z miłością.

Bo - jak uczy literatura przedmiotu (oraz kinematografia) - istnieje miłość od pierwszego wejrzenia, czyli raz spojrzysz i leżysz (tzn broń Boże nie w pozycji zasadniczej, tylko leżysz trafiona strzałą Amora... nie mylić z Erosem z powodów oczywistych, choć tak naprawdę to ten sam koleś jest).
I istnieje też miłość od któregoś tam wejrzenia (powiedzmy do miliona), czyli patrzysz i nic, patrzysz i nic, patrzysz i nic... po czym po 10 latach stwierdzasz, że czas leci, a ty i tak już nic lepszego nie znajdziesz.

A co będzie, jeśli w miejsce słówka "miłość" podstawimy "wyczajenie treści"...?
Wszystko pasuje, niektórzy niektóre treści wyczają od pierwszego wejrzenia (i delikwent od razu leży, chciałam powiedzieć: leci), a innym takie wyczajenie zajmuje dłużej (oraz niekiedy zapewne wymaga konsultacji ze specem od wyczajania). Wtedy pozorna stosowność trwa, dopóki nie zmieni się (w umyśle odbiorcy, niestety odbiorcą jest tu Władza) w totalną, ostateczną i nieodwołalną niestosowność.

Dziwne porównanie...?
Może i dziwne, ale jakże trafne, nie...?

 

wiesz ,ze nie patrzyłam na to w ten sposob hahaha

tylko mam 2 małe "ale"
1.ta milosc od entego wejrzenia co to patrze,patrze i z braku laku biore to co jest to aby napewno milosc?hmm..
2. spec od wyczajania w komisji siedzial...nawet kilku i nie stwierdzal wtedy "niestosownosci" .jak na moje oko to chyba od wiatru zalezy jak zawieje
no nic ...pozostalo tylko pociorać tylkiem po lodzie ale dobre i to

 

Ha, o tym, co to jest miłość, napisano jakieś miliony kilometrów stron poezji i innej literatury pięknej
Nie podejmuję się dorównać takiemu np Owidiuszowi czy innemu klasykowi
Ale w tym moim porównaniu chodziło w sumie o wyczajanie treści... tu już definicja robi się znacznie prostsza

Ja to widzę tak: sam najgłówniejszy spec od wyczajania to niewątpliwie jakiś kierownik jest.
Jako kierownik niewątpliwie posiada zastępcę albo nawet zastępców, bo sam jest okropnie zajęty i wszystkiego nie da rady ogarnąć.
No a zastępca to wiadomo - kierownikowi do pięt nie dorasta i może coś tam przeoczyć, jeśli akurat patrzy w inną stronę.
Mam stareńką, ale trafną ilustrację takiego przypadku:

​

Obowiązkowy opis:
Nieprzetłumaczalna gra słów. "Branch Manager" to (powiedzmy) "Kierownik Oddziału". "Assistant Branch Manager" to "Asystent/Zastępca Kierownika Oddziału".
I fajnie.
Problem polega na tym, że "branch" znaczy zarówno "gałąź", jak i "oddział (firmy)"

Krioterapia przy takich problemach ma głęboki sens
Kontakt z lodem łagodzi zarówno ból, jak i swędzenie
Rogaty wie, co robi

A jak już jesteśmy przy tych konkretnych okolicach anatomii ssaków, to znacie już Psie Sucharki...?
Gorąco polecam, oto mała próbka:

​

Pisownia według najlepszej wiedzy autora wypowiedzi

* * *​

A tak przy okazji to niemrawo dłubię sobie w charytatywce.
Zauważyłam dwie ciekawostki.

Ciekawostka pierwsza:

​

Osobiście kocham takie przypadkowe, wyssane skądś tam skróty wynikające z braku miejsca
Przy okazji nauczyłam się, że nie ma takiego słowa jak "kamyczek" - istnieje za to "kamyczk" i tego mam zamiar się trzymać w dalszym życiu.
A wystarczyło napisać "Daj 1 kamyk"

Ciekawostka druga:

​

Edukacyjne walory tej gry co chwila rzucają mnie na kolana
Te roczne zbiory dyni w Hameryce wydały mi się takie jakieś skromniusie.
No to sobie poszłam na angielską wiki...
... a tam stoi jak byk napisane, cytuję:

"As one of the most popular crops in the United States, 1.5 billion pounds (680,000,000 kilograms or 680,000 tonnes) of pumpkins are produced each year."​

W przekładzie w miarę literackim, czyli nadającym się do czytania, znaczy to: "W Stanach Zjednoczonych dynia należy do najbardziej popularnych roślin uprawnych: roczna produkcja wynosi 1,5 miliarda funtów (680 000 000 kilogramów czyli 680 000 ton).
Tłumacz "Nieznanych faktów" nie zauważył, że trzy zera gdzieś mu się poszły czesać.
Drobnostka.
Na szczęście nie wierzę w to, że jakiekolwiek dziecię szkolne przeczyta i zapamięta te rewelacje - dzisiejsze dzieci mają poważne problemy z czytaniem.

 

Rogaty wymiata ale czy się nie zatrze na tym lodzie

skróty do historii gry powinny przejść ja tam nawet nie wlazłam gdyby nie Ty to bym wcale się nie dowiedziała że tak można

a żeby tylko z czytaniem mają problemy

każdego dnia w dodatku dochodzą błędy a już kolejne info dziś widzę że problemy zostaną rozwiązane 8 grudnia w czwartek
to jakiś przełomowy dzień będzie

 

Dobry wieczór.

Podejrzewam, że ustalili czwartek rano (9:30 - 10:00) jako datę cyklicznych konserw (dzisiejsze, poprzednie).
Zapewne na życzenie graczy.

Nawiasem mówiąc, jest to moja pora zbiorów i nie bardzo mi te konserwy pasują, ale niech to.
Jeżeli dzięki temu gra będzie działać sprawnie, to może tak zostać.

 

W końcu kawusia i ciasteczka to główny temat przewijający się przez większość wątków tego forum
Opierałem się mu długo, ale ileż można

 

Dziwne
Ej Zuza! Wszystko to po prostu chemia jest! Albo jej ni ma!
Co do krioterapii byłabym ostrożna, gdyż jej działanie jest krótkotrwałe. Przyczynę skuteczniej jest leczyć, nie objawy

O nie, nie!
Kawa i ciacho to najczęściej jest sposób zagajenia rozmowy.
Z braku lepszych sposobów, dobry i taki.

 

czesc Zuzka dzieki wielkie za nowy odcinek ogladalas juz?kurcze zaczyna sie dziac no i ku mej radosci Lucyfer wystapił z tego paskudnego naczynia i pojawila sie moja ulubiona para anioł -diabeł czy Beyonce -Jay Z.-jak kto wolisa fenomenalni

 

Zwróć uwagę, Szanowny Modzie, że tutaj przynajmniej bez słit foci (od których człowiekowi się odechciewa, to tak na marginesie ).
Poza tym zdmuchiwanie bitej śmietany na upatrzone rejony współbiesiadnika to mój pomysł (jak ktoś znajdzie stosowną focię, to w drodze wyjątku można powiesić, byle bez treści).
Więc jednak trochę odbiegamy tu od standardu

Chemia powiadasz...?
Hmm.
No wiesz, te posty, które tu komentujemy, to aż ociekały chemią

Co do krioterapii, to chyba zależy, co mianowicie leczymy.
W grę wchodzą (tak najogólniej rzecz ujmując) dwa przykre problemy.
Podejrzewam, że rogaty stosuje krioterapię w ramach łagodzenia objawów tzw. robaczycy
W warunkach naturalnych, czyli w lesie, ma niewielkie możliwości innej terapii.
Chociaż jak się tak zastanowić, to samo dotyczy hemoroidów... czy zwierzęta miewają hemoroidy, wie ktoś może...?

Co do zagajania rozmowy, to wydaje mi się, że farmerzy z krwi i kości nie powinni mieć z tym problemów - można zacząć od wyższości fosfatów nad naturalną kupką i już dyskusja toczy się wartko.
Czyż nie...?

Ech, ja ostatnio najpierw czekam na kolejny odcinek obgryzając z nerwów paznokcie u nóg (bo te u rąk już dawno obgryzione), a później, jak już odcinek zassany i czeka na oglądanie, to nagle coś mi wypada pilnego i później mam obsuwy.
Ale dziś wieczorkiem obejrzę na pewno, agentów zauważyłam w przelocie, co mnie dodatkowo motywuje, a twoja info, że Luci wyłazi z tego paskudztwa, to najlepsza wiadomość sezonu, więc na pewno nie dam się namówić na inne zajęcia.

* * *
​

Ech.
Kupiłam se maszyny na cały miesiąc
Ale nie martwcie się, to nie znaczy, że zamierzam wrócić do gry na serio.
Po prostu kupony mi wyszły, a obliczyłam, że komplecik maszyn bardziej się opłaca od smsów

 

Czy ten bidulek rogaś ma ..owsiki ? Padłam Super jest.
zzizzie nie obgryzaj pazurów u rąk ! Patrz na Wenus z Milo . Ona też tak zaczynała...

Oj a tak w ogóle, to witalska jestem