zzizzie

Tylko, że np w SPN jest 24 odcinki i wychodzą co tydzień, gdzieś tam jest jakaś przerwa i kilka miesięcy czeka się na nowy sezon. A serial gra o tron ma 10 odcinków, też wychodzą co tydzień i później na nowy sezon czeka się ROK

 

Wiem, że uogólniłam tak po amatorsku... ale to głównie dlatego, że tak naprawdę to ja się znam wyłącznie na Miyazakim czyli produkcji Studia Ghibli. No i oczywiście jak chyba każdy zetknęłam się z tymi uczennicami (nie przepadam). Mam niejasną świadomość, że na tym się nie kończy... no to sobie teraz popatrzę według instrukcji, dzięki bardzo

Uff a ja się martwiłam, czy ci to jakoś poszło
Nie dość, że po jednym na tydzień, to jeszcze jakieś głupie przerwy świąteczne robią, dranie
Kolejne odcinki też od razu wrzucać do tego pudełka...?

 

tak poprosze do tego samego pudełka idealnie smiga ten programiki prosty ,łatwo ogarnelam jak wrzucic film i dodac napisy
wcale nie tak zle z tymi angielskimi napisami

ogladalas juz?

 

Nie oglądałam, silną wolę ćwiczę
A tak serio to właśnie wybywam z pracy, jak dotrę do domu, to z ostrymi objawami odstawienia odpalę odcinek

Odcinki będą w pudełku co piątek od bladego świtu, linki na sówkę
Teraz już łatwo pójdzie

 

no to jestem ciekawa Twojej opinii...
latwo pojdzie ,bo program prosty .zebys dzisiaj widziala moja mine jak sie wymoscilam przed lapkiem a tu zonknie chce sie otworzyc
"juz byl w ogrodku , juz witał sie z gąską" -pomyslalamczekac na wersje online - to by bylo przekichane
widze znowu biednego Mietka z szafy wyciagaja nie dadza chlopakowi odpoczac nawet przez chwile

aaaaa Zuza i male conieco dla Ciebie- jest nowy watek do zglaszania "łeasi"

 

Nowy sezon zapowiada się interesująco
Odcinek jak dla mnie rewelka

Poczytam zgłaszanie łeasi, ale jak wszyscy zgłaszają, to przestaje być zabawne


EDIT: a żeby nie było tak ciągle o serialu, to mam taki skromny przyczynek do badań nad tzw społecznością lokalną.
Podpis na fotce: "Pies policyjny przechodzący na emeryturę dostaje prezenty od mieszkańców w ostatnim dniu pracy"
Poza tym, że fajne, to jednocześnie dość znamienne i ciekawe z socjologicznego punktu widzenia... wyobrażacie sobie akcję obdarowywania służbowego psiska w wykonaniu społeczności Bździnowa Dolnego w naszym kraju...?

​

 

Witam sobotnio

Nie wiem jak tam społeczność Bździnowa Dolnego, ale w naszym kraju różnie to bywa z czworonożnymi funkcjonariuszami na emeryturze Taki Wadlik czyli Toro 2 lata temu, piękny, mądry, wyszkolony, policyjny pies, który służył 8 lat i miał mieć dobry dom i godną starość wylądował na ulicy a ostatecznie w schronisku. Na szczęście po nagłośnieniu sprawy pies znalazł w końcu szczęśliwy dom


Piękny był prawda? gdybym miała warunki to byłabym drugą Violettą Villas (nie śpiewającą rzecz jasna), która swoją drogą też miała nieciekawe ostatnie lata Tak to u nas bywa, że nawet sławni artyści czy zasłużeni dla ojczyzny ludzie są porzucani i pozostawiani na pastwę losu, to co dopiero zwierzęta. Strasznie to dołujące jest a najgorsze, że często są tacy, którzy mogą pomóc tu czy tam, ale mają to w nosie


Mimo wszystko miłej, słonecznej soboty życzę

 

Cudny psi gliniarz
Dobrze, że nagłośniono sprawę i że znalazł dom... ale fatalnie, że w ogóle musiał tego domu szukać.
Ja rozumiem, że policja kojarzy się rodakom fatalnie od tak mniej więcej dwustu lat (bez względu na to, czy oni sami albo ich przodkowie w ogóle miewali kiedykolwiek do czynienia z gliniarzami, czy nie)... ja rozumiem, że czasy ciężkie (podobno) i każdy ma własne zmartwienia...
... ale jednak przepaść między tym ostatnim dniem służby amerykańskiego psa policyjnego a losem jego polskiego odpowiednika jest ogromna, naprawdę zbyt duża, żeby człowiek się mógł z tym czuć komfortowo.
Do szacunku dla zwierząt (także tych, na których się nie zarabia) i do prawdziwej demokracji lokalnej trzeba dorosnąć. Ciekawe ile jeszcze pokoleń będziemy dorastać.

Historia pani Villas to chyba jedna z najbardziej bolesnych opowieści ostatnich dekad. Ciężko o tym nawet myśleć, co dopiero pisać.

Ja też, gdybym miała więcej kasy, pewnie pomalutku stałabym się taką właścicielką prywatnego i nielegalnego schroniska. W sumie to może i dobrze, że realnie oceniam własne możliwości (finansowe i organizacyjne), bo na pewno skończyłoby się to tragicznie, choć raczej nie tak spektakularnie, jak w przypadku pani Villas.
Odwiedziłam dziś z Gordonem jego ukochany sklep z artykułami dla zwierząt
Gordon sam wybiera sobie karmę na miesiąc, praktycznie za każdym razem inną.
Zastanawia się, chodzi od miski do miski, wraca po kilka razy i wreszcie siada z ciężkim westchnieniem przed michą zawierającą próbkę tego, co mu aktualnie pasuje.
Kocham na to patrzeć.
Ktoś naprawdę uważa, że zwierzęta to takie bezmyślne stworzenia...?
Warto pomyśleć jeszcze raz

 

Ale masz fajnie z takim miejscem,nieomal zazdroszczę . Sklep .w którym ja się zaopatruję w żarełko dla Arbuza ,prowadzi pani ,która z pewną rodzaju dezaprobatą patrzy na moje zadumy nad kocim żarełkiem. Ciągle mi przy tym powtarza ,ze kot ma jeść to co ja mu dam ,a nie to co on chce.

 

Cudny. Moja sunia ma tylko jedną zabawkę( co jakiś czas muszę kupić nową ) to jest pomarańczowy gumowy jeżyk .Nowy absolutnie musi mieć ten sam kolor i gabaryty. I wszystko byłoby ok,gdyby nie to,że moja córka wraz z przyjaciółka ochrzciły zabawkę imieniem Kazik i wmówiły biednemu psu,że to jej mążTeraz jak chcę ,żeby go przyniosła muszę mówić -przynieś Kazika albo- przynieś męża.Inaczej nie ma szans. To już jej 6 mąż

 

moze trzeba zapytac pania sklepikarke skad takie szarlatanskie nauki pobierala i czy nie czas przypadkiem sie przebranzowic?

padłam

 

Ja bym do takiego sklepu już nie wróciła.
Zgadzam się, że gdzieś muszą być granice tego szaleństwa, ale w sklepie dla zwierzaków powinni rozumieć nie tylko potrzeby, ale też i upodobania konsumentów.
Jeszcze w wawce zamawiałam co jakiś czas cięższe zakupy z rozmaitych marketów. Nigdy nie zapomnę pana kierowcy furgonetki, który dostarczył mi psie puszki z wołowiną zamiast z drobiem (albo odwrotnie, nieważne), bo tych, które zamówiłam, zabrakło.
Pan dotargał puszki pod moje drzwi, po czym poprosił, żebym psa spytała, czy mu pasuje.
Powiedziałam, że psu wszystko pasuje... a pan na to, że jego pies ma swoje ulubione smaki i innych nie jada
Pani prowadząca sklep dla zwierząt tym bardziej powinna okazać szacunek dla upodobań końcowego odbiorcy towaru

A sklep, do którego teraz jeździmy z Gordonem po jego papu, jest specjalnie tak urządzony, żeby konsument mógł sobie spróbować i wybrać: pośrodku jest kasa, od której promieniście (jak w Paryżu zresztą), odchodzą alejki. W każdej alejce są próbki dla różnych zwierzaków, młodziutkich, podrostków, dorosłych aktywnych, z problemami, staruszków... No i tak sobie chodzą klienci odpowiednimi alejkami i próbują.
Piękny pomysł, nie...?

Genialne

 

Jakbyście widziały miny ludzi jak idę z sunią porzucać i poaportować i mówię do niej- Daj Kazika albo -Zostaw męża- Bezcenne
Moja córka na moje delikatne uwagi odpowiedziała,że mam się nie dziwić bo w końcu wiele cech ma po mnie

 

Szacun dla córki za poczucie humoru... i dla dawczyni tych genów też oczywiście

 

Sklep jest "po drodze" i w miarę dobrze zaopatrzony ,więc czasami,jako że ciągle w biegu ,zmuszona jestem tam zaglądać. Próbowałam parę razy zamawiać przez neta ,ale to były nieudane zakupy ,kocurzysko przebrzydłe tylko wąchalo ,wąchało i miauczało,patrząc na mnie wymownie. Karmę porozdawałam w końcu tym, co dokarmiają bezdomne zwierzaki.
A propos kotów ,jakiś miesiąc temu ,taki niepozorny koleś podszedł do mnie ,w moim miejscu pracy ,i zapytał czy mogłby zostawić ogłoszenie :kartka a-4 z wydrukowaną facjatą pręgowanego kota i z tekstem :" zaginął Rychu ,ktokolwiek widział ,tel...."Te same ogłoszenia wisiały wszędzie w okolicy ,dosłownie na każdym słupie . Wczoraj spotykam gościa i pytam się co z kotem ,a ten odpowiada ,że odnalazł się prawie po miesiącu nieobecności ,cały i zdrowy. W rozmowie wyszło ,ze tenże człek ma w domu aktualnie 3 psy i pięć kotów ,nie pamiętam jak on to dokładnie określił ,ale zrozumiałam ,że tworzy taki dom zastępczy dla zwierzaków przed adopcją. Prawdę mówiąc wywarł na mnie spore wrażenie opowiadając, co to się u niego dzieje na 36 m. Na pierwszy rzut oka prędzej podejrzewałabym go o stanie pod sklepem monopolowym niż o taaakie serce dla zwierzaków.

Sookie gratulacje dla córki ,ze takiego fajnego męża suni znalazła

 

Moje największe osiągnięcie- nauczenie szacunku i miłosci dla zwierząt i tolerancji dla ludzi
Wszystkiego innego nauczyła(nauczy się) sama.
Widać ,że jesień- obie moje kotki śpią na 1 dekoderze..

Dobry,niekonfliktowy wściekle pomarańczowy a i ją nigdy głowa nie boli

 

Te domy zastępcze to jest bardzo fajna idea... choć nie wiem, jak ci ludzie dają radę później się rozstawać ze zwierzakami, które znalazły prawdziwy dom. Ja się za szybko przywiązuję.
A swoją drogą baaardzo się cieszę, że Rychu się znalazł

 

Masz na myśli napisy w oryginalnych japońskich krzaczkach, czy raczej w jakimś powszechniej używanym języku? Swoją drogą ciocia Wiki twierdzi, że japoński jest dziesiątym najpowszechniej używanym językiem świata

 

Mówiony Co do pisanego jest to trochę problematyczne gdyż z tego co pamiętam używają czterech alfabetów . Ale zasadniczo nie zagłębiałem się w ten temat zbyt dokładnie. Jednak krzaczki to są kanji, hiraganę i katakanę. Z czego każdy znak z hiragane ma odpowiednik w katakne. Katakne jest formą trochę łatwiejszą niż hiraganeamy i właśnie jej się używa w dużej części. Oczywiście ostatni alfabet został poniekąd stworzony na potrzeby europejczyków Czyli rōmaji, co w skrócie przekłada się na podobne pismo jakie czytamy, gdyż jest to mowa japońska zapisywana znakami łacińskimi. Został on przyjęty głownie na potrzeby ery komputerów

 

Widzę, że jesteś prawdziwym specem od anime

A jak już jesteśmy przy językach obcych, to nie mogę się doczekać nowych OWH w niezrównanym przekładzie tajemniczych specjalistów.
Wszędzie - jak widzę - trwają dyskusje na ten temat... mnie zainteresował ten fragment o karnych odsetkach i kosztach odwołania, bo w tym konkretnym fragmencie jedno do drugiego pasuje jak pięść do nosa. Ciekawa jestem, o co tak naprawdę chodzi, kto wnosi odwołanie, kto ponosi koszty takiego odwołania oraz komu przysługuje odszkodowanie z tytułu poniesienia tych kosztów.
Cóż, poczytamy po niemiecku, to się zorientujemy... z tym oczywiście, że - jak znam życie - w PL będą obowiązywały OWH w fascynującym polskim przekładzie.
Ale będzie wesoło