pietruchin48

Temat na forum 'Kto jest kim - gracze' rozpoczęty przez użytkownika pietruchin48, 3 listopada 2015.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
  1. xBabciaEwa

    xBabciaEwa Chodząca legenda forum

    Oczywiście , że mam w marzeniach na razie :)
     
  2. marzena5275

    marzena5275 Chodząca legenda forum

    ja mam pół zagrody i pół warsztaciku różowego:Da pozostałe połówki to jak u Ciebie w marzeniach:cry:xDxD
     
  3. krasnoludek10

    krasnoludek10 Chodząca legenda forum

    Też idę oglądać:D Komedie rosyjskie mają to do siebie, że nie trzeba w nich mowy rosyjskiej zbytnio rozumieć, by się śmiać;) Najlepszym przykładem jest "Brylantowa ręka":p;)
     
  4. Anetta41

    Anetta41 Chodząca legenda forum

    tak mi daleko do różowego
    muszę kotki nazbierać, chyba będę musiała poczekać na kolejne BB:):)
     
  5. xBabciaEwa

    xBabciaEwa Chodząca legenda forum

    Mam dosyć tych kotów - same wtopy .
     
  6. marzena5275

    marzena5275 Chodząca legenda forum

    a tego nie widziałam jeszcze:)
     
  7. krasnoludek10

    krasnoludek10 Chodząca legenda forum

    To zróbmy tak - w wolnych chwilach będę oglądał "Swaty" a Ty "Brylantową rękę", okej;) ??? Najlepiej w oryginale:) Nawet link znalazłem, ale nie wiem czy da się wyłączyć napisy;) Najwyżej na nie patrz nie:)
     
  8. alekar

    alekar Chodząca legenda forum

    no, 2 koła zrobione... zostało jeszcze jedno :( kotów brak, nie kupię na targu, sama pohoduję, bo trochę czasu jeszcze jest :)
     
  9. marzena5275

    marzena5275 Chodząca legenda forum

    żeby zaoszczędzić s.paszę,prawie do bankructwa sie doprowadziłamxDsianogroszowegoxD,ale nic odrobię, a s.paszę mam nadal
    może coś jeszcze upoluję i dokończę albo zagrodę albo warsztacik:)
    Swaty zacznij od 1 serii, moim zdaniem najlepsza,,możesz i od ostatniej,bo to Twój wybór,,ja tam wolę po kolei oglądać
    Rosyjskie seriale najlepsze są tylko w oryginale,tłumaczone ,już nie są takie same:)
    może jutro znajdę czas to obejrze
     
  10. xBabciaEwa

    xBabciaEwa Chodząca legenda forum

    Ja już nie mam i kotów mam dosyć . Muszę od nich odpocząć .
     
  11. krasnoludek10

    krasnoludek10 Chodząca legenda forum

    Witaj w klubie;) Uszy i nos do góry:) Kup zagrody i wystaw - będą na rano;)
    Wiesz... Nie potrafię oglądać seriali od końca do początku - to jest po prostu sprzeczne z moją naturą;)
     
  12. marzena5275

    marzena5275 Chodząca legenda forum

    Mi chyba na dzis tez już wystarczy,
    ja znam takie osoby co tak oglądająxD od końca
     
  13. alekar

    alekar Chodząca legenda forum

    nie będę kupować nowych zagród...
     
  14. krasnoludek10

    krasnoludek10 Chodząca legenda forum

    A ile masz?
     
  15. waderówek

    waderówek Chodząca legenda forum

    Dzień dobry:)
    Może ktoś podrzuci kawusię, bo będzie do czego.:D

    Jaki jest pożytek z kota:D;) czyli trudne przyjaźni początki

    "Posiadam. Wróc! Moja zona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocie.
    Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, ze jest małe, ze chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy - a to na ręce, a to żreć,
    a to trzeszczy.......dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani.
    Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi, żeby kot za nią biegał tez.
    Niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem.
    Ale do czasu.
    Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam, na ileś tam.
    I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie.
    Jako ze to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów.
    Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj - niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje sie urządzenie zwane potocznie kuweta, do którego kot robi to samo, co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć.
    Mnie jednak uczono całe życie zamykać drzwi do łazienki za sobą, więc stale zona mi trzeszczała, ze kot tam nie może wejść
    i myśleć.€.
    Ja jestem stary i się nie nauczę. Poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot! Sam dom stawiałem! Moje drzwi, mój kibel!
    I postawiłem na swoim.
    Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonk,i to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć.
    Bo jak jest żona, to ona ma już w biosie zaprogramowane - ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejsć - taka technologia po prostu.
    Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt mała wypornosć i zwisa na niej bezradnie.
    Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę zrywał - a wtedy wiadomo - wąż.
    Dobrze więc, uporządkuję: żona - delegacja, ja - praca.
    Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą.
    Ok, kotku mnie się tez chce.
    Idziemy razem - ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo zona będzie za trzy dni - wiec spokojnie wywietrzę).
    Kotek swoje. Ja przez okienko spogladąm, jest cudnie.
    Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie.
    Kot skończył dawno. Ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały spryciarz jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla.
    Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. O żesz ty!. To niemożliwe jest!
    Przecież nawet taki mały kot jest za duży, żeby przejść tym syfonem!
    Ale słyszę tylko gruch" - no to nie mogło mi sie zdawać - coś ciężkiego poszło w pion. Wszyscy święci ukazali mi się przed oczami. Kot popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek.
    Lecę na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja zona - nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego, podobnego z białą krawatką. Nie było jej kilka dni, może sie nie połapie.
    Ale najpierw do piwnicy - zbiegam po schodach. Słucham - coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury - miauczy - jest, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej.
    Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ani ku,ku, nie przyjdzie.
    Wołam, wołam, a ten głąb zamiast przyjąć do mnie, to chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion.
    Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół.
    Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem, uparł się i nic tylko rura do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek.
    Jedyna metoda - fight fire with fire - ogien zwalczaj ogniem. Zatkałem te rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żkot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla - spłuczka i woda w dół - bombs poszło.
    I bieg do piwnicy.
    Po drodze słyszę jak się przewala po rurach - podziałało.
    Wbiegam do piwnicy i w mordę, koniec świata.
    Nie ma moich deszczułek - no może z jedna.
    Cała prowizoryczna tama poszła w rozsypkę i kota tez nie słychać już.
    Szlak! Gdzie ta rura teraz idzie? Coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów - może nie wszystko stracone
    i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze.
    Biegnę na ulice, jest studzienka - mam nadzieje, ze to od mojego domu. Ni marchewka, nie podniosę jej.
    Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić.
    Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni marchewka - najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo.
    Myśl!
    Auto stoi na ulicy - mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny - poszło, aż zakurzyło.
    Smród aż ugina, ale złażę tam.. Ciemno jak w 4 literach, rura jest.
    Wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. Mam w aucie! Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije - przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko swiecą.
    I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a on w drugą stronę. O żesz ty! coś mnie zaraz trafi.
    Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali te pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic!
    Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości.
    Do domu, po brezent.
    Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej.
    Zaglądam co chwilę do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w pineski.
    Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w te otwartą studzienkę nie wpakował, bo na ulicy ciemno.
    Sąsiad, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko.
    Nie przyszedł pomóc, a teraz, złamany, stoi i się dopytuje. Co mam mu powiedzieć?
    Eee, przepycham kotem kanalizację? Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki sie wracają i wybijają w domach. A ten baran sie przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje sie z pokrywą. Niech ma za swoje.
    Wracając do kota - bo bestia tam siedzi i nie chce wyjść.
    Mam wszystko gotowe, więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę.
    Papierosik i czekam pod studzienką, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie.
    Drugi sąsiad przyszedł - po pięciu minutach następny odmyka wieko.
    Teoria samospełniającej się przepowiedni działa - ludzie to są barany.
    Idę do domu, obie wanny pełne.
    o_Ognia!!!! Spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu.
    Nie ma bata, to go musi wygonić albo.... utopić.
    Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy, a tego żloba dalej nie wylało z kąpielą!
    Urwało się wszystko w pineski i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody.
    Brezent, taśmy, plastry, sznurki - popłynęły!
    Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten dekiel.
    Wchodzę - a ten suki kot tarza się w sypialni po łóżku.
    No niech mnie ktoś kopnie! Jak on wyszedł, którędy?
    Ano wziernikiem w piwnicy - zostawiłem otwarty.
    Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. Kurza twarz!
    Przynajmniej kuleje." :D
     
    Ostatnie edytowanie: 13 listopada 2016
  16. xBabciaEwa

    xBabciaEwa Chodząca legenda forum

    [​IMG] Proszę kawka z dodatkiem .
    Doberek wszystkim . bardzo pouczająca ta historyjka .
     
  17. Zła_Kobieta

    Zła_Kobieta Chodząca legenda forum

    Dzień dobry :)
    Według życzenia :)
    [​IMG]

    Dużo, bo czytania dużo, ale warto przeczytać :)
     
  18. krasnoludek10

    krasnoludek10 Chodząca legenda forum

    Waderko - a co to za slang i przemoc wobec zwierząto_O Wilka byś zawołała i pogoniłby kota:D A tak na serio - bardzo zabawna i mądra historia;)
     
    Ostatnie edytowanie: 13 listopada 2016
  19. xBabciaEwa

    xBabciaEwa Chodząca legenda forum

    Tomek , a napuszczanie wilka na biednego kota to co to jest według Ciebie ?
     
  20. krasnoludek10

    krasnoludek10 Chodząca legenda forum

    Po prostu skuteczność - przecież nie musi go drażnić:p